Dziś lecimy na Redang. Wczesna pobudka i pierwszym lotem Air Asia lecimy do Kuala Terengganu.
Szkoda każdej minuty, chcemy dotrzec na plażę jak najwcześniej.
Na tym lotnisku także trzeba wziąć kupon na taxi do portu Shah Bandar (opłata 30 rm). Bez tego taksówkarze nie chcą nikogo brać.
Prom mamy do głównego portu na południu Redang o 10.30. Kupujemy bilety (dorosły 55 RM, ulgowy 30 RM).
Ponieważ jesteśmy głodni, a mamy ponad godzinę do odpłynięcia, to idziemy do chińskiej dzielnicy coś zjeść. Na śniadanko dostajemy od Chińczyka ryż z tuńczykiem i jest naprawdę bardzo dobry, dzięki super sosikowi. Wszyscy stwierdzamy, że jesteśmy nieźle pogryzieni. To chyba ugryzienia, bo mamy bąble jak po komarach, tyle, że komarów nikt nie widział, nie słyszał ani nie czuł..., więc mamy zagadkę i sie strasznie drapiemy. Ja juz mam duzo pogryzień od kilku dni i wciąż przybywają nowe. W dodatku boli mnie gardło i zaczyna się upiorny kaszel.
Odpływamy z portu z kilkunastominutowym opóźnieniem. Na pokładzie masa dzieci, które piszczą, płaczą, wrzeszczą i kopią w fotele. Nigdy, dosłownie nigdy nie przeżylismy czegoś takiego... Chyba te dzieciaki się na wzajem nakręcały... Zapowiada się koszmarne 1,5 godz… Tylko wizja tych lazurków mnie trzyma...
W końcu dopłynęliśmy. Jaka ulga, że to całe towarzystwo z małymi, rozwrzeszczanymi na maxa dziećmi nie do naszego hotelu, bo okazuje się, że na nas czeka bus hotelowy i zabiera tylko naszą czwórkę...
Hotel Taaras Beach bardzo nas pozytywnie zaskakuje. Spodziewałam się, że będzie pięknie, ale na miejscu jest jeszcze lepiej niż na zdjęciach...
Fantastyczne, ogromne, otwarte lobby. Domki z ciemnego drewna zatopione w ogrodzie o przepięknej, bujnej roślinności. Słychać już tylko śpiew ptaków i odgłosy świerszczy. Balsam dla uszu i duszy po tej podróży promem.
Obsługa recepcji przemiła. Mimo, że jest dopiero 12.00, to natychmiast dostajemy 2 połaczone pokoje. Bardzo nam się podobają, robimy sobie zdjęcia, pijemy piwo/soki z minibaru i siedzimy chwilkę na balkonie.
Po prysznicu i skorzystaniu z toalety okazuje się, że mamy zatkaną kanalizację i nie dość, że nie spływa z ubikacji, to w dodatku nas zalewa…
Dzwonię na recepcję raz, po chwili drugi… jak woda dochodzi już do pokoju, to alarmuję telefonicznie po raz trzeci, że to super pilne, że woda z wc nam zaraz wpłynie do pokoju... ale ekipa właśnie wchodzi. Idę szybko do recepcji zgłosić, że musimy natychmiast zmienić pokój, bo może awarię usuną, ale smrodek zostanie…
Bez problemu dostajemy zamianę i w dodatku upgrade! Pracownicy pomagają nam też poprzenosić bagaże i przewożą nas meleksem. Bardzo nas przepraszają za niedogodności. Wszystko trwa dosłownie chwilę.
Mamy jeszcze fajniejsze pokoje, tyle, że dalej, na wzgórzu, więc możemy jeździć meleksami, których jest dużo. Jednak podejrzewamy, że rzadko będziemy z nich korzystać, bo bardzo lubimy spacerować i dla nas nie jest problem podejść kawałek od górkę.
Tu dostajemy także 2 połączone pokoje, jednak większe i bardziej luksusowe. Najfajniejsza, najbardziej zaskaująca jest wielka szyba z łazienki na pokój. Przy podciągniętej rolecie osoba z wanny może oglądać tv w sypialni. Robimy znów sesję foto, bo chłopakom bardzo podobają się mieszkanka, szczególnie łazienka z prześwitem.
nasz nowy pokój
widok z balkonu
wszystko rzucamy, wskakujemy w stroje kapielowe i smigamy na plażę
Mika Redng mój faworyt , a pomysleć ze o mały włos bym tam wyladowała, hiiii nawet bilety były, ale jak wysyłalam zapytania o hotele zima, to hotele nie miały cenników na nowy rok i dupa wyszła tj. obeszłam sie smakiem, no ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło przynajmniej polukam wirtualnie na fotki - widzę też ze robiliscie przystanek w KL, pamietam, ze jak myslelismy o Redang to też tak kombinowalismy, co by na prom sie załapac, inna wersja to nocleg gdzies w okolicach Terenganu. Ah zapomniałąbym hotelik mega fajny klimatyczny, najlepszy na wysepce i jego plus to, ze cała plaze mieliscie do swojej dyspozycji, a powiedz mi czy wiesz czy alkohol jest dostepny tylko w tym hotelu, czy w innych też tj. czytałam, ze jest z tym problem, prawda czy fausz ? I czy obskoczyliscie fakultety snurkowo wodne i reszte wysepki ?
Kolka, dokładnie, całe szczęście że awaria była tuż po wejściu do pokoju, że jeszcze nie zdążyliśmy się bardziej rozpakowac... szczęście w nieszczęściu.
Tomku, Mara, Bepi
wysepka jest urocza, a własciwie to jej północna część, bo reszta bez szału z tego co się zorientowalam w necie przed wyjazdem. Duzo hoteli jest przy Long Beach, ale tam juz jest zupełnie inaczej. U nas, przy Taaras mielismy cudowną plażę tylko do dyspozycji gości hotelowych, intymną, kameralną, spokojną, a po sąsiedzku piekną dziką plażę, więc nie szukalismy nigdzie już żadnych innych lepszych miejsc, bo ja sobie nie wyobrazałam piękniejszej plaży. Wycieczki mielismy przez ostatnie 3 dni z Semporny, tam odwiedzaliśmy po kilka wycepek dziennie, a tutaj, jak dotarlismy do naszego prywatnego raju, to nie mieliśmy absolutnie ochoty ruszac się stąd ani na minutę, bylismy już nastawieni na część odpoczynku! Bylismy tam tylko niecałe 3 dni, może gdybysmy tam mieli jeszcze parę, to by się nam zachciało coś zwiedzać okolice. Nawet na snurki nie mielismy ochoty, bo wiadomo było, że po Mabul, Kapalai, Sibuanie, Mantabuanie i innych, to ta rafa przy Redang nie będzie lepsza, więc balismy się rozczarowania i szkoda nam było ruszać się poza te 2 plaże.
Mara, Jesli chodzi o alkohol, to w hotelu był... ale puszka piwa 22 RM=zł. Tak więc piwo wzięliśmy tylko ze 2 razy i po drinku raz i więcej kasy na alkohol nie marnowaliśmy, bo za taką kasę, to nam się odechciewało... Tuż poza hotelem było kilka knajpek, gdzie chodzilismy po południu na lunch i wieczorem na kolację. Jedzonko było smaczne, ale alkoholu nie było nigdzie, to prawda.
Najbardziej popularna restauracja - polecana na Tripie, najbliżej wyjścia z hotelu, dosłownie zaraz za bramą na prawo, jest Aima Gril Rest (ale my nie polecamy). Bylismy tam raz, pierwszego wieczoru i nie wrócilismy, bo akurat nam tam nie smakowało za bardzo i jak na takie przeciętne jedzenie, to sporo zapłacilismy. Ryby grilowane trafiły się nam przypalone i niedoprawione. Sosy bezsmakowe, niedoprawione, to samo z warzywami - nijakie, bez smaku... Jest tam też sklepik, w tej Aimie, gdzie można kupic 4 razy tańsze napoje niż w hotelu, więc często tam zaglądaliśmy (chłopaki biegali w ciągu dnia po puszki z zimnymi napojami i wodę). W Aimie puszki coli czy innych napojów po 3rm, a w hotelu po 12 rm...
Następnego dnia poszliśmy do restauracji, Rimba i okazało się, że super jedzenie. Wszystkie dania przepyszne! Jeszcze możemy polecić knajpkę po lewej stronie drogi, na przeciwko Rimby - też rewelacyjnie smakowało - tam jedliśmy kiedys lunch. Mała spelunka na ceratkach jedzenie, ale naprawdę smaczne!
Tak więc wybór jedzenia poza hotelem jest! Napoje też lepiej kupować na zewnątrz.
W hotelu zjedlismy tylko 2 razy lunch. Jedzenie bez szału, mały wybór i w dodatku raz czekaliśmy około godziny na podanie jedzenia. Fakt, że siedzieliśmy na plaży, więc widoczki były fantastyczne, ale sam fakt czekania "na głodzie" przez godzinę był frustrujący. Zrobiłam o to raban najpierw u kelnerów, zrobiłam też adnotację na rachunku który był dopisywany na pokój, a potem w recepcji poskarzyłam się na to, że przez godzinę nie dostaliśmy jedzenia w barze plazowym. Zrobiła się afera. Przepraszał nas kierownik recepcji... Skutek był taki, że na koniec dostaliśmy bardzo dużą zniżkę za cały pobyt... byłam w szoku , bo wg mojej rezerwacji na hoteloptia powinnam zapłacic o 1.400 zł więcej za cały pobyt, a wyszło o tyle mniej przy płaceniu na koniec!!! To był efekt tej ich wpadki najpierw ze zmianą pokoju, a potem z tym opóźnionym jedzeniem. Strasznie nas przepraszali... Tak więc my na hotel nie możemy narzekać, bo zachowali sie naprawdę super, niedogodności nie były aż tak duże, jak dali nam zniżki na koniec i załagodzili nasze niezadowolenie.
Wracając do jedzenia hotelowego, to dania były od 30rm w górę, a porcje małe... Nawet deser lodowy był też ponad 30rm.
Jednak śniadania były nieziemskie!!!! Wybór ogromny i wszystko przepyszne! Obżeralismy się na sniadankach nieprzytomnie. Nawet w cenie były 3 rodzaje świeżowyciskanych soków! Fantastyczne owocowe jogurty mieli - prawie niesłodzone, naprawdę naturalne, poza tym dużo owoców i fantastyczne bułeczki słodkie... pyszotka.
Już tu nie będe pisać co kiedy robilismy, bo nie ma sensu, lenistwo było przez cały pobyt. Leżenie, spacery, rowerki wodne, pływanie, skoki do wody z pomostu, sąsiednia zatoczka rowerkiem, spacerkiem i tak zleciały niecałe 3 dni.
rowerki wodne z hotelu wynajęlismy za 45 rm - niby za godzinę, ale mówili nam że jak oddamy po półtorej, czy nawet trochę dłużej, to tez nam policzą za 1 godz, żeby się nie stresować... Więc chyba mieliśmy 1h45 i płacilismy tak samo. Wszędzie, wszyscy bardzo mili, obsługa rewelacja, nie tylko w sportach wodnych paniowie, ale kelnerzy, goście od meleksów, ręczników plazowych, wszyscy mega usmiechnięci, zagadujący, uprzejmi, naprawdę fantastyczni! Nie mówiąc o super gościu w recepcji - Filipińczyk (ten od znizki) - super ludzie, bez wyjątku!
Z leżakami nie było problemu. Pierwszego dnia jak bylismy w południe w hotelu, to owszem na plaży nie mieliśmy ale w ogrodzie duzo wolnych. Drugiego dnia wstalismy o 7.30 żeby zająć miejsca na plaży w dobrym miejscu, z parasolami i bez problemu były. Następnego dnia więc przyszliśmy jeszcze później i tez były. Nie ma walki o leżaki, a to wazne, bo wstawanie o świcie na urlopie żeby zawalczyć o miejsce jest koszmarne, a tu luzik.
Ręczników nie ograniczają. Każdy może wziąć ile chce - wpisuje na listę a potem tylko musi sie z nich rozliczyć wieczorem, więc ludzie najczęściej mieli po 2 ręczniki. Leżaki regulowane, z miękimi materacami. WiFi w domkach mielismy ograniczone, raz było, raz gorzej, ale w lobby bez problemu.
Goście hotelowi, to głównie Włosi i Australijczycy (i inni anglojęzyczni). Było kilku Rosjan i spotkalismy rodzinkę Polaków. Mimo dużej ilości Włochów w hotelu i na plaży panuje cisza. Każdy rozmawia cichutko, nie ma głośno bawiących się dzieci. My też staramy się wejść w ten klimat. Nigdy w takim spokojnym hotelu jeszcze chyba nie byliśmy... Ten spokój się udziela i naprawdę można się wyciszyć wewnętrznie i super zrelaksować…
A-ha przypomniało mi się co można na minus hotelu zaliczyć... bardzo słabe cisnienie wody w pokojach. Pod prysznicem woda kiepsko leciała, więc mycie trochę trwało... Smialismy się że do wanny możemy odkręcić wode, pójść na kolację i po 1 godzinie wrócic na kąpiel...
To tyle info praktycznego z naszego leniwego pobytu, a zaraz wkleję zdjęcia.
Ja po raz pierwszy czytam Twoją relacje;Jak zaczynałaś to ja byłem kompletnie odizolowany od forum sprawaqmi mało przyjemnymi,ale w moim wieku trzeba pomnażac ewentualny spadek ,żeby dzieciom coś po sobie zostawic .Dla mnie nie byłaś animową forumowiczką i często czyta łem Twoje relację ,choć nie zabierałem głosu.
Tą pochłonełem jednym tchem.Jest tak szczegułowa i okraszona pieknymi fotkami.Jako ,,,,,ze nie miałem czasu śledzić relacji na bieżąco ,to miałem fantastyczną lekturę na kilka godzin,Wielkie dzięki
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Janjus, miło mi, pamiętam Cię z wczesniejszych wpisów Wiadomo, każdy ma jakies swoje prywatne wieksze lub mniejsze problemy... Ja tu bywam bardzo sporadycznie, bo moja praca i rodzina nie pozwalają mi na regularne utrzymywanie kontaktu z Forum, stąd wpadam rzadko, a jak wpadnę, to coś napiszę, wstawię i uciekam, nawet czasu nie mam na poczytanie innych wątków, czego bardzo żałuję... ale tak jak sam napisałeś, życie w relau najwazniejsze, a na Forum jak starczy czasu na zaglądanie, to fajnie, ale jak nie, to też nie tragedia.
Mika - nawet te śmieci nie są w stanie mnie odstraszyc - pokazujesz nam cudowne miejsca!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Dzień 10
Dziś lecimy na Redang. Wczesna pobudka i pierwszym lotem Air Asia lecimy do Kuala Terengganu.
Szkoda każdej minuty, chcemy dotrzec na plażę jak najwcześniej.
Na tym lotnisku także trzeba wziąć kupon na taxi do portu Shah Bandar (opłata 30 rm). Bez tego taksówkarze nie chcą nikogo brać.
Prom mamy do głównego portu na południu Redang o 10.30. Kupujemy bilety (dorosły 55 RM, ulgowy 30 RM).
Ponieważ jesteśmy głodni, a mamy ponad godzinę do odpłynięcia, to idziemy do chińskiej dzielnicy coś zjeść. Na śniadanko dostajemy od Chińczyka ryż z tuńczykiem i jest naprawdę bardzo dobry, dzięki super sosikowi. Wszyscy stwierdzamy, że jesteśmy nieźle pogryzieni. To chyba ugryzienia, bo mamy bąble jak po komarach, tyle, że komarów nikt nie widział, nie słyszał ani nie czuł..., więc mamy zagadkę i sie strasznie drapiemy. Ja juz mam duzo pogryzień od kilku dni i wciąż przybywają nowe. W dodatku boli mnie gardło i zaczyna się upiorny kaszel.
Odpływamy z portu z kilkunastominutowym opóźnieniem. Na pokładzie masa dzieci, które piszczą, płaczą, wrzeszczą i kopią w fotele. Nigdy, dosłownie nigdy nie przeżylismy czegoś takiego... Chyba te dzieciaki się na wzajem nakręcały... Zapowiada się koszmarne 1,5 godz… Tylko wizja tych lazurków mnie trzyma...
W końcu dopłynęliśmy. Jaka ulga, że to całe towarzystwo z małymi, rozwrzeszczanymi na maxa dziećmi nie do naszego hotelu, bo okazuje się, że na nas czeka bus hotelowy i zabiera tylko naszą czwórkę...
Hotel Taaras Beach bardzo nas pozytywnie zaskakuje. Spodziewałam się, że będzie pięknie, ale na miejscu jest jeszcze lepiej niż na zdjęciach...
Fantastyczne, ogromne, otwarte lobby. Domki z ciemnego drewna zatopione w ogrodzie o przepięknej, bujnej roślinności. Słychać już tylko śpiew ptaków i odgłosy świerszczy. Balsam dla uszu i duszy po tej podróży promem.
Obsługa recepcji przemiła. Mimo, że jest dopiero 12.00, to natychmiast dostajemy 2 połaczone pokoje. Bardzo nam się podobają, robimy sobie zdjęcia, pijemy piwo/soki z minibaru i siedzimy chwilkę na balkonie.
Po prysznicu i skorzystaniu z toalety okazuje się, że mamy zatkaną kanalizację i nie dość, że nie spływa z ubikacji, to w dodatku nas zalewa…
Dzwonię na recepcję raz, po chwili drugi… jak woda dochodzi już do pokoju, to alarmuję telefonicznie po raz trzeci, że to super pilne, że woda z wc nam zaraz wpłynie do pokoju... ale ekipa właśnie wchodzi. Idę szybko do recepcji zgłosić, że musimy natychmiast zmienić pokój, bo może awarię usuną, ale smrodek zostanie…
Bez problemu dostajemy zamianę i w dodatku upgrade! Pracownicy pomagają nam też poprzenosić bagaże i przewożą nas meleksem. Bardzo nas przepraszają za niedogodności. Wszystko trwa dosłownie chwilę.
Mamy jeszcze fajniejsze pokoje, tyle, że dalej, na wzgórzu, więc możemy jeździć meleksami, których jest dużo. Jednak podejrzewamy, że rzadko będziemy z nich korzystać, bo bardzo lubimy spacerować i dla nas nie jest problem podejść kawałek od górkę.
Tu dostajemy także 2 połączone pokoje, jednak większe i bardziej luksusowe. Najfajniejsza, najbardziej zaskaująca jest wielka szyba z łazienki na pokój. Przy podciągniętej rolecie osoba z wanny może oglądać tv w sypialni. Robimy znów sesję foto, bo chłopakom bardzo podobają się mieszkanka, szczególnie łazienka z prześwitem.
nasz nowy pokój
widok z balkonu
wszystko rzucamy, wskakujemy w stroje kapielowe i smigamy na plażę
cdn
Wpisałem sobie w neta.
Wyglada bardzo fajnie : Redang Island, Malaysia - Travel Guide | Tourist Destinations
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Dobrze, że ta kanalizacja zatkała się na początku - nie później
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Mika Redng mój faworyt , a pomysleć ze o mały włos bym tam wyladowała, hiiii nawet bilety były, ale jak wysyłalam zapytania o hotele zima, to hotele nie miały cenników na nowy rok i dupa wyszła tj. obeszłam sie smakiem, no ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło przynajmniej polukam wirtualnie na fotki - widzę też ze robiliscie przystanek w KL, pamietam, ze jak myslelismy o Redang to też tak kombinowalismy, co by na prom sie załapac, inna wersja to nocleg gdzies w okolicach Terenganu. Ah zapomniałąbym hotelik mega fajny klimatyczny, najlepszy na wysepce i jego plus to, ze cała plaze mieliscie do swojej dyspozycji, a powiedz mi czy wiesz czy alkohol jest dostepny tylko w tym hotelu, czy w innych też tj. czytałam, ze jest z tym problem, prawda czy fausz ? I czy obskoczyliscie fakultety snurkowo wodne i reszte wysepki ?
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
o widzę że już jesteśmy na Redang biegnę zatem nadrabiać zaległości czekałam na tą część relacji
Kolka, dokładnie, całe szczęście że awaria była tuż po wejściu do pokoju, że jeszcze nie zdążyliśmy się bardziej rozpakowac... szczęście w nieszczęściu.
Tomku, Mara, Bepi
wysepka jest urocza, a własciwie to jej północna część, bo reszta bez szału z tego co się zorientowalam w necie przed wyjazdem. Duzo hoteli jest przy Long Beach, ale tam juz jest zupełnie inaczej. U nas, przy Taaras mielismy cudowną plażę tylko do dyspozycji gości hotelowych, intymną, kameralną, spokojną, a po sąsiedzku piekną dziką plażę, więc nie szukalismy nigdzie już żadnych innych lepszych miejsc, bo ja sobie nie wyobrazałam piękniejszej plaży. Wycieczki mielismy przez ostatnie 3 dni z Semporny, tam odwiedzaliśmy po kilka wycepek dziennie, a tutaj, jak dotarlismy do naszego prywatnego raju, to nie mieliśmy absolutnie ochoty ruszac się stąd ani na minutę, bylismy już nastawieni na część odpoczynku! Bylismy tam tylko niecałe 3 dni, może gdybysmy tam mieli jeszcze parę, to by się nam zachciało coś zwiedzać okolice. Nawet na snurki nie mielismy ochoty, bo wiadomo było, że po Mabul, Kapalai, Sibuanie, Mantabuanie i innych, to ta rafa przy Redang nie będzie lepsza, więc balismy się rozczarowania i szkoda nam było ruszać się poza te 2 plaże.
Mara, Jesli chodzi o alkohol, to w hotelu był... ale puszka piwa 22 RM=zł. Tak więc piwo wzięliśmy tylko ze 2 razy i po drinku raz i więcej kasy na alkohol nie marnowaliśmy, bo za taką kasę, to nam się odechciewało... Tuż poza hotelem było kilka knajpek, gdzie chodzilismy po południu na lunch i wieczorem na kolację. Jedzonko było smaczne, ale alkoholu nie było nigdzie, to prawda.
Najbardziej popularna restauracja - polecana na Tripie, najbliżej wyjścia z hotelu, dosłownie zaraz za bramą na prawo, jest Aima Gril Rest (ale my nie polecamy). Bylismy tam raz, pierwszego wieczoru i nie wrócilismy, bo akurat nam tam nie smakowało za bardzo i jak na takie przeciętne jedzenie, to sporo zapłacilismy. Ryby grilowane trafiły się nam przypalone i niedoprawione. Sosy bezsmakowe, niedoprawione, to samo z warzywami - nijakie, bez smaku... Jest tam też sklepik, w tej Aimie, gdzie można kupic 4 razy tańsze napoje niż w hotelu, więc często tam zaglądaliśmy (chłopaki biegali w ciągu dnia po puszki z zimnymi napojami i wodę). W Aimie puszki coli czy innych napojów po 3rm, a w hotelu po 12 rm...
Następnego dnia poszliśmy do restauracji, Rimba i okazało się, że super jedzenie. Wszystkie dania przepyszne! Jeszcze możemy polecić knajpkę po lewej stronie drogi, na przeciwko Rimby - też rewelacyjnie smakowało - tam jedliśmy kiedys lunch. Mała spelunka na ceratkach jedzenie, ale naprawdę smaczne!
Tak więc wybór jedzenia poza hotelem jest! Napoje też lepiej kupować na zewnątrz.
W hotelu zjedlismy tylko 2 razy lunch. Jedzenie bez szału, mały wybór i w dodatku raz czekaliśmy około godziny na podanie jedzenia. Fakt, że siedzieliśmy na plaży, więc widoczki były fantastyczne, ale sam fakt czekania "na głodzie" przez godzinę był frustrujący. Zrobiłam o to raban najpierw u kelnerów, zrobiłam też adnotację na rachunku który był dopisywany na pokój, a potem w recepcji poskarzyłam się na to, że przez godzinę nie dostaliśmy jedzenia w barze plazowym. Zrobiła się afera. Przepraszał nas kierownik recepcji... Skutek był taki, że na koniec dostaliśmy bardzo dużą zniżkę za cały pobyt... byłam w szoku , bo wg mojej rezerwacji na hoteloptia powinnam zapłacic o 1.400 zł więcej za cały pobyt, a wyszło o tyle mniej przy płaceniu na koniec!!! To był efekt tej ich wpadki najpierw ze zmianą pokoju, a potem z tym opóźnionym jedzeniem. Strasznie nas przepraszali... Tak więc my na hotel nie możemy narzekać, bo zachowali sie naprawdę super, niedogodności nie były aż tak duże, jak dali nam zniżki na koniec i załagodzili nasze niezadowolenie.
Wracając do jedzenia hotelowego, to dania były od 30rm w górę, a porcje małe... Nawet deser lodowy był też ponad 30rm.
Jednak śniadania były nieziemskie!!!! Wybór ogromny i wszystko przepyszne! Obżeralismy się na sniadankach nieprzytomnie. Nawet w cenie były 3 rodzaje świeżowyciskanych soków! Fantastyczne owocowe jogurty mieli - prawie niesłodzone, naprawdę naturalne, poza tym dużo owoców i fantastyczne bułeczki słodkie... pyszotka.
Już tu nie będe pisać co kiedy robilismy, bo nie ma sensu, lenistwo było przez cały pobyt. Leżenie, spacery, rowerki wodne, pływanie, skoki do wody z pomostu, sąsiednia zatoczka rowerkiem, spacerkiem i tak zleciały niecałe 3 dni.
rowerki wodne z hotelu wynajęlismy za 45 rm - niby za godzinę, ale mówili nam że jak oddamy po półtorej, czy nawet trochę dłużej, to tez nam policzą za 1 godz, żeby się nie stresować... Więc chyba mieliśmy 1h45 i płacilismy tak samo. Wszędzie, wszyscy bardzo mili, obsługa rewelacja, nie tylko w sportach wodnych paniowie, ale kelnerzy, goście od meleksów, ręczników plazowych, wszyscy mega usmiechnięci, zagadujący, uprzejmi, naprawdę fantastyczni! Nie mówiąc o super gościu w recepcji - Filipińczyk (ten od znizki) - super ludzie, bez wyjątku!
Z leżakami nie było problemu. Pierwszego dnia jak bylismy w południe w hotelu, to owszem na plaży nie mieliśmy ale w ogrodzie duzo wolnych. Drugiego dnia wstalismy o 7.30 żeby zająć miejsca na plaży w dobrym miejscu, z parasolami i bez problemu były. Następnego dnia więc przyszliśmy jeszcze później i tez były. Nie ma walki o leżaki, a to wazne, bo wstawanie o świcie na urlopie żeby zawalczyć o miejsce jest koszmarne, a tu luzik.
Ręczników nie ograniczają. Każdy może wziąć ile chce - wpisuje na listę a potem tylko musi sie z nich rozliczyć wieczorem, więc ludzie najczęściej mieli po 2 ręczniki. Leżaki regulowane, z miękimi materacami. WiFi w domkach mielismy ograniczone, raz było, raz gorzej, ale w lobby bez problemu.
Goście hotelowi, to głównie Włosi i Australijczycy (i inni anglojęzyczni). Było kilku Rosjan i spotkalismy rodzinkę Polaków. Mimo dużej ilości Włochów w hotelu i na plaży panuje cisza. Każdy rozmawia cichutko, nie ma głośno bawiących się dzieci. My też staramy się wejść w ten klimat. Nigdy w takim spokojnym hotelu jeszcze chyba nie byliśmy... Ten spokój się udziela i naprawdę można się wyciszyć wewnętrznie i super zrelaksować…
A-ha przypomniało mi się co można na minus hotelu zaliczyć... bardzo słabe cisnienie wody w pokojach. Pod prysznicem woda kiepsko leciała, więc mycie trochę trwało... Smialismy się że do wanny możemy odkręcić wode, pójść na kolację i po 1 godzinie wrócic na kąpiel...
To tyle info praktycznego z naszego leniwego pobytu, a zaraz wkleję zdjęcia.
Mika,
Ja po raz pierwszy czytam Twoją relacje;Jak zaczynałaś to ja byłem kompletnie odizolowany od forum sprawaqmi mało przyjemnymi,ale w moim wieku trzeba pomnażac ewentualny spadek ,żeby dzieciom coś po sobie zostawic .Dla mnie nie byłaś animową forumowiczką i często czyta łem Twoje relację ,choć nie zabierałem głosu.
Tą pochłonełem jednym tchem.Jest tak szczegułowa i okraszona pieknymi fotkami.Jako ,,,,,ze nie miałem czasu śledzić relacji na bieżąco ,to miałem fantastyczną lekturę na kilka godzin,Wielkie dzięki
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
hotel o poranku, z restauracji, po sniadaniu
plaża hotelowa z wody
szkoda jedynie że takie wysokie budynki wstawili w tą piekną rajską zatoczkę...
cdn
Janjus, miło mi, pamiętam Cię z wczesniejszych wpisów Wiadomo, każdy ma jakies swoje prywatne wieksze lub mniejsze problemy... Ja tu bywam bardzo sporadycznie, bo moja praca i rodzina nie pozwalają mi na regularne utrzymywanie kontaktu z Forum, stąd wpadam rzadko, a jak wpadnę, to coś napiszę, wstawię i uciekam, nawet czasu nie mam na poczytanie innych wątków, czego bardzo żałuję... ale tak jak sam napisałeś, życie w relau najwazniejsze, a na Forum jak starczy czasu na zaglądanie, to fajnie, ale jak nie, to też nie tragedia.
Pozdrawiam