Naprawdę??? Ktoś jeszcze czeka na ciag dalszy? Mam wrażenie, ze moja relacja jakaś nudna jest dla Was*wink*
haha... dobre Mikka, pewnie że czekamy ,pisz pisz, ja czytam około 10% relacji z tego forum bo reszta to nie moje kierunki, więc zacieram rączki na Twój ciąg dalszy
Jestem znów. Musiałam ochłonąc. Nie powiesiłam się bo sznurka nie znalażłam Choć powód miałam Napisałam, sie napisałam... zdjęc nawklejałam ( zajęło mi to ponad godzinę) i zerwało mi połaczenie wi-fi. Nie uwierzycie- w- momencie klikania przycisku "zapisz"!!!Myśłam, ze może jednak się udało, ale d..a
Fajnie, ze jednak ktoś się nie zanudził moimi wypocinami. Wiem, że może talent literacki nie najlepszy, zdjęcia takie sobie (nie profesjonalne), ale staram się pisac relacje jak najrzetelniej z podaniem wszelkich cen, czasów podrózy i informacji.
Marylko, biuro Cubatour powinno być w Havanie na 100%. Jak było w Trinidadzie to i w Havanie, pewnie z kilka oddziałów nawet mają. W Trinidadzie byliśmy dokąłdnie 1,5 dnia. 2 noclegi i jest to jak dla mnie "świat i ludzie". No chyba, ze chce się pojechać do wodospadów EL NIcho (ale one są tak naprawdę bliżej Cienougeos) i na plaze Ancon.
Bebi, z Trinidadu przejechaliśmy bardzo szybko. Wcale mnie ta podróz nie zmęczyła. Opisze dokłądnie to w relacji. Z Tinidadu do Ciego de Avila jechaliśmy ok. 3 godzin. A stamtąd taxi ok 2,5-3 godziny do Cayo G. ale mieliśmy przystanek na farmie krokodyli i zboiczyliśmy kawałek z drogi. Mozna byłoby to szybciej zrobić. Obiadek, ok. 15.00 już jedliśmy na terenie hotelu przy plaży. Byliśmy juz rozpakowanie w pokoju:). a wyruszyliśmy zTrinidadu o 8.00.
Rano o 8.00. mamy autobus Viazul do Ciego de Avila. Dalej musimy taxi, bo autobus nie dociera do Cayo G. Bilet kupiliśmy juz w PL za 9 $/os. Taxi załatwiliśmy przypadkowo, rozmawiając z naszą przewodniczką (o imieniu Rosa- jakby co) w Trinidadzie, w czasie obiadu o naszych dalszych planach podróży. Powiedziała, że ma kolegę taksówkarza i on nas zawiezie za 65CUC.Podalismy tylko swoje imiona i miał on na nas na dworcu czekać. Okazało sie potem, że zapłaciliśmy wiecej (ale o tym w dalczej częsci relacji). Zgodzilismy sie bez wahania, bo Walter mówił mi, że oni średnio na Kubie liczą 1 CUC za km, gdzieś mi się tez rzuciło w oczy jak przeglądałam blogi, fora przed wyjazdeem, ze ktoś zapłaciął 75CUC. Tak wiec proponowana cena mieściała się w moim bużecie
Edi - a teraz wazna informacja dla Ciebie!!! W okolicach biura Cubatour zaczepiali nas ludzie, proponując bezpośrednio taksówkę z Trinidadu do Cayo G. za 100CUC. Gdybyśmy nie mieli zakupionych już biletów wcześniej, to byśmy sie na te opcję zdecydowali. Biorąc pod uwagę, ze Ty Edi będziesz w 3 lub 4 osoby, to opcja Taxówki wychodzi znacznie taniej.
I jeszcze jedna akcja, przed samym wyjazdem W nocy jakiś pijany jegomośc walnął samochodem w słup z transformatorem, w związku z czym pozbawiłą cały Trinidad prądu. Klimatyzatory, wentylatory przestały działać. Obudzilismy sie cali mokrzy,niewyspani z powodu gorąca, spragnieni prysznica, a tu....Niespodzianka Wody brak Okazuje sie, że oni mają wodę na pompy. Ciemno jak w du..e, pakowaliśmy sie przy świetle z telefonu kom., (bo o 6.30 byłła tam ciemna noc), wody nawet w sedesie nie można było spuścić, groziła nam tez podróz bez wcześniejszego śniadania, bo jak tu bez prądu. Włascicielka coś tam wymodziła i owoce naszykowała, ale o jakimiś jajku, kawie itp. mozna było pomarzyć. Na szczęście ok. 7. 30 prąd właczyli i kawę goracą zdązyliśmy wypić i nawet zjeśc omleta. Lecimy na dworzec, wydruki/potwierdzenia wymieniamy na bilet w kasie, gdzie pracują nie wiem czemu az dwie osoby*wink*. Punkt biletowy:):
Ale to jeszcze nie koniec, wychodzimy na zewnątrz a tu nasze walizki, które wstawilismy do autobusu, wystawione na zewnątrz Okazuje się, zę mamy iść z nimi do pomieszczenia obok, do kolejnego pana, który to zakłada karteczki z miejscem wysiadki i naszymi nazwiskami. Prawie jak na lotnisku, he, he Płatność za te usługę "co łaska"- 2 CUC Nasz kolejny środek transportu:
Wyjeżdzamy o czasie- 8.00. Ok. 11.00. zatrzymujemy sie w Ciego De Avila. Pan wyjmujący walizki, juz wie, że jedziemy taksówką dalej (FB nie ma a jednak informacja działa błyskwicznie) i prowadzi nas już do taksówkarza o imieniu Raul. Czeka na nas taka oto zielona maszyna z 1956 roku. Mniej wypasiona niz różowa landrynka w Havanie, nie jest to cabrio, nie ma klimy, ale i tak jest SUPER Ta muzyczka, którą nas Raul raczył cała drogę, ten wiatr we włosach...
zwłaszcza jak się ma taką drogę:
Po drodze zbaczamy trochę z trasy i zajeżdzamy do farmy krokodyli, która tak chcielismy zobaczyć. Wjazd na farmę 3 CUC/os. Taksówkarza tez trzeba uwzględnić. Małe krokodylki daja nam do ręki. Mały niemowlaczek:
A tu juz 3 metrowa mamusia:
Zagadalismy z obsługą i za 1CUC załatwiliśmy sobie misę świeżego mięsa i możliwość karmienia krokodyli. Jedzonko podawalismy im na takich a'la wędkach. Frajda niesamowita Nie mam niestety zdjęć, bo tę atrakcję nagrywaliśmy. Na farmie mozna tez coś zjeść, wypić jest bar i restauracyjka.
Jedziemy dalej, juz do upragnionego na maxa w tamtym momencie hotelu! Po drodze Raul zapodaje nam niesamowicie fajne utwory (nie mogę ich niestety odnaleźć na YouTubie*sad**), śpiewamy na cały regulator, tańczymy, widoczki po drodze wspaniałe .....
Podjeżdżamy pod hotel i czar wspaniałego nastroju pryska jak bańka mydlana. Raul zaśpiewał 120CUC Zdziwieni, mówimy o ustalonej stawce 65 CCUC, a ona na to, ze przecież zajeżdzaliśmy po drodze do farmy i to jego dodatkowa godzina pracy. Koniec końców staje na 80CUC, bo akurat tyle CUC-ów miałam w portfelu. To mnie chyba uratowało C.D.N
Nudna???Nuuuudnaaa???? Ja juz sobie wyobrażam jak tego Pana dzwoneczki... .......to znaczy jak ten Pan te dzwoneczk lepi, gniecie, czy też dzwonkuje.....o ranyyy
Momita- on te dzwoneczki dawał w prezencie*pleasantry*
ja z chcęcia PONOWNIE przejade się i różowym cabrio i zielonym taxi - ochhhh ta Kuba,jak magnes przyciaga
a powiedz mi czy bez problemu przepuścicli tego taksiarza na punkcie kontrolnym przed wjazdem na Cayo - nas tam zatrzymali,wzieli paszoport cosik se spisali i ....pomachali na drogę - natomiast Zuza mówiła,że gdzieś czytałą,że nie chcą wpuszczaś lokalnych taksiarzy
Ojj, Daga- ja tez już bym tam mogła być z powrotem! Kuba ma coś magicznego w sobie, sama nie wiem czym tak przyciąga jak magnes. Ale przyciąga... Tak jak mówisz
Nie, nie było problemów na Cayo. Taksówkarz zaniósł nasze paszporty do budki, coś tam spisali, trwało to krótką chwilkę i pojechaliśmy dalej. Bezproblemowo
haha... dobre Mikka, pewnie że czekamy ,pisz pisz, ja czytam około 10% relacji z tego forum bo reszta to nie moje kierunki, więc zacieram rączki na Twój ciąg dalszy
Mikka jak długo się jechało z Trynidadu na Cayo Guillermo ? oraz ile w przelieczeniu na euro kosztował przejazd Hawana- Trynidad ?
Jestem znów. Musiałam ochłonąc. Nie powiesiłam się bo sznurka nie znalażłam Choć powód miałam Napisałam, sie napisałam... zdjęc nawklejałam ( zajęło mi to ponad godzinę) i zerwało mi połaczenie wi-fi. Nie uwierzycie- w- momencie klikania przycisku "zapisz"!!!Myśłam, ze może jednak się udało, ale d..a
Fajnie, ze jednak ktoś się nie zanudził moimi wypocinami. Wiem, że może talent literacki nie najlepszy, zdjęcia takie sobie (nie profesjonalne), ale staram się pisac relacje jak najrzetelniej z podaniem wszelkich cen, czasów podrózy i informacji.
Marylko, biuro Cubatour powinno być w Havanie na 100%. Jak było w Trinidadzie to i w Havanie, pewnie z kilka oddziałów nawet mają. W Trinidadzie byliśmy dokąłdnie 1,5 dnia. 2 noclegi i jest to jak dla mnie "świat i ludzie". No chyba, ze chce się pojechać do wodospadów EL NIcho (ale one są tak naprawdę bliżej Cienougeos) i na plaze Ancon.
Bebi, z Trinidadu przejechaliśmy bardzo szybko. Wcale mnie ta podróz nie zmęczyła. Opisze dokłądnie to w relacji. Z Tinidadu do Ciego de Avila jechaliśmy ok. 3 godzin. A stamtąd taxi ok 2,5-3 godziny do Cayo G. ale mieliśmy przystanek na farmie krokodyli i zboiczyliśmy kawałek z drogi. Mozna byłoby to szybciej zrobić. Obiadek, ok. 15.00 już jedliśmy na terenie hotelu przy plaży. Byliśmy juz rozpakowanie w pokoju:). a wyruszyliśmy zTrinidadu o 8.00.
pozdrawiam ciepło:)
Dobra! Zabieram się za pisanie jeszcze raz*yes3*
Rano o 8.00. mamy autobus Viazul do Ciego de Avila. Dalej musimy taxi, bo autobus nie dociera do Cayo G. Bilet kupiliśmy juz w PL za 9 $/os. Taxi załatwiliśmy przypadkowo, rozmawiając z naszą przewodniczką (o imieniu Rosa- jakby co) w Trinidadzie, w czasie obiadu o naszych dalszych planach podróży. Powiedziała, że ma kolegę taksówkarza i on nas zawiezie za 65CUC.Podalismy tylko swoje imiona i miał on na nas na dworcu czekać. Okazało sie potem, że zapłaciliśmy wiecej (ale o tym w dalczej częsci relacji). Zgodzilismy sie bez wahania, bo Walter mówił mi, że oni średnio na Kubie liczą 1 CUC za km, gdzieś mi się tez rzuciło w oczy jak przeglądałam blogi, fora przed wyjazdeem, ze ktoś zapłaciął 75CUC. Tak wiec proponowana cena mieściała się w moim bużecie
Edi - a teraz wazna informacja dla Ciebie!!! W okolicach biura Cubatour zaczepiali nas ludzie, proponując bezpośrednio taksówkę z Trinidadu do Cayo G. za 100CUC. Gdybyśmy nie mieli zakupionych już biletów wcześniej, to byśmy sie na te opcję zdecydowali. Biorąc pod uwagę, ze Ty Edi będziesz w 3 lub 4 osoby, to opcja Taxówki wychodzi znacznie taniej.
I jeszcze jedna akcja, przed samym wyjazdem
W nocy jakiś pijany jegomośc walnął samochodem w słup z transformatorem, w związku z czym pozbawiłą cały Trinidad prądu. Klimatyzatory, wentylatory przestały działać. Obudzilismy sie cali mokrzy,niewyspani z powodu gorąca, spragnieni prysznica, a tu....Niespodzianka Wody brak Okazuje sie, że oni mają wodę na pompy. Ciemno jak w du..e, pakowaliśmy sie przy świetle z telefonu kom., (bo o 6.30 byłła tam ciemna noc), wody nawet w sedesie nie można było spuścić, groziła nam tez podróz bez wcześniejszego śniadania, bo jak tu bez prądu. Włascicielka coś tam wymodziła i owoce naszykowała, ale o jakimiś jajku, kawie itp. mozna było pomarzyć. Na szczęście ok. 7. 30 prąd właczyli i kawę goracą zdązyliśmy wypić i nawet zjeśc omleta. Lecimy na dworzec, wydruki/potwierdzenia wymieniamy na bilet w kasie, gdzie pracują nie wiem czemu az dwie osoby*wink*. Punkt biletowy:):
Ale to jeszcze nie koniec, wychodzimy na zewnątrz a tu nasze walizki, które wstawilismy do autobusu, wystawione na zewnątrz Okazuje się, zę mamy iść z nimi do pomieszczenia obok, do kolejnego pana, który to zakłada karteczki z miejscem wysiadki i naszymi nazwiskami. Prawie jak na lotnisku, he, he Płatność za te usługę "co łaska"- 2 CUC
Nasz kolejny środek transportu:
Wyjeżdzamy o czasie- 8.00.
Ok. 11.00. zatrzymujemy sie w Ciego De Avila. Pan wyjmujący walizki, juz wie, że jedziemy taksówką dalej (FB nie ma a jednak informacja działa błyskwicznie) i prowadzi nas już do taksówkarza o imieniu Raul. Czeka na nas taka oto zielona maszyna z 1956 roku. Mniej wypasiona niz różowa landrynka w Havanie, nie jest to cabrio, nie ma klimy, ale i tak jest SUPER Ta muzyczka, którą nas Raul raczył cała drogę, ten wiatr we włosach...
zwłaszcza jak się ma taką drogę:
Po drodze zbaczamy trochę z trasy i zajeżdzamy do farmy krokodyli, która tak chcielismy zobaczyć. Wjazd na farmę 3 CUC/os. Taksówkarza tez trzeba uwzględnić.
Małe krokodylki daja nam do ręki. Mały niemowlaczek:
A tu juz 3 metrowa mamusia:
Zagadalismy z obsługą i za 1CUC załatwiliśmy sobie misę świeżego mięsa i możliwość karmienia krokodyli. Jedzonko podawalismy im na takich a'la wędkach. Frajda niesamowita
Nie mam niestety zdjęć, bo tę atrakcję nagrywaliśmy. Na farmie mozna tez coś zjeść, wypić jest bar i restauracyjka.
Jedziemy dalej, juz do upragnionego na maxa w tamtym momencie hotelu! Po drodze Raul zapodaje nam niesamowicie fajne utwory (nie mogę ich niestety odnaleźć na YouTubie*sad**), śpiewamy na cały regulator, tańczymy, widoczki po drodze wspaniałe .....
Podjeżdżamy pod hotel i czar wspaniałego nastroju pryska jak bańka mydlana. Raul zaśpiewał 120CUC Zdziwieni, mówimy o ustalonej stawce 65 CCUC, a ona na to, ze przecież zajeżdzaliśmy po drodze do farmy i to jego dodatkowa godzina pracy. Koniec końców staje na 80CUC, bo akurat tyle CUC-ów miałam w portfelu. To mnie chyba uratowało
C.D.N
pozdrawiam ciepło:)
Momita- on te dzwoneczki dawał w prezencie*pleasantry*
pozdrawiam ciepło:)
Mikka PISZ PISZ,nie ogladaj się na nic
ja z chcęcia PONOWNIE przejade się i różowym cabrio i zielonym taxi - ochhhh ta Kuba,jak magnes przyciaga
a powiedz mi czy bez problemu przepuścicli tego taksiarza na punkcie kontrolnym przed wjazdem na Cayo - nas tam zatrzymali,wzieli paszoport cosik se spisali i ....pomachali na drogę - natomiast Zuza mówiła,że gdzieś czytałą,że nie chcą wpuszczaś lokalnych taksiarzy
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Ojj, Daga- ja tez już bym tam mogła być z powrotem! Kuba ma coś magicznego w sobie, sama nie wiem czym tak przyciąga jak magnes. Ale przyciąga... Tak jak mówisz
Nie, nie było problemów na Cayo. Taksówkarz zaniósł nasze paszporty do budki, coś tam spisali, trwało to krótką chwilkę i pojechaliśmy dalej. Bezproblemowo
pozdrawiam ciepło:)
ja też też ....mogłabym być spowrotem na KUbie
Mikka mówisz, że tak za darmo rozdawał te dzwoneczki>>>?? Rany!!!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Czyli emigrujemy na Kube ? Bo ja tez chce
Na te Fury nie moge sie napatrzec normalnie , a rozowa landryna to mnie powalila juz calkowicie
Mikka - pisz i foty dawaj bo grono czekajacych sie powieksza .
Nie odkladaj marzen - odkladaj na marzenia.