Po prostu ten luz na jaki nastawiałam się odnośnie Jamajki, był taki "turystyczny" i wymuszony, dlatego też nie poczułam tam ani przez chwilę klimatu wyspy.
—
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Po prostu ten luz na jaki nastawiałam się odnośnie Jamajki, był taki "turystyczny" i wymuszony, dlatego też nie poczułam tam ani przez chwilę klimatu wyspy.
Kasia, sorki to tak z rozpedu ta literowka,ale mea culpa bije sie w piers i czekam na kolejne wysepki
Opuszczamy Jamajkę i płyniemy do kolejnego wyczekiwanego przeze mnie miejsca, a mianowicie na Kajmany.
Nasz port docelowy to George Town.
Nelcia w swoim rejsie miasteczko doskonale opisała, więc nie będę powielać schematów. Napiszę tylko że na Kajmanach byliśmy w niedzielę, więc większość miejsc pozamykana, ale ma to swój plus, bo nie ma zgiełku tylko błogi spokój.
O dziwo... przy wysiadaniu nie czeka na Nas dziki tłum sprzedawców wycieczek. Dobijamy o 8:00 rano i miasteczko zdecydowanie jeszcze śpi, co sprzyjania spacerom. Idziemy zatem poszukać jakiegoś miłego lokalesa, który zrobi z nami mały city tour.
A mianowicie miałam w planach:
- farmę żółwi - karmienia, prelekcje itd...
- dolphin's discovery - można poływać fakultatywnie z delfinami
- miejsce zwane piekłem - Hell Rocks
- trochę lokalnych dzielnic
- stary dom Homestead
Tak wymyśliłam sobie pierwszą część naszego dnia. Bałam się, że jak zaczniemy od plażowania, nigdzie więcej nie będzie siły się ruszyć.
Aaa jeszcze o kosztach - taki trip 15$/ osoby + wstęp do żółwi - 10$/os
Więc plan ten uważam za doskonały.
A zatem część pierwsza:
—
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Kasia, czy probowals te ciasteczka ? smak rumowy czy zółwiowo rumowy ? Fajne to podloże kamieniste nie widzialam tego na Kajmanach, zresztą na farmę żółwie też nie dotarłam
Degustowałam ciasteczka w każdym możliwym sklepie, ale % nie poczułam w sobie, więc degustacje polecam, zakup niekoniecznie
Jako że mamy na Kajmanach sporo wolnego czasu - odpływamy dopiero o 17:00, druga część dnia, to wycieczka na płaszczki i snoorkeling zakończony plażowaniem na Seven Mile Beach...
Koszt: 25$/osobe
Wypływamy z małej przystani tuż obok pięknych rezydencji i kierujemy się w stronę wody, która z minuty na minutę nabiera coraz to bardziej lazurowych odcieni.
Pierwszy przystanek to interakcja z płaszczkami. Zwierzaki nie są zamknięte na jakimś terenie, wszystko odbywa się na pełnym morzu.
A dlaczego one tak licznie przybywają na płycizny? Dlatego że są tam dokarmiane.
Sami prosimy o porcję i zaczyna się zabawa. Płaszczka nie rozróżnia co dobre a co nie i próbuje zjeść sznureczki od mojego bikini, co skutecznie jej się udaje i rozwiązuje mi kostium.
Kupa radości, śmiechu, na początku też troszkę strachu. Na pewno warto przeżyć coś takiego....
Drugi postój to snoorkeling - ładnie, ale bez szału. Znajdujemy ogromne muszle, cieszymy oko i zostawiamy.
Kończymy dzień lenistwem i drinkowaniem na Seven Mile Beach, gdzie wydzielone są poszczególne strefy - ja polecam Tiki Beach
—
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Kolejny dzień - kolejny przystanek - HONDURAS, a dokładniej wyspa ROATAN.
Pierwsze co przychodzi na myśl to niebezpieczeństwo. Jednak cruise dobija na wyspę Roatan, czyli miejsce gdzie turyści chętnie wydają swoje pieniądze i mogą czuć się bezpiecznie.
Nie spotkaliśmy żadnej formy agresji na wyspie, czy też zagrożenia.
Honduras w porównaniu do Kajmanów czy Bahamów wypada zdecydowanie na korzyść finansową. Jest dużo taniej...
Wysiadamy ze statku - jest Wigilia, więc dzownimy do naszych rodzin, po czym udajemy się w poszukiwaniu środka transportu na plaże West Bay.
Okazuje się, że jest tylko jedna jedyna firma Taxi, której ceny co tu dużo mówić bardzo wysokie, z racji teoretycznego monopolu przy porcie. Ale nie chce Nam się wierzyć i idziemy pytać którędy w miasto... wychodzimy, odbijamy za górką w lewo, a tam cały dziki tłum naganiaczy z cenami o połowę niższymi niż w porcie. Wyłapujemy naszego człowieka i jedziemy privat taxi zwiedzać wyspę. Cena: 20$/os + 10$/ os zoo
Zaczynamy od punktu widokowego - droga pozostawia wiele do życzenia, ale nasza taxi jedzie jak szalona i wspina się coraz wyżej.
W końcu docieramy. Jesteśmy tam bardzo wcześnie - już o 8:30 rano.
Kolejne miejsce to ogród botaniczny, motylarnia i mini zoo, gdzie zwierzaki są albo ich nie ma, gdyż nie są trzymane w klatkach tylko przychodzą na karmienie.
Mamy szczęście, spotykamy, rozmaite papugi, małpy, szopy, norki i wiele wiele innych.
Jest piękna pogoda, więc uznajemy że czas na odpoczynek, czyli drinking, plażing i smażing....
I tutaj więcej nie pamiętam..........
Aaaaa... wiem że dotarliśmy finalnie do resortu Mayan Princess - Polecam !!!
—
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Kasia, oj piszczalam jak zobaczylam znajome miejsca na Kajmanach bo wyglada na to ,ze plyneliscie w ten sam rejsik na plaszczki Wigilie na Roatan fajnie a jak na statku ten wieczor? czy wyroznial sie jakos ?
Nelcia - Kasia jestem - miło mi
Po prostu ten luz na jaki nastawiałam się odnośnie Jamajki, był taki "turystyczny" i wymuszony, dlatego też nie poczułam tam ani przez chwilę klimatu wyspy.
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Ło jejecie!! Ale tłum!!! Ale wodospad na plaży to faktycznie ciekawe zjawisko.
Kasia, sorki to tak z rozpedu ta literowka,ale mea culpa bije sie w piers i czekam na kolejne wysepki
No trip no life
Opuszczamy Jamajkę i płyniemy do kolejnego wyczekiwanego przeze mnie miejsca, a mianowicie na Kajmany.
Nasz port docelowy to George Town.
Nelcia w swoim rejsie miasteczko doskonale opisała, więc nie będę powielać schematów. Napiszę tylko że na Kajmanach byliśmy w niedzielę, więc większość miejsc pozamykana, ale ma to swój plus, bo nie ma zgiełku tylko błogi spokój.
O dziwo... przy wysiadaniu nie czeka na Nas dziki tłum sprzedawców wycieczek. Dobijamy o 8:00 rano i miasteczko zdecydowanie jeszcze śpi, co sprzyjania spacerom. Idziemy zatem poszukać jakiegoś miłego lokalesa, który zrobi z nami mały city tour.
A mianowicie miałam w planach:
- farmę żółwi - karmienia, prelekcje itd...
- dolphin's discovery - można poływać fakultatywnie z delfinami
- miejsce zwane piekłem - Hell Rocks
- trochę lokalnych dzielnic
- stary dom Homestead
Tak wymyśliłam sobie pierwszą część naszego dnia. Bałam się, że jak zaczniemy od plażowania, nigdzie więcej nie będzie siły się ruszyć.
Aaa jeszcze o kosztach - taki trip 15$/ osoby + wstęp do żółwi - 10$/os
Więc plan ten uważam za doskonały.
A zatem część pierwsza:
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Kasia, czy probowals te ciasteczka ? smak rumowy czy zółwiowo rumowy ? Fajne to podloże kamieniste nie widzialam tego na Kajmanach, zresztą na farmę żółwie też nie dotarłam
No trip no life
Z przyjemnością zobaczę cd.
Degustowałam ciasteczka w każdym możliwym sklepie, ale % nie poczułam w sobie, więc degustacje polecam, zakup niekoniecznie
Jako że mamy na Kajmanach sporo wolnego czasu - odpływamy dopiero o 17:00, druga część dnia, to wycieczka na płaszczki i snoorkeling zakończony plażowaniem na Seven Mile Beach...
Koszt: 25$/osobe
Wypływamy z małej przystani tuż obok pięknych rezydencji i kierujemy się w stronę wody, która z minuty na minutę nabiera coraz to bardziej lazurowych odcieni.
Pierwszy przystanek to interakcja z płaszczkami. Zwierzaki nie są zamknięte na jakimś terenie, wszystko odbywa się na pełnym morzu.
A dlaczego one tak licznie przybywają na płycizny? Dlatego że są tam dokarmiane.
Sami prosimy o porcję i zaczyna się zabawa. Płaszczka nie rozróżnia co dobre a co nie i próbuje zjeść sznureczki od mojego bikini, co skutecznie jej się udaje i rozwiązuje mi kostium.
Kupa radości, śmiechu, na początku też troszkę strachu. Na pewno warto przeżyć coś takiego....
Drugi postój to snoorkeling - ładnie, ale bez szału. Znajdujemy ogromne muszle, cieszymy oko i zostawiamy.
Kończymy dzień lenistwem i drinkowaniem na Seven Mile Beach, gdzie wydzielone są poszczególne strefy - ja polecam Tiki Beach
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Kasia, oj zazdroszczę tego pływania w lazurkach z płaszczkami .Uwielbiam takie bliskie obcowanie ze zwierzętami morskimi
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kolejny dzień - kolejny przystanek - HONDURAS, a dokładniej wyspa ROATAN.
Pierwsze co przychodzi na myśl to niebezpieczeństwo. Jednak cruise dobija na wyspę Roatan, czyli miejsce gdzie turyści chętnie wydają swoje pieniądze i mogą czuć się bezpiecznie.
Nie spotkaliśmy żadnej formy agresji na wyspie, czy też zagrożenia.
Honduras w porównaniu do Kajmanów czy Bahamów wypada zdecydowanie na korzyść finansową. Jest dużo taniej...
Wysiadamy ze statku - jest Wigilia, więc dzownimy do naszych rodzin, po czym udajemy się w poszukiwaniu środka transportu na plaże West Bay.
Okazuje się, że jest tylko jedna jedyna firma Taxi, której ceny co tu dużo mówić bardzo wysokie, z racji teoretycznego monopolu przy porcie. Ale nie chce Nam się wierzyć i idziemy pytać którędy w miasto... wychodzimy, odbijamy za górką w lewo, a tam cały dziki tłum naganiaczy z cenami o połowę niższymi niż w porcie. Wyłapujemy naszego człowieka i jedziemy privat taxi zwiedzać wyspę.
Cena: 20$/os + 10$/ os zoo
Zaczynamy od punktu widokowego - droga pozostawia wiele do życzenia, ale nasza taxi jedzie jak szalona i wspina się coraz wyżej.
W końcu docieramy. Jesteśmy tam bardzo wcześnie - już o 8:30 rano.
Kolejne miejsce to ogród botaniczny, motylarnia i mini zoo, gdzie zwierzaki są albo ich nie ma, gdyż nie są trzymane w klatkach tylko przychodzą na karmienie.
Mamy szczęście, spotykamy, rozmaite papugi, małpy, szopy, norki i wiele wiele innych.
Jest piękna pogoda, więc uznajemy że czas na odpoczynek, czyli drinking, plażing i smażing....
I tutaj więcej nie pamiętam..........
Aaaaa... wiem że dotarliśmy finalnie do resortu Mayan Princess - Polecam !!!
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Kasia, oj piszczalam jak zobaczylam znajome miejsca na Kajmanach bo wyglada na to ,ze plyneliscie w ten sam rejsik na plaszczki Wigilie na Roatan fajnie a jak na statku ten wieczor? czy wyroznial sie jakos ?
No trip no life