hej Mabro, co Cię tak "przystopowało"? juz od kilku dni nie ma żadnego wpisu od Ciebie???????, please......
PS, a taki "mikołajko-listny" kwiatek (albo bardzo podobny) widziałam w Meksyku,; że też tak sie rozprzestrzeniają te roślinki po świecie w przeróznych jego częściach!
ciekawe skąd pochodzi i gdzie jest jego "macierz"?
Żelku, chyba nikt się nie kąpał w "jeziorkach" ale nogi chłodziliśmy chętnie
Jorguś, napisz coś więcej o filmie z Sokotry. Pokrywały się w nim informacje z moimi w relacji? A może jakieś ciekawostki były?
Piea, nie bez powodu widziałaś ten żółty kwiatek w Meksyku bo to argemon meksykański zwany też makiem meksykańskim Wegług Wikipedii:
"Występuje naturalnie w Meksyku oraz południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych (na obszarze od południowo-wschodniego Teksasu aż po południowo-wschodnią część Karoliny Północnej. Ponadto został naturalizowany w innych częściach świata w strefach od tropikalnej do podzwrotnikowej. Jest uprawiany jako roślina ozdobna. W Polsce zarejestrowany jako gatunek przejściowo dziczejący (efemerofit)." A skąd się wziął w kanionie na Sokotrze nie mam pojęcia. Nigdzie więcej go nie spotkałam.
Żelku, chyba nikt się nie kąpał w "jeziorkach" ale nogi chłodziliśmy chętnie
Jorguś, napisz coś więcej o filmie z Sokotry. Pokrywały się w nim informacje z moimi w relacji? A może jakieś ciekawostki były?
Piea, nie bez powodu widziałaś ten żółty kwiatek w Meksyku bo to argemon meksykański zwany też makiem meksykańskim Wegług Wikipedii:
"Występuje naturalnie w Meksyku oraz południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych (na obszarze od południowo-wschodniego Teksasu aż po południowo-wschodnią część Karoliny Północnej. Ponadto został naturalizowany w innych częściach świata w strefach od tropikalnej do podzwrotnikowej. Jest uprawiany jako roślina ozdobna. W Polsce zarejestrowany jako gatunek przejściowo dziczejący (efemerofit)." A skąd się wziął w kanionie na Sokotrze nie mam pojęcia. Nigdzie więcej go nie spotkałam.
Mabro, Twoja relacja jest ciekawsza. W filmie było kilka widoczków, głównie z drzewami smoczymi, a reszta to opowieść o trudnym życiu jemeńskiego pasterza kóz, łowieniu rekinów (na licencji), dzieciach w szkole i zanikającym języku sokotrzańskim. Tak, młodzi go nie znają, ale starzy mieszkańcy wyspy się nim posługują.
Po obiedzie przyszedł czas na odpoczynek na tarasie domostwa. Mogliśmy posłuchać pana grającego na fujarce, obserwować wszędobylskie kozy zjadające kartonowe pudełko lub popatrzeć jak zmywa się naczynia... (osobom nadmiernie dbającym o higienę zdecydowanie odradzam wyjazd na Sokotrę ) Były też ptaki – dwa udało mi się sfotografować specjalnie dla Papuasa! Są to prawdopodobnie endemiczne szpaki sokotrzańskie zwane też czarnotkami (samica z szarą głową i samiec cały czarny).
[Pierwsza i piąta fotka pożyczone od któregoś z uczestników]
Kiedy wypoczywaliśmy nasza ekipa spakowała cały dobytek do samochodów bo noc mieliśmy spędzić już w innym miejscu. Tym razem wyruszyliśmy w kierunku południowego wybrzeża. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy jaskini Dagub. Jest to właściwie wielka grota, do której da się nawet wjechać samochodem (wewnątrz widzieliśmy ślady kół na piasku ). Od dawna była ona używana przez okolicznych mieszkańców do celów rytualnych a także jako miejsce schronienia bydła w porze monsunowej. U wejścia do jaskini po imponujących formacjach stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów spływa cenna, czysta woda. Podobno ze względu na obecność tej wody, jaskinia jest siedliskiem wielu różnych zwierząt, zwłaszcza nietoperzy i jerzyków ale ja ich nie widziałam. Ogólnie jaskinia nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia chociaż podobał mi się widok z jej wnętrza na wybrzeże.
Po obejrzeniu jaskini mogliśmy już jechać na miejsce nowego obozowiska czyli na plażę Aomak (Omaq). Jest to najdłuższa i najbardziej odizolowana plaża na wyspie. Nasze namioty zostały rozstawione na drobnym, białym piasku z widokiem na Ocean Indyjski. W pobliżu namiotów były wiaty, w których mogliśmy odpocząć w cieniu, na rozłożonych matach. Mieliśmy też do dyspozycji sanitariaty i prysznice z wodą!!! Standard daleki od europejskiego ale był to chyba jeden z lepszych kempingów, na których przyszło nam nocować. Szukając informacji o Sokotrze do tej relacji przeczytałam niedawno, że ostatnio jeden z organizatorów wycieczek na wyspie wydzielił część plaży Aomak tylko dla swoich klientów i wybudował tam m.in. kilka toalet i łazienek w stylu europejskim
Ponieważ zostało jeszcze sporo czasu do kolacji niektórzy poszli pływać w Oceanie a ja wybrałam się na krótki spacer szeroką plażą. Na plaży mieszkają liczne kraby w kolorze kremowo-oliwkowym i usypują kopczyki z piasku – niestety są bardzo czujne a na dodatek niezwykle szybkie więc nie udało mi się zrobić dobrych zdjęć. Na pocieszenie zostały mi sępy egipskie, które chętnie przebywają w pobliżu domostw i obozowisk
Parę fotek z naszego obozowiska.
Spacer plażą.
Ten długi dzień, pełen różnych wrażeń, zakończyliśmy wspólną kolacją przygotowaną przez naszą ekipę. Można było wreszcie iść spać
A o 22-ej na kanale DOCUBOX HD był godzinny film o Sokotrze. Nawet sobie nagrałem.
Jorguś
no tutaj także i ja cały czas zaglądam no Huragan sympatyczny czy też sympatyzujący sęp ubawiłeś mnie
papuas
hej Mabro, co Cię tak "przystopowało"? juz od kilku dni nie ma żadnego wpisu od Ciebie???????, please......
PS, a taki "mikołajko-listny" kwiatek (albo bardzo podobny) widziałam w Meksyku,; że też tak sie rozprzestrzeniają te roślinki po świecie w przeróznych jego częściach!
ciekawe skąd pochodzi i gdzie jest jego "macierz"?
Piea
Żelku, chyba nikt się nie kąpał w "jeziorkach" ale nogi chłodziliśmy chętnie
Jorguś, napisz coś więcej o filmie z Sokotry. Pokrywały się w nim informacje z moimi w relacji? A może jakieś ciekawostki były?
Piea, nie bez powodu widziałaś ten żółty kwiatek w Meksyku bo to argemon meksykański zwany też makiem meksykańskim Wegług Wikipedii:
"Występuje naturalnie w Meksyku oraz południowo-wschodniej części Stanów Zjednoczonych (na obszarze od południowo-wschodniego Teksasu aż po południowo-wschodnią część Karoliny Północnej. Ponadto został naturalizowany w innych częściach świata w strefach od tropikalnej do podzwrotnikowej. Jest uprawiany jako roślina ozdobna. W Polsce zarejestrowany jako gatunek przejściowo dziczejący (efemerofit)." A skąd się wziął w kanionie na Sokotrze nie mam pojęcia. Nigdzie więcej go nie spotkałam.
Mabro, Twoja relacja jest ciekawsza. W filmie było kilka widoczków, głównie z drzewami smoczymi, a reszta to opowieść o trudnym życiu jemeńskiego pasterza kóz, łowieniu rekinów (na licencji), dzieciach w szkole i zanikającym języku sokotrzańskim. Tak, młodzi go nie znają, ale starzy mieszkańcy wyspy się nim posługują.
Jorguś
Jorguś, dziękuję za szybką i miłą odpowiedź O tych zagadnieniach też pewnie coś napiszę ale to już w podsumowaniu. Teraz będzie sporo widoczków
Po obiedzie przyszedł czas na odpoczynek na tarasie domostwa. Mogliśmy posłuchać pana grającego na fujarce, obserwować wszędobylskie kozy zjadające kartonowe pudełko lub popatrzeć jak zmywa się naczynia... (osobom nadmiernie dbającym o higienę zdecydowanie odradzam wyjazd na Sokotrę ) Były też ptaki – dwa udało mi się sfotografować specjalnie dla Papuasa! Są to prawdopodobnie endemiczne szpaki sokotrzańskie zwane też czarnotkami (samica z szarą głową i samiec cały czarny).
[Pierwsza i piąta fotka pożyczone od któregoś z uczestników]
Kiedy wypoczywaliśmy nasza ekipa spakowała cały dobytek do samochodów bo noc mieliśmy spędzić już w innym miejscu. Tym razem wyruszyliśmy w kierunku południowego wybrzeża. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy jaskini Dagub. Jest to właściwie wielka grota, do której da się nawet wjechać samochodem (wewnątrz widzieliśmy ślady kół na piasku ). Od dawna była ona używana przez okolicznych mieszkańców do celów rytualnych a także jako miejsce schronienia bydła w porze monsunowej. U wejścia do jaskini po imponujących formacjach stalaktytów, stalagmitów i stalagnatów spływa cenna, czysta woda. Podobno ze względu na obecność tej wody, jaskinia jest siedliskiem wielu różnych zwierząt, zwłaszcza nietoperzy i jerzyków ale ja ich nie widziałam. Ogólnie jaskinia nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia chociaż podobał mi się widok z jej wnętrza na wybrzeże.
'
oooo, to ja nawet nie wiedziałam,że jest język sokotrzański
No trip no life
rzeczywiście ,widoczki "z jaskini" lepsze niż "do jej wnętrza" !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Po obejrzeniu jaskini mogliśmy już jechać na miejsce nowego obozowiska czyli na plażę Aomak (Omaq). Jest to najdłuższa i najbardziej odizolowana plaża na wyspie. Nasze namioty zostały rozstawione na drobnym, białym piasku z widokiem na Ocean Indyjski. W pobliżu namiotów były wiaty, w których mogliśmy odpocząć w cieniu, na rozłożonych matach. Mieliśmy też do dyspozycji sanitariaty i prysznice z wodą!!! Standard daleki od europejskiego ale był to chyba jeden z lepszych kempingów, na których przyszło nam nocować. Szukając informacji o Sokotrze do tej relacji przeczytałam niedawno, że ostatnio jeden z organizatorów wycieczek na wyspie wydzielił część plaży Aomak tylko dla swoich klientów i wybudował tam m.in. kilka toalet i łazienek w stylu europejskim
Ponieważ zostało jeszcze sporo czasu do kolacji niektórzy poszli pływać w Oceanie a ja wybrałam się na krótki spacer szeroką plażą. Na plaży mieszkają liczne kraby w kolorze kremowo-oliwkowym i usypują kopczyki z piasku – niestety są bardzo czujne a na dodatek niezwykle szybkie więc nie udało mi się zrobić dobrych zdjęć. Na pocieszenie zostały mi sępy egipskie, które chętnie przebywają w pobliżu domostw i obozowisk
Parę fotek z naszego obozowiska.
Spacer plażą.
Ten długi dzień, pełen różnych wrażeń, zakończyliśmy wspólną kolacją przygotowaną przez naszą ekipę. Można było wreszcie iść spać