Malecon wita nas sztormem na początku troszke byłam zła ,że jestem w tym miejscu w taka pogodę
Chcialam tu być w słoneczny dzień jednak miejsce to mnie oczarowało a sztorm,wielkie fale i pochmurne niebo dodały temu miejscu tajemniczosci i jego ogromu W tym miejscu Hawana całkowicie zawładnęła moim sercem.....
Czas nas troche goni a mamy w planie dotrzec do jeszcze jednego miejsca,do którego nie docieraja wycieczki.Nie interesuja nas jakies place rewolucji,cmentarze czy nowa dzielnica,chcemy jeszcze dorzec do Callejon de Hammel .
Ładujemy sie znów w zatłoczone uliczki,wyciagamy mape i ruszamy dalej.
Mamy kawałek ale spacer po Hawanie to sama przyjemnośc
Ulica połoznona jest na terenie robotniczej dzielnicy Cayo Hueso.Stanowi rodzaj afrokubańskiego sanktuarium na wolnym powietrzu.Znajduje sie tam kolorowy 200-metrowy mural,który jest dziełem rzezbiarza i malarza Salvadora Gonzaleza.Jest hołdem dla róznych kultur aktywnie panujacych na Kubie stąd liczne symbole bóstw afrykanskich i złych "diablisos".Jesli ktos ma wiecej czasu na Hawane warto tu zawitac w niedziele wtedy odbywaja sie tu pokazy rumby
Cała Hawana to oderwanie od rzeczywistości ale tutaj to jakby w człowieka coś wstąpiło...cholernie mocno czuje sie klimat tego miejsca)))
Żelku, co dalej z tą Kubą, mam jedno pytanie. Lecimy na 3 tygodnie, jesteśmy oboje palący, jak wyglądają ceny papierosów na Kubie, na cygara raczej się nie przerzucimy.
Relacje dokończe oczywiscie tylko póki co mysli o Seszelach nie moge sie pozbyć Jesli chodzi o papierosy nie pomoge bo cala nasza czwórka to przeciwnicy trujących fajek wolimy sobie pożadnie wypic a rum na Kubie temu sprzyja.
Żeluś- cudownie z Toba i na Szszelkach i na Kubie:) Jesli chodzi o Kube, to nadal chwyta mnie ona za serce, nie wiem co w tym kraju takiego jest, ze "urzekło" mnie na maxa.
Z tego Calleja del hamell mam fotki z identycznych miejsc ( pamietasz?), ale nie wiedzieć czemu tego 200 m muralu nie widziłam Chyba musze tam jeszcze raz wrócić;)
Żeluś- cudownie z Toba i na Szszelkach i na Kubie:) Jesli chodzi o Kube, to nadal chwyta mnie ona za serce, nie wiem co w tym kraju takiego jest, ze "urzekło" mnie na maxa.
Z tego Calleja del hamell mam fotki z identycznych miejsc ( pamietasz?), ale nie wiedzieć czemu tego 200 m muralu nie widziłam Chyba musze tam jeszcze raz wrócić;)
Mikka -włąśnie po Twoich fotkach z tego miejsca chcialam tam koniecznie zawitać
Docieramy do Maleconu
Malecon wita nas sztormem na początku troszke byłam zła ,że jestem w tym miejscu w taka pogodę
Chcialam tu być w słoneczny dzień jednak miejsce to mnie oczarowało a sztorm,wielkie fale i pochmurne niebo dodały temu miejscu tajemniczosci i jego ogromu W tym miejscu Hawana całkowicie zawładnęła moim sercem.....
Ekkstra klimaciki
Zeluś, ale się cieszę, że piszesz dalej, Wasze zdjęcia są tak realistyczne, że czuje się ten klimat
Lecimy dalej....
Pogoda w tym dniu kaprysna ,nawet przez moment zaczyna kropic-ale przy upale jaki tam był,te delikatne krople rozmywały sie gdzieś w powietrzu.
Przy zejsciu z Maleconu trafił nam sie super ,ochoczy przewodnik
Bardzo nam sie spodobał i nawet sie zgodzilismy ,żeby przez moment był naszym przewodnikiem i doprowadził nas do najblizszej knajpki dla miejscowych
Zakamarkami znów podziwiając to co w Hawanie "piękne" doszliśmy do celu.
Specjalnie dla nas napis BAR MADRID został podswietlony ...a pod tyłek posunieto nam niepołamane stołki....
Uwielbiam te klimaty ponad wszystko....
Czas nas troche goni a mamy w planie dotrzec do jeszcze jednego miejsca,do którego nie docieraja wycieczki.Nie interesuja nas jakies place rewolucji,cmentarze czy nowa dzielnica,chcemy jeszcze dorzec do Callejon de Hammel .
Ładujemy sie znów w zatłoczone uliczki,wyciagamy mape i ruszamy dalej.
Mamy kawałek ale spacer po Hawanie to sama przyjemnośc
Ulica połoznona jest na terenie robotniczej dzielnicy Cayo Hueso.Stanowi rodzaj afrokubańskiego sanktuarium na wolnym powietrzu.Znajduje sie tam kolorowy 200-metrowy mural,który jest dziełem rzezbiarza i malarza Salvadora Gonzaleza.Jest hołdem dla róznych kultur aktywnie panujacych na Kubie stąd liczne symbole bóstw afrykanskich i złych "diablisos".Jesli ktos ma wiecej czasu na Hawane warto tu zawitac w niedziele wtedy odbywaja sie tu pokazy rumby
Cała Hawana to oderwanie od rzeczywistości ale tutaj to jakby w człowieka coś wstąpiło...cholernie mocno czuje sie klimat tego miejsca)))
Żelku, co dalej z tą Kubą, mam jedno pytanie. Lecimy na 3 tygodnie, jesteśmy oboje palący, jak wyglądają ceny papierosów na Kubie, na cygara raczej się nie przerzucimy.
Relacje dokończe oczywiscie tylko póki co mysli o Seszelach nie moge sie pozbyć Jesli chodzi o papierosy nie pomoge bo cala nasza czwórka to przeciwnicy trujących fajek wolimy sobie pożadnie wypic a rum na Kubie temu sprzyja.
Żeluś- cudownie z Toba i na Szszelkach i na Kubie:) Jesli chodzi o Kube, to nadal chwyta mnie ona za serce, nie wiem co w tym kraju takiego jest, ze "urzekło" mnie na maxa.
Z tego Calleja del hamell mam fotki z identycznych miejsc ( pamietasz?), ale nie wiedzieć czemu tego 200 m muralu nie widziłam Chyba musze tam jeszcze raz wrócić;)
pozdrawiam ciepło:)
Mikka -włąśnie po Twoich fotkach z tego miejsca chcialam tam koniecznie zawitać
Zawitalas słoneczko, a teraz opisuj dalej, bo robisz to świetnie