Lamia, jeżeli chodzi o wodę to spoko. Kierowca miał po litr na osobę i jeszcze była w campach. Kupiliśmy wodę raz i potem musieliśmy ją taszczyć i w końcu wypiliśmy prawie na siłę. Deszczu prawie nie było. Z raz padało w Mombasie i raz widzieliśmy z daleka deszcz jak jechaliśmy na Serengeti. Drogi jak najbardziej przejezdne, suche i tak się kurzyło, że zabieraj tylko te rzeczy, których ci nie szkoda. Bo zabrudzą się niemiłosiernie. Niektórzy u nas mieli koszulki - jednorazówki. Kupili jakieś najtańsze u Chińczyka i po całym dniu po prostu zostawiali w campie. Safari rewelacyjne. Tuż przy nas lwice zapolowały na zebry. W Ngulia Lodge widzieliśmy jak obok pożywiającego się lamparta ( to tam gdzie dają lampartowi mięso) drugi lampart przycził sie i zapolował na koba. Widzieliśmy też atak orła na dikdika i z daleka polowanie lwów na gużdźce. Zwierząt są tysiące... A teraz z innej beczki. Wszędzie jest sporo owadów. w Mombasie były komary i parę z nich nas użarło. Masz na pewno replenty ale może warto wziąć jeszcze wapno bo mnie na Serengeti też coś pogryzło i trochę swędziało. Uwaga też na węże. Na Serengeti jeden taki czaił się przy ścieszce. Security Masaj strzelał do niego z łuku. A myśmy się dziwili dlaczego oni chodzą mimo upału w kaloszach.
Dzięki serdeczne na te informacje - wapno + clemastinum + fenistil zapakowane. Koszulki jednorazowe także .
Bardzo się cieszę, że tyle zwierzaków spotkaliście - mam nadzieję, że u nas będzie nie mnej. No i strasznie fajnie, że nocujemy w Ngulia z lampartem - to dopiero musi być widok! Właśnie na zwierzętach zależy nam najbardziej.
Czy w campach nie było problemu i z prądem i naładowniem sprzętów?
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
generalnie nie było problemu z naladowaniem baterii ale prąd był w określonych godzinach (np do 23.00). W niektórych campach ładować można było tylko koło recepcji. W pokojach nie było gniazdek. Ale nic nie zginęło.
Co do Ngulii - potem jeszcze przyszły hieny. A w Ngorongoro widziałm oprócz antylop, słoni i lwów szakala złocistego no i nosorożca
W programie safari podają " mozliwe lunche w postaci pakietów podróżnych" - często mieliście takie posiłki? Zjadliwe chociaż? A busików ile było? Wszystkie wypełnione na maxa?
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
2. nazwy podam Ci jutro bo muszę odszperać w notatkach
3. pakietów podróżnych było sporo. Może ze dwa razy jedliśmy, że tak powiem normalnie. Czy zjadliwe? To rzecz gustu. W pojemniczku makaron albo ryż z warzywami, soczek w kartoniku, takie ich pączki 2-3, kanapka, jajko na twardo, ciasto. Można się zapchać. A poza tym karmisz się emocjami i widokami. Naprawdę jedzenie schodzi na dalszy plan. Po prostu to strata czasu, chcesz jechać dalej, patrzeć, poznawać...
4. Jechaliśmy od początku jeepami 4x4 z otwieranym dachem. Po 6 osób + kierowca i czasami przewodnik (z RT), bo musiał część czasu być u nas część czasu w drugim pojeździe.
Ja osobiście o żarełko się nie martwię, gorzej z małżem - lubi sobie pojeść. Ale z tego co piszesz z głodu nie da się umrzeć.
Powiedz mi, czy przychodzą Ci jeszcze do głowy jakieś nietypowe rzeczy, które przydadzą się na safari? Bo na dzień dzisiejszy wydaje mi się że mamy wszystko, ale wiadomo jak to jest - braki wychodzą w praniu.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Murdoch, jak tylko znajdziesz czas i ochotę to chętnie poogladam zdjęcia z tej wyprawy, musiała być wspaniała, zazdroszczę tych sytuacji i widoków na sawannie jakie zastaliście , tak bardzo tęsknię za safari i tymi zwierzątkami, marzę aby tam jak najszybciej wrócić , jedynie filmiki z Animal Planet ..dają chwilowe ukojenie tęsknocie za tą atmosferą, adrenaliną i widokami na sawannie
Dla mie bomba - safari z przygodami. Polar i sztormiak przygotowane.
Napisz mi, jak z napojami na noclegach w Tanzanii? A jak na safari - kierowca miał wodę butelkowaną czy musieliście się sami się w nią zaopatrzeć?
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Murdoch, skoro uważasz, że mój wpis jest nie na miejscu zapraszm do relacji...
http://www.trip4cheap.pl/forum/relacje-namibia/pustynia-wydmy-gepardy-czyli-ponad-5000-km-przez-namibie
w przyszłym roku planuję z 8 letnią córką Namibię(rejony, których nie widziałem) + Botswanę i Zimbabwe...
No i jeszcze jedno pytanie - padało? Drogi na safari przejezdne?
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Lamia, jeżeli chodzi o wodę to spoko. Kierowca miał po litr na osobę i jeszcze była w campach. Kupiliśmy wodę raz i potem musieliśmy ją taszczyć i w końcu wypiliśmy prawie na siłę. Deszczu prawie nie było. Z raz padało w Mombasie i raz widzieliśmy z daleka deszcz jak jechaliśmy na Serengeti. Drogi jak najbardziej przejezdne, suche i tak się kurzyło, że zabieraj tylko te rzeczy, których ci nie szkoda. Bo zabrudzą się niemiłosiernie. Niektórzy u nas mieli koszulki - jednorazówki. Kupili jakieś najtańsze u Chińczyka i po całym dniu po prostu zostawiali w campie. Safari rewelacyjne. Tuż przy nas lwice zapolowały na zebry. W Ngulia Lodge widzieliśmy jak obok pożywiającego się lamparta ( to tam gdzie dają lampartowi mięso) drugi lampart przycził sie i zapolował na koba. Widzieliśmy też atak orła na dikdika i z daleka polowanie lwów na gużdźce. Zwierząt są tysiące... A teraz z innej beczki. Wszędzie jest sporo owadów. w Mombasie były komary i parę z nich nas użarło. Masz na pewno replenty ale może warto wziąć jeszcze wapno bo mnie na Serengeti też coś pogryzło i trochę swędziało. Uwaga też na węże. Na Serengeti jeden taki czaił się przy ścieszce. Security Masaj strzelał do niego z łuku. A myśmy się dziwili dlaczego oni chodzą mimo upału w kaloszach.
Dzięki serdeczne na te informacje - wapno + clemastinum + fenistil zapakowane. Koszulki jednorazowe także .
Bardzo się cieszę, że tyle zwierzaków spotkaliście - mam nadzieję, że u nas będzie nie mnej. No i strasznie fajnie, że nocujemy w Ngulia z lampartem - to dopiero musi być widok! Właśnie na zwierzętach zależy nam najbardziej.
Czy w campach nie było problemu i z prądem i naładowniem sprzętów?
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
generalnie nie było problemu z naladowaniem baterii ale prąd był w określonych godzinach (np do 23.00). W niektórych campach ładować można było tylko koło recepcji. W pokojach nie było gniazdek. Ale nic nie zginęło.
Co do Ngulii - potem jeszcze przyszły hieny. A w Ngorongoro widziałm oprócz antylop, słoni i lwów szakala złocistego no i nosorożca
Dzięki.
Nie było tłoku do ładowania w tych recepcjach?
Pamiętasz może nazwy campów?
W programie safari podają " mozliwe lunche w postaci pakietów podróżnych" - często mieliście takie posiłki? Zjadliwe chociaż? A busików ile było? Wszystkie wypełnione na maxa?
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
A więc tak:
1. kontaktów było dużo, nie było tłoku
2. nazwy podam Ci jutro bo muszę odszperać w notatkach
3. pakietów podróżnych było sporo. Może ze dwa razy jedliśmy, że tak powiem normalnie. Czy zjadliwe? To rzecz gustu. W pojemniczku makaron albo ryż z warzywami, soczek w kartoniku, takie ich pączki 2-3, kanapka, jajko na twardo, ciasto. Można się zapchać. A poza tym karmisz się emocjami i widokami. Naprawdę jedzenie schodzi na dalszy plan. Po prostu to strata czasu, chcesz jechać dalej, patrzeć, poznawać...
4. Jechaliśmy od początku jeepami 4x4 z otwieranym dachem. Po 6 osób + kierowca i czasami przewodnik (z RT), bo musiał część czasu być u nas część czasu w drugim pojeździe.
pozdrawiam
Ja osobiście o żarełko się nie martwię, gorzej z małżem - lubi sobie pojeść. Ale z tego co piszesz z głodu nie da się umrzeć.
Powiedz mi, czy przychodzą Ci jeszcze do głowy jakieś nietypowe rzeczy, które przydadzą się na safari? Bo na dzień dzisiejszy wydaje mi się że mamy wszystko, ale wiadomo jak to jest - braki wychodzą w praniu.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Murdoch, jak tylko znajdziesz czas i ochotę to chętnie poogladam zdjęcia z tej wyprawy, musiała być wspaniała, zazdroszczę tych sytuacji i widoków na sawannie jakie zastaliście , tak bardzo tęsknię za safari i tymi zwierzątkami, marzę aby tam jak najszybciej wrócić , jedynie filmiki z Animal Planet ..dają chwilowe ukojenie tęsknocie za tą atmosferą, adrenaliną i widokami na sawannie