Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Na temat Wysp Zielonego Przylądka napisała już fajną relację, okraszoną pięknymi zdjęciami Żelek ale mnie udało się zobaczyć oprócz Sal i Boavisty jeszcze inne wyspy. Dlatego po długim namyśle postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze do opisu tego stosunkowo mało popularnego, chociaż bardzo ciekawego, kierunku. No to zabieram się do pisania...
W marcu ubiegłego roku wybrałam się na 8-dniową wycieczkę objazdową po Wyspach Zielonego Przylądka. W programie mieliśmy trzy wyspy (z 10 tworzących archipelag). Były to:
Sao Vicente
Santo Antao
i Sal
Każda z tych wysp okazała sie inna ale z pewnością warta odwiedzenia. Mnie zauroczyły one na tyle, że jeszcze tego samego roku wybrałam się ponownie na Cabo Verde . W listopadzie odwiedziłam znowu Sal oraz
Fogo
i Boavistę
Ale po kolei. Wycieczka objazdowa rozpoczęła się od ok.9-godzinnego przelotu na Sal (czarter Travel Service z międzylądowaniem na Fuerteventurze). Z lotniska pojechaliśmy do Santa Maria i zostaliśmy zakwaterowani w malutkim hoteliku.
Nasza grupa liczyła zaledwie 7 osób + przemiła pilotka p. Joasia więc wszystko odbywało się bardzo sprawnie. Wieczorem było jeszcze wyjście na kolację do lokalnej knajpki. W miłej atmosferze, przy miejscowym winku, dowiedzieliśmy się co będziemy robić następnego dnia ...
A następnego dnia wybraliśmy się na Sao Vicente - niewielką wyspę wulkaniczną ...
Mabro,
super sie zapowiada WZP podobają mi się , bo z opisów wiem, że prawie każda wyspa jest inna . Szczególnie mnie kręcą Sao Vicente, sąsiednia Santo Antao i juz dalej Fogo. Boa Vista patrząc na twoja focie tez wygląda zjawiskowo Fajnie wiec że te wysepki nam pokażesz.
No trip no life
Mabro czekamy na więcej
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Super....poznam wizulanie pozostałe wyspy i upewnie sie,ze trzeba tam wrocić .Super,ze była Was taka małą grupka,bo jak my jechalismy to ludzi na ta wycieczke było z 40 osób ,sporo z dziecmi w wieku wczesno szkolnym i tak sie zastanawiałam czy to nie bedzie uciażliwe.....
A hotelik juz poznaje.....
Zapowiada się ciekawie
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Pierwsze widoczki super
Żelek dała czadu swoją relacją więc na pewno Twoja będzie w części uzupełnieniem tamtej,tym bardziej ,ze Ty zaliczyłaś objazdówkę
Czekam
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
jestem i czekam na c.d
Czekam z niecierpliwością!
Bardzo dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie i zachętę do dalszego pisania . Mam nadzieję, że zarażę Was moim zauroczeniem WZP a nie zanudzę i zniechęcę do tego ciekawego zakątka świata.
Sao Vicente, jak już napisałam, to niewielka wyspa wulkaniczna o pow. 227 km². W najdłuższym miejscu ma 24 km a w najszerszym tylko 16 km. Pod względem liczby mieszkańców - ok.80 tys. - zajmuje drugie miejsce wśród wysp Republiki ale większość ludności mieszka w stolicy wyspy - Mindelo. Żeby ją objechać i zobaczyć najciekawsze miejsce wystarczą 2-3 dni.
Ale najpierw trzeba się tam dostać - najlepiej samolotem. Dlatego zaraz po śniadaniu pojechaliśmy znowu na lotnisko w Espargos (jego patronem jest Amilcar Cabral).
Pomnik Cabrala stoi przed wejściem na lotnisko.
Okolice lotniska.
Lotnisko nie jest duże i ma dwie strefy - dla lotów międzynarodowych i dla lotów wewnętrznych między wyspami. Ta druga, podczas mojego pierwszego pobytu, była w trakcie urządzania więc informacje o lotach były wywieszane na kartkach papieru przylepianych do ściany .
W czasie lotów między wyspami można mieć w bagażu podręcznym swoje napoje a cała odprawa jest chyba mniej rygorystyczna niż na innych lotniskach. Nie zawsze też są przydzielane miejsca w samolocie - zwykle zajmowaliśmy je według uznania .
Tym razem lecieliśmy niewielkim samolotem linii TACV (zabierał ok.40 osób).
Po krótkim locie (chyba ok.30 minut) wylądowaliśmy na nowym, międzynarodowym lotnisku na Sao Vicente. Położone jest ono ok.10 km od stolicy wyspy - Mindelo i ok.1 km od Sao Pedro.
Pomnik Cesarii Evory przed lotniskiem.
Ponieważ nasza grupa była niewielka na objazd wyspy wyruszyliśmy busem (ta góra z tyłu, za busem to Monte Cara czyli Góra Twarzy).
W drodze z lotniska zatrzymaliśmy się w punkcie widokowym z panoramą portu w Mindelo (widać część bardziej "przemysłową").
Następnym punktem programu wycieczki był wjazd na najwyższy szczyt Sao Vicente - Monte Verde.
Powoli zaczynała wyłaniać się panorama rozległego Mindelo.
Wjeżdżaliśmy coraz wyżej.
W dole było widać już całe miasto a na horyzoncie majaczyły wysokie góry sąsiedniej wyspy - Santo Antao.
Towarzyszył nam księżycowy krajobraz - puste, rudo-brązowe, pofalowane przestrzenie i wijąca się droga, którą przyjechaliśmy.
Niekiedy można było zauważyć jakieś osamotnione ale zamieszkałe zabudowania. Nie było prawie wcale roślinności (marzec to pora sucha) chociaż widoczne były tarasy, na których kiedyś pewnie coś uprawiano. (Wszystkie zdjęcia z datownikiem zrobiła moja koleżanka, której przy okazji dziękuję za ich udostępnienie )
Czasami spotykaliśmy ludzi nie wiadomo dokąd zmierzajacych na tym pustkowiu.
My także wysiedliśmy z busa i wyruszyliśmy dalej pieszo.
cdn.
Super....te księzycowe krajobrazy maja swój urok .