Kolejny dzień to sobota. Ponieważ w Victorii to dzień targowy to wyruszamy po śniadaniu na przystanek autobusowy
Ku naszemu zaskoczeniu w stolicy masakryczne korki! Wysiadamy przystnek przed dworcem autobusowym i zaczynamy spracer po kameralnych uliczkach. Najpierw naszym oczom ukazuje się clock tower, będący repliką londyńskiego, który został przewieziony na Seszelki w 1903r.
Wolnym, dostojnym krokiem udajemy się w kierunku Sir Selwyn Clarke Market. Tam zastałyśmy chyba połowę mieszkańców Seszeli Nie wiedziałam nawet, że ich tylu tam zamieszkuje!!! Biegiem pzemierzamy stanowiska rybne, bo zapaszek...aż dech w piersiach zapiera i kierujemy się ku owockom. Chętnie nakupiłybyśmy wszystkiego, ale jest pewien problem: połowy nie wiemy ani co to, ani jak się za to zabrać Ograniczamy się do czerwonych bananów zatem.
I zdjęcie, które musiało tu zaistnieć: biedne kurki sprzedawane prosto z bagażnika:
Kolejnym celem na sobotę jest Anse Soleil. Rety, na co my się porwałyśmy Dojeżdżamy do ostatniego przystanku i wyruszamy pod górę. No to idziemy. Upał ogromny, pomimo chmur zalegających na niebie, wilgotność sięga zenitu...
A my nadal idziemy...
Czy ja będę musiała jakoś wrócić??? Chwilowo wydaje mi się to mission impossible
No to w końcu jesteśmy. Z forumowych informacji wiemy, że to jedna z najpiękniejszych plaż w Mahe. Nas oczywiście, jak na każdej z plażyczek, wita desczyk
Ale i tak jest pięknie.
Plażujemy i oczywiście nie rozstajemy się z aparatem. Rzeczywiście jest przepięknie, nawet w chmurach, a może właśnie dzieki nim kolorki są przcudowne
A teraz poglądowo sam przystanek autobusowy, jakich bardzo wiele na Mahe Oj, ileż my czasu spędziłyśmy czekając w różnych krzaczorach
Czytam tą relację i aż nie chce się się wierzyć, że tam byłyśmy tak niedawno.
Pisz, Aga, pisz .
Jak pozwolisz wtrącę czasem jakis komentarz
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
Nurki , nurki, moje nurki !!! Wyrosły nagle na drodze jak grzyby po deszczu
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
Kolejny dzień to sobota. Ponieważ w Victorii to dzień targowy to wyruszamy po śniadaniu na przystanek autobusowy
Ku naszemu zaskoczeniu w stolicy masakryczne korki! Wysiadamy przystnek przed dworcem autobusowym i zaczynamy spracer po kameralnych uliczkach. Najpierw naszym oczom ukazuje się clock tower, będący repliką londyńskiego, który został przewieziony na Seszelki w 1903r.
Wolnym, dostojnym krokiem udajemy się w kierunku Sir Selwyn Clarke Market. Tam zastałyśmy chyba połowę mieszkańców Seszeli Nie wiedziałam nawet, że ich tylu tam zamieszkuje!!! Biegiem pzemierzamy stanowiska rybne, bo zapaszek...aż dech w piersiach zapiera i kierujemy się ku owockom. Chętnie nakupiłybyśmy wszystkiego, ale jest pewien problem: połowy nie wiemy ani co to, ani jak się za to zabrać Ograniczamy się do czerwonych bananów zatem.
I zdjęcie, które musiało tu zaistnieć: biedne kurki sprzedawane prosto z bagażnika:
Kurkę chciałam kupić, ale nie wiem czy by mnie do autobusu z nią wpuścili
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
Kolejnym celem na sobotę jest Anse Soleil. Rety, na co my się porwałyśmy Dojeżdżamy do ostatniego przystanku i wyruszamy pod górę. No to idziemy. Upał ogromny, pomimo chmur zalegających na niebie, wilgotność sięga zenitu...
A my nadal idziemy...
Czy ja będę musiała jakoś wrócić??? Chwilowo wydaje mi się to mission impossible
No to w końcu jesteśmy. Z forumowych informacji wiemy, że to jedna z najpiękniejszych plaż w Mahe. Nas oczywiście, jak na każdej z plażyczek, wita desczyk
Ale i tak jest pięknie.
Plażujemy i oczywiście nie rozstajemy się z aparatem. Rzeczywiście jest przepięknie, nawet w chmurach, a może właśnie dzieki nim kolorki są przcudowne
W końcu nawet niesmiało zaczęło pojawiać się słoneczko
I "nasz" Pan i "jego" kamolce. Nie chciał zejść z wizji
Dla takich widoczków mogę jeździć cały dzień autobusem i gramolić się na każda najwiekszą górę .
Całe szczeście miałam przy sobie ręczniczek do ocierania potu z twarzyczki
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/