Dziewczyny podobnie ja wy - ja też w zeszłym roku 1 maja spędziłam na Seszelach, tyle że trafiliśmy na mega fiestę na La Dique - impreza że heeejjj - pyszne jedzonko pamiętam i braliśmy udział we wszystkich zawodach razem z lokalesami Może kiedyś to opiszę...
—
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Dziewczyny podobnie ja wy - ja też w zeszłym roku 1 maja spędziłam na Seszelach, tyle że trafiliśmy na mega fiestę na La Dique - impreza że heeejjj - pyszne jedzonko pamiętam i braliśmy udział we wszystkich zawodach razem z lokalesami Może kiedyś to opiszę...
Kolejnego dnia rankiem pstanawiamy jechać w drugą stronę wyspy. Nie orientujemy się jeszcze dokładnie w rozkładach autobusów, a właściwie w ich braku, wsiadamy w pierwsze lepszy autobus z mapą w ręku i ruszamy Jedziemy aż do końca trasy i trafiamy na Anse Boileau. Nie brałyśmy pod uwagę tej plaży, ale skoro już tu jesteśmy idziemy pooglądać. Pustki totalne, tylko po krzaczorach chowają się jacyś lokalesi, jak wszędzie zresztą na Seszelkach
Pomimo siąpiącego deszczu spacerujemy tą dłuuugą i pustą plażą, pstrykając parę fotek i kierujemy się na przystanek, aby obrać założony wcześniej cel, czyli Baie Lazare
Baie Lazare, a właściwie jej część czyli Anse Gaulettes od pierwszego wejrzenia stała się moją ulubioną plażą. Tam oczywiście też pustki ze wzglęgu na pogodę, a plaża ogromna z pieknymi kamulcami i widoczkami Oglądamy, spacerujemy, troszkę fotosimy i obiecujemy sobie, że jeszcze tutaj wrócimy, tym bardziej, że orientujemy się już jakimi autobusami tutaj dojechać. Nazwy tych wszystkich miejsc przez które śmiga komunikacja miejska są nam coraz mniej obce, tylko brak tych rozkładów jazdy jest dobijający Oczywiście w kieszeni Ani ciagle jest międzynarodowe prawo jazdy, które na moje nalegania zrobiła, ale po tych dwóch dniach juz wiemy, że samochodu wypozyczać nie będziemy. Zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, że autko ułatwiłoby wiele podróży, ale jakoś tak nie mam przekonania, że nie zginiemy wgniecione w skałę. Napatrzyłysmy się na modlących się w autach tutystów przy mijaniu z autobusikami, dodatkowo ruch lewostronny i małe samochodziki z małymi silnikami, co dla mnie jest jakieś niepojete. Wiem, że jeśli bedę miała to szczęście, aby pojechać tam jeszcze raz to chciałabym wypożyczyć autko, ale z większą pojemnością i najlepiej z napędem na 4 koła.. tylko jak my się wtedy wyminiemy z tymi autobusami
OSTATNIA ,SPÓŹNIONA !!! Was tylko zostawić samych i wyjechać na weekend .Takamaki w różniastych wersjach obalone ,miejsca w busach pozajmowane może jaki kawałak rybki się chociaż dla mnie ostał ? .Jak mogliście nie poczekać ???
Aga ,świetnie się Ciebie czyta .Lekko z domieszką dobrego humoru .Jestem kupiona .
Dzisiaj nasztm celem jest również Anse Takamaka Wsiadamy więc w autobus, wiemy, że w drodze na Baie Lazare mijałyśmy Takamakę, więc postanawiamy, że jak ją zobaczymy to wysiadamy. Siadamy tuż za kierowcą, żeby być gotowe do startu. Jedziemy, jedziemy i oto jest. Ja krzyczę do kierowcy "stop" On patrzy jak na obłąkane, ale się zatrzymuje. Idziemy zatem na Anse Takamaka
Hej hej,
Doczytałam dołączyłam
Dziewczyny podobnie ja wy - ja też w zeszłym roku 1 maja spędziłam na Seszelach, tyle że trafiliśmy na mega fiestę na La Dique - impreza że heeejjj - pyszne jedzonko pamiętam i braliśmy udział we wszystkich zawodach razem z lokalesami Może kiedyś to opiszę...
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Hej Kasiu, opisz, opisz, z chęcią poczytam
Kolejnego dnia rankiem pstanawiamy jechać w drugą stronę wyspy. Nie orientujemy się jeszcze dokładnie w rozkładach autobusów, a właściwie w ich braku, wsiadamy w pierwsze lepszy autobus z mapą w ręku i ruszamy Jedziemy aż do końca trasy i trafiamy na Anse Boileau. Nie brałyśmy pod uwagę tej plaży, ale skoro już tu jesteśmy idziemy pooglądać. Pustki totalne, tylko po krzaczorach chowają się jacyś lokalesi, jak wszędzie zresztą na Seszelkach
Pomimo siąpiącego deszczu spacerujemy tą dłuuugą i pustą plażą, pstrykając parę fotek i kierujemy się na przystanek, aby obrać założony wcześniej cel, czyli Baie Lazare
Baie Lazare, a właściwie jej część czyli Anse Gaulettes od pierwszego wejrzenia stała się moją ulubioną plażą. Tam oczywiście też pustki ze wzglęgu na pogodę, a plaża ogromna z pieknymi kamulcami i widoczkami Oglądamy, spacerujemy, troszkę fotosimy i obiecujemy sobie, że jeszcze tutaj wrócimy, tym bardziej, że orientujemy się już jakimi autobusami tutaj dojechać. Nazwy tych wszystkich miejsc przez które śmiga komunikacja miejska są nam coraz mniej obce, tylko brak tych rozkładów jazdy jest dobijający Oczywiście w kieszeni Ani ciagle jest międzynarodowe prawo jazdy, które na moje nalegania zrobiła, ale po tych dwóch dniach juz wiemy, że samochodu wypozyczać nie będziemy. Zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, że autko ułatwiłoby wiele podróży, ale jakoś tak nie mam przekonania, że nie zginiemy wgniecione w skałę. Napatrzyłysmy się na modlących się w autach tutystów przy mijaniu z autobusikami, dodatkowo ruch lewostronny i małe samochodziki z małymi silnikami, co dla mnie jest jakieś niepojete. Wiem, że jeśli bedę miała to szczęście, aby pojechać tam jeszcze raz to chciałabym wypożyczyć autko, ale z większą pojemnością i najlepiej z napędem na 4 koła.. tylko jak my się wtedy wyminiemy z tymi autobusami
Ukochana Baie Lazare :
Agusia czekamy
OSTATNIA ,SPÓŹNIONA !!! Was tylko zostawić samych i wyjechać na weekend .Takamaki w różniastych wersjach obalone ,miejsca w busach pozajmowane może jaki kawałak rybki się chociaż dla mnie ostał ? .Jak mogliście nie poczekać ???
Aga ,świetnie się Ciebie czyta .Lekko z domieszką dobrego humoru .Jestem kupiona .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Kiwi, fajnie, że dotarłaś
Wiem, że miałaś "zajęty" weekend
Dzisiaj nasztm celem jest również Anse Takamaka Wsiadamy więc w autobus, wiemy, że w drodze na Baie Lazare mijałyśmy Takamakę, więc postanawiamy, że jak ją zobaczymy to wysiadamy. Siadamy tuż za kierowcą, żeby być gotowe do startu. Jedziemy, jedziemy i oto jest. Ja krzyczę do kierowcy "stop" On patrzy jak na obłąkane, ale się zatrzymuje. Idziemy zatem na Anse Takamaka
I na specjalne życzenie Ani, a właściwie groźbę "nurki uliczne" widziane z przystanku autobusowego