Radek, akurat śnieg w majówkę jest całkiem przyjemny.. Na pewno przyjemniejszy niż w listopadzie - na majówkę było ciepło, że wystarczyło w samej bluzie być, bez kurtek, czapek, rękawiczek i tym podobnych. Widać też było różnicę ile śniegu było idąc przed południem "pod górę" a ile już wracając po kilku godzinach. Tyle, że w górach to noce wciąż zimne (zawsze zimne?) więc się trzyma
Jak droga była bardziej osłonięta zrobiło się ciepło i spokojnie można było zdjąć kurtki. Zrobiłyśmy sobie też przerwę na zdjęcia. Tym razem czapki wypadły fajnie - ale chusta też nieźle.
Idziemy w kierunku Strzechy Akademickiej, widoczki coraz to inne , nie ma nudy. Ludzi trochę jest, nawet sporo jak na to, że jest to poniedziałek. Ale pogoda piękna , sam raz na wycieczkę.
Dochodzimy do miejsca gdzie widoczny jest Bialy Jar.
Dochodzimy już do pięknie położonego schroniska. Poniżej widać też górną stację wyciągu narciarskiego i nartostradę „Złotówka” – wiele lat temu szusowałam tutaj na nartach.
piękna trasa; szłam nią dwukrotnie az do samego Karpacza i raz "górą" widoczną na tej ostatniej fotce - główną granią Karkonoską - obie trasy urocze.... z pierwszej można dojść do schronisk (Strzecha, Samotnia) i tam sobie odpocząć albo zrobić przerwę na posiłek/piwko; z drugiej trasy - można te schroniska tylko podziwiać z góry - mamy na nie wtedy widoki hen hen na malutkie dachy!
piękne fotki śnieg w maju w górach nie jest niczym dziwnym, dodaje uroku, no ale żeby tak leżał sobie bezczelnie na tej drodze ! , z pewnością marszu nie ułatwiał!
ech... wróciły mi dzięki Tobie wcale nie tak dawne wspomnienia...
Trochę informacji o schronisku, dla tych co tu nie byli. Posiłkując się informacjami z neta:
Schronisko położone jest na prastarym szlaku wiodącym na najwyższy szczyt Karkonoszy - Śnieżkę. Jest to drugie co do wielkości schronisko w polskich Karkonoszach położone pośrodku Złotówki, szerokiego, bezleśnego grzbietu oddzielającego Kocioł Małego Stawu od Białego Jaru na wys. 1258 m. Przy schronisku główny w tym rejonie węzeł szlaków letnich i zimowych.
Schronisko wywodzi z budy pasterskiej po raz pierwszy opisanej w 1642 roku. Obecny budynek został wybudowany w 1896, po pożarze w 1906 roku szybko odbudowany i w 1912 rozbudowany. Nasze czasy przyniosły w 1995 roku nowy miedziany dach, a w latach 2000-2003 nowe okna, sanitariaty, saunę. Położone jest na wysokości 1208 m.n.p.m. Należy do PTTK. Używana do dziś nazwa "Strzecha Akademicka" powstała w pierwszych latach po II wojnie światowej, kiedy obiekt był własnością studentów wyższych uczelni krakowskich.
To schronisko to miejsce z klimatem. Toalety jak w poprzednim (Śląskim Domu) odpłatne za „zasiekami”. Szkoda, że zjadłyśmy wcześniej bo tu byłoby milej i chyba lepiej. Znowu w środku zdjęć nie zrobiłam .
Dochodzimy do sztucznego wodospadu. To ponad stuletni stopień wodny spowalniający nurt Łomnicy.
Z tego miejsca już widać ulice Karpacza i stację kolejki linowej na Kopę. Warto przystanąć na chwile i wsłuchać się w szum wody.
Idziemy do „centrum”. Zahaczamy o pamiątki, kupujemy magnesy i talerzyk na ścianę. Choć można tu coś wypić nawet po irlandzku, wybieramy knajpkę na powietrzu z naleśnikami i pierogami. Potem już tylko czekamy na autobus i wracamy do naszych pobliskich Kowar. Na ten dzień wystarczy.
Radek, akurat śnieg w majówkę jest całkiem przyjemny.. Na pewno przyjemniejszy niż w listopadzie - na majówkę było ciepło, że wystarczyło w samej bluzie być, bez kurtek, czapek, rękawiczek i tym podobnych. Widać też było różnicę ile śniegu było idąc przed południem "pod górę" a ile już wracając po kilku godzinach. Tyle, że w górach to noce wciąż zimne (zawsze zimne?) więc się trzyma
Jak droga była bardziej osłonięta zrobiło się ciepło i spokojnie można było zdjąć kurtki. Zrobiłyśmy sobie też przerwę na zdjęcia. Tym razem czapki wypadły fajnie - ale chusta też nieźle.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Idziemy w kierunku Strzechy Akademickiej, widoczki coraz to inne , nie ma nudy. Ludzi trochę jest, nawet sporo jak na to, że jest to poniedziałek. Ale pogoda piękna , sam raz na wycieczkę.
Dochodzimy do miejsca gdzie widoczny jest Bialy Jar.
Dochodzimy już do pięknie położonego schroniska. Poniżej widać też górną stację wyciągu narciarskiego i nartostradę „Złotówka” – wiele lat temu szusowałam tutaj na nartach.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
piękna trasa; szłam nią dwukrotnie az do samego Karpacza i raz "górą" widoczną na tej ostatniej fotce - główną granią Karkonoską - obie trasy urocze.... z pierwszej można dojść do schronisk (Strzecha, Samotnia) i tam sobie odpocząć albo zrobić przerwę na posiłek/piwko; z drugiej trasy - można te schroniska tylko podziwiać z góry - mamy na nie wtedy widoki hen hen na malutkie dachy!
piękne fotki śnieg w maju w górach nie jest niczym dziwnym, dodaje uroku, no ale żeby tak leżał sobie bezczelnie na tej drodze ! , z pewnością marszu nie ułatwiał!
ech... wróciły mi dzięki Tobie wcale nie tak dawne wspomnienia...
Piea
fotki "ztrasowe" COOL !!!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Trochę informacji o schronisku, dla tych co tu nie byli. Posiłkując się informacjami z neta:
Schronisko położone jest na prastarym szlaku wiodącym na najwyższy szczyt Karkonoszy - Śnieżkę. Jest to drugie co do wielkości schronisko w polskich Karkonoszach położone pośrodku Złotówki, szerokiego, bezleśnego grzbietu oddzielającego Kocioł Małego Stawu od Białego Jaru na wys. 1258 m. Przy schronisku główny w tym rejonie węzeł szlaków letnich i zimowych.
Schronisko wywodzi z budy pasterskiej po raz pierwszy opisanej w 1642 roku. Obecny budynek został wybudowany w 1896, po pożarze w 1906 roku szybko odbudowany i w 1912 rozbudowany. Nasze czasy przyniosły w 1995 roku nowy miedziany dach, a w latach 2000-2003 nowe okna, sanitariaty, saunę. Położone jest na wysokości 1208 m.n.p.m. Należy do PTTK. Używana do dziś nazwa "Strzecha Akademicka" powstała w pierwszych latach po II wojnie światowej, kiedy obiekt był własnością studentów wyższych uczelni krakowskich.
To schronisko to miejsce z klimatem. Toalety jak w poprzednim (Śląskim Domu) odpłatne za „zasiekami”. Szkoda, że zjadłyśmy wcześniej bo tu byłoby milej i chyba lepiej. Znowu w środku zdjęć nie zrobiłam .
Zobaczmy schronisko na starych zdjęciach (ze strony https://polska-org.pl/ )
Obrazki z początku XIW w.
Pierwszy budynek schroniska Hampelbaude w latach 70. XIX wieku.
Na kartce oprócz schronisk - LIczyrzepa (dych gór)
Strzecha Akademicka przed pożarem.Lata 1898-1905.Trzecia poniżej, dość oryginalna kartka
Schronisko po pożarze w 1906 r.
I już po odbudowie. Zupelnie inna bryła, chyba bardziej pasująca do otoczenia.
Wnętrze przypomina stan obecny.
Lata 30 ubiegłego wieku
1941 r.
Dom FWP "Strzecha". Zdjęcie z folderu informacyjnego „Wczasy FWP w Kotlinie Jeleniogórskiej” 1956-1966.
Lata 80-te
Poprzebiarana grupa dzieci z Narciarskiej Szkoły AESCULAP.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Idziemy dalej żółtym szlakiem tak zwanym „saneczkowym” gdyż podobno tędy zjeżdżano na sanach do samego Karpacza.
widok po lewo
widok po prawo
Potwierdzenie, że to tor saneczkowy
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Dochodzimy do sztucznego wodospadu. To ponad stuletni stopień wodny spowalniający nurt Łomnicy.
Z tego miejsca już widać ulice Karpacza i stację kolejki linowej na Kopę. Warto przystanąć na chwile i wsłuchać się w szum wody.
Idziemy do „centrum”. Zahaczamy o pamiątki, kupujemy magnesy i talerzyk na ścianę. Choć można tu coś wypić nawet po irlandzku, wybieramy knajpkę na powietrzu z naleśnikami i pierogami. Potem już tylko czekamy na autobus i wracamy do naszych pobliskich Kowar. Na ten dzień wystarczy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
heee, po rodzaju jedzonka sadząc to zawitaliście do..."Baca",y nie do PUB,u !??? ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
no jedzonko wymiata! a te pierogi łapię w lot!
ach , stary Liczyrzepa...! (i młoda Basia! )
mieszkaliśmy tam kiedyś bliziutko w pensjonacie vis a vis (ale nie widać go z pozycji Liczyrzepy, schowany na wzgórzu za krzakami w parku!)
codziennie schodząc w dól z pensjonatu - wychodziliśmy zawsze prosto na tego "Dziada"
Piea