--------------------

____________________

 

 

 



Sri Lanka - Łza z policzka Indii RainbowTours

144 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
harvi
Obrazek użytkownika harvi
Offline
Ostatnio: 8 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 16 gru 2013

Dzien VI

Pozdrowienia z hotelu na wysokim wzgorzu w Kandy, do ktorego wlasnie (pozny wieczor) przyjechalismy Wink

A dzien zaczelismy od zwiedzania zaleglej swiatyni skalnej w jaskiniach w Dambulli, znajduje sie tam ponad 100 roznych posagow buddy majacych miedzy 20000 a 80 lat.

Po swiatyni udalismy sie w strone Kandy zatrzymujac sie po drodze w trzech miejscach, najpierw na chwilke pod swiatynia Hinduistyczna, potem w ogrodach przyprawowych i na koniec w "szwalni", miejscu w ktorym szyja jedwabne szaty oraz przy okazji sa podwykonawca LaCoste, Burberry i Tomy Hilfigera. W tym ostatnim sprzedawano poza jedwabiami firmowe koszulki po 10 dolarow, duzo ludzi kupowalo ale chyba akurat mieli tylko wersje na rynek amerykanski bo S'ka byla na oko rozmiaru naszej XL'ki Wink

A z tymi Hinduistami to tez ciekawa sprawa, zyja w calkowitym pokoju z Buddystami a do tego w wielu Buddyjskich swiatyniach sa male "wstawki" z hinduizmu w formie kapliczki Boga Wisznu, ktory stoi zaraz przy posagu Buddy.

Ogrod przypraw to taka pokazkowka jak wygladaja przyprawy zanim trafia do malych paczuszek w sklepach, mozna bylo potem je kupic, przy okazji sluchalismy opowiadan o medycynie Ajurwedyjskiej - sprzedawali tam masci i olejki na wszystkie choroby swiata od nadwagi czy nalogow przez zylaki po zapalenie pluc ;p Ponizej 200zl za opakowanie nic nie bylo, wiec chyba za duze ryzyko tyle wydawac na cudowny lek.

Co do rozpopczynania wycieczki nie od Colombo a od razu od sierocinca dla sloni z Colombo na koncu - tak ma teraz grupa wypoczywajaca na Malediwach.

bilbao (nieaktywny)
Obrazek użytkownika bilbao

olo123 :

To my mieliśmy jednak trochę więcej szczęścia. Oczywiście oprócz „ programu obowiązkowego” typu ogród przypraw, lokalna pracownia kamieni szlachetnych, fabryczka batiku , manufaktura, w której powstają wyroby drewniane i sklep z jedwabiamy , nasza przewodniczka zawiozła nas do Habarany, gdzie mieliśmy możliwość odwiedzenia lokalnego targu i zrobienia zakupów w lokalnych sklepikach. Również po drodze do hotelu Sigirija , poza programem odwiedziliśmy taką małą wioskę i oglądaliśmy jak mieszka biedna miejscowa ludność. Hotel w Kandy mieliśmy położony blisko sklepów. Oczywiście w 100% zgadzam się ,że w miejscach obowiązkowych” nie należy robić zakupów bo są kilka razy droższe.

To my byliśmy chyba na "tej samej" wycieczce Ok Na dodatek nikt nam nie bronił BiggrinBiggrinBiggrin indywidualnych wyjazdów zarówno na objeździe  ( w wolnyn czasie) jak i w drugim tygodniu pobytu. Jak i gdzie kto chciał. Podczas objazdu zatrzymywaliśmy się na lokalnych bazarkach i w małych wioskach. Nie było z tym problemu. Co do herbat mam odmienne zdanie. Jakość najczęściej idzie z ceną. Herbaty które przywiozłem były wyśmienite. Znajoma zaoszczędziła i kupiła  w markecie. Tanio było. Potem mailowała: twoja to też taka lura?

Kupowałem w wytwórni gdzie miałem możliwość degustacji. Kupiłem tą która nas zachwyciła. Kupowałem również w Colombo w sklepie firmowym innego producenta( nazwę już zapomniałem) Tu pomogły sprzedawczynie. Zapłaciłem sporo, ale jaki smak, kolor, aromat!! Jestem smakoszem dobrych rzeczy. Z doświadczenia wiem że towar towarowi nie jest równy. Podróżuję by zwiedzić, zobaczyć, posmakować. Ma być dobrze a nie tanio!!

Z wycieczki wróciłem bardzo zadowolony

Pozdrowionka dla autora wątku. Miło powspominać. W końcu za miesiąc będzie rok jak tam byłem Drinks

olo123
Obrazek użytkownika olo123
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 paź 2013

Też z przyjemnością śledzę relację, miło powspominać piękny Cejlon . Bilbao my też wróciliśmy zadowoleni z naszej wycieczki . Po nowym roku pokuszę się o krótką relację , bo przed wyjazdem jak szukałam  informacji to większość dotyczyła Łzy z policzka Indii a o "Herbacie" było zdecydowanie mniej . A to trochę inny program przede wszystkim  na naszej wycieczce  oprócz Kandy  -Świątyni Zęba nie mieliśmy zwiedzania innych świątyń . Część objazdowa była krótsza i chyba bardziej lajtowa, ale też na pewno mniej zobaczyliśmy.

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 58 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Harvi,

fajne fotkiGood piekne miejsca - światynie robia niesmaowite wrażenie .Podoba mi sie Sri Lanka  Smilei chcialabym kiedys tam zawitac.Moze jednak z jakims lokalnym biurem, gdzie program mozna sobie uszyc bardziej na miare. Ja tez nie przepadam za tymi wizytami w sklepach, fabrykach ,ktore sa narzuconą cześcia proramu

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 22 godziny temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Harvi, pisz, pisz w miarę wolnego czasu i wklejaj fotki. Ja również pobyt na Sri Lance bardzo miło wspominam, choć było to krótko po tsunami i widać było jeszcze te zniszczenia....

Nelcia,

najlepiej jeździć z lokalesami. My mieliśmy już w pakiecie z TUI niemieckiego objazdówkę, na szczęście jeździliśmy tylko w czwórkę z niemiecką parką, która znała angielski. Dla pilota - przewodnika była to radocha, bo angielskim włada na codzień, a niemiecki sprawiał mu trochę kłopotów. Można się było z nim dogadać,  pewne miejsca - po uzgodnieniu z współtowarzyszami podróży - odpuszczaliśmy, w zamian za coś innego w pobliżu, co nas bardziej interesowało. 

Ale jak byliśmy po objazdówce w hotelu, to na plaży było "biuro podróży" i ludzie z naszego hotelu z nimi jeździli. Sami ustalali trasę a lokalesi załatwiali noclegi i ich wozili. Ci, którzy z ich usług korzystali, byli bardzo zadowoleni, a ceny w porównaniu z cenami rezydentów, były naprawdę OK.

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 5 godzin 58 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

apisek :

Harvi, pisz, pisz w miarę wolnego czasu i wklejaj fotki. Ja również pobyt na Sri Lance bardzo miło wspominam, choć było to krótko po tsunami i widać było jeszcze te zniszczenia....

Nelcia,

najlepiej jeździć z lokalesami. My mieliśmy już w pakiecie z TUI niemieckiego objazdówkę, na szczęście jeździliśmy tylko w czwórkę z niemiecką parką, która znała angielski. Dla pilota - przewodnika była to radocha, bo angielskim włada na codzień, a niemiecki sprawiał mu trochę kłopotów. Można się było z nim dogadać,  pewne miejsca - po uzgodnieniu z współtowarzyszami podróży - odpuszczaliśmy, w zamian za coś innego w pobliżu, co nas bardziej interesowało. 

Ale jak byliśmy po objazdówce w hotelu, to na plaży było "biuro podróży" i ludzie z naszego hotelu z nimi jeździli. Sami ustalali trasę a lokalesi załatwiali noclegi i ich wozili. Ci, którzy z ich usług korzystali, byli bardzo zadowoleni, a ceny w porównaniu z cenami rezydentów, były naprawdę OK.

Apisku, tak tez pewnie kiedys zrobie..choc na objazdowke z niemieckiego biura raczej sie nie wybiore, bo to jednak loteria czy pilot spika po angielsku a moj niemiecki slaby.

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 22 godziny temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Myśmy wtedy byli po raz pierwszy z niemieckiego biura na objazdówce i mając tak dobre doswiadczenia, zaryzykowaliśmy Meksyk w tej samej formie - parę dni objazd + wypoczynek. I na Jukatanie to się znacznie gorzej sprawdziło....Była większa grupa Niemców, a tylko czwórka Polaków. Przewodnik bał się, ze Niemcy go zakablują, jak będzie oficjalnie ( czyli przez mikrofon)mówił dla nich po niem., a potem dla nas po angielsku. Tak więc szeptał nam cicho w super skrócie informacje, dobrze że byłam przygotowana w temacie, a ci inni Polacy mieli przewodnik.

Tak, że faktycznie - może być różnie....

Sorki za off topic, Harvi.

Mariola

harvi
Obrazek użytkownika harvi
Offline
Ostatnio: 8 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 16 gru 2013

Dzien VII

Lankijskie Meery Christmas Wink Dzis Wigilia, jutro Boze Narodzenie. Mimo ze to kraj Buddyjski na wiekszosci sklepow sa zyczenia swiateczne i noworoczne zarazem, a gdzieniegdzie pojawiaja sie plastikowe ubrane na kolorowo choinki. Widzialelismy nawet paru mikolajow Wink Jutro jest dzien wolny od pracy, dzis za to zupelnie zwyczajny, w sklepach sprzedawali torty w ksztalce choinek albo Kubusia Puchatka ;p Na ulicach i w sklepach byly gigantyczne tlumy, nasza przewodniczka powiedziala ze jeszcze nigdy takich korkow nie widziala, przez to mimo ze i tak sie jezdzi po wyspie powoli jezdzilo sie jeszcze wolniej. Lankijczycy znaja swieta jedynie z amerykanskich filmow na ktorych sa one przedstawiane jako wlasnie kolorowo podswietlone domy, choinki i wspolne bardziej wykwintne posilki, nikt tutaj tego z zadna religia (no moze poza nowa zwana "konsumpcjonizem") nie laczy.

Wracajac do wycieczki, od rana jestesmy w Kandy, o 9:30 odbywalo sie nabozenstwo w Swiatyni Zeba na ktore poszlismy, bylo to nabozenstwo Poojy, czyli przynoszenia darow dla mnichow aby mieli co jesc, fajne przezycie.

 

Nastepnie pojechalismy do ogrodu botanicznego, ponad 5000 tysiecy drzew i krzewow ze strefy tropikalnej calego swiata.

Po ogrodzie zawiezli nas do sklepu-muzeum-fabryki kamieni szlachetnych, brr 2 godziny zmarnowane. Na szczescie dalo sie je odrobic, bo reszta dnia to czas wolny na samodzielny spacer i zakupy w Kandy. Poszlismy na bazar z owocami i przyprawami oraz duzego supermarketu Kelly's, nakupowalismy mase rzeczy, herbat, przypraw, olej kokosowy i rzeczy ktore sa u nas 5 razy drozsze. Co ciekawe u nich droga jest kawa (40zl w przeliczeniu) i np. maslo orzechowe (20zl za maly sloiczek), ale za to np.galka muszkatalowa po 50gr za sztuke Wink

harvi
Obrazek użytkownika harvi
Offline
Ostatnio: 8 lat 11 miesięcy temu
Rejestracja: 16 gru 2013
 

Dzien VIII

Bardzo wczesnie rano (6:30) wyjechalismy z Kandy w strone Nuwara Eliya caly czas pnac sie w gore, po drodze mozna bylo podziwiac piekne plantacje herbaciane

Zatrzymalismy sie na jednej z plantacji (Blue Field Tea) gdzie byl pokaz produkcji, degustacje i sklep. Ceny w sklepie bardzo atrakcyjne i podobne do tych w sklepikach Mlesna Tea, duzo nizsze niz na bazarku.

 

Okolo poludnia dotarlismy do samego miasta Nuwara Eliya i dostalismy godzine czasu wolnego by cos zjesc lub kupic ciuchy z miejscowego bazarku. Mimo ze to Boze Narodzenie i wolny od pracy dzien na Sri Lance wszystkie sklepy i kramiki sa otwarte a w nich tlum ludzi. Na szybko zjedlismy cos w lokalnym "hotelu dla jedzenia" bo tak sie nazywaja tutaj male piekarnie, trafilismy do bardzo ciekawego, w srodku zadnych turystow, sami Lankijczycy i wspolne stoly, dosadzili nas do takiego przy ktorym siedziala Lankijka i chyba troche sie peszyla. Po chwili przychodzi kelner i kladzie przed nami wielki talerz ze wszystkimi mozliwymi bulkami jakie oferuja szybko mowiac ktora z czym, cebula, warzywa, kurczak, wolowina. My przerazeni ze tyle to nie zjemy, ale po chwili zorientowalismy sie ze kazdy tak dostaje Wink Wybieramy co chcemy i na koniec mowimy ze dosc, wtedy zabieraja co zostalo i wystawiaja rachunek na to czego brakuje Wink Caly koszt lunchu to 275 rupii, a w te wszystkie miejsca do ktorych prowadzi nas biuro ponizej 2000 rupii nie dalo sie zejsc...

Kupilismy tez bluzy Tommiego na pobliskim bazarku, niedaleko jest fabryka gdzie je szyja wiec mozna dostac praktycznie wszystko po niesamowitych cenach. 

Po zakupach rzesiedlismy sie do malych busikow i pojechalismy na Rowniny Hortona, temperatura tam to okolo 12 stopni wiec przydaly sie buty i kurtki w ktorych przyjechalismy z Polski Wink

Spacer trwal 3 godziny i byl momentami naprawde ciezki, zwlaszcza ostatnie 3 km. Na cale szczescie nie padalo, za to na szlaku byly tlumy Lankijczykow, korzystajac z wolnego dnia mnostwo ludzi przyszlo pospacerowac, zabawnie wygladali w japonkach i czapkach Wink

Na wieczor dotarlismy do hotelu w miejscowosci Bandarawela.

Dzien IX

Dzien przywital nas rzeskim porankiem, 14 stopni ale to dlatego ze jestesmy na wysokosci okolo 1000 metrow nad poziomem morza. Po szybkim sniadanku pojechalismy na poludnie w strone parku narodowego Yala po drodze zatrzymujac sie obejrzec Elijah Gap oraz duzy wodospad

Im nizej tym cieplej, jak dotarlismy pod sam park Yala bylo upalnie, ponad 30 stopni, na jednym z krotkich postojow udalo sie sfotografowac zagajnik bananowcow

Samo safari w Yala to tez swietne przezycie, ponad 3 godziny w dzipach, siedzielismy po 5-6 osob, siedzenia byly przodem do kierunku jazdy po 2 na rzad, po bokach nie bylo zadnych szyb i bylo wszystko pieknie widac oraz mozna bylo latwo robic zdjecia. Kierowcy bardzo dobrze znali park i zatrzymywali sie pokazujac rozne ciekawe okazy.

Wyjezdzalismy z parku jak juz sie akurat zaczelo sciemniac, wiec przy wodopojach bylo naprawde duzo zwierzat. Do hotelu w Hambantocie nad samym oceanem dotarlismy na kolacje, przy okazji spotkalismy poraz pierwszy na objezdzie w tym samym hotelu wszystkie 3 autokary z objazdowki, ale hotel jest duzy i dobrze zorganizowany wiec sobie z nami poradzil Wink

Fale w tej czesci wyspy sa olbrzymie wiec o kapieli w oceanie mozna zapomniec, ale posiedziec na plazy podziwiajac ocean jest warto, rozciaga sie on z tego miejsca bez zadnej przeszkody az do Antarktydy

olo123
Obrazek użytkownika olo123
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 paź 2013

My rownież byliśmy na plantacji  Blu Fild , nie wiem czy widzieliście Tamilki zbierające na plantacji liście herbaty . My niestety nie , przyjechaliśmy dość póżno. Faktycznie herbatę mają bardzo dobrą ,pijemy ją do dzisiaj Drinks

Strony

Wyszukaj w trip4cheap