Pierwszą winnicą do której trafiłyśmy w Ribeauvillé była mała rodzinna faktoria winna Metz Freres; w zasadzie to trafiłyśmy do samej winiarni , bo winnicę na wzgórzach to podziwiałyśmy tylko z daleka
popróbowałyśmy tu rzadkiego, czerwonego Pinot Noir , przy czym wino o takiej nazwie zwykle jest różowe, te czerwone oznaczone są dodatkowo jako "rouge"
ale moje kubki smakowe pobił zdecydowanie wyśmienity Gewürztraminer; dla mnie to wino niepowtarzalne... wspaniałe... jedyne w swoim rodzaju, smakujące jak poezja! (ale takie wrażenie odniosłam tylko w kilku różnych miejscach w Alzacji; później kupując różne Gewurtzraminery (od innych producentów) w Polsce - nie spotkałam już niestety tego smaku.... a ten zawdzięcza się podobno bardzo wysokiej zawartości terpenów w skórce owocu tego szczepu, z którego produkuje się to przepyszne wino, szczepu które jest z wyglądu mało "wyględne" bo skórka winogron ma szary nalot , ale w tym przypadku nie wygląd owocu świadczy o smaku wina....
Wokół Wistubu Metz Frerer znajdziemy małe przydomowe Muzeum - cos jak taki mimi-skansenik przed przybytkiem właścicieli; bardzo sympatyczne miejsce....
mnóstwo tu różnych starych przyrządów np. do korkowania butelek i róznych innych "kraników"
a ku ku - żeby nie było - że mnie tam nie było , czyli U Metz'a byłam i winko tam piłam!
wychozzzzzimy stamtąd w końcu - ale jesteśmy nieźle opite i całkiem "zachwiane" ;
a koleżanka, która robi mi to zdjęcie, ma jak widać chyba duży problem z utrzymaniem pionu! -
no pisałam Wam już wcześniej, ze bardzo wesoło tam było!
wszędzie wokół widzimy tylko winne przybytki.... co krok - to zaproszenie na degustację winną... taaa... wszędzie wyborne wina.... i wszędzie wypada skosztować - jak częstują , a częstują chętnie!
i weź tu człowieku bądź trzeźwy w tej Alzacji!
nieeeee.... do Fritza też nie idziemy! dosyć tego picia na dziś!
Nel, nawiozłam masę wina! wykorzystałam mniej wygodną, ale za to nieograniczoną wagowo podróż drogą lądową (byłysmy samochodem, którego bagaznik aż brzęczał od butelek)
PS. mój starszy syn ( wielki miłośnik win (po mamusi, hi..hi.. ) - smakował z uznaniem... i też stwierdził , że jeszcze chyba nie pił czegoś TAKIEGO! poszedł nawet dalej i rokj później zamówił skrzyneczkę przez stronkę internetową winnicy! aż tak mu zasmakowało! ; ale od razu powiem: nie jest to opłacalny interes..., transport i zamówienie do Polski wyszło niestety bardzo drogo!)
dalej błąkamy się po cudnym Ribeauville, bo miasteńko jest doprawdy bajkowe...
Alzacja to taki trochę czarodziejski świat jak z jakiejś bajki... momentami jest tam tak ... nierzeczywiście bajkowo - kolorowo, że przechadzając się uliczkami małych alzackich miasteczek ma się wrażenie, że to wszystko, co nas wokół otacza nie może być prawdziwe..., że to jakaś duża makieta, czy scenografia filmowa do jakiejś bajki i że za chwilę ujrzymy jak kręcą tu np. jakąś baśń Braci Grimm
w tym miejscu warto wspomnieć o tych wszystkich dekoracjach... bo na tym punkcie (po winach i bocianach) Alzatczycy też maja niezłego hyzia
Ozdabianie wszelkimi mozliwymi pierdołami drzwi i okien (szczególnie okien) zakrawa tu juz normalnie aż o jakąś kiczowatość!
Po kilku dniach nasze oczy już przyzwyczajają się do tych nierzeczywistych widoków i już wierzymy, że to nie jest żadna bajka filmowa, że to wszystko takie tu właśnie jest: kolorowe, aż na granicy kiczu, przejaskrawione dekoracje, barwne elewacje kamieniczek, mur pruski, jaskrawe kolory tynków, barwne dachówki, dachóweczki, malutkie daszki, wykusze, lukarenki, kominki, stare piękne bramy, drzwi, balustradki, kołatki, brukowane uliczki, piękne kute szyldy, ukwiecone i niesamowicie udekorowane okienka i miliony bocianów ..., bocianów oczywiście oprócz zywych - też drewnianych, pluszowych, szklanych, wełnianych, metalowych, plastikowych, malowanych, rzeźbionych i haftowanych; są po prostu wszędzie! ; na kubkach, na koszulkach, doniczkach i Bóg raczy wiedzieć gdzie jeszcze...
ale te wszystkie dekoracje nie wzięły się tak znikąd...
O tych wszystkich dekoracjach okiennych i sposobie ich ukwiecania w tym regionie można by napisać cały długaśny laborat; to samo dotyczy nieprawdopodobnie pięknych szyldów reklamowych restauracji, kawiarni, licznych winiarni czyli wistubów, malutkich hotelików, i przeróżnych rzemieślników. Szyldy to w alzackich miasteczkach prawdziwe dzieła sztuki, ale o tym napiszę Wam później;
Na punkcie dekoracji okiennych Alzatczycy mają po prostu fioła! Kompletnego hyzia! bo jak się tak się na spokojnie poprzyglądamy dokładniej co oni wyprawiają z tymi oknami, to dochodzimy do wniosku, że w tej części Francji mieszkają chyba wyłącznie same dzieci! , bo to jest aż niemożliwe, żeby dorośli ludzie zajmowali się czymś takim i tworzyli takie cudaki w tych oknach ; w głowach tych ludzi siedzą chyba same skrzaty, gnomy i krasnale
No bo przecież co innego jakieś skrzynki czy donice z ładnymi kwiatami, które sami mamy na swoich tarasach czy balkonach, a co innego jeszcze oprócz tysięcy kwiatków wkładać i zawieszać wokół te wszystkie... bocianki, zajączki, kaczuszki, koguciki, zabawki, pajacyki, pluszaki, dzwonki, konewki, girlandy, ptaszki, żabki, królewny, baby Jagi, ciasteczka, precelki, kłódeczki, mini-kapelutki słomkowe i miliony... miliony... innego tego typu rzeczy.... to kicz? badziewie? - dla nich to jest wyraz poczucia estetyki, pomysłowości, chęci zwrócenia uwagi i przyciągnięcia wzroku przechodniów!
W Alzacji miasteczka konkurują ze sobą o miano "Najpiękniejszego", czego miernikiem są tu właśnie te wszystkie okienne dekoracje! Ba! są tu nawet organizowane międzymiastowe konkursy! Jest cała szanowna komisja, całe dostojne jury! notable z merostw, z Ratuszy, gmin i inni ważni z tego tu malutkiego świata, którzy jeżdżą po miastach i oceniają!.....
A miasteczka walczą o miano najpiękniejszego! Od kilku sezonów puchar zwycięzcy należy bezsprzecznie do Riquewihr! (a od czasu do czasu to miano zabiera im Colmar! aby w kolejnym sezonie znów przegrać z Riguewihr!). No normalnie dzieci! (ale w sumie to takie nieszkodliwe i bardzo sympatyczne zwyczaje)
Oczywiście te wszystkie dekoracje są sezonowe; bo w zależności od świąt i lokalnych tradycji, to wszystko się tu oczywiście zmienia co kilka tygodni/miesięcy!
Takie różne tematyczne dekoracje mamy tu zatem zimą w Święta, inne na Wielkanoc, inne latem, inne na święto wina we wrześniu i pewnie po drodze znalazłoby się jeszcze kilka innych lokalnych obchodów, będących okazją do zmiany dekoracji, które oni tak tu kochają, a ponoć najbardziej barwne widowisko jest tu w okresie Bożego Narodzenia!
Alzacja słynie zresztą z najwspanialszych bożonarodzeniowych jarmarków, które są ponoć najpiękniejsze w całej Europie! Można sobie tylko wyobrazić, co tu się dzieje w święta w oknach, na gankach, balkonikach, parapetach, na progach, itd...! a sama choinka bożonarodzeniowa przecież nie wywodzi się z Niemiec (jak często nas uczono), tylko właśnie z Alzacji, pewnie z czasów kiedy to Alzacja była niemiecka , bo Niemcy jeśli chodzi o barwne jarmarki bożonarodzeniowe, również nie mają sobie równych!
to jeszcze chwila szwędaniny w tym uroczym miasteńku...
przed nami Wieża Rzeźników (Tour des Bouchers)
Wieża Rzeźników (Tour des Bouchers)
Z Ribeauville udajemy się do kolejnego uroczego miasteczka - tym razem do Riguewihr, które leży stąd w niewielkiej odległości ; jednakże Riguewihr, mimo, że niewiele większe od Ribeauville - to jednak jest to jeszcze śliczniejsza wersja bajkowego miasteczka , to taka prawdziwa renesansowa perełka na alzackim szlaku winnym. Riguewihru nie można tak po prostu ominąć, wręcz nie wolno! To obowiązkowy punkt zwiedzania alzackich miasteczek, bo nazywane jest „klejnotem pośród alzackich winnic” i faktycznie można się bez szemrania zgodzić z tą opinią!, dlatego takie tu są tłumy, bo wszyscy chcą zobaczyć w Alzacji właśnie - Riquewihr! no i w dodatku Majówka!
w drodze z Ribeauville do Riguewihr... ( te nazwy mnie "rozwalają" )
Do miasteczka wchodzi się piękną, średniowieczną XVI wieczną Bramą Złodziei (Tour des Voleurs) w której znajduje się obecnie Muzeum Tortur, a z której podobno w dawnych czasach zrzucano tychże przedstawicieli tego zawodu - tak ku przestrodze , albo można też dojść zupełnie po przeciwnej stronie tzw. bramą czy też basztą Dolder
Riquewihr jest niewielkim miasteczkiem, usytuowanym w samym sercu alzackich winnic, a zaliczane jest i opisywane w przewodnikach jako jedno z najpiękniejszych miasteczek nie tylko w tym regionie, ale w ogóle we Francji; uchodzi wręcz za jedno z najlepiej zachowanych i najbardziej malowniczych, średniowiecznych miast w Europie! ; jest wymienione na liście Les Plus Beaux Villages de France (najpiękniejsze francuskie wioski), która liczy 159 miejsc na 32 tysiące francuskich wiosek.
Ta średniowieczna osada pełna wiekowych kamieniczek i wąskich brukowanych uliczek to z pewnością jeden z najpopularniejszych przystanków na słynnym Alzackim Szlaku Winnym... a dla mnie najbardziej "cukierkowym" wśród alzackich odwiedzonych przez nas miejsc... - tutaj jest naprawdę jak w jakiejś bajce...
Miasteczko to jest doskonałym przykładem średniowiecznego założenia, na obszarze którego nie ma żadnych współczesnych budynków, warto więc zapuścić się w wędrówkę po zaułkach miasteczka, gdzie na pewno trafimy na do najważniejszgo zabytku Riquewihr - XVI wiecznego zamku książąt Wirtembergii; to doskonały przykład średniowiecznej budowli warownej na tym obszarze; ma się tu wrażenie, że czas zatrzymał się tu już dawno, dawno temu....
idziemy w stronę Zamku
zgłodniałysmy trochę, idziemy więc poszukac jakiejś miejscówki na żarełko , ale łatwo nie jest - no Majówka!, więc wszędzie pełno ludzi; widzimy gdzie niegdzie puste stoliki, ale tam ceny są... !!!! ; szukamy dalej.... i znajdujemy "coś tańszego" - taki stoliczek przed knajpką na ulicy... z widokiem na główną uliczkę miasta - Rue du Général de Gaulle
teraz pogadamy o kuchni alzackiej! oj ! będzie się tu działo....
ale najpierw muszę coś zjeść, bo już na samo wspomnienie dostałam głodnego burczenia w żołądku...
Pierwszą winnicą do której trafiłyśmy w Ribeauvillé była mała rodzinna faktoria winna Metz Freres; w zasadzie to trafiłyśmy do samej winiarni , bo winnicę na wzgórzach to podziwiałyśmy tylko z daleka
popróbowałyśmy tu rzadkiego, czerwonego Pinot Noir , przy czym wino o takiej nazwie zwykle jest różowe, te czerwone oznaczone są dodatkowo jako "rouge"
ale moje kubki smakowe pobił zdecydowanie wyśmienity Gewürztraminer; dla mnie to wino niepowtarzalne... wspaniałe... jedyne w swoim rodzaju, smakujące jak poezja! (ale takie wrażenie odniosłam tylko w kilku różnych miejscach w Alzacji; później kupując różne Gewurtzraminery (od innych producentów) w Polsce - nie spotkałam już niestety tego smaku.... a ten zawdzięcza się podobno bardzo wysokiej zawartości terpenów w skórce owocu tego szczepu, z którego produkuje się to przepyszne wino, szczepu które jest z wyglądu mało "wyględne" bo skórka winogron ma szary nalot , ale w tym przypadku nie wygląd owocu świadczy o smaku wina....
Wokół Wistubu Metz Frerer znajdziemy małe przydomowe Muzeum - cos jak taki mimi-skansenik przed przybytkiem właścicieli; bardzo sympatyczne miejsce....
mnóstwo tu różnych starych przyrządów np. do korkowania butelek i róznych innych "kraników"
a ku ku - żeby nie było - że mnie tam nie było , czyli U Metz'a byłam i winko tam piłam!
wychozzzzzimy stamtąd w końcu - ale jesteśmy nieźle opite i całkiem "zachwiane" ;
a koleżanka, która robi mi to zdjęcie, ma jak widać chyba duży problem z utrzymaniem pionu! -
no pisałam Wam już wcześniej, ze bardzo wesoło tam było!
wszędzie wokół widzimy tylko winne przybytki.... co krok - to zaproszenie na degustację winną... taaa... wszędzie wyborne wina.... i wszędzie wypada skosztować - jak częstują , a częstują chętnie!
i weź tu człowieku bądź trzeźwy w tej Alzacji!
nieeeee.... do Fritza też nie idziemy! dosyć tego picia na dziś!
Piea
Upojne zwiedzanie
Fajne uliczki do spaceru. Ładnie tam.
i jak tu nie pić jak tak namawiają he he
Przywiozłas sobie do domu jakieś wina .które testowałaś?
No trip no life
ano upojne ale nie było tak źle!
Nel, nawiozłam masę wina! wykorzystałam mniej wygodną, ale za to nieograniczoną wagowo podróż drogą lądową (byłysmy samochodem, którego bagaznik aż brzęczał od butelek)
PS. mój starszy syn ( wielki miłośnik win (po mamusi, hi..hi.. ) - smakował z uznaniem... i też stwierdził , że jeszcze chyba nie pił czegoś TAKIEGO! poszedł nawet dalej i rokj później zamówił skrzyneczkę przez stronkę internetową winnicy! aż tak mu zasmakowało! ; ale od razu powiem: nie jest to opłacalny interes... , transport i zamówienie do Polski wyszło niestety bardzo drogo!)
Piea
dalej błąkamy się po cudnym Ribeauville, bo miasteńko jest doprawdy bajkowe...
Alzacja to taki trochę czarodziejski świat jak z jakiejś bajki... momentami jest tam tak ... nierzeczywiście bajkowo - kolorowo, że przechadzając się uliczkami małych alzackich miasteczek ma się wrażenie, że to wszystko, co nas wokół otacza nie może być prawdziwe..., że to jakaś duża makieta, czy scenografia filmowa do jakiejś bajki i że za chwilę ujrzymy jak kręcą tu np. jakąś baśń Braci Grimm
w tym miejscu warto wspomnieć o tych wszystkich dekoracjach... bo na tym punkcie (po winach i bocianach) Alzatczycy też maja niezłego hyzia
Ozdabianie wszelkimi mozliwymi pierdołami drzwi i okien (szczególnie okien) zakrawa tu juz normalnie aż o jakąś kiczowatość!
Po kilku dniach nasze oczy już przyzwyczajają się do tych nierzeczywistych widoków i już wierzymy, że to nie jest żadna bajka filmowa, że to wszystko takie tu właśnie jest: kolorowe, aż na granicy kiczu, przejaskrawione dekoracje, barwne elewacje kamieniczek, mur pruski, jaskrawe kolory tynków, barwne dachówki, dachóweczki, malutkie daszki, wykusze, lukarenki, kominki, stare piękne bramy, drzwi, balustradki, kołatki, brukowane uliczki, piękne kute szyldy, ukwiecone i niesamowicie udekorowane okienka i miliony bocianów ..., bocianów oczywiście oprócz zywych - też drewnianych, pluszowych, szklanych, wełnianych, metalowych, plastikowych, malowanych, rzeźbionych i haftowanych; są po prostu wszędzie! ; na kubkach, na koszulkach, doniczkach i Bóg raczy wiedzieć gdzie jeszcze...
ale te wszystkie dekoracje nie wzięły się tak znikąd...
O tych wszystkich dekoracjach okiennych i sposobie ich ukwiecania w tym regionie można by napisać cały długaśny laborat; to samo dotyczy nieprawdopodobnie pięknych szyldów reklamowych restauracji, kawiarni, licznych winiarni czyli wistubów, malutkich hotelików, i przeróżnych rzemieślników. Szyldy to w alzackich miasteczkach prawdziwe dzieła sztuki, ale o tym napiszę Wam później;
Piea
Dużo rękodzielników chyba tam mieszka!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Witaj Asiu,
Rękodzielników - to mało powiedziane oni mają tam totalnego fioła!
Piea
Na punkcie dekoracji okiennych Alzatczycy mają po prostu fioła! Kompletnego hyzia! bo jak się tak się na spokojnie poprzyglądamy dokładniej co oni wyprawiają z tymi oknami, to dochodzimy do wniosku, że w tej części Francji mieszkają chyba wyłącznie same dzieci! , bo to jest aż niemożliwe, żeby dorośli ludzie zajmowali się czymś takim i tworzyli takie cudaki w tych oknach ; w głowach tych ludzi siedzą chyba same skrzaty, gnomy i krasnale
No bo przecież co innego jakieś skrzynki czy donice z ładnymi kwiatami, które sami mamy na swoich tarasach czy balkonach, a co innego jeszcze oprócz tysięcy kwiatków wkładać i zawieszać wokół te wszystkie... bocianki, zajączki, kaczuszki, koguciki, zabawki, pajacyki, pluszaki, dzwonki, konewki, girlandy, ptaszki, żabki, królewny, baby Jagi, ciasteczka, precelki, kłódeczki, mini-kapelutki słomkowe i miliony... miliony... innego tego typu rzeczy.... to kicz? badziewie? - dla nich to jest wyraz poczucia estetyki, pomysłowości, chęci zwrócenia uwagi i przyciągnięcia wzroku przechodniów!
W Alzacji miasteczka konkurują ze sobą o miano "Najpiękniejszego", czego miernikiem są tu właśnie te wszystkie okienne dekoracje! Ba! są tu nawet organizowane międzymiastowe konkursy! Jest cała szanowna komisja, całe dostojne jury! notable z merostw, z Ratuszy, gmin i inni ważni z tego tu malutkiego świata, którzy jeżdżą po miastach i oceniają!.....
A miasteczka walczą o miano najpiękniejszego! Od kilku sezonów puchar zwycięzcy należy bezsprzecznie do Riquewihr! (a od czasu do czasu to miano zabiera im Colmar! aby w kolejnym sezonie znów przegrać z Riguewihr!). No normalnie dzieci! (ale w sumie to takie nieszkodliwe i bardzo sympatyczne zwyczaje)
Oczywiście te wszystkie dekoracje są sezonowe; bo w zależności od świąt i lokalnych tradycji, to wszystko się tu oczywiście zmienia co kilka tygodni/miesięcy!
Takie różne tematyczne dekoracje mamy tu zatem zimą w Święta, inne na Wielkanoc, inne latem, inne na święto wina we wrześniu i pewnie po drodze znalazłoby się jeszcze kilka innych lokalnych obchodów, będących okazją do zmiany dekoracji, które oni tak tu kochają, a ponoć najbardziej barwne widowisko jest tu w okresie Bożego Narodzenia!
Alzacja słynie zresztą z najwspanialszych bożonarodzeniowych jarmarków, które są ponoć najpiękniejsze w całej Europie! Można sobie tylko wyobrazić, co tu się dzieje w święta w oknach, na gankach, balkonikach, parapetach, na progach, itd...! a sama choinka bożonarodzeniowa przecież nie wywodzi się z Niemiec (jak często nas uczono), tylko właśnie z Alzacji, pewnie z czasów kiedy to Alzacja była niemiecka , bo Niemcy jeśli chodzi o barwne jarmarki bożonarodzeniowe, również nie mają sobie równych!
to jeszcze chwila szwędaniny w tym uroczym miasteńku...
przed nami Wieża Rzeźników (Tour des Bouchers)
Wieża Rzeźników (Tour des Bouchers)
Z Ribeauville udajemy się do kolejnego uroczego miasteczka - tym razem do Riguewihr, które leży stąd w niewielkiej odległości ; jednakże Riguewihr, mimo, że niewiele większe od Ribeauville - to jednak jest to jeszcze śliczniejsza wersja bajkowego miasteczka , to taka prawdziwa renesansowa perełka na alzackim szlaku winnym. Riguewihru nie można tak po prostu ominąć, wręcz nie wolno! To obowiązkowy punkt zwiedzania alzackich miasteczek, bo nazywane jest „klejnotem pośród alzackich winnic” i faktycznie można się bez szemrania zgodzić z tą opinią!, dlatego takie tu są tłumy, bo wszyscy chcą zobaczyć w Alzacji właśnie - Riquewihr! no i w dodatku Majówka!
w drodze z Ribeauville do Riguewihr... ( te nazwy mnie "rozwalają" )
CDN...
Piea
Piea, tak jak piszesz niektóre dekoracje wręcz kiczowatwe inne pelne pomyslu., np. ta
Ale ogólnie wszystko tworzy klimacik jedyny w swoim rodzaju. Dla mnie super.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
no to dzisiaj pobuszujemy w Riguewihr
Do miasteczka wchodzi się piękną, średniowieczną XVI wieczną Bramą Złodziei (Tour des Voleurs) w której znajduje się obecnie Muzeum Tortur, a z której podobno w dawnych czasach zrzucano tychże przedstawicieli tego zawodu - tak ku przestrodze , albo można też dojść zupełnie po przeciwnej stronie tzw. bramą czy też basztą Dolder
Riquewihr jest niewielkim miasteczkiem, usytuowanym w samym sercu alzackich winnic, a zaliczane jest i opisywane w przewodnikach jako jedno z najpiękniejszych miasteczek nie tylko w tym regionie, ale w ogóle we Francji; uchodzi wręcz za jedno z najlepiej zachowanych i najbardziej malowniczych, średniowiecznych miast w Europie! ; jest wymienione na liście Les Plus Beaux Villages de France (najpiękniejsze francuskie wioski), która liczy 159 miejsc na 32 tysiące francuskich wiosek.
Ta średniowieczna osada pełna wiekowych kamieniczek i wąskich brukowanych uliczek to z pewnością jeden z najpopularniejszych przystanków na słynnym Alzackim Szlaku Winnym... a dla mnie najbardziej "cukierkowym" wśród alzackich odwiedzonych przez nas miejsc... - tutaj jest naprawdę jak w jakiejś bajce...
Miasteczko to jest doskonałym przykładem średniowiecznego założenia, na obszarze którego nie ma żadnych współczesnych budynków, warto więc zapuścić się w wędrówkę po zaułkach miasteczka, gdzie na pewno trafimy na do najważniejszgo zabytku Riquewihr - XVI wiecznego zamku książąt Wirtembergii; to doskonały przykład średniowiecznej budowli warownej na tym obszarze; ma się tu wrażenie, że czas zatrzymał się tu już dawno, dawno temu....
idziemy w stronę Zamku
zgłodniałysmy trochę, idziemy więc poszukac jakiejś miejscówki na żarełko , ale łatwo nie jest - no Majówka!, więc wszędzie pełno ludzi; widzimy gdzie niegdzie puste stoliki, ale tam ceny są... !!!! ; szukamy dalej.... i znajdujemy "coś tańszego" - taki stoliczek przed knajpką na ulicy... z widokiem na główną uliczkę miasta - Rue du Général de Gaulle
teraz pogadamy o kuchni alzackiej! oj ! będzie się tu działo....
ale najpierw muszę coś zjeść, bo już na samo wspomnienie dostałam głodnego burczenia w żołądku...
a więc CDN....
Piea