PN Manyara to większej części sawanna przeplatana lasem zamieszkałym przez liczne pawiany. Podobno tylko tu można spotkać lwy śpiące na drzewach - nam sie to niestety nie udało.
Wjeżdzamy na parking a nasi kierowcy idą załatwić formalności.
Dość ciekawy budynek - ktoś otworzył drzwi razem z ... futryną..... pewnie nie rozumiał znaczenia "pole pole"....
No i wreszcie spotykamy pierwsze małpiszony:
Pawiany nic sobie nie robią z naszej obecności.
Zabawiają się w najlepsze.
Niektóre zdjecia są zrzutem z kamery - nie wszystko dałam radę uchycić aparatem, za to małż jako kamerzysta spisał się znakomicie.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
szkoda , że punkt widokowy był znacznie oddalony od jeziora , .....ciekawi mnie czy kierowcy nie mogli , czy raczej nie chcieli znależć lepszej drogi dojazdowej do krawędzi zbiornika ? może wtedy udałoby się Wam zobaczyć większą ilość zwierzat , a raczej ptaków ? Zdjęcia przepiękne .... z niecierpliwością czekam na kolejne
Zdjęcia fajniutkie... i ten dyliżans z otwieranym dachem... przypomniałą mi się Namibia.
Pora deszczowa to jednak jest mankamentem na safari... zwierzaki zamiast skupić się wokół zbiorników wodnych, mając dostęp do wszędbylskich kałuż, rozłażą się po całym parku i ctrudniej je spotkać
Sigma, w parkach trasy objazdu są ściśle wytyczone i nie ma możliwości zjazdu z nich. W sumie bardzo słusznie - i tak im zakłócamy spokój w znacznym stopniu. Poza tym nasz stały bywalec Tadeusz jak poprzednio był w Manyara też nie zobaczył więcej zwierąt. Myślę, że to taki park.
Lordziu, kałuże także mają swoje plusy. Samochody są rewelacyjne - te otwierane dachy - miodzio! Zwróćcie uwagę na nasz ubiór - temperatura i wiatr podczas jazdy z otwartym dachem nie pozwalały na krótki rękawek. Ale jak wolę coś na siebie nałożyć niż gotować się w upale.
Udajemy się dalej w stroę Serengetii. Po drodze kolejna sikpauza przy sklepiku.
Naszym oczom ukazuje się wreszcie dolina Serengeti, co w języku Masajów oznacza "bezkresna równina":
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Zanim dojedziemy do Serengetii wjeżdżamy do rezerwatu Ngorongoro. W rezerwacie mogą mieszkać i wypasać swoje krowy Masajowie - wstęp do P.N. mają zakazany. Z Ngorongoro pochądzą szczatki najstarszego przodka człowieka rozumnego - jak widać wszyscy wywodzimy się z Afryki.
Znów zaczyna się chmurzyć.
Zatrzymujemy się na popas. Tzn. zamierzamy spożyć żarełko przygotowane w lodgy rano. Pilotka uprzedz nas, że małpy jak małpy, ale wszędobylskie kanie atakujące z góry mogą się dobrać do naszych posiłków.
Wysiadamy z samochodów, siadamy pod akacją. Kanie kręcą się niecierpliwie wokół drzewa. Nie zdążamy rozpakować kartonów z żarełkiem gdy zaczyna padać. Biegiem kryjemy się w autach i tam, nie zagrożeni przez deszcz i zwierzeta konsumujemy posiłek.
Chętni korzystają z kibelka, który wygląda podobnie jak u nas drewniane "wygódki" na wsiach ale znacznie gorzej. Drzwi się nie zamykają a w srodku widnieje po prostu dziura w ziemi. Panowie mieli trochę łatwiej.....
Zanim ruszymy dalej musimy coś zrobić z odpadkami. W pobliżu kręcą się Masajowie - obdarowujemy ich tym co zostało - nie tylko smieciami, ale i jedzeniem. Są niezmiernie szczęśliwi.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
PN Manyara to większej części sawanna przeplatana lasem zamieszkałym przez liczne pawiany. Podobno tylko tu można spotkać lwy śpiące na drzewach - nam sie to niestety nie udało.
Wjeżdzamy na parking a nasi kierowcy idą załatwić formalności.
Dość ciekawy budynek - ktoś otworzył drzwi razem z ... futryną..... pewnie nie rozumiał znaczenia "pole pole"....
No i wreszcie spotykamy pierwsze małpiszony:
Pawiany nic sobie nie robią z naszej obecności.
Zabawiają się w najlepsze.
Niektóre zdjecia są zrzutem z kamery - nie wszystko dałam radę uchycić aparatem, za to małż jako kamerzysta spisał się znakomicie.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Kierowcy wrócili, dachy idą w górę i ruszamy w drogę.
Pierwszą antylopą jaką widzimy jest Bushback:
Kolejne pawiany.
Rodzinka z maluchem:
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Stajemy w punkcie widokowym i widzimy....... punkt widokowy....... A miały być flamingi, hipcie, lwy na drzewach .....
Coś tam niby w oddali majaczy, ale trudno to nazwać powalającym widokiem....
Sytuację w pewnej mierze ratują gazele:
Trochę rozczarowani jedziemy dalej.
Pokazują się nam kolejne zwierzaki - antylopy gnu:
i w oddali bawoły:
Oczekiwane stada ptaków takze są, ale baaardzo daleko:
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Hipcio takze, ale nie takiego oczekiwaliśmy
Dalsza drogaprowadzi przez las.
Jest mokro, wszędzie stoją kałuże, na drodze także. Na szczęście nasze auta nie grzęzną w błocie.
Wyjeżdżamy na sawannę.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Widzimy kolejne stada gnu i bawołów.
Nagle droga robi się nieprzejezdna - to jakiś zdenerwowany słoń powalił drzewo.
Omijamy przeszkodę po okropnych wertepach i jedziemy dalej. Jak to dobrze, że mamy napęd na 4 koła....
Co chwila przekraczamy jakiś strumyk lub rzeczkę.
Opuszczamy Lake Manyara trochę ... hm .... rozczarowani.....
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
szkoda , że punkt widokowy był znacznie oddalony od jeziora , .....ciekawi mnie czy kierowcy nie mogli , czy raczej nie chcieli znależć lepszej drogi dojazdowej do krawędzi zbiornika ? może wtedy udałoby się Wam zobaczyć większą ilość zwierzat , a raczej ptaków ? Zdjęcia przepiękne .... z niecierpliwością czekam na kolejne
Zdjęcia fajniutkie... i ten dyliżans z otwieranym dachem... przypomniałą mi się Namibia.
Pora deszczowa to jednak jest mankamentem na safari... zwierzaki zamiast skupić się wokół zbiorników wodnych, mając dostęp do wszędbylskich kałuż, rozłażą się po całym parku i ctrudniej je spotkać
Sigma, w parkach trasy objazdu są ściśle wytyczone i nie ma możliwości zjazdu z nich. W sumie bardzo słusznie - i tak im zakłócamy spokój w znacznym stopniu. Poza tym nasz stały bywalec Tadeusz jak poprzednio był w Manyara też nie zobaczył więcej zwierąt. Myślę, że to taki park.
Lordziu, kałuże także mają swoje plusy. Samochody są rewelacyjne - te otwierane dachy - miodzio! Zwróćcie uwagę na nasz ubiór - temperatura i wiatr podczas jazdy z otwartym dachem nie pozwalały na krótki rękawek. Ale jak wolę coś na siebie nałożyć niż gotować się w upale.
Udajemy się dalej w stroę Serengetii. Po drodze kolejna sikpauza przy sklepiku.
Naszym oczom ukazuje się wreszcie dolina Serengeti, co w języku Masajów oznacza "bezkresna równina":
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Zanim dojedziemy do Serengetii wjeżdżamy do rezerwatu Ngorongoro. W rezerwacie mogą mieszkać i wypasać swoje krowy Masajowie - wstęp do P.N. mają zakazany. Z Ngorongoro pochądzą szczatki najstarszego przodka człowieka rozumnego - jak widać wszyscy wywodzimy się z Afryki.
Znów zaczyna się chmurzyć.
Zatrzymujemy się na popas. Tzn. zamierzamy spożyć żarełko przygotowane w lodgy rano. Pilotka uprzedz nas, że małpy jak małpy, ale wszędobylskie kanie atakujące z góry mogą się dobrać do naszych posiłków.
Wysiadamy z samochodów, siadamy pod akacją. Kanie kręcą się niecierpliwie wokół drzewa. Nie zdążamy rozpakować kartonów z żarełkiem gdy zaczyna padać. Biegiem kryjemy się w autach i tam, nie zagrożeni przez deszcz i zwierzeta konsumujemy posiłek.
Chętni korzystają z kibelka, który wygląda podobnie jak u nas drewniane "wygódki" na wsiach ale znacznie gorzej. Drzwi się nie zamykają a w srodku widnieje po prostu dziura w ziemi. Panowie mieli trochę łatwiej.....
Zanim ruszymy dalej musimy coś zrobić z odpadkami. W pobliżu kręcą się Masajowie - obdarowujemy ich tym co zostało - nie tylko smieciami, ale i jedzeniem. Są niezmiernie szczęśliwi.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
W strugach deszczy mijamy moknące zebry.
Naszym oczom ukazuje się dziwny twór - niby wioska masajska - ale jakaś dziwna - chaty ustawione w okrąg ale dlaczego... niebieskie?
Okazuje się, że cywilizacja dotarła i do Masajów - co bogatsza wioska kryje swoje strzechy .... folią......
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.