Nie wiem zupełnie co sie dzieje z tymi zdjęciami - dziś nie widzę żadnego ani na służbowym ani na domowym komputerze A wczoraj przez chwilę widziałam kilka ostatnich zdjęć i właśnie teraz chciałam je sobie spokojnie pooglądać a tu tylko kwadraciki
Jak górki to i my. Fantasytyczna wyprawa , marzenie - ale chyba dla nas zbyt extrim. Myślałem że choroba wysokościowa bardziej w Andach niż w Himalajach - a tutaj proszę. Byliśmy na 4700 a Ty piszesz że jeszcze wyżej - pełny szacunek
Asisko, wyprawa marzenie jak dla mnie. Himalaje i całe okoliczne sąsiedztwo kupuję w ciemno. Piękne zdjęcia górskich krajobrazów, które kocham! Ja na szczęście wszystkie zdjęcia widzę Z wielką przyjemnością przeniosłam się z Tobą w ten mało mi znany zakatek Indii. Cudnie tu jest!
Witajcie po przerwie Wybaczcie, miałam ostatnio bardzo mało czasu. Ale już nadrabiam.
Zajaczku, Momi, skoro choroby wysokościowej brak, to możemy wspiąć sie wyżej
Antenko, zaraz wrzucę jeszcze więcej górskich krajobrazów
Mabro, cieszę się, że zdjecia wróciły Nie wiem co się z nimi dzieje - ja zupełnie nic z nimi nie robię
Sigma - witaj I potwierdzam, to był faktycznie dość spory extrim. Tak, że po powrocie, ja, osoba zupełnie nieplażowa, miałam ochotę skoczyć na tydzień na jakąś plażę poleżakować i odpocząć
Mika, bardzo się cieszę, że mogę Ci pokazać Indie, jakich wcześniej nie znałaś
Następnego dnia pogoda troszkę się zepsuła , co nie napawało optymizmem na akcję szczytową na Stok Kangri. I faktycznie, podczas ataku na szczyt niektórych grup pogoda zrobiła się groźna - nasunęły chmury i mgła, wiał wiatr i padał śnieg. Ja w tym czasie siedziałam w bazie i przyznam, że bardzo się martwiłam. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - cala nasza grupa zeszła cała i zdrowa I w tym miejscu przestrzegam - pomimo, że ta góra jest opisywana w przewodnikach jako łatwa, jest to jednak sześciotysiecznik i w sytuacji załamania pogody może się zrobić bardzo groźnie.
Droga do bazy:
Świstak?
Widok ze szczytu - zdjecia zrobione przez mojego męża, zaraz potem napłynęły chmury.
A tu już baza, pogoda się poprawia:
Poniżej fotki z zejścia, jak widać pogoda znów zrobiła się piękna:
Momi, tam było mnóstwo namiotów, został też ze mną nasz przewodnik i część ekipy obsługi. Nasza grupa wyruszała na szczyt o 24.00, do rana wróciło kilka osób, które dopadła choroba wysokościowa, więc miałam towarzystwo. Wczesnym popołudniem zaczęli wracać pierwsi zdobywcy szczytu i zaczęły się opowieści z akcji szczytowej
Nie wiem zupełnie co sie dzieje z tymi zdjęciami - dziś nie widzę żadnego ani na służbowym ani na domowym komputerze A wczoraj przez chwilę widziałam kilka ostatnich zdjęć i właśnie teraz chciałam je sobie spokojnie pooglądać a tu tylko kwadraciki
Jak górki to i my. Fantasytyczna wyprawa , marzenie - ale chyba dla nas zbyt extrim. Myślałem że choroba wysokościowa bardziej w Andach niż w Himalajach - a tutaj proszę. Byliśmy na 4700 a Ty piszesz że jeszcze wyżej - pełny szacunek
Wow!!! Dziś widzę wszystkie zdjęcia!!! Pięknie No i ta wysokość - podziwiam
Asisko, wyprawa marzenie jak dla mnie. Himalaje i całe okoliczne sąsiedztwo kupuję w ciemno. Piękne zdjęcia górskich krajobrazów, które kocham! Ja na szczęście wszystkie zdjęcia widzę Z wielką przyjemnością przeniosłam się z Tobą w ten mało mi znany zakatek Indii. Cudnie tu jest!
Asiu, dawaj dalej kochana, bo wszyscy ciekawi dalej twojej extrim przygody
No trip no life
Witajcie po przerwie Wybaczcie, miałam ostatnio bardzo mało czasu. Ale już nadrabiam.
Zajaczku, Momi, skoro choroby wysokościowej brak, to możemy wspiąć sie wyżej
Antenko, zaraz wrzucę jeszcze więcej górskich krajobrazów
Mabro, cieszę się, że zdjecia wróciły Nie wiem co się z nimi dzieje - ja zupełnie nic z nimi nie robię
Sigma - witaj I potwierdzam, to był faktycznie dość spory extrim. Tak, że po powrocie, ja, osoba zupełnie nieplażowa, miałam ochotę skoczyć na tydzień na jakąś plażę poleżakować i odpocząć
Mika, bardzo się cieszę, że mogę Ci pokazać Indie, jakich wcześniej nie znałaś
Nelciu, już kontynuuję
Następnego dnia pogoda troszkę się zepsuła , co nie napawało optymizmem na akcję szczytową na Stok Kangri. I faktycznie, podczas ataku na szczyt niektórych grup pogoda zrobiła się groźna - nasunęły chmury i mgła, wiał wiatr i padał śnieg. Ja w tym czasie siedziałam w bazie i przyznam, że bardzo się martwiłam. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - cala nasza grupa zeszła cała i zdrowa I w tym miejscu przestrzegam - pomimo, że ta góra jest opisywana w przewodnikach jako łatwa, jest to jednak sześciotysiecznik i w sytuacji załamania pogody może się zrobić bardzo groźnie.
Droga do bazy:
Świstak?
Widok ze szczytu - zdjecia zrobione przez mojego męża, zaraz potem napłynęły chmury.
A tu już baza, pogoda się poprawia:
Poniżej fotki z zejścia, jak widać pogoda znów zrobiła się piękna:
o rany , jak pięknie!!!...zaden inny komentarz nie przychodzi mi do głowy...
Asiu, a w tej bazie zostałaś kompletnie sama, czy miałaś jakieś towarzystwo???
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Momi, tam było mnóstwo namiotów, został też ze mną nasz przewodnik i część ekipy obsługi. Nasza grupa wyruszała na szczyt o 24.00, do rana wróciło kilka osób, które dopadła choroba wysokościowa, więc miałam towarzystwo. Wczesnym popołudniem zaczęli wracać pierwsi zdobywcy szczytu i zaczęły się opowieści z akcji szczytowej
Dwa tygodnie nie widziałem żadnej fotki, aż nagle stała się jasność
Widzę !!!
. edit: doczytałem, doobejrzałem.
Mega wypaśne góry. Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam śledząc
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/