Zeby nie bylo,ze My tak czas i baterie marnowalismy na darmo.....dzialalismy tez jako ochotnicza straz zgarniajaca pieszych(:P)Jak jakis biedak szedl w upale do pracy to sie zatrzymywalismy i podwozilismy pod adres.....zyskujac tym nowych akumalskich przyjaciol.Wiesc sie chyba szybko rozeszla bo zawsze mielismy najlepsze miejsca parkingowe przy plazy i przy sklepie.....ochroniarze zamaszystymi ruchami wskazywali nam gdzie mamy zaparkowac> A przy plazy witali nas okrzykiem "Holaaa poco-loco Amigos" i zostalo tak do koncaB)
No ale trzy dni pelnej radosc taki powrot do dziecinstwa podzialal na nas jak balsam odmladzajacy
A to juz gangi Akumalu czyli koty i ostronosy......z ostronosami lepiej nie zadzierac
Dlaczego na te upragnione wakacje czeka sie tak dlugo,czas sie dluzy,dni mijaja powoli. Na wakacjach znow dzien za dniem leci jak z bicza trzasnal.Pierwszy tydzien to jeszcze jak Cie moge,ale drugi to jest chwila,mrugniecie powieki doslownie.
Sobota to nasz ostatni dzien,w niedziele wylatujemy.Umowilam sie z Walterem,ze przyjedzie po nas o 9.30 i pojedziemy posnorkowac w cenotach.Wybralam dwie Dos Ojos i Gran Cenote i jeszcze tak po drodze mielismy zajechac do Tulum na chwile.
Cenoty to byly takie moje "MUST DO".....zelazny punkt wakacji....po nocach mi sie snily,wierze ze maja jakas magiczna moc w sobie i chcialam zanurkowac w tych wodach(tu)
Rano wstalam okolo 7.00 otwieram drzwi,zamykam drzwi.....znow kurna je otwieram,przecieram oczy,otwieram buzie......ALE LEJE.....KU**WA:Leje i wieje,na niebie czarno!Zamknelam drzwi i ucieklam do lozka,jeszcze sobie godzinke pospie i deszcz przejdzie.....jak to na Karaibach...popada i przestanie,bedzie dobrze(tu)
Godzina 9.00
Podjezdza Walter zapytac czy chcemy jechac???Prawie go nie slysze w tej deszczowej nawalnicy:XPatrzymy w niebo,patrzymy na laptopa,na pogode....wyglada na to ,ze te wszystkie chmury z nad Kuby i USA skumulowaly sie nad nami
Umawiamy sie z Walterem,ze jak wyjdzie slonce,albo chociaz przestanie padac to podjedzie po nas o 13.00 i pojedziemy chociaz zobaczyc Dos Ojos.
Godzina 13.00
Walter nie przyjechal:XPada dalej ,na ulicy wody po kostki,fale prawie wpadaja nam do basenu.
Godzina 16.00
Nagle,niespodziewanie jak na pstrykniecie deszcz przestal padac i wyszlo piekne slonce:X
Ale juz za pozno zeby gdziekolwiek jechac,poszlam do basenu sie utopic z tej zlosci:X
Godzina 16.03
Wrocilam z basenu,nie utopilam sie bo sie nie dalo,pelno jakis farfocli,kokosy,piach,liscie palmowe ,jak w takich warunkach sie topic:X :S
Nie moglam sobie wybaczyc,ze zostawilam to na ostatni dzien......:X
Po paru godzinach zal odpuscil.....no mowi sie trudno,nastepnym razem,widocznie tak mialo byc i juz.
I tak mielismy niesmowite szczescie do pogody bo padalo tylko w pierwszy i ostatni dzien naszego pobytu.
Zreszta,nie mialam czasu na to zeby sie zamartwiac bo czekalo mnie spotkanie z 4 El Mariachi w naszej ulubionej knajpie.....-D.....wiec musialam sie szykowac na ten pozegnalny wieczor,na szczescie pogoda sie poprawilawiec nie bedzie nam kapalo na glowe
akies 150 metrow od nas byla knajpa,dosc polecana na forach internetowych.W sumie Ci co spedzaja duzo czasu w Akumal sa podzieleni na dwa obozy,jedni spedzaja wieczory w kanjpie Lol-Ha przy Akumal Bay ,a drudzy w tej naszej.
My po sprawdzeniu jednej i drugiej szybciutko zaciagnelismy sie w szeregi La Buena Vida-czyli w doslownym tlumaczeniu "zycie jest piekne"(tu)(tu)(tu)
Na samej plazy,stoliki na piasku przy samej wodzie ,albo u gory w bardziej eleganckiej czesci,gdzie mozna zjesc kolacje przy swiecach(nie bylismy ani razu)bocianie gniazda gdzie trzeba sie bylo wdrapywac po drabinie a zamawiane napoje wciagalo sie po linie w wiaderkuhamaki,lezakibasen.....sielanka!
Dobre zarcie,dobra muza,tequilla i drinki....do tego czterech zwariowanych El Mariachi na etacie,codziennie grali i spiewali przy stolikach albo przy barze.
Tu widac schody do bocianiego gniazda
Jednym minusem byla obsluga,niby grzeczni i sympatyczni,ale tacy jacys bez polotu.Na szczescie My goscie zabawialismy sie sami w rytm goracych rytmow......El Mariachi na szczesice mieli bardzo szeroki repertuar,nawet spiewali piosenki mojej ukochanej SelinyA wiec gesia skorka byla gotowa.
Po tygodniu czulismy sie jak u siebie w domu,wiedzielismy juz kto jest wlascicielem bazy nurkowej,do kogo nalezy najdrozszy sklep za rogiem,kto organizuje jeep safari a kto nas moze zabrac na ryby
Wszyscy sie tam wieczorem zbierali na wieczorne fiestowanie
El Mariachi czuli sie polechtani moim dla nich uwielbieniem i odwzajemniali sie tym samym.Ja jednak lubie te klimaty,tam nawet rozmowa jest muzyka ,a gestykulacja tancemB)Chlopaki pochodzili z Mexico City i od razu bylo to widas ,slychac i czuc><><><wysocy,wyraziste rysy="" twarzy="" ,mydlane="" spojrzenie,przyjechali="" do="" akumal="" pare="" lat="" temu="" bo="" w="" stolicy="" nie="" bylo="" dla="" nich="" bezpiecznie,najstarszy="" z="" solista="" mial="" blizny="" od="" noza="" na="" prawej="" stronie="" twarzy<img="" src="http://www.wakacje.pl/forum/core/images/smilies/frown.png" border="0" alt="" title="Frown" smilieid="11" class="inlineimg">
Ale Kochani jak ON spiewal:::
No i jeszcze na pochwale zaslugiwal barman:PNie dosc ,ze mily to jeszcze mial zlote rece....zlociuchne!!!...takie drinki trzaskal,ze hej!!A jego pinacolada......:::wypijalam 6 przed kolacja....a po kolacji.....jeszcze pare...-D
Drinki podaja bez zadnych zdobien,ewentualnie limonka,bez roznicy czy to cuba libre czy pinacolada.
Tu akurat cuba libre i mango teguilla
Za Tequilla nie przepadam,Ja jednak rum w kazdej ilosci i w kazdej formie-D-D-D
I tak numero uno to pinacolada na przemian z Strawberry Daiquiri.....no pilam i pilam i nie moglam podjac decyzji ,ktore lepsze........ale ostatecznie wygrala pinacolada......heheh....Sznupek nie mial takich dylematow....On do kolacji zapodawal po 6 tequilli i zagryzal limonka8-)
i jeszcze pare fotek
W sezonie prawdopodobnie sa tam tlumy i imprezy sa do rana,a w sobote muzyka na zywo....ehhh...to musi byc impreza.
W piatek mowie El Mariachi,ze jutro moja ostatnia noc.....to koniecznie musimy sie pozegnac,zaspiewamy dla Ciebie jakas mexican cumbia(:P)(:P).....wow to ja przyniose aparat i zrobimy sobie razem zdjecia......si,si mamita beda i zdjecia
No i nadeszla nieszczesna sobota,na szczescie sie wypogodzilo i moglismy isc na kolacje.
Ja sobie nawet makeup'a zrobilam,wlosy wymodelowalam....najlepsze ciuchy przywdzialam i mowie do Sznupka,jak skoncza spiewac to Ja do nich podejde,a Ty bedziesz robil zdjecia najlepiej jednym i drugim aparatem,pozniej wybiore najlepsze>< Jejciu juz sie nie moge doczekac,taka sesja! Bede jak Catherine Zeta-Jones w Zorro,jak Salma Hayek w Desperados ><><><
Poszlismy tak kolo 17.00 ,drinki,jedzonko......deszcz zaczal padac......drinki nastene....jeszcze wiekszy deszcz,deszcz ustal...zerwala sie wichura.....po godzinie w knajpie nie bylo juz prawie nikogoKelnerzy latali po plazy lapiac w locie krzeselka,serwetki,karty dan i puste szklanki....wszyscy sie ewakuowali.
Sznupek sie pyta...idziemy???Przeciez oni nie przyjada w taka pogode,zobacz zaraz nas tu fala zaleje:
Przyjada!Obiecali.....musza przyjechac8-)
Nie przyjechali
Zostalo mi tylko wspomnienie ,niedosyt,anielski glos i falszujaca trabka w glowie.....no i pare zdjec na pocieszenie.
W niedziele rano obudzil nas ulewny deszcz i TYLKO 20C na termometrze:Mojzesz przyjechal do pracy w kurtce
Kierowca podjechal punktualnie i ruszylismy na lotnisko.Moze Meksyk pozegnal mnie deszczem,ale Ja i tak mam w glowie jeden widok,ten najpiekniejszy!
No zeby to wszystko mialo rece i nogi,to jakos musze to ujac w podpunkty....
PIENIADZE-DOLARY,EURO CZY PESOS????CO ZE SOBA ZABRAC???
Jak bede jechala nastepnym razem to bede madrzejsza i nie zabiore ze soba ani jednego dolara,nawet pol centa.
Placac dolarami w Meksyku dobrowolnie i bez oporow dajemy sie oszukac na jakies 10% na kazdej tranzakcji,obojetnie czy placac za transport,za wycieczke,bulke w sklepie,pamiatki,bilet na autobus czy papierosy w kiosku.Niby male roznice,niby nic ale po 2 tygodniach moze sie uzbierac niezla suma....na dodatkowa butelke teqilli albo nawet na dwie dodatkowe.
Jak to wyglada. Wedlug przelicznika zaokraglajac za $1 dostajemy 11 pesos(w kantorach i bankach roznie to wygladalo,w zaleznosci od dnia, tak pomiedzy 11.00 a 11.40)
Na "miescie" wyglada to inaczej ,Meksykanie bardzo uproscili sobie sprawe na wlasna kozysc oczywiscie,przelicznik jest staly 1:10 i tak:
colectivo-kurs kosztuje 20 pesos albo $2- a to juz jest prawie 23 pesos
Za wynajecie taxi cena 500 pesos lub $50,czyli placac w dolarach trace jakies $5-$6
Wynajecie meleksa -350 pesos albo $35
Puszka Coli w barze 20 pesos albo $2
I tak ze wszystkim......wstep do cenot 100 pesos albo $10.
Ja ze soba wzielam 400 dolcow i jakies 200 funtow na czarna godzine,ktory na szczescie sie nie przydaly
Najkorzystniej wyszlo mi korzystanie z bankomatow,ale z bankomatow w bankach,bo te w centrach handlowych czy na ulicach Playa biora duza prowizje.
Ja wybieralam w ScotiaBank i HSBC ,tam prowizja to 35-45 pesos za uzycie bankomatu i przelicznik jaki dostalam to 18.90 pesos za jednego funta.W kantorze funt stal 18.30 pesos
Moj bank mnie nie kasuje za tranzakcje za granica wiec nie bylo dodatkowych kosztow.
Limit w bankomatach to 5000 pesos na dzien.
Nie wiem czy obrazowo to przedstawilam,bo zadna ze mnie ekonomistka,ale nawet na moje oko widac,ze przy placeniu dolarami traci sie kupe kasy.
No ale trzy dni pelnej radosc taki powrot do dziecinstwa podzialal na nas jak balsam odmladzajacy
A to juz gangi Akumalu czyli koty i ostronosy......z ostronosami lepiej nie zadzierac
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Dlaczego na te upragnione wakacje czeka sie tak dlugo,czas sie dluzy,dni mijaja powoli.
Na wakacjach znow dzien za dniem leci jak z bicza trzasnal.Pierwszy tydzien to jeszcze jak Cie moge,ale drugi to jest chwila,mrugniecie powieki doslownie.
Sobota to nasz ostatni dzien,w niedziele wylatujemy.Umowilam sie z Walterem,ze przyjedzie po nas o 9.30 i pojedziemy posnorkowac w cenotach.Wybralam dwie Dos Ojos i Gran Cenote i jeszcze tak po drodze mielismy zajechac do Tulum na chwile.
Cenoty to byly takie moje "MUST DO".....zelazny punkt wakacji....po nocach mi sie snily,wierze ze maja jakas magiczna moc w sobie i chcialam zanurkowac w tych wodach(tu)
Rano wstalam okolo 7.00 otwieram drzwi,zamykam drzwi.....znow kurna je otwieram,przecieram oczy,otwieram buzie......ALE LEJE.....KU**WA:Leje i wieje,na niebie czarno!Zamknelam drzwi i ucieklam do lozka,jeszcze sobie godzinke pospie i deszcz przejdzie.....jak to na Karaibach...popada i przestanie,bedzie dobrze(tu)
Godzina 9.00
Podjezdza Walter zapytac czy chcemy jechac???Prawie go nie slysze w tej deszczowej nawalnicy:XPatrzymy w niebo,patrzymy na laptopa,na pogode....wyglada na to ,ze te wszystkie chmury z nad Kuby i USA skumulowaly sie nad nami
Umawiamy sie z Walterem,ze jak wyjdzie slonce,albo chociaz przestanie padac to podjedzie po nas o 13.00 i pojedziemy chociaz zobaczyc Dos Ojos.
Godzina 13.00
Walter nie przyjechal:XPada dalej ,na ulicy wody po kostki,fale prawie wpadaja nam do basenu.
Godzina 16.00
Nagle,niespodziewanie jak na pstrykniecie deszcz przestal padac i wyszlo piekne slonce:X
Ale juz za pozno zeby gdziekolwiek jechac,poszlam do basenu sie utopic z tej zlosci:X
Godzina 16.03
Wrocilam z basenu,nie utopilam sie bo sie nie dalo,pelno jakis farfocli,kokosy,piach,liscie palmowe ,jak w takich warunkach sie topic:X :S
Nie moglam sobie wybaczyc,ze zostawilam to na ostatni dzien......:X
Po paru godzinach zal odpuscil.....no mowi sie trudno,nastepnym razem,widocznie tak mialo byc i juz.
I tak mielismy niesmowite szczescie do pogody bo padalo tylko w pierwszy i ostatni dzien naszego pobytu.
Zreszta,nie mialam czasu na to zeby sie zamartwiac bo czekalo mnie spotkanie z 4 El Mariachi w naszej ulubionej knajpie.....-D.....wiec musialam sie szykowac na ten pozegnalny wieczor,na szczescie pogoda sie poprawilawiec nie bedzie nam kapalo na glowe
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
My po sprawdzeniu jednej i drugiej szybciutko zaciagnelismy sie w szeregi La Buena Vida-czyli w doslownym tlumaczeniu "zycie jest piekne"(tu)(tu)(tu)
Na samej plazy,stoliki na piasku przy samej wodzie ,albo u gory w bardziej eleganckiej czesci,gdzie mozna zjesc kolacje przy swiecach(nie bylismy ani razu)bocianie gniazda gdzie trzeba sie bylo wdrapywac po drabinie a zamawiane napoje wciagalo sie po linie w wiaderkuhamaki,lezakibasen.....sielanka!
Dobre zarcie,dobra muza,tequilla i drinki....do tego czterech zwariowanych El Mariachi na etacie,codziennie grali i spiewali przy stolikach albo przy barze.
Tu widac schody do bocianiego gniazda
Jednym minusem byla obsluga,niby grzeczni i sympatyczni,ale tacy jacys bez polotu.Na szczescie My goscie zabawialismy sie sami w rytm goracych rytmow......El Mariachi na szczesice mieli bardzo szeroki repertuar,nawet spiewali piosenki mojej ukochanej SelinyA wiec gesia skorka byla gotowa.
Po tygodniu czulismy sie jak u siebie w domu,wiedzielismy juz kto jest wlascicielem bazy nurkowej,do kogo nalezy najdrozszy sklep za rogiem,kto organizuje jeep safari a kto nas moze zabrac na ryby
Wszyscy sie tam wieczorem zbierali na wieczorne fiestowanie
El Mariachi czuli sie polechtani moim dla nich uwielbieniem i odwzajemniali sie tym samym.Ja jednak lubie te klimaty,tam nawet rozmowa jest muzyka ,a gestykulacja tancemB)Chlopaki pochodzili z Mexico City i od razu bylo to widas ,slychac i czuc><><><wysocy,wyraziste rysy="" twarzy="" ,mydlane="" spojrzenie,przyjechali="" do="" akumal="" pare="" lat="" temu="" bo="" w="" stolicy="" nie="" bylo="" dla="" nich="" bezpiecznie,najstarszy="" z="" solista="" mial="" blizny="" od="" noza="" na="" prawej="" stronie="" twarzy<img="" src="http://www.wakacje.pl/forum/core/images/smilies/frown.png" border="0" alt="" title="Frown" smilieid="11" class="inlineimg">
Ale Kochani jak ON spiewal:::
No i jeszcze na pochwale zaslugiwal barman:PNie dosc ,ze mily to jeszcze mial zlote rece....zlociuchne!!!...takie drinki trzaskal,ze hej!!A jego pinacolada......:::wypijalam 6 przed kolacja....a po kolacji.....jeszcze pare...-D
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Co???Po co???
Przyda sie na forum,jak mnie beda o ceny pytac
Sznupek tylko oczami przewrocil,ale zdjecia strzelalil(tu)
Jezeli mialabym polecic cos pysznego to dwie pozycje.......NIEBO W GEBIE!!!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
CHEYENNE TACOS:P:P:P
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
BURRITOS
COCHINITA TACOS
Za ktoryms razem Sznupek mowi do mnie ,a mozemy przestac juz brac aparat ze soba do knajpy bo wygladamy jak pie***ne Japonczyki><
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Tu akurat cuba libre i mango teguilla
Za Tequilla nie przepadam,Ja jednak rum w kazdej ilosci i w kazdej formie-D-D-D
I tak numero uno to pinacolada na przemian z Strawberry Daiquiri.....no pilam i pilam i nie moglam podjac decyzji ,ktore lepsze........ale ostatecznie wygrala pinacolada......heheh....Sznupek nie mial takich dylematow....On do kolacji zapodawal po 6 tequilli i zagryzal limonka8-)
i jeszcze pare fotek
W sezonie prawdopodobnie sa tam tlumy i imprezy sa do rana,a w sobote muzyka na zywo....ehhh...to musi byc impreza.
Maja nawet swoj sklep firmowy
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
No i nadeszla nieszczesna sobota,na szczescie sie wypogodzilo i moglismy isc na kolacje.
Ja sobie nawet makeup'a zrobilam,wlosy wymodelowalam....najlepsze ciuchy przywdzialam i mowie do Sznupka,jak skoncza spiewac to Ja do nich podejde,a Ty bedziesz robil zdjecia najlepiej jednym i drugim aparatem,pozniej wybiore najlepsze><
Jejciu juz sie nie moge doczekac,taka sesja!
Bede jak Catherine Zeta-Jones w Zorro,jak Salma Hayek w Desperados ><><><
Poszlismy tak kolo 17.00 ,drinki,jedzonko......deszcz zaczal padac......drinki nastene....jeszcze wiekszy deszcz,deszcz ustal...zerwala sie wichura.....po godzinie w knajpie nie bylo juz prawie nikogoKelnerzy latali po plazy lapiac w locie krzeselka,serwetki,karty dan i puste szklanki....wszyscy sie ewakuowali.
Sznupek sie pyta...idziemy???Przeciez oni nie przyjada w taka pogode,zobacz zaraz nas tu fala zaleje:
Przyjada!Obiecali.....musza przyjechac8-)
Nie przyjechali
Zostalo mi tylko wspomnienie ,niedosyt,anielski glos i falszujaca trabka w glowie.....no i pare zdjec na pocieszenie.
W niedziele rano obudzil nas ulewny deszcz i TYLKO 20C na termometrze:Mojzesz przyjechal do pracy w kurtce
Kierowca podjechal punktualnie i ruszylismy na lotnisko.Moze Meksyk pozegnal mnie deszczem,ale Ja i tak mam w glowie jeden widok,ten najpiekniejszy!
JA TU JESZCZE WROCE!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
PIENIADZE-DOLARY,EURO CZY PESOS????CO ZE SOBA ZABRAC???
Jak bede jechala nastepnym razem to bede madrzejsza i nie zabiore ze soba ani jednego dolara,nawet pol centa.
Placac dolarami w Meksyku dobrowolnie i bez oporow dajemy sie oszukac na jakies 10% na kazdej tranzakcji,obojetnie czy placac za transport,za wycieczke,bulke w sklepie,pamiatki,bilet na autobus czy papierosy w kiosku.Niby male roznice,niby nic ale po 2 tygodniach moze sie uzbierac niezla suma....na dodatkowa butelke teqilli albo nawet na dwie dodatkowe.
Jak to wyglada.
Wedlug przelicznika zaokraglajac za $1 dostajemy 11 pesos(w kantorach i bankach roznie to wygladalo,w zaleznosci od dnia, tak pomiedzy 11.00 a 11.40)
Na "miescie" wyglada to inaczej ,Meksykanie bardzo uproscili sobie sprawe na wlasna kozysc oczywiscie,przelicznik jest staly 1:10 i tak:
colectivo-kurs kosztuje 20 pesos albo $2- a to juz jest prawie 23 pesos
Za wynajecie taxi cena 500 pesos lub $50,czyli placac w dolarach trace jakies $5-$6
Wynajecie meleksa -350 pesos albo $35
Puszka Coli w barze 20 pesos albo $2
I tak ze wszystkim......wstep do cenot 100 pesos albo $10.
Ja ze soba wzielam 400 dolcow i jakies 200 funtow na czarna godzine,ktory na szczescie sie nie przydaly
Najkorzystniej wyszlo mi korzystanie z bankomatow,ale z bankomatow w bankach,bo te w centrach handlowych czy na ulicach Playa biora duza prowizje.
Ja wybieralam w ScotiaBank i HSBC ,tam prowizja to 35-45 pesos za uzycie bankomatu i przelicznik jaki dostalam to 18.90 pesos za jednego funta.W kantorze funt stal 18.30 pesos
Moj bank mnie nie kasuje za tranzakcje za granica wiec nie bylo dodatkowych kosztow.
Limit w bankomatach to 5000 pesos na dzien.
Nie wiem czy obrazowo to przedstawilam,bo zadna ze mnie ekonomistka,ale nawet na moje oko widac,ze przy placeniu dolarami traci sie kupe kasy.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/