--------------------

____________________

 

 

 



Krótki urlopik w okolicach KOWAR

177 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 2 godziny 40 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Fajnie że czytacie.

 Radek, pierogi i naleśniki zjadłyśmy w knajpce nieopodal deptaku. Do pub-u nie wstępowaliśmy.

 Piea, nam Liczyrzepa też się podobał. A Nel, też rozpoznajesz miejsca ze swojego wypadu Narciarskiego do Karpacza?

Zapraszam na dalsza wędrówkę.

Następnego mamy w planie zwiedzić sztolnie związane z wydobyciem uranu. Znajdują się w pewnej odległości od centrum, którą możemy pokonać na piechotę. Kursuje tam autobus, ale my idziemy na piechotę. Trochę ruchu się przyda.

Idąc mijamy Idąc mijamy most kolejowy w Kowarach nad potokiem Jedlica i ulicą Wiejską należący do jednych z ciekawszych obiektów inżynieryjnych kolejowego budownictwa w regionie. Został zbudowany w latach 1903-1905 jako część górskiej linii kolejowej nr 308 biegnącej z Jeleniej Góry do Kamiennej Góry. Linia dla ruchu pasażerskiego została zamknięta w 1986 roku. Pociągi towarowe do Ogorzelca, przestały dojeżdżać z Jeleniej Góry w roku 2000.

A tak wyglądał most zaraz po wybudowaniu.

Most kolejowy (pot. Jedlica / Kowary - LK308), ul. Wiejska, Kowary

Most kolejowy (pot. Jedlica / Kowary - LK308), ul. Wiejska, Kowary

Most kolejowy (pot. Jedlica / Kowary - LK308), ul. Wiejska, Kowary

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 13 godzin 57 minut temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

ja do sztolni jakoś nie dotarłam... ; mielismy na plan B w razie niepogody, ale zrealizowaliśmy tylko plan A; wiec "uran" może będzie następnym razem? (ale ten fajny most pamiętam! Yes 3 )

Piea

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 2 godziny 40 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Idziemy dalej przez Górne Kowary, ponieważ „górne” , droga wiedzie pod górę.

Sztolnie Kowary to tak naprawdę dwa wyrobiska: Kopalnia Podgórze i Kopalnia Liczyrzepa. Są to niezależne od siebie obiekty. Widoczne powyżej to Kopalnia Liczyrzepa, my idziemy do „Podgórza”.  Może na zdjęciach tego nie wiać, ale droga już teraz idzie ekstremalnie pod górkę, na szczęście nie jest do długi odcinek.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 2 godziny 40 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Idąc pod górę wyprzedził nas autobus , jak się potem okazało z liczną grupa emerytów. Jak doszliśmy do na miejsce, szybkie nabycie biletów w kasie i dołączone zostajemy właśnie do tej grupy. Zaletą było to, że nie czekaliśmy ani minuty, Przewodnik na pewno posiadający dużą wiedzę i pasjonujący się ta tematyką, ale na tym zalety się kończą. Grupa liczna, niezdyscyplinowana, nie słuchając poleceń.

No to dostajemy latarki górnicze i wchodzimy. Niestety z pośpiechu nie uwieczniłam miejsca wejścia. Zdjęcie z neta (FB) . Na zdjeciu drugim chyba nasz przewodnik.

Może być zdjęciem przedstawiającym na świeżym powietrzu

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 13 godzin 8 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

oooo, przewodnik wygląda..."diabelsko" ; ))))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 14 godzin 9 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Asiu, czy poznaje miejsca z mojego zimowego wypadu ? oczywiście ,że poznaję Preved

Fajnie , teraz u ciebie zobaczyć je w zielonej wersji .

Małe zestawienie twoich i moich fotek ..

 

No trip no life

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 2 godziny 40 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Nel, w Zimowej scenerii Góry wyglądahja też pięknie.

Wróćmy do kopalni uranu. Najpierw trochę informacji zebranych z różnych stron z neta. Temat jest ciekawy i mam nadzieję że Was nie zanudzę.

Podziemna trasa turystyczna liczy około 1600 metrów. Zwiedzanie trwa ok. 1,20 h, temperatura ok 8 stopni, wilgotność powietrza ok 97%. Zalecana ciepła odzież oraz wygodne, pełne obuwie. (od siebie dodam, takie które można łatwo wyczyścić, bo miejscami mokro i jest błotko Biggrin  ).

Podziemną trasę turystyczną założył syn ostatniego dyrektora kopalni Sławomir Adamski, miłośnik górnictwa i niezrównany „uranowy” ekspert.

Wejścia odbywają się o każdej połówce godziny. Trasa jest  całkowicie bezpieczna pod względem promieniowania. Zwiedzając podziemia, przewodnik przedstawia historię górnictwa trwającą od XII w. po tajną działalność Zakładów Przemysłowych R-1, specyfikę pracy górników, techniki eksploatacji podziemnych złóż uranu.  Ekspozycja obejmuje m.in. narzędzia górnicze, mapy kopalni oraz największą w Polsce kolekcję szkła uranowego. Dodatkową atrakcją dla zwiedzających jest otrzymanie na czas zwiedzania lamp górniczych, ponieważ sama trasa nie jest oświetlona. W ciemności rozświetlanej jedynie górniczymi czołówkami zwiedzający poznają historię przedsiębiorstwa, o którego istnieniu do lat 90. wiedziała tylko garstka ludzi.

Kopalnia Podgórze to największa kopalnia uranu na terenie Kowar oraz druga co do wielkości wydobycia kopalnia na terenie Polski. Wyrobiska kopalni powstały w latach 50-tych XX wieku, natomiast eksploatacja trwała aż do 1958 roku. Była  częścią "Przedsiębiorstwa Kowarskie Kopalnie", później Zakładów Przemysłowych R-1. Była to jedyna kopalnia w Kowarach zbudowana całkowicie po II wojnie światowej.

Natomiast wiadomo, że rudy uranu wydobywano na tym terenie Kowar już wcześniej. W tajnej niemieckiej kopalni uranu w Schmiedebergu, czyli Kowarach, w czasie wojny wydobywano rudę uranu na potrzeby nazistowskich badań nad energią nuklearną.

Zakłady Przemysłowe R-1 (także Przedsiębiorstwo Kowarskie Kopalnie, ros. Предприятие Кузнецкие Рудники) to kryptonim polskich zakładów przeróbki rud uranu działających od 1 stycznia 1948, powstałych na podstawie umowy międzypaństwowej z września 1947 między rządami Polski i Związku Radzieckiego. Swą działalnością obejmowały obszar całego kraju, ze szczególnym uwzględnieniem Dolnego Śląska i ziemi kłodzkiej w Sudetach. Zakłady Przemysłowe R-1 obejmowały między innymi kopalnie w Kowarach (centrala), Radoniowie i Kletnie w pobliżu Stronia Śląskiego. W samych Kowarach obejmowały kopalnie: „Wolność”, „Redensglück”, „Liczyrzepa” i „Podgórze”. W Kletnie należała do nich kopalnia „Kopaliny”.

Całość odzyskanego uranu, bądź urobku była sprzedawana do ZSRR.

W Polsce w latach 50. wydobyto 720 ton uranu, który do Związku Radzieckiego wywożono w postaci rudy o zawartości 0,2 % . Rosjanie nie otrzymywali uranu za darmo – rudę Związkowi Radzieckiemu sprzedawano.  Trudno dziś obiektywnie ocenić czy Polsce się to opłacało, ponieważ nie funkcjonowała wówczas gospodarka rynkowa. Polski rząd uważał jednak, że podpisaliśmy umowę na korzystnych warunkach. Na pewno Rosjanie pokrywali koszty poszukiwania i wydobycia. Udział polskiego uranu w radzieckim programie atomowym wynosił zaledwie 3 proc. (rudy z NRD – aż ponad 50 proc.!). Jednak kiedy umowa z Polską stawała się dla władz ZSRR mniej korzystna, zaczęto wycofywać się z kolejnych zapisów. W roku 1956 Rosjanie wiedzieli już, że nie znajdą nowych złóż w Polsce, więc zaniechali pokrywania kosztów poszukiwawczych. Sprzedaż uranu do ZSRR przestała być dochodowa w 1962 roku.

Czy faktycznie tajne kopalnie były w całości zarządzane i kontrolowane przez ZSRR? Do roku 1956 Rosjanie stanowili prawie całą kadrę kierowniczą. Polakami byli górnicy oraz… dyrektor zakładu. To dość niezwykły fakt – we wszystkich innych kopalniach w państwach bloku wschodniego tę funkcję sprawowali wysłannicy z Moskwy. W zakładzie R1 dyrektor zajmował się jednak głównie sprawami kadrowymi i organizacyjnymi, Rosjanie zaś kontrolowali wydobycie. Nie byli lubiani przez polską załogę, która zarzucała im wystawne życie.

Kto pracował w kopalni? Po wysiedleniu niemieckich górników w Kowarach chronicznie brakowało rąk do pracy. Pracowników nakłaniano do pracy metodą marchewki, a nie kija. Zachętą, oprócz wysokich zarobków, dodatków i długich urlopów, były dobre warunki socjalne. To właśnie dla górników budowano w Kowarach nowe, wygodne i duże mieszkania. Ruda uranu występująca w niewielkich, osiągających do 30 cm długości, żyłach więc jej wydobywanie wymagało nieomal zegarmistrzowskiej precyzji. Z tego powodu w zakładzie R1 najchętniej zatrudniano wykwalifikowanych górników, takich jak polscy repatrianci z Francji i Belgii, którzy odpowiednie doświadczenie zdobyli w tamtejszych kopalniach. To oni otrzymali najlepsze oferty pracy.

Wbrew mitom w zakładzie R1 nie zatrudniano skazańców. W kopalni pracowali natomiast żołnierze z Wojskowych Batalionów Pracy. Powołany w 1951 roku korpus miał za zadanie rozwiązać problem braku rąk do pracy. Błędne skojarzenie, jakoby żołnierze batalionów byli więźniami, wynikało zapewne stąd, że skoszarowano ich na terenie dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen . W zakładzie R1 szybko jednak z pomocy batalionów zrezygnowano, przede wszystkim ze względu na zupełny brak dyscypliny pracy i lekceważenie obowiązków.

Sudeckie kopalnie i to, co w nich wydobywano, przez długi czas stanowiły tajemnicę państwową. Do 1956 roku do zakładu nie można się było nawet zbliżyć, a góry obstawiono polskimi i radzieckimi żołnierzami. Ciekawscy i tak by zresztą niewiele zobaczyli, ponieważ na zewnątrz wystawał zaledwie budynek wentylatorowni. Nawet koła szybowe schowano pod ziemią. Zakład zakonspirowano do tego stopnia, że powołano dla niego osobny urząd górniczy, a sprawozdania trafiały bezpośrednio do Warszawy.

Podobno miasto było zamknięte, nikt kto mieszkał w Kowarach nie mógł się przemieszczać do innych regionów w Polsce.

Sposobem na zachowanie tajemnicy było wyeliminowanie z kopalnianej nomenklatury stów „uran” i „ruda uranu”. W pismach urzędowych korzystano z terminów R2, P-9 i pisano o poszukiwaniu metali nieżelaznych. Do ZSRR oficjalnie wywożono „ziemię odpadową”. A transporty kolejowe wyjeżdżały wyłącznie nocą. Panowała atmosfera nieufności, szerzyły się donosy. Pracowników kopalni nieustannie pilnowali funkcjonariusze UB, a wielu górników trafiało do więzień. Jednego z górników , aresztowano za wysłanie listu do brata w Berlinie. Za napisanie zdania: „Robotnicy pracują w wodzie i przy pomocy czerpaków wydobywają jakieś materiały, których składników, ani wartości nie znają” dostał wyrok 4 lat więzienia.

Pomimo konspiracji działalność tajnych kopalń uranu nie umknęła uwadze obcych wywiadów. Już w 1948 roku donosiła o nich polskojęzyczna prasa w Londynie. Pamiątką po „szpiegowskiej paranoi” są łącznice telefoniczne z tabliczkami „Nieprzyjaciel podsłuchuje!”, które można dziś oglądać w Kowarskich Kopalniach.

Górnicy pracujący w kopalniach nie wiedzieli, co wydobywają, i jaki ma to wpływ na ich zdrowie, choć wielu z nich – według relacji krewnych – uskarżało się na skutki uboczne pracy z „materiałem”. Wskutek ręcznego sortowania uranu robotnicy cierpieli  na bóle głowy i chroniczną niemoc, zaś z rąk schodziła im skóra. Członkowie rodzin górników opowiadali o przypadkach wypadania zębów i włosów oraz odpadających paznokciach. Choroby płuc i dróg oddechowych nękały połowę zatrudnionych.

Czyw 1951 roku nie znano jeszcze szkodliwego wpływu promieniowania jonizującego? Niekoniecznie. Lokalna społeczność od wieków zdawała sobie sprawę z „tajemniczego” zagrożenia, czającego się w sudeckich kopalniach. W XVI wieku lekarz Georgius Agricola pisał: „Jest jednak inne zło bardzo niszczące, które szybko uśmierca człowieka; w szybach, chodnikach lub sztolniach. Powietrze zatruwane jest trucizną, która się uwalnia pod wpływem ognia z kruszców”. Jednak autochtoni zostali wysiedleni, zaś w 1951 roku wpływu promieniowania na zdrowie górników po prostu nie badano.

Zatrudnieni w kopalniach sprawdzali licznikiem Geigera zawartość uranu w rudzie, biorąc każdy odłamek do ręki – bez rękawic, masek czy kombinezonów. W sortowni zatrudniano kobiety niejednokrotnie ciężarne. Robotnicy niepomni niebezpieczeństwa pili kopalnianą wodę; spożywali posiłki, nie myjąc rąk, a wraz z ubraniami roboczymi przenosili materiał radioaktywny do domów. Od około 1955 roku wśród zatrudnionych w kopalniach uranu w różnych krajach bloku socjalistycznego odnotowywano coraz częstsze przypadki zachorowań na raka płuc. Przełom w podejściu do uranowego BHP nastąpił w 1956 roku, kiedy to o zagrożeniach związanych z radioaktywnością zaczęła się dowiadywać opinia publiczna. W jednym z zaleceń Ministerstwo Energetyki sugerowało między innymi, by pracowników fizycznych nie narażać na promieniowanie jonizujące dłużej niż… 8 lat.

Dziś wiemy, że to nie uran, lecz radon – gaz szlachetny, będący produktem ubocznym rozpadu uranu – stanowił główne zagrożenie.  

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 2 godziny 40 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Wchodzimy do środka , zdjęć mam niewiele bo w tych ciemnościach nie bardzo wyszły.

W kopalnianych wnękach ucieczkowych przygotowano mini ekspozycje: kilofy, karbidowe lampki i archaiczne pochłaniacze pyłowe z azbestowym filtrem – jedyną ochronę górników.

Kolekcja sudeckich minerałów: chryzoprazy, fluoryty i agaty z Lwówka Śląskiego oraz blok fluorescencyjnego szkła uranowego, które wyrabiano w regionie w XIX wieku.

Kiedy wyeksploatowano bogate w uran rudy i przestało się opłacać nawet wyrabianie koncentratu uranowego ze zmielonych skał, dla sztolni 19a znaleziono nowe zastosowanie. W 1974 roku stworzono tu inhalatorium leczące astmę i choroby układu krążenia. Był to jedyny taki obiekt w Polsce i jeden z pięciu na świecie. Pacjentów przywożono z uzdrowiska w Cieplicach. Turnus trwał 2 tygodnie, a chorych poddawano godzinnym inhalacjom. Pomimo zainteresowania terapią radoczynną (wśród pacjentów zaczęło krążyć powiedzenie, że po kuracji panie są bardziej rade, a panowie czynni), inhalatorium zamknięto w 1989 roku. Zawaliła się obudowa szybu i zabrakło pieniędzy na naprawę. Po zamknięciu inhalatorium całą infrastrukturę rozkradli złomiarze. W szybie do dziś ocalały metalowe łóżka z lat 70. O dziwo, są nadal sprawne!

W "Kopalni Podgórze" znajduje się zalany szyb górniczy (głębokość 242 metry) i jest to aktualnie najgłębsze podziemne nurkowisko w Polsce. Najgłębsze nurkowanie odbyło się do głębokości 157 metrów.

Kowarskie Kopalnie zdobi ponura pamiątka po uranowej gorączce – replika radzieckiej bomby atomowej RDS-1. Oryginał, zdetonowany w Semipałatyńsku w 1949 roku, oficjalnie miał moc porównywalną z bombą zrzuconą na Nagasaki. 11 lat później na Nowej Ziemi, archipelagu na Morzu Barentsa, zdetonowano ładunek RDS-220, zwany Car-bombą – największą w dziejach bombę jądrową. Miała moc 58 megaton, czyli 58 milionów ton trotylu. Mogłaby zmieść z powierzchni ziemi Paryż wraz z przedmieściami. Czy do jej produkcji użyto uranu z Polski? Nie wiadomo. Materiały rosyjskie na ten temat są nadal ściśle tajne.

Zakończenie trasy turystycznej stanowi ekspozycja róznych kufli.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 13 godzin 8 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

mocno ciekawa ta historia "polskiej radioaktywności" !!!

...nie za bardzo rozumiem..."kolekcję kufli"...w tym miejscu..."coś przeoczyłem,niedoczytałem !???

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Basia A.
Obrazek użytkownika Basia A.
Offline
Ostatnio: 2 godziny 50 minut temu
Rejestracja: 15 lip 2017

Z tego co kojarzę, to było nawiązanie do zwyczajów barbórkowych, czy po prostu picia piwa przez górników, a właściciele kopalni po prostu zbierają różnorakie kufle. Na sto procent nie jestem jednak pewna

Strony

Wyszukaj w trip4cheap