Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Pewnego jesiennego wieczoru, surfując po necie kupiłem sobie bileciki do Izraela... Założyłem z góry, że pewnie na początku stycznia będę potrzebować trochę ciepła, aby wygrzać kości
A ponieważ byłem już kiedyś w Holy Landzie wymyśliłem sobie, że polecę na południe Izraela do Ejlatu.
Dobrze się złożyło, bo linia lotnicza Wizzair od 10 grudnia uruchomiła bezpośrednie połączenie, więc dlaczego nie skorzystać z okazji. Wcześniej już polowałem na ten kierunek Ryanair, ale wyloty z Krakowa i konieczność dojazdu skutecznie mnie do tego zniechęcało.
Namówiłem więc dwóch kumpli i wspólnie obraliśmy kierunek - Ejlat!
Termin: 7 - 10 stycznia (2 i pół dnia)
Noclegi: najtańszy hostel w mieście z 3 łóżkami za 612 ₪ (ok. 160$) za 3 noce; bez śniadania, ale z kawą i herbatą w gratisie
Bilet: 159zł w obie strony z dwoma małymi i jedną dużą walizką (wszystko bagaż podręczny)
Kursy walut: 1$ = 3,77₪ 1€ = 3,94 ₪
Ceny na miejscu: strefa szwajcarska lub norweska lub moskiewska - jak kto woli; drogo
Plany: Ejlat, Akaba i Petra. Zrealizowany tylko Ejlat. Jordania innym razem.
Zdjęć mam niewiele, ale zapraszam na krótką fotorelację.
Miałem nosa co do pogody. W dniu wylotu, 7 stycznia o 7 rano w Warszawie było -18C... W Ejlacie zaś 22C na plusie
W wiosennej kurtce, Uberem dotarliśmy na Okęcie. Kurs od drzwi do drzwi, więc nie było żadnego problemu, że zimno. Odprawa security przebiegła b.sprawnie, szybkie zakupy i biegiem do samolotu
Nasz wizir wyleciał troche później, bo trzeba go było jeszcze opryskać mieszaniną glikolu i wody Wiadomo: safety first!
Na pokładzie obłożenie >90%. Spokój. Na śniadanie poprosiłem jajecznicę na boczku, ale... takich luksusów to nawet w Lufthansie nie ma
Zjadłem bułę z salami + kawa + soczek (niby w gratisie). Do zapchania dobre. Kumple zakupili jeszcze po kilka piwek. Ja nie piję do zmroku Wszystko coś tam kosztowało, ale ceny do przeżycia.
W końcu, po ponad 3 godzinach wlecieliśmy w izraelską przestrzeń powietrzną. Obsługa kazała wszystkim usiąść, zapiąć pasy i poprosiła, aby nie pętać się po pokładzie. I tak przez około 40 min gapiłem się przez okienko molotu. Po minięciu Yafy i Jerozolimy lecieliśmy na południe, a za oknem tylko kamienna pustynia. Żywej duszy; może widziałem ze 2 miasteczka i kilka mikroskopijnych osad. Pewnie gdzieś w ziemi zakopane bazy wojskowe...
W końcu gdzieś na środku pystyni pojawiło się lotnisko Ovda. Z Ovdy do Ejlatu już tylko 60 kms autobusem w pustynnym krajobrazie.
Lotnisko maleńkie, pustynne. Ale jest wi-fi Można zameldować rodzinie, że się wylądowało.
Z lotniska Ovda można za 8$ lub za 6,5$ (zależnie od operatora) dojechać do Ejlatu. Autobusy są wygodne, a ich rozkład jest dostosowany do przylotów/odlotów.
Do Ovdy fruwa niewiele molotów; z Polski wizir z Warszawy i Ryanair z Krakowa. Wystarczy
Po drodze nie ma nic... chocież widoczki są ładne
Wzdłuż drogi, po prawej stronie ciągnie się granica z Egiptem. Zasieki ze 3 metrowe. (na zdjęciu to ten płot po prawej stronie)
Chyba jestem pierwszy ?
Andrew, fajnie że piszesz . Niefajnie że nie było jednak Petry
No dobra i tak super chetnie poczytam ,co tam mozna zobaczyć w czasie tak krótkiego pobytu i za tak małe pieniądze Taki wypad weekendowy co bardzo lubię.
Dodam ,że w Izraelu nie byłem
Andrew, jestem pod wrażeniem !!!!
ledwo wróciłeś i juz piszesz czekam więc na dalsze losy ..
jestem też ciekawa jak ci poszły wszelkie odprawy paszportowo-celne. Czy jest w miare szybko , sprawnie i bezproblemowo ?
No trip no life
Andrew- chętnie pooglądam Elijat , ale szkoda,że nie udało się Wam dotrzeć do Petry
Andrew w Ejlacie byłem w 2008 r.
Jest tam jakieś lotnisko w samym mieście, bo koło okna hotelowego mi przelatywały lądujące samoloty.
Ale jakieś niezbyt duże, to pewnie lokalne lotnisko.
Dowód:
Jorguś
Czytam. Izrael mnie zawsze interesuje.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Nelcia, Wiktor, Asia-A, Jorguś - cieszę się, że jesteście. I oczywiście wszystkich anonimowych witam również.
Relacja będzie krótka, bo mój pobyt też był króciutki
No ja też się odpisuję
Agaciorek
...co by nie być..."anonimem"...zaznaczam swą obecność ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav