Ngorongoro jednak WYMIATA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! boję się pomysleć, co będzie w Serengeti... a ten lampart... niesamowity jak jednago dnia zobaczyliśmy przez mgnienie oka lapmarta w Etoshy w Namibii przed samym zamknięciem parku, byliśmy skłonni zapłacić 1000 euro kary za spóźnienie do campu, żeby go tylko sfotografować... przed samą 18.00 (po pól godzinie siedzenia i lampienia się w lornety i długie zoomy, wyptarując kociaka, który zasztł się w trawie), ruszyliśmy na urwanie głowy do campu.. zdązyliśmy w osttaniej chwili... ale bez uwiecznienia leoparda...
Lordziu, już jesteśmy w Serengetii. Zerknij na poprzednią stronę. Namibia to moje marzenie.
Na sawannie oprócz licznych akacji rosną drzewa parówkowe. Owoce w kształcie parówki mają około merta długości i są przysmakiem hipopotamów, słoni i pawianów. Żyrafa z kolei młode owoce traktuje jak gumę do żucia a Masajowie przyrządzają z nich piwo.
Kolejne stado hipciów:
Na drzewie rozgościły się marabutów. Te ptaki wraz z sępami są czyścicielami sawanny. Same za to stanowią ulubione pożywienie Masajów. Jako, że marabuty są bardzo łakome i potrafią zjeść nawet ziemię przesiąkniętą krwią, polowanie na nie jest łatwe. Masajowie przywiązują kawałek kości na sznurku - powstaje taki rodzaj wędki - marabut ją połyka i dalej ...... sami wiecie.....
Metr od drogi posila się żyrafa:
a na niej bąkojad wyjadający opite kleszcze i inne pasożyty
\
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Zrobiło się późno - już prawie 18 - należzy szybciutko opuszczać teren parku.
Na odchodne mijamy stada antylop topi, bawołów i gnu:
Robi się już porządna szarówka - stąd takie marne zdjęcia
Od jakiegoś czasu coś nam strasznie łomocze pod podwoziem - krótki rzut oka fachowców w osobie Pitera i naszych kolegów i już wiemy, że mamy uszkodzone zawieszenie..... Lewy tył praktycznie siedzi na oponie...... Na szczęście to już koniec safari na dziś - został tylko jeszcze dojazd do campu - przesiadmy się więc kto może na lewy przód i powolutku sumiemy na nocleg.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
W ciemnościach dojeżdżamy do Ikoma Tented Camp - wynosimy tyłki z wozu i nagle słyszymy donośne krzyki naszej pilotki
- Your sorry is giving me shit!
Noooo, tak wkurzonej to jej jeszcze nie widzieliśmy..... Okazało się, że nasze miejsca noclegowe zostały...... sprzedane ...... grupie, która dotarła przed nami......
Cali Tanzańczycy - od tamtych dostali kasę gotówką - można więc iść na piwko do baru, za nas przelew dopiero by dotarł. Nie ważne, że sprzedali jeden namiot a pozostałe 6 będą stały puste i na nich nie zarobią - liczy się dziś, tu i teraz - HAKUNA MATATA.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
No tak, ale gdzie my mamy spać? W jeepach? Pod akacją z lampartem? Kusząca propozycja...... ale jakoś nie widać wśród nas entuzjazmu..........
Po chwili okazuje się, że przenieśli nas do innego campu tego samego własciciela - oddalonego o 3 kilometry. Dobra, ale czym my tam dojedziemy? Zawieszenie leży, samochodu zastępczego nie mamy - na piechotę, czy jak?
Piter z Kasimem ( kierowcą drugiego naszego pojazdu) kładą się pod wóz, coś tam gmerają i ...... gotowe!!!! Możemy jechać !!!! Nie no, zarty jakieś????
Ale jakie mamy wyjście - wsiadamy z powrotem, lewy tył zostawiamy wolny i ruszamy - coś tam nadal skrzypi i zgrzyta ..... Damy radę????
Mamusiu, ja nie chcę spędzić nocy w zepsutym aucie na środku kociej stołówki......
Jakoś doczłapujemy się do campu Karibu - witajcie - w ciemnościach widać tylko białka oczu obsługi i światła latarek. Chłopaki zabierają się fachowo za nasze bagaże. Inni stanowią ochronę czy co? - każdy dzierży w dłoni co ma: dzidę, łuk, kij, jakiś obrzyn.... trafiliśmy do dziczy - to pewne.
Pilotka "stanowczo" dyskutuje z włascicielem - wytargowała nam 3 gratisowe butelki wina do kolacji. Nie jest tak żle.
Dostajemy klucze od .... namiotów z dołączonym gwizdkiem. To dlatego, że camp nie jest w żaden sposób odgrodzony od rezerwatu i przychodzą tu sobie na spacerek dzikie zwierzęta .... których obecność nalezy oznajmiać .... gwizdkiem....
Każdy z nas zostaje odprowadzony do namiotu przez uzbrojonego chłopaka. Bagaże oczywiście przenoszą na głowach. Namioty są zamykane tylko na malutkie kłódki spinające poszczególne części zamków. Niezzła ochrona przed dzikim zwierzem.....
Wnętrze namiotów to istny obóz harcerski
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
I co z tym noclegiem ??? Ale przygody .... Już doczytałam .... Co prawda kąt ciasny ale własny ,natomiast jedno jest pewne - ja do świtu oka bym nie zamknęła
Ngorongoro jednak WYMIATA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! boję się pomysleć, co będzie w Serengeti... a ten lampart... niesamowity jak jednago dnia zobaczyliśmy przez mgnienie oka lapmarta w Etoshy w Namibii przed samym zamknięciem parku, byliśmy skłonni zapłacić 1000 euro kary za spóźnienie do campu, żeby go tylko sfotografować... przed samą 18.00 (po pól godzinie siedzenia i lampienia się w lornety i długie zoomy, wyptarując kociaka, który zasztł się w trawie), ruszyliśmy na urwanie głowy do campu.. zdązyliśmy w osttaniej chwili... ale bez uwiecznienia leoparda...
Lordziu, już jesteśmy w Serengetii. Zerknij na poprzednią stronę. Namibia to moje marzenie.
Na sawannie oprócz licznych akacji rosną drzewa parówkowe. Owoce w kształcie parówki mają około merta długości i są przysmakiem hipopotamów, słoni i pawianów. Żyrafa z kolei młode owoce traktuje jak gumę do żucia a Masajowie przyrządzają z nich piwo.
Kolejne stado hipciów:
Na drzewie rozgościły się marabutów. Te ptaki wraz z sępami są czyścicielami sawanny. Same za to stanowią ulubione pożywienie Masajów. Jako, że marabuty są bardzo łakome i potrafią zjeść nawet ziemię przesiąkniętą krwią, polowanie na nie jest łatwe. Masajowie przywiązują kawałek kości na sznurku - powstaje taki rodzaj wędki - marabut ją połyka i dalej ...... sami wiecie.....
Metr od drogi posila się żyrafa:
a na niej bąkojad wyjadający opite kleszcze i inne pasożyty
\
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
To już prawie "Wielka Piątka" o rany, jeszcze tylko nosorożec czarny. Szczerze zazdrościmy - chyba wszyscy !!!!!!!!!!!!!!!!
o bąkojadzie ja nie słyszała
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
i jeszcze tak pięknie opowiadasz,widać ,że mieliście świetną przewodniczkę !
Prawie "Wielka Piątka" i to w godzinkę.
Zrobiło się późno - już prawie 18 - należzy szybciutko opuszczać teren parku.
Na odchodne mijamy stada antylop topi, bawołów i gnu:
Robi się już porządna szarówka - stąd takie marne zdjęcia
Od jakiegoś czasu coś nam strasznie łomocze pod podwoziem - krótki rzut oka fachowców w osobie Pitera i naszych kolegów i już wiemy, że mamy uszkodzone zawieszenie..... Lewy tył praktycznie siedzi na oponie...... Na szczęście to już koniec safari na dziś - został tylko jeszcze dojazd do campu - przesiadmy się więc kto może na lewy przód i powolutku sumiemy na nocleg.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
W ciemnościach dojeżdżamy do Ikoma Tented Camp - wynosimy tyłki z wozu i nagle słyszymy donośne krzyki naszej pilotki
- Your sorry is giving me shit!
Noooo, tak wkurzonej to jej jeszcze nie widzieliśmy..... Okazało się, że nasze miejsca noclegowe zostały...... sprzedane ...... grupie, która dotarła przed nami......
Cali Tanzańczycy - od tamtych dostali kasę gotówką - można więc iść na piwko do baru, za nas przelew dopiero by dotarł. Nie ważne, że sprzedali jeden namiot a pozostałe 6 będą stały puste i na nich nie zarobią - liczy się dziś, tu i teraz - HAKUNA MATATA.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Lamia, ale duzo hipciow ,super Drzewa parówkowe, dobre he he bardzo mi sie podobają..
No trip no life
No tak, ale gdzie my mamy spać? W jeepach? Pod akacją z lampartem? Kusząca propozycja...... ale jakoś nie widać wśród nas entuzjazmu..........
Po chwili okazuje się, że przenieśli nas do innego campu tego samego własciciela - oddalonego o 3 kilometry. Dobra, ale czym my tam dojedziemy? Zawieszenie leży, samochodu zastępczego nie mamy - na piechotę, czy jak?
Piter z Kasimem ( kierowcą drugiego naszego pojazdu) kładą się pod wóz, coś tam gmerają i ...... gotowe!!!! Możemy jechać !!!! Nie no, zarty jakieś????
Ale jakie mamy wyjście - wsiadamy z powrotem, lewy tył zostawiamy wolny i ruszamy - coś tam nadal skrzypi i zgrzyta ..... Damy radę????
Mamusiu, ja nie chcę spędzić nocy w zepsutym aucie na środku kociej stołówki......
Jakoś doczłapujemy się do campu Karibu - witajcie - w ciemnościach widać tylko białka oczu obsługi i światła latarek. Chłopaki zabierają się fachowo za nasze bagaże. Inni stanowią ochronę czy co? - każdy dzierży w dłoni co ma: dzidę, łuk, kij, jakiś obrzyn.... trafiliśmy do dziczy - to pewne.
Pilotka "stanowczo" dyskutuje z włascicielem - wytargowała nam 3 gratisowe butelki wina do kolacji. Nie jest tak żle.
Dostajemy klucze od .... namiotów z dołączonym gwizdkiem. To dlatego, że camp nie jest w żaden sposób odgrodzony od rezerwatu i przychodzą tu sobie na spacerek dzikie zwierzęta .... których obecność nalezy oznajmiać .... gwizdkiem....
Każdy z nas zostaje odprowadzony do namiotu przez uzbrojonego chłopaka. Bagaże oczywiście przenoszą na głowach. Namioty są zamykane tylko na malutkie kłódki spinające poszczególne części zamków. Niezzła ochrona przed dzikim zwierzem.....
Wnętrze namiotów to istny obóz harcerski
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...