Asisko - Kot w graffiti wpasował sie przypadkowo. Żywy był Dziura nie była narysowana
A co do samej Portugalii po sezonie - a wiesz co ? nawet sam siebie przekonałem. Co to teraz za problem. Bilety za 300 pln, bagaz podreczny i na kilka dni jak znalazł. Zapewne wpadniemy takim trafem do Faro i odwiedzimy Tavirę, a i do Porto tez jeszcze wrócimy.
.
Trina - o ile cośtam-cośtam w Lizbonie napstrykałem (ale nie mogłem się zmusić do czekania na zachód słońca z tłumem ludzi zbierających się codziennie nad Tagiem), tak z Sintry za wiele nie będzie. Byliśmy na ruinach twierdzy Maurów i w gargamelowatym Pałacu Pena. Połazilismy wieczoem po centrum, pojeździlismy serpentynami. Jest tam co zwiedzać (co najmniej kilka fajnych rezydencji) ale byliśmy tam tylko jedno krótkie popołudnie, na wieczór jadąc na plażę. Tak czy siak Sintra warta dłuższego postoju.
.
Umilka - Tak, nocą jest tam fajnie. Znaleźliśmy sobie knajpkę nad kanałem gdzie akurat jeden koleś grał na saksofonie. Można tak długo siedzieć sącząc Capirinhę jedna za drugą i patrząc na odbicia w wodzie. Cicho, bezwietrzenie, nocą 20 stopni ciepła.
.
Nelcia -nic straconego. Nosi Cię po świecie, zaniesie też do Aveiro
.
Jeszcze 5 ostatnich fotek z Aveiro z kategorii tych bardzo, bardzo nocnych, czyli grubo po zachodzie słońca . Resztę wieczory spędziliśmy słuchając saksofonu....
.
- troche sie ucięło..
.
.
.
Dokładnie ta knajpkę obsiadywaliśmy
(pod białymi parasolami)
.
.
.
Mariza .
Najbardziej znana, współczesna, portugalska artystka Fado.
Mariza mi się podoba. Ładne, typowo portugalskie oczy, całkowicie nieportugalska platyna. Ale jej twórczość jednak do mnie nie przemawia. Niestety. Próbowałem posłuchać. Długo nie wytrzymuję. Generalnie nie każde Fado do mnie trafia. Konkretnie - przykro mi, ale prawie żadne, które podsłuchałem przy okazji szwędania sie wieczorem po Alfamie w Lizbonie. Kiedyś.....a było to juz dość dawno, siedząc zbyt długo wieczorem przed TV, gdy juz małża poszła spać, natknąłem się na transmisję koncertu Fado w Krakowie. Ale to był koncert muzyki żydowskiej. Na tyle mi się spodobał, że poszedłem spać daleko po północy. Na Alfamie tej muzycznej magii nie poczułem. Może nie dałem jej szansy, sobie czasu, a może....może to wymaga wejścia w nastrój. Może też wypijaliśmy za duzo porto Albo za mało. Mariza prześladowała mnie na tej wycieczce jeszcze parokrotnie, zarówno w Porto jak i w Lizbonie. Reklamuje się na bilboardach
Pięknie, nastrojowo w nocy. Chętnie poszwendała bym się tak po Aveiro i nie tylko. Lizbona nocą absolutnie mnie nie zachwyciła (za duże tłumy i hałas)
Fado raczej nie dla mnie. Bylismy w Lizbonie i ... jakoś nie moja bajka, choc kobiety miały cudowne głosy. Te plakaty Marizy też widziałam i nasza pilotka (zakochana w Fado) trochę nam o niej opowiadała.
W Lizbonie nocą było niemal tak samo pusto jak wszędzie. Aż za pusto bo jak to tak wszystkie knajpy zamykać przed północą w stolicy i przy tak pięknej pogodzie. ?
Jednak czuć było , że już po sezonie. Przynajmniej tramwajem 28 pohasalismy sobie w te i nazad w miarę luźno
Spacer po Coimbrze czyli "Miliony much nie mogą się mylić" .
.
.
Aveiro opuscilismy jakoś po 10-tej rano. Punktem docelowym w dniu dzisiejszym (poniedziałek) było Porto. Jednakże apartament miał być gotowy dopiero po 15-tej dlatego zostało nam trochę czasu. Do Coimbry nieco ponad 30 minut jazdy więc lecimy sobie pospacerować....
Parkujemy na czuja . To znaczy w GPS-sie wpisujemy żeby nas prowadził do centrum. Dojechalismy zapłaciliśmy jakies drobne euro za parkowanie , wysiedlismy i.......popatrzelismy w gorę szukając uniwersytetu. Górę widzimy ale uniwersytetu już nie bo nam góra zasłania.
W tył zwrot do samochodu, ekipa jest leniwa. Ekipa podjedzie pod samą bramę uniwersytetu. Wpisujemy w GPS. No i się zaczęło. Brukowane, ciasne uliczki i strome zjazdy. Przejechalismy przez w zasadzie cały teren uniwersytetu , objechalismy go dookoła z góry i na dół i z braku miejsc zaparkowaliśmy u podnóża. Sukces !! Nasze miejsce parkingowe znajduje się teraz o 100 metrów od poprzedniego. Ale za to bliżej uniwersytetu......
Dalej idziemy z buta po tych schodach: (wczesniej na moment wchodząc do parku botanicznego (te lukowate wejście-na zdjęciu)
.
.
.
Jak widać na powyższym obrazku - studentki juz są . No som
Ale takie zwyczjane. najzwyczajniejsze ze zwyczajnych. Nie ma pingwinów. Pingwinów jak na lekarstwo czyli tyle co nic. Wielkie rozczarowanie
Z braku pingwinów zacząłem sobie pstrykac pomniki. Dawno nie pstrykałem pomników to teraz się wyżyłem !!
.
.
.
No !! To juz przesada. Tyle dobra wszelakiego się wałęsa bezpańsko a ja sobie klikam pomniki....
.
.
W koncu natrafiam na dwie pingwinki. Portugalskie , miejscowe, po oczach widać , ze to nie imigracja studencka. Dwie czarne owieczki . Wyjatek potwierdzajacy regułę. W Coimbrze w zasadzie pingwinki się skończyły... Jest mi tak przykro , że to ciężko opisać zatem nie opisuję......
.
.
Ale dziedziniec mają zarąbisty. Pewnie na dzwonek wszyscy wybiegają na placyk i muszą chodzic parami dookoła przez jakies 15 minut. Mogą wtedy zjeść kanapkę......
Spokojnie , to tylko trauma z polskiej podstawówki
.
.
Musiałem sprawdzić. Przechodząc waską uliczką wsadziłem łeb przez okno do sali wykłądowej .
Jak widać gołym okiem tak nie widać pingwinów. Normalsi.....
Dwoje przysypia , jedna drapie się po kostkach , kolejna się modli, inna nie wie co o tym mysleć, ale ten koles jest nadgorliwy. Wyrywa się do odpowiedzi podwójnie.
Tak czy siak....pingwinów brak.
.
.
No to kontunuujemy spacerek w doł , waskimi uliczkami, prosto w kierunku rzeki.
Ta fotka powyżej to główny deptak w Coimbrze. czyli zeszliśmy na dół. Niebawem bedziemy się wspinać pod górkę z powrotem ale jeszcze nie teraz.
.
.
.
.
Uczy się.....
Zauwazyłem jednak że kwatery studenckie mieszczą się na starówce w najbardziej rozpadających się budynkach. Myslę , że lepiej juz siedzieć na zewnątrz niż w tej wilgoci.
Asisko - Kot w graffiti wpasował sie przypadkowo. Żywy był Dziura nie była narysowana
A co do samej Portugalii po sezonie - a wiesz co ? nawet sam siebie przekonałem. Co to teraz za problem. Bilety za 300 pln, bagaz podreczny i na kilka dni jak znalazł. Zapewne wpadniemy takim trafem do Faro i odwiedzimy Tavirę, a i do Porto tez jeszcze wrócimy.
.
Trina - o ile cośtam-cośtam w Lizbonie napstrykałem (ale nie mogłem się zmusić do czekania na zachód słońca z tłumem ludzi zbierających się codziennie nad Tagiem), tak z Sintry za wiele nie będzie. Byliśmy na ruinach twierdzy Maurów i w gargamelowatym Pałacu Pena. Połazilismy wieczoem po centrum, pojeździlismy serpentynami. Jest tam co zwiedzać (co najmniej kilka fajnych rezydencji) ale byliśmy tam tylko jedno krótkie popołudnie, na wieczór jadąc na plażę. Tak czy siak Sintra warta dłuższego postoju.
.
Umilka - Tak, nocą jest tam fajnie. Znaleźliśmy sobie knajpkę nad kanałem gdzie akurat jeden koleś grał na saksofonie. Można tak długo siedzieć sącząc Capirinhę jedna za drugą i patrząc na odbicia w wodzie. Cicho, bezwietrzenie, nocą 20 stopni ciepła.
.
Nelcia -nic straconego. Nosi Cię po świecie, zaniesie też do Aveiro
.
Jeszcze 5 ostatnich fotek z Aveiro z kategorii tych bardzo, bardzo nocnych, czyli grubo po zachodzie słońca . Resztę wieczory spędziliśmy słuchając saksofonu....
.
- troche sie ucięło..
.
.
.
Dokładnie ta knajpkę obsiadywaliśmy
(pod białymi parasolami)
.
.
.
Mariza .
Najbardziej znana, współczesna, portugalska artystka Fado.
Mariza mi się podoba. Ładne, typowo portugalskie oczy, całkowicie nieportugalska platyna. Ale jej twórczość jednak do mnie nie przemawia. Niestety. Próbowałem posłuchać. Długo nie wytrzymuję. Generalnie nie każde Fado do mnie trafia. Konkretnie - przykro mi, ale prawie żadne, które podsłuchałem przy okazji szwędania sie wieczorem po Alfamie w Lizbonie. Kiedyś.....a było to juz dość dawno, siedząc zbyt długo wieczorem przed TV, gdy juz małża poszła spać, natknąłem się na transmisję koncertu Fado w Krakowie. Ale to był koncert muzyki żydowskiej. Na tyle mi się spodobał, że poszedłem spać daleko po północy. Na Alfamie tej muzycznej magii nie poczułem. Może nie dałem jej szansy, sobie czasu, a może....może to wymaga wejścia w nastrój. Może też wypijaliśmy za duzo porto Albo za mało. Mariza prześladowała mnie na tej wycieczce jeszcze parokrotnie, zarówno w Porto jak i w Lizbonie. Reklamuje się na bilboardach
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Pięknie, nastrojowo w nocy. Chętnie poszwendała bym się tak po Aveiro i nie tylko. Lizbona nocą absolutnie mnie nie zachwyciła (za duże tłumy i hałas)
Fado raczej nie dla mnie. Bylismy w Lizbonie i ... jakoś nie moja bajka, choc kobiety miały cudowne głosy. Te plakaty Marizy też widziałam i nasza pilotka (zakochana w Fado) trochę nam o niej opowiadała.
W Lizbonie nocą było niemal tak samo pusto jak wszędzie. Aż za pusto bo jak to tak wszystkie knajpy zamykać przed północą w stolicy i przy tak pięknej pogodzie. ?
Jednak czuć było , że już po sezonie. Przynajmniej tramwajem 28 pohasalismy sobie w te i nazad w miarę luźno
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
knajpa przy nabrzeżu..... idealna na posiadówki przy blasku ksiązyca w ciepłą noc.....aj....rozmarzyłam się..:)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Tomek,
To jest chyba pierwsza Twoja relacja w której jest tyle ostrych zdjęć
Z sentymentem czytam , patrzę i tęsknię za brukowanymi ciasnymi uliczkami.
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Tom- już chyba dość tej przerwy na reklamę
Antenka- już lecę, lecę....
Janjus- ciasne brukowane uliczki- mówisz masz.
.
Spacer po Coimbrze czyli "Miliony much nie mogą się mylić" .
.
.
Aveiro opuscilismy jakoś po 10-tej rano. Punktem docelowym w dniu dzisiejszym (poniedziałek) było Porto. Jednakże apartament miał być gotowy dopiero po 15-tej dlatego zostało nam trochę czasu. Do Coimbry nieco ponad 30 minut jazdy więc lecimy sobie pospacerować....
Parkujemy na czuja . To znaczy w GPS-sie wpisujemy żeby nas prowadził do centrum. Dojechalismy zapłaciliśmy jakies drobne euro za parkowanie , wysiedlismy i.......popatrzelismy w gorę szukając uniwersytetu. Górę widzimy ale uniwersytetu już nie bo nam góra zasłania.
W tył zwrot do samochodu, ekipa jest leniwa. Ekipa podjedzie pod samą bramę uniwersytetu. Wpisujemy w GPS. No i się zaczęło. Brukowane, ciasne uliczki i strome zjazdy. Przejechalismy przez w zasadzie cały teren uniwersytetu , objechalismy go dookoła z góry i na dół i z braku miejsc zaparkowaliśmy u podnóża. Sukces !! Nasze miejsce parkingowe znajduje się teraz o 100 metrów od poprzedniego. Ale za to bliżej uniwersytetu......
Dalej idziemy z buta po tych schodach: (wczesniej na moment wchodząc do parku botanicznego (te lukowate wejście-na zdjęciu)
.
.
.
Jak widać na powyższym obrazku - studentki juz są . No som
Ale takie zwyczjane. najzwyczajniejsze ze zwyczajnych. Nie ma pingwinów. Pingwinów jak na lekarstwo czyli tyle co nic. Wielkie rozczarowanie
Z braku pingwinów zacząłem sobie pstrykac pomniki. Dawno nie pstrykałem pomników to teraz się wyżyłem !!
.
.
.
No !! To juz przesada. Tyle dobra wszelakiego się wałęsa bezpańsko a ja sobie klikam pomniki....
.
.
W koncu natrafiam na dwie pingwinki. Portugalskie , miejscowe, po oczach widać , ze to nie imigracja studencka. Dwie czarne owieczki . Wyjatek potwierdzajacy regułę. W Coimbrze w zasadzie pingwinki się skończyły... Jest mi tak przykro , że to ciężko opisać zatem nie opisuję......
.
.
Ale dziedziniec mają zarąbisty. Pewnie na dzwonek wszyscy wybiegają na placyk i muszą chodzic parami dookoła przez jakies 15 minut. Mogą wtedy zjeść kanapkę......
Spokojnie , to tylko trauma z polskiej podstawówki
.
.
Musiałem sprawdzić. Przechodząc waską uliczką wsadziłem łeb przez okno do sali wykłądowej .
Jak widać gołym okiem tak nie widać pingwinów. Normalsi.....
Dwoje przysypia , jedna drapie się po kostkach , kolejna się modli, inna nie wie co o tym mysleć, ale ten koles jest nadgorliwy. Wyrywa się do odpowiedzi podwójnie.
Tak czy siak....pingwinów brak.
.
.
No to kontunuujemy spacerek w doł , waskimi uliczkami, prosto w kierunku rzeki.
To be continued....
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Nasze laski. Małża z lewej + szwagierka
.
.
.
.
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
.
.
.
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Ta fotka powyżej to główny deptak w Coimbrze. czyli zeszliśmy na dół. Niebawem bedziemy się wspinać pod górkę z powrotem ale jeszcze nie teraz.
.
.
.
.
Uczy się.....
Zauwazyłem jednak że kwatery studenckie mieszczą się na starówce w najbardziej rozpadających się budynkach. Myslę , że lepiej juz siedzieć na zewnątrz niż w tej wilgoci.
.
.
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/