Spodziewałam się, że plaża w Kucie będzie bardzo zatłoczona...ale nie. Powiedziałabym raczej, że była dośc pusta. Być może z powodu cen. Za 2 leżaki z parasolem na cały dzień, trzeba było zapłacić 30$, więc wielu chętnych nie było.
Ja w takiej sytuacji wolałam miejsce przy basenie. Leżaki bardzo wygodne, a jak widać, też pusto.
Wydawało mi się, że promienie słoneczne dawkuję sobie bardzo rozsądnie. Krem z wysokim filtrem...i tylko 4 godziny przy basenie / już po kilku przecież dniach pobytu/. Parę minut opalania...i pół godziny pływania...i tak kilka razy.
Planując leżenie do góry brzuchem, nie przewidziałam, że w sumie inna pozycja nie będzie możliwa 2 kolejne dni spędziłam tak własnie leżąc w hotelowym łóżku, z objawami słonecznego udaru Ze skutkami poparzenia skóry zmagałam się jeszcze przez 2 miesiące po powrocie To tak ku przestrodze dla tych, którzy podobnie jak ja, nie doceniaja mocy balijskiego słońca
Z Bali do Kuala Lumpur zabrały nas linie Air Asia, bilet zakupiony na stronie linii, za 418zł / ze zwiększonym bagażem i posiłkiem na pokładzie/.
W Kuala Lumpur zamieszkałyśmy w hotelu GTower, niedaleko Petronas Towers. Hotel ok, do wież idzie się kilkanaście minut.
Cena za jedną noc ze śniadaniem w pokoju d-osobowym 314 zł.
W Kuala Lumpur miałyśmy na zwiedzanie tylko jeden dzień, więc wybrałyśmy znów autobus wycieczkowy hop on, hop off.
Bilet na 24 godziny kosztuje 45 ringgitów, pełny przejazd trwa 2,5 godziny. W porównaniu z singapurskim, ten autobus jest znakomity. Wszystkie przystanki doskonale oznaczone, kierowcy niezwykle uprzejmi, każdy z nich bez proszenia rozkładał rampę, jak tylko zobaczył, że jest problem z wejściem do autobuau. W ogóle Malezją, jeśli chodzi o podejście do osób niepełnosprawnych bardzo się różni od Singapuru i Bali. Tutaj, jak chciałysmy tylko przejść przez jezdnię, wyrastał jak spod ziemi pan w kolorowej kamizelce i nas przeprowadzał.
Niestety tego dnia, kiedy byłyśmy w Kuala Lumpur smog był tak duży, że robienie jakichkolwiek zdjęć nie miało sensu, bo widocznośc była taka:
I to by było na tyle.
Wiem, że nie powinnam zaczynać tej relacji, ale skoro już to zrobiłam, to musiałam też skończyć. Nie "szła" od samego początku, bo po pierwsze, wiele o tym, co zobaczyłam zostało już opisane w innych relacjach, a po drugie ten mój wyjazd, chociaż był fajnym, nowym doświadczeniem, z pewnością nie był moją podróżą życia...
Chciałabym kiedyś pojechać do miejsca, gdzie mało kto się wybiera...do miejsca, które długo po powrocie widzi się jeszcze pod powiekami...które wzbudza wiele emocji i chęć podzielenie się nimi. Może kiedyś...
Dana, zaciekawilas mnie tym krotkim podsumowaniem.. piszesz,że nie była to podroz zycia co, czy które miejsca w takim razie podobaly ci sie najbardziej a ktore najmniej czy wrecz wcale ?
A co z Twoja Maderą? na odliczance rano juz ci pomachałam, bo wynikalo z niej ,że dzis startujesz..
Nelcia, coś się musiało pomylić w odliczance, bo startuję jutro, dlatego za wszelką cenę chciałam dzisiaj skończyć tę relację.
A odpowiadając na Twoje pytanie, powiem tak. Ja jestem zawsze szczęśliwa, jak podróżuję. I wszędzie mi się podoba. Ale wolę tereny trochę bardziej nieznane. Dzisiaj świat sie skurczył...i jadąc pierwszy raz do Azji, już bardzo dużo wiedziałam, bo tyle osób już tam było, opisało dokładnie, że dla mnie było troche za mało niewiadomych.
Jasne, że chciałam zobaczyć Marina Bay Sands, chociaż tam nie mieszkałam, o zobaczeniu "petronasów" marzyłam bardzo długo, chciałam zobaczyć Bali,, wyspę, która wydawała się jeszcze niedawno nieosiągalna. I zobaczyłam. Ale prawdziwych emocji w tym było mało. Bali mnie nie urzekło..., dla mnie antyreligijnej, świątynie w każdym ogródku były wręcz przesadą , /sorry, nie chcę urazić niczyich uczuc, czy przekonań/,a te "słynne" już prawie znałam na pamieć z róznych opisów.
Dzisiaj wiem, że pisanie relacji z każdego miejsca, w którym byłam, nie ma sensu. Żałuję, że zaczęłąm pisać relację, nie mając wiele nowego do przekazania.
Jeśli jeszcze kiedyś się pokusze o opisanie wrażeń z jakiegoś miejsca, do którego dotrę, to tylko wtedy, kiedy będzie to najdalej druga relacja na tym forum.
A teraz czas na pakowanie walizki... Jutro wyruszam na Maderę
Dana, mnie się podobała Twoja relacja i dziękuję, że pokazałas te miejsca ze swojej perspektywy. Pewnie inne osoby, które również tam nie były, też się z tej relacji ucieszą. A że nie była to podróż życia... widocznie taka jeszcze przed Tobą... Lampion świetny jako pamiątka.
Widziałam na odliczance, że wybierasz się na Madere, nie będzie tak egzotycznie i ciepło jak w Azji, ale też może być ciekawie, więc życzę tego i w ogóle samych przyjemnych wrażeń. Polecam przy okazji wycieczkę na polwysep San Lorenzo i tam spacer co najmniej do domku z palmami. Ciekawe, jakie tam kolory o tej porze roku...
Dana, bardzo fajna relacja. Byłam we wszystkich 3 miejscach które opisujesz i z ciekawością czytałam.
Mnie zawsze ciekawią relację innych ludzi z miejsc w których już byłam. Widać, że każdy z nas inaczej postrzega świat, każdemu podoba się co innego, każdy ma inne preferencje zwiedzania. I to jest właśnie fajne Dlatego masz pisać relacje z każdej wyprawy !!!
Spodziewałam się, że plaża w Kucie będzie bardzo zatłoczona...ale nie. Powiedziałabym raczej, że była dośc pusta. Być może z powodu cen. Za 2 leżaki z parasolem na cały dzień, trzeba było zapłacić 30$, więc wielu chętnych nie było.
Ja w takiej sytuacji wolałam miejsce przy basenie. Leżaki bardzo wygodne, a jak widać, też pusto.
Wydawało mi się, że promienie słoneczne dawkuję sobie bardzo rozsądnie. Krem z wysokim filtrem...i tylko 4 godziny przy basenie / już po kilku przecież dniach pobytu/. Parę minut opalania...i pół godziny pływania...i tak kilka razy.
Planując leżenie do góry brzuchem, nie przewidziałam, że w sumie inna pozycja nie będzie możliwa 2 kolejne dni spędziłam tak własnie leżąc w hotelowym łóżku, z objawami słonecznego udaru Ze skutkami poparzenia skóry zmagałam się jeszcze przez 2 miesiące po powrocie To tak ku przestrodze dla tych, którzy podobnie jak ja, nie doceniaja mocy balijskiego słońca
Z Bali do Kuala Lumpur zabrały nas linie Air Asia, bilet zakupiony na stronie linii, za 418zł / ze zwiększonym bagażem i posiłkiem na pokładzie/.
Żegnaj Bali...
W Kuala Lumpur zamieszkałyśmy w hotelu GTower, niedaleko Petronas Towers. Hotel ok, do wież idzie się kilkanaście minut.
Cena za jedną noc ze śniadaniem w pokoju d-osobowym 314 zł.
W Kuala Lumpur miałyśmy na zwiedzanie tylko jeden dzień, więc wybrałyśmy znów autobus wycieczkowy hop on, hop off.
Bilet na 24 godziny kosztuje 45 ringgitów, pełny przejazd trwa 2,5 godziny. W porównaniu z singapurskim, ten autobus jest znakomity. Wszystkie przystanki doskonale oznaczone, kierowcy niezwykle uprzejmi, każdy z nich bez proszenia rozkładał rampę, jak tylko zobaczył, że jest problem z wejściem do autobuau. W ogóle Malezją, jeśli chodzi o podejście do osób niepełnosprawnych bardzo się różni od Singapuru i Bali. Tutaj, jak chciałysmy tylko przejść przez jezdnię, wyrastał jak spod ziemi pan w kolorowej kamizelce i nas przeprowadzał.
Niestety tego dnia, kiedy byłyśmy w Kuala Lumpur smog był tak duży, że robienie jakichkolwiek zdjęć nie miało sensu, bo widocznośc była taka:
I to by było na tyle.
Wiem, że nie powinnam zaczynać tej relacji, ale skoro już to zrobiłam, to musiałam też skończyć. Nie "szła" od samego początku, bo po pierwsze, wiele o tym, co zobaczyłam zostało już opisane w innych relacjach, a po drugie ten mój wyjazd, chociaż był fajnym, nowym doświadczeniem, z pewnością nie był moją podróżą życia...
Chciałabym kiedyś pojechać do miejsca, gdzie mało kto się wybiera...do miejsca, które długo po powrocie widzi się jeszcze pod powiekami...które wzbudza wiele emocji i chęć podzielenie się nimi. Może kiedyś...
Dana, zaciekawilas mnie tym krotkim podsumowaniem.. piszesz,że nie była to podroz zycia co, czy które miejsca w takim razie podobaly ci sie najbardziej a ktore najmniej czy wrecz wcale ?
A co z Twoja Maderą? na odliczance rano juz ci pomachałam, bo wynikalo z niej ,że dzis startujesz..
No trip no life
Nelcia, coś się musiało pomylić w odliczance, bo startuję jutro, dlatego za wszelką cenę chciałam dzisiaj skończyć tę relację.
A odpowiadając na Twoje pytanie, powiem tak. Ja jestem zawsze szczęśliwa, jak podróżuję. I wszędzie mi się podoba. Ale wolę tereny trochę bardziej nieznane. Dzisiaj świat sie skurczył...i jadąc pierwszy raz do Azji, już bardzo dużo wiedziałam, bo tyle osób już tam było, opisało dokładnie, że dla mnie było troche za mało niewiadomych.
Jasne, że chciałam zobaczyć Marina Bay Sands, chociaż tam nie mieszkałam, o zobaczeniu "petronasów" marzyłam bardzo długo, chciałam zobaczyć Bali,, wyspę, która wydawała się jeszcze niedawno nieosiągalna. I zobaczyłam. Ale prawdziwych emocji w tym było mało. Bali mnie nie urzekło..., dla mnie antyreligijnej, świątynie w każdym ogródku były wręcz przesadą , /sorry, nie chcę urazić niczyich uczuc, czy przekonań/,a te "słynne" już prawie znałam na pamieć z róznych opisów.
Dzisiaj wiem, że pisanie relacji z każdego miejsca, w którym byłam, nie ma sensu. Żałuję, że zaczęłąm pisać relację, nie mając wiele nowego do przekazania.
Jeśli jeszcze kiedyś się pokusze o opisanie wrażeń z jakiegoś miejsca, do którego dotrę, to tylko wtedy, kiedy będzie to najdalej druga relacja na tym forum.
A teraz czas na pakowanie walizki... Jutro wyruszam na Maderę
Dana, mnie się podobała Twoja relacja i dziękuję, że pokazałas te miejsca ze swojej perspektywy. Pewnie inne osoby, które również tam nie były, też się z tej relacji ucieszą. A że nie była to podróż życia... widocznie taka jeszcze przed Tobą... Lampion świetny jako pamiątka.
Widziałam na odliczance, że wybierasz się na Madere, nie będzie tak egzotycznie i ciepło jak w Azji, ale też może być ciekawie, więc życzę tego i w ogóle samych przyjemnych wrażeń. Polecam przy okazji wycieczkę na polwysep San Lorenzo i tam spacer co najmniej do domku z palmami. Ciekawe, jakie tam kolory o tej porze roku...
Dana,
odliczanke włąśnie poprawilam, wiec teraz juz możesz leciec jutro
Twoja relacja i rozmowa z toba pomogla mi w KL więc bardzo dziękuje i za pomoc i za pokazanie swoich wrażeń z podróży
A relacji z Madery bardzo dawno nie było, więc rób dużo zdjęć aby nam potem wszystko opowiedziec..
No trip no life
Trina, bardzo dziękuję z ciepłe słowa. Cały czas wierzę, że podróż życia jeszcze przede mną
Nelcia, ciesze się, że mogłam pomóc
Na Maderę zabieram nowy aparat, więc mam nadzieję na dużo zdjęć.
Niestety jeszcze się z nim dobrze nie znam...i trochę między nami " zgrzyta" ale może na Maderze się polubimy...
Dana, bardzo fajna relacja. Byłam we wszystkich 3 miejscach które opisujesz i z ciekawością czytałam.
Mnie zawsze ciekawią relację innych ludzi z miejsc w których już byłam. Widać, że każdy z nas inaczej postrzega świat, każdemu podoba się co innego, każdy ma inne preferencje zwiedzania. I to jest właśnie fajne Dlatego masz pisać relacje z każdej wyprawy !!!
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/