Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Witam serdecznie po dłuższaj przerwie...mam nadzieję , ze teraz będę tu częściej i przede wszystkim, że zaciekwaie Was Kalabrią
Od początku...Tropea kiedyś mignęła mi na foto i zapamiętałam sobie to miejsce , bo wiedziałam,że bedzie takim pewniakiem pod nasz gust kochamy klifowość , lazur morza , miasteczka ładnie położone i niezbyt duże, a jednocześnie dużo punktów widokowych i możliwości szwendania się bez nudy i takim to sposobem kupiliśmy bilety Ryanair tuż przed wylotem na greckie Paros i 30 września lecielismy z krakowa do Lamazia Terre. Loty z Polski są tylko z krakowa.Ze względów organizacyjnych musieliśmy wyjechać z łodzi w pt 15:00 i jazda byla dłuuuga. Smialiśmy się potem,ze dłuzej jechaliśmy do Krakowa(4,5 h) niż lecieliśmy do Włoch(2 h) ..... wylot mieliśmy bardzo wcześnie i o 5 musieliśmy już być na lotnisku , na szczęście mamy najbliższych przyjaciół w krakowie i u nich spaliśmy i zawizli nas w sob rano na lotnisko
Do tej pory tylko raz lecieliśmy Ryanairem na korfu w 2016 roku i wówczas była bardzo zła organizacja a samolot tak ciasny,że maż musiał siedzieć prawie z nogami pod brodą. Zraziliśmy sie do tej linii i dopiero teraz polecieliśmy i tu pozytywne zaskoczenie , po tych 7 latach widać było tylko zmiany na plus
Plusy lotów o wczesnej porze- wschody słońca w powietrzu
We Włoszech ladujemy o 8:30 rano ....
Tuż przed lotniskiem staje autobus który w ciągu 10 min jazdy dowozi pod główny dworzec kolejowy Lamazia Terre. Powiem ,że miasteczko sprawiało wrażenia takiego pierdzielnika, brudu a kręcące się typy po dworcu wręcz podejrzanych typów...Na pociąg czekamy godzinę , trzeba kupić bilet i przed wejściem do pociągu skasować , konduktor chodzi za każdym razem i mandat jest za nieskasowany , także albo kuujemy przez net albo w automacie ale trzeba pamiętać by skasować ...co śmieszne trwał remont dworca i było szukanie gdzie postawili kasowanik, na szczęście było sporo polaków i było działanie zespołowe , część poleciała szukać po jednej stronie dworca a inni po drugiej ... śmieszne , kto wpadł na pomysł aby kasownik był w zupełnie innym miejscu, niż automat z biletami
Jazda pociągiem przebiegła bardzo przyjemnie , pociąg czysty, komfortowy i piękne widoki po drodze. Pierwszy raz jechaliśmy taką trasą ,że tory biegną nad samym morzem , plażami , klifami -Pięknie
To aby tradycji stało sie zadość pare foto na zachęte
CDN....
Kto by pomyslal.ze Bajka "zdradzi" swoja ukochana Grecje.Ale juz po pierwszych fotkach widac,ze sie oplacalo
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Bajka, jestem i chętnie poczytam i pooglądam. Zapowiada się ciekawie.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Bajeczko,
super,że wróciłaś do pisania . Tęskniłam do twoich relacji .
Zapowiada się pięknie i słonecznie . W Kalabrii byłam bardzo dawno, z przyjemnościa powspominam
No trip no life
Z ochotą też poogladam i powspominam))
Dzieki , fajnie ,ze jesteście , to lecimy dalej....
Po wysiadce z pociągu w Tropea nie ma zadnych taksówek, w zasadzie nigdzie nie stoją w mieście, działają jedynie poprzez wcześniejsze umówienie na konkretną godzinę i zlecenie.Wiem ,że z dworca do naszej kwatery jest kilometr i to z górki zatem idziemy , śmiesznie to wygląda bo chyba większość nie brala taxi i z dworcu idziemy w takim pochodzie
Pierwsze foto Tropea po drodze
Droga mija dość szybko i sprawnie , są takie zjazdy z krawężnika zatem bez problemu jadą duże walizki. Dochodzimy do głównego tarasu widokowego i schodów, na początku mieliśmy mieć apartament na górze , ale potem znalazłam apartament na dole 50 metrów od plaży przy samym kościele, był większy , z duzym gankiem i kuchnią letnią, ale przede wszystkim bliskość plazy i to dla nas był bardzo dobry wybór , po terenie chodziły kury w puchowych portkach, gąski z małymi , i kotki było bardzo swojsko , wieczorem było slychać szum fal i był bardzo duży spokój cisza , tutaj w przeciwieństwie do greckich wysp życie toczyło się na górze a plażei teren przy nich wieczorem były kompletnie puste.
Jedynym minusem było zejście na dół z walizkami, ja chciałam iść okrężną drogą ,by ominąć schody , ale maż stwierdził ,że od kwatery dzielą nas tylko schody i zniósł obie nasze walizy
Tutaj na dole po lewo od kościoła była nasza kwatera
Na szczycie skały znajduje się sanktuarium Santa Maria dell’Isola. Kościół został zbudowany w XI wieku, później kompleks wielokrotnie padał ofiarą trzęsień ziemi (w roku 1783 i 1905) i osuwisk, co oznaczało, że musiał być wielokrotnie odnawiany. Niewiele pozostało z pierwotnej konstrukcji.
Z sanktuarium związana jest pewna legenda, związana z figurą Madonny.
Drewniany posąg Madonny został wyrzucony na brzeg Tropei. Biskup i burmistrz miasta postanowili umieścić ją w naturalnej grocie, ale figura była zbyt wysoka. Wpadli więc na pomysł, aby odpiłować jej nogi. W chwili, gdy stolarz dotknął piłą drewna, jego ramiona zostały sparaliżowane, a biskup i burmistrz padli martwi. Po tym incydencie Madonna zaczęła dokonywać cudów na rzecz chorych, którzy przybyli na miejsce, gdzie została umieszczona.
Wstęp do kościoła jest bezpłatny, ale zakup biletu za 3 EUR jest konieczny, by wejść do ogrodu i niewielkiego muzeum. W muzeum zgromadzono szereg grafik i rysunków Tropei, ale przede wszystkim wspaniale jest podziwiać stąd Tropeę i śródziemnomorską roślinność. To jeden z najlepszych punktów widokowych w mieście.
W pażdzierniku roślinność już nie powalała , ale widok na plaże i miasto był cudowny. Jedno foto teraz reszta póżniej z sanktuarium
Wracając do początku , po dojściu na kwaterę zaskakujące jest ,że nikt nie mówi po angielsku , na szczęscie bardzo sympatyczny starszy niemiec trochę pomaga tłumacząc i jakoś poszło. Powiem ,że to też zaskaujące dla nas grekomaniaków ,że często zdarzało nam się spotkać kogoś z obsługi lokali , sklepu czy kasie biletów nie mówiącego po angielsku...w grecji nawet babcia o lasce w górskiej wiosce mówi chociaż trochę po angielsku...
Nasza wiejska baza
Długonogi jegomość
Kilka foto naszej bazy noclegowej , foto ze strony Booking apartamentu.Powiem tak skromnie , ale bardzo czysto i położenie , aż dziw bierze , że przy tak bliskiej odległości od głównej plaży i kościoła jest swojska kwaterka a nie elegancki hotel za miliony
Och, Bajka! moja ukochana Italia.... ta relacja to będzie balsam dla mojej duszy
ja z Włochami mam dokładnie tak jak Ty z Grecją - uwielbiam ten kraj! , kocham, wielbię i ubóstwiam! ( z całym tym włoskim "pierdzielniczkiem" )
zatem będę tu u Ciebie stałym gościem....; będę czytac i ogladać, wzdychać i się zachwycać, a Tropeę i Kalabrię będę po prostu na świeżo wspominać.... bo wróciłam stamtąd chyba tydzień przed Twoim wyjazdem:)) , a zanim ja sie zbiorę do moich kalabryjskich opowieści..... - to pewnie sporo wody jeszcze w rzekach upłynie ...
Piea
Piea witaj
Ja się właśnie zastanawiałam czy zacząć od paros czy tropea, ale stwierdziłam że może właśnie coś innego
Cieszę się że jesteś i mogę Cie zabrać spowrotem do kalabrii... Mnie się bardzo podoba kilka miejsc we Włoszech, tylko jakoś chyba musiałam nasycić się najpierw Grecją, zresztą do tej pory jakbym miała mieć tylko jeden wyjazd w roku to chyba wybrałabym Grecję. Tam jakoś wydaje mi się bardziej swojsko, bardziej "wiejsko" i bardziej tam wewnętrznie wypoczywam, ale mam też chęć na coś innego i tu marzy mi się jeszcze kilka włoskich miejsc... Jak zdrowie i kasa pozwoli to październik będzie kolejny raz Włochy
A czytam twoją sardynie, nawet poznałam kaloszki z foto z Pizzo
Do Włoch, w których spędziłem blisko 2 lata, wracam zawsze z przyjemnością. Relacja z Kalabrii zapowiada się ciekawie... Pozdrawiam.