Jorguś, czytam i ja Twoją relację. Chyba musieliśmy się minąć na lotnisku bo ja na swoją wycieczkę wylatywałam właśnie 21 lutego Czekanie w Amsterdamie na kolejny lot też zaliczyłam, szczególnie w drodze powrotnej długo to trwało. No trudno, takie są uroki dalekich podróży. A "Twoje" San Jose to jakby inne misto - ja widziałam tylko teatr i katedrę i ogólnie miasto niezbyt mi się podobało A jaką mieliście pilotkę/pilota?
Jorguś, czytam i ja Twoją relację. Chyba musieliśmy się minąć na lotnisku bo ja na swoją wycieczkę wylatywałam właśnie 21 lutego Czekanie w Amsterdamie na kolejny lot też zaliczyłam, szczególnie w drodze powrotnej długo to trwało. No trudno, takie są uroki dalekich podróży. A "Twoje" San Jose to jakby inne misto - ja widziałam tylko teatr i katedrę i ogólnie miasto niezbyt mi się podobało A jaką mieliście pilotkę/pilota?
W Amsterdamie byłaś w strefie non-Schengen, a my w tej podlejszej czyli Schengen. Nie było możliwości spotkania.
Pilotem był Marcin. Od 16 (chyba) lat mieszka w Limie, ma żonę Peruwiankę. Olbrzymia wiedza o Ameryce Łacińskiej i Południowej. Słabiej z przekazem, co może wynikać z braku codziennego kontaktu przez tyle lat z językiem polskim.
Kolejny dzień ma dwa punkty. Pierwszy - po śniadaniu wyruszymy do Doka Estate Coffee and Mill - plantacji kawy położonej na zboczach wulkanu. Zobaczyliśmy proces hodowli, transportu, suszenia i wypalania ziaren kawy. I fajne kolorowe wozy do wożenia kawy. Na zakończenie przejście przez sklepik i zakupy. Bo jak tu wrócić do kraju bez kawy z Kostaryki? Nadmienię, że jest to zawsze 100% arabiki, bo hodowla innej jest zakazana. Nie stać ich na obniżenie marki światowej.
Druga część dnia to wizyta w La Paz Waterfall Gardens. Najpierw przechodzi się przez mały ogród zoologiczny, gdzie są m. in. lamparty, pumy, ale można też wejść do wielkich klatek z motylami, kolibrami czy tukanami.
Potem droga prowadzi do wodospadów, które można obejrzeć z boku czy od dołu z platform. Ten spacer to już czuć w nogach.
Po wyjściu jest parking z którego zabytkowy autokar zabiera ludzi na początek, czyli do wejścia przy kasach. Jest tam zakaz parkowania innych samochodów, który jest notorycznie przez wszystkich lekceważony. Przez naszego kierowcę też.
Jorguś, czytam i ja Twoją relację. Chyba musieliśmy się minąć na lotnisku bo ja na swoją wycieczkę wylatywałam właśnie 21 lutego Czekanie w Amsterdamie na kolejny lot też zaliczyłam, szczególnie w drodze powrotnej długo to trwało. No trudno, takie są uroki dalekich podróży. A "Twoje" San Jose to jakby inne misto - ja widziałam tylko teatr i katedrę i ogólnie miasto niezbyt mi się podobało A jaką mieliście pilotkę/pilota?
W Amsterdamie byłaś w strefie non-Schengen, a my w tej podlejszej czyli Schengen. Nie było możliwości spotkania.
Pilotem był Marcin. Od 16 (chyba) lat mieszka w Limie, ma żonę Peruwiankę. Olbrzymia wiedza o Ameryce Łacińskiej i Południowej. Słabiej z przekazem, co może wynikać z braku codziennego kontaktu przez tyle lat z językiem polskim.
Jorguś
Kolejny dzień ma dwa punkty. Pierwszy - po śniadaniu wyruszymy do Doka Estate Coffee and Mill - plantacji kawy położonej na zboczach wulkanu. Zobaczyliśmy proces hodowli, transportu, suszenia i wypalania ziaren kawy. I fajne kolorowe wozy do wożenia kawy. Na zakończenie przejście przez sklepik i zakupy. Bo jak tu wrócić do kraju bez kawy z Kostaryki? Nadmienię, że jest to zawsze 100% arabiki, bo hodowla innej jest zakazana. Nie stać ich na obniżenie marki światowej.
Jorguś
Pamiętam ,że na plantacji było mnóstwo przepięknych kwiatów,ale to była majówka. Czy teraz też były jakieś ?
No trip no life
Nel, to za trudne pytanie. Ja generalnie nie dostrzegam kwiatów nawet stojąc w kwiaciarni. Taki charakter.
Jorguś
Druga część dnia to wizyta w La Paz Waterfall Gardens. Najpierw przechodzi się przez mały ogród zoologiczny, gdzie są m. in. lamparty, pumy, ale można też wejść do wielkich klatek z motylami, kolibrami czy tukanami.
Potem droga prowadzi do wodospadów, które można obejrzeć z boku czy od dołu z platform. Ten spacer to już czuć w nogach.
Po wyjściu jest parking z którego zabytkowy autokar zabiera ludzi na początek, czyli do wejścia przy kasach. Jest tam zakaz parkowania innych samochodów, który jest notorycznie przez wszystkich lekceważony. Przez naszego kierowcę też.
Jorguś
Do starego domu trafiłeś ?
Co to za zwierzaczek ?
No trip no life
no w tej części świata to raczej jaguar, a nie lampart trudno oznaczyć zwierzaka bez widoku mordki, ale wg mnie to aguti złocisty Nel
już jestem ciekaw dalszych foto kolumbijskiej przyrody a wodospady wśród zieleni super
papuas
Nel, byś musiała wstawić zdjęcie tego domu, bo nie kojarzę.
Papuas masz rację, to jaguar i aguti.
Jorguś
Ale nikt nie był w stanie określić (nawet pilot) co to za zwierzak śpi na zdjęciu powyżej aguti. Tutaj zbliżenie:
Jorguś