Piea zapytała: "Palec Bozy super! , he he to taka trochę ich etiopska wersja Maczugi Herculesa - tylko wygląda na wyzszą niz ta nasza ojcowska; ciekawe ile to ma metrów wysokości? Papuas, wiesz może?
Niestety nie, taką mam brzydką wadę, że nie zawsze słucham tego co mówi pilot tylko w tym czasie robię foto, bo mniej wtedy pozujących i aktorów drugiego planu.
No i ostatni odwiedzony obiekt Gonder - łaźnia Fasiledesa, taki malutki kamienny zameczek stojący w ogromnym basenie. Teraz wody nie ma, ale basen jest napełniany i odbywają się tu uroczystości z okazji święta Epifanii (chrzest Chrystusa w Jordanie); pozostała jedynie eukaliptusowa trybuna dla widzów. Obiekt oczywiście otoczony jest murem z wieżyczkami i ... ten mur w sposób fantastyczny oplatają korzenie rosnących drzew.
Etiopia to naprawdę raj dla fotografa ptaków; wystarczyło 5 min przysiąść przy poidełku i zobaczyłem dobrych kilka gatunków. Nawet gdyby tak jak my, odwiedzać miejsca turystyczne, ale mieć tam więcej czasu to wraca się "obfocony ptakowo". No i przydałby się lepszy sprzęt, taki na ptaki lub chociaż z większym zoomem. Kilka ptaszków jeszcze będzie (chociaż nie każdy musi mieć zacięcie ornitologiczne), ale nie będzie: bielika i wężówki afryk., ibisów, zimorodków, wilgi czarnogłowej, marabuta, dzioboroga kafryjskiego, hałaśnika kreskowanego i jeszcze paru innych, bo zbyt daleko i foto nie do publikowania. No to skoro świt ruszamy i jak wiadomo pojawiają się wtedy zdążające do kościoła "białe duchy". Dołączę tu foto z nabożeństwa na które wcześniej weszliśmy.
Jedno foto na potwierdzenie tezy, że w Etiopii dzieci są (jak u nas motocykliści) wszędzie, a następnie dywagacje na temat przemieszczania się i użytkowania jezdni. W Etiopii przede wszystkim się chodzi. Mężczyźni zazwyczaj chodzą z kijami (czasem dziwnymi); skąd się te kije wzięły pojęcia nie mam ... jest taka teoria - żeby się opędzać przed lwami Kobiety raczej z kijami nie chodzą, bo ręce zajęte - albo parasolki, albo objuczone ponad miarę. Jeżdżą jakieś rejsowe busy, które zabierają podróżnych z całym ich bagażem. Ci którzy posiadają przemieszczają się własnym środkiem transportu. Po kolorze napisów na tablicy rejestracyjnej poznajmy do kogo samochód należy - prywatny, rządowy, państwowy, jakiejś organizacji czy kogoś tam jescze.
Jezdnia służy wszystkim użytkownikom, a jest ich niemało, bo i zmotoryzowani, i piesi, i zwierzęta. W miastach to czasem i dwie oddzielone od siebie jezdnie, ale widziałem sytuację, że jedna wyłączona z ruchu i trza jechać w przeciwprądzie. U nas też się to zdarza, ale wyłączona przez rozstawiony namiot i imprezę?? Nie było tego dużo, ale mijaliśmy kilka rozbitych ciężarówek, które tak sobie po prostu leżały. Fakt, nie ma tu ruchu o naszym natężeniu, ale ponoć nie ma obowiązku uprzątnięcia rozbitego pojazdu, więc jak coś się właścicielowi przyda to przyjedzie i zabierze, a jak nie to se leży.
Wjeżdżamy do Debark i krótka przerwa - jakiś lunch czy zakup bananów. Miasto leży na wys. ponad 2800m npm i liczy coś 35tys. mieszkańców. I tu pani z kijem, a właściwie charakterystyczną dla Etiopii laską. Tą albo taką ciężarówkę załadowaną drewnem wyprzedzaliśmy na trasie - łatwo nie było.
Dwa tygodnie mijają dopiero w niedzielę, już wróciłem, ale ... dziś rozpoczynają się igrzyska olimpijskie!! a i dalsze wspomnienia trza jakoś poukładać. Wracając do historii - na początku byłem bardzo zły na żonę, że wybrała wyjazd z Itaki, a nie z Rainbow; a wszystko przez dżelady. Porównując programy: Itaka przejazd obok PN Semien, w którym żyją endemiczne dżelady - małpy o krwawiącym sercu; Rainbow obiecywało: wjazd do PN Semien na wys. 2700 - możliwość zobaczenia dżelad. Różnica na oko ewidentna, a wys 2700m robi wrażenie. Teraz patrzę na to nieco inaczej i ślubna ma odpuszczone, a nawet publicznie odszczekałem swą winę. Dżelady sfociłem i to nie tylko te oswojone wyrzucanym na szosę jedzeniem, ale również te zachowujące bezpieczny dystans w stosunku do człowieka. Trudno teraz gdybać, ale okazało się na miejscu, że brama PN znajduje się gdzieś ok. 2700m; więc jak głęboko Rainbow do tego parku wjeżdża??
Podążamy w stronę Aksum wspaniałą widokowo trasą przez góry - serpentynami raz w górę, raz w dół. W czasie podróży zatrzymujemy się kilka razy w atrakcyjnych widokowo miejscach, a następnie odwiedzamy wiejską szkołę podstawową i robimy foto rosnącym w pewnej okolicy baobabom. Wiadomo z ”W pustyni i w puszczy” w Afryce muszą rosnąć baobaby, a nie tylko eukaliptusy. Z drogi podziwiamy fantastyczne w kształtach góry PN Semien (takie afrykańskie trochę Dolomity).
Piea zapytała: "Palec Bozy super! , he he to taka trochę ich etiopska wersja Maczugi Herculesa - tylko wygląda na wyzszą niz ta nasza ojcowska; ciekawe ile to ma metrów wysokości? Papuas, wiesz może?
Niestety nie, taką mam brzydką wadę, że nie zawsze słucham tego co mówi pilot tylko w tym czasie robię foto, bo mniej wtedy pozujących i aktorów drugiego planu. No i ostatni odwiedzony obiekt Gonder - łaźnia Fasiledesa, taki malutki kamienny zameczek stojący w ogromnym basenie. Teraz wody nie ma, ale basen jest napełniany i odbywają się tu uroczystości z okazji święta Epifanii (chrzest Chrystusa w Jordanie); pozostała jedynie eukaliptusowa trybuna dla widzów. Obiekt oczywiście otoczony jest murem z wieżyczkami i ... ten mur w sposób fantastyczny oplatają korzenie rosnących drzew.papuas
ŚLiczne, kolorowe ptaszki widzę dużo ich jest ?
No trip no life
wyjątkowo mam foto hotelowego pokoju z Gonder; nie żeby był lepszy niż inne po prostu tak wyszło
Następnego dnia wyjazd skoro świt, bo przez góry malowniczymi drogami trza dojechać do pierwszej stolicy - Aksum.
papuas
Etiopia to naprawdę raj dla fotografa ptaków; wystarczyło 5 min przysiąść przy poidełku i zobaczyłem dobrych kilka gatunków. Nawet gdyby tak jak my, odwiedzać miejsca turystyczne, ale mieć tam więcej czasu to wraca się "obfocony ptakowo". No i przydałby się lepszy sprzęt, taki na ptaki lub chociaż z większym zoomem. Kilka ptaszków jeszcze będzie (chociaż nie każdy musi mieć zacięcie ornitologiczne), ale nie będzie: bielika i wężówki afryk., ibisów, zimorodków, wilgi czarnogłowej, marabuta, dzioboroga kafryjskiego, hałaśnika kreskowanego i jeszcze paru innych, bo zbyt daleko i foto nie do publikowania. No to skoro świt ruszamy i jak wiadomo pojawiają się wtedy zdążające do kościoła "białe duchy". Dołączę tu foto z nabożeństwa na które wcześniej weszliśmy.
papuas
Jedno foto na potwierdzenie tezy, że w Etiopii dzieci są (jak u nas motocykliści) wszędzie, a następnie dywagacje na temat przemieszczania się i użytkowania jezdni. W Etiopii przede wszystkim się chodzi. Mężczyźni zazwyczaj chodzą z kijami (czasem dziwnymi); skąd się te kije wzięły pojęcia nie mam ... jest taka teoria - żeby się opędzać przed lwami Kobiety raczej z kijami nie chodzą, bo ręce zajęte - albo parasolki, albo objuczone ponad miarę. Jeżdżą jakieś rejsowe busy, które zabierają podróżnych z całym ich bagażem. Ci którzy posiadają przemieszczają się własnym środkiem transportu. Po kolorze napisów na tablicy rejestracyjnej poznajmy do kogo samochód należy - prywatny, rządowy, państwowy, jakiejś organizacji czy kogoś tam jescze.
Jezdnia służy wszystkim użytkownikom, a jest ich niemało, bo i zmotoryzowani, i piesi, i zwierzęta. W miastach to czasem i dwie oddzielone od siebie jezdnie, ale widziałem sytuację, że jedna wyłączona z ruchu i trza jechać w przeciwprądzie. U nas też się to zdarza, ale wyłączona przez rozstawiony namiot i imprezę?? Nie było tego dużo, ale mijaliśmy kilka rozbitych ciężarówek, które tak sobie po prostu leżały. Fakt, nie ma tu ruchu o naszym natężeniu, ale ponoć nie ma obowiązku uprzątnięcia rozbitego pojazdu, więc jak coś się właścicielowi przyda to przyjedzie i zabierze, a jak nie to se leży.
papuas
Wjeżdżamy do Debark i krótka przerwa - jakiś lunch czy zakup bananów. Miasto leży na wys. ponad 2800m npm i liczy coś 35tys. mieszkańców. I tu pani z kijem, a właściwie charakterystyczną dla Etiopii laską. Tą albo taką ciężarówkę załadowaną drewnem wyprzedzaliśmy na trasie - łatwo nie było.
C. D. N. tak nastąpi za 2 tygodnie
papuas
Papuas, dlaczego dopiero za 2 tygodnie ? czyżbys gdzieś wybywał ?
No trip no life
Właśnie, dlaczego?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Papuas halo halo, wróciłeś ? chyba 2 tygodnie juz minęły ..
No trip no life
Dwa tygodnie mijają dopiero w niedzielę, już wróciłem, ale ... dziś rozpoczynają się igrzyska olimpijskie!! a i dalsze wspomnienia trza jakoś poukładać. Wracając do historii - na początku byłem bardzo zły na żonę, że wybrała wyjazd z Itaki, a nie z Rainbow; a wszystko przez dżelady. Porównując programy: Itaka przejazd obok PN Semien, w którym żyją endemiczne dżelady - małpy o krwawiącym sercu; Rainbow obiecywało: wjazd do PN Semien na wys. 2700 - możliwość zobaczenia dżelad. Różnica na oko ewidentna, a wys 2700m robi wrażenie. Teraz patrzę na to nieco inaczej i ślubna ma odpuszczone, a nawet publicznie odszczekałem swą winę. Dżelady sfociłem i to nie tylko te oswojone wyrzucanym na szosę jedzeniem, ale również te zachowujące bezpieczny dystans w stosunku do człowieka. Trudno teraz gdybać, ale okazało się na miejscu, że brama PN znajduje się gdzieś ok. 2700m; więc jak głęboko Rainbow do tego parku wjeżdża??
Podążamy w stronę Aksum wspaniałą widokowo trasą przez góry - serpentynami raz w górę, raz w dół. W czasie podróży zatrzymujemy się kilka razy w atrakcyjnych widokowo miejscach, a następnie odwiedzamy wiejską szkołę podstawową i robimy foto rosnącym w pewnej okolicy baobabom. Wiadomo z ”W pustyni i w puszczy” w Afryce muszą rosnąć baobaby, a nie tylko eukaliptusy. Z drogi podziwiamy fantastyczne w kształtach góry PN Semien (takie afrykańskie trochę Dolomity).
papuas