Ala, żadnej tyrolki tam nie było , ta cenota jest za mała na takie atrakcje ( średnica coś ca.50-60 m); a te liny widoczne z góry - leżały na wodzie - powiązali nimi te czerwone boje
Jeszcze w temacie kalendarza Majów, to słyszałam,że do tej pory to jest najdokładniejszy kalendarz !! Niesamowite prawda ?
A to moja turystyczna wersja na ścianie. Wiem troche kicz ,ale ja bardzo lubie kolekcjonowac takie rózne pamiatki z podrózy i zawsze znajde jakies miejsce w domku
Nel, no śliczny ten kalendarz, i dlaczego zaraz kiczowaty? - wcale nie; ja tez kupuję mnóstwo tego typu pamiątek, a że mam gdzie wieszać (spora chałupa ) to po latach zrobiło nam się juz baaaardzo "etnicznie" ; nasza rodzina i znajomi nawet mówią, że jakbysmy pozdejmowali te wszystkie maski, rzeźby, grafiki i pochowali całą tą masę zwożonych ze świata pierdulansów - to nasz dom .... "zatraciłby charakter"
Ja kupiłam kalendarz Majów malowany na naturalnej skórze (też jest trochę "kiczowatych" kolorków ) , więc póki co jest zwinięty w rulonik i czeka aż zaraza minie, bo muszę go zanieść do znajomego Pana rzemieślnika do oprawy ; nie nadaje się jeszcze do "chwalenia", więc jak juz kiedyś zawiśnie gdzieś na ścianie - to go obfocę i Wam pokażę
Asia, się rozumie.. jak kiedys juz go powieszę, to pokażę;
Dzis zabiorę Was do Meridy - stolicy stanu Jukatan; to całkiem spore miasto liczące sobie ponad 800 tys. mieszkańców. Miałam nieco mieszane uczucia, co do odwiedzin tego miasta, bo naczytałam się wcześniej w internecie mnóstwa niepochlebnych opinii różnych blogerów i bywalców, że Merida to nudna i ponura dziura…, że nie warto.., że nic ciekawego tam nie ma… no cóż – ale na program wycieczki zorganizowanej nie mamy żadnego wpływu, więc skoro jest w programie to jedziemy…. no i…. ?
- jakież było moje zdziwienie jak ujrzałam śliczne, kolorowe, kolonialne miasto, pełne urokliwej zabudowy, z przepiękną starą willową dzielnicą, gdzie na początku XX wieku mieszkali najbogatsi obywatele tej części Meksyku, i całym mnóstwem zakamarków, do tego miasto bardzo czyste, przyjazne i z kontaktowymi i uśmiechniętymi mieszkańcami;
Plaza Grande/ Plaza Major:
leniwe popołudnie na Plaza Major
Casa de los Montejo - zbudowana w latach 1542-49 - chyba najstarszy i najbardziej "zacny" zabytek miasta
brama miejska- fragment Casa de los Montejo
dom Francisco de Montejo jest prawdopodobnie jedynym takim przykładem w Meksyku domu zbudowanego w XVI wieku w pięknym stylu Plateresco
detal wypatrzony na wejsciowej bramie do miasta - Konkwistador depczący Majom po głowach
wieża Ratusza miejskiego
i sam budynek Ratusza; ładny z arkadami tonący w miejskiej zieleninie
idziemy dalej
wyłania się bryła wielkiej, renesansowej Katedry ś. Ildefonsa
jest to ponoć najstarsza Katedra w obu kontynentalnych Amerykach,
klimatyczne zakamarki Meridy
Historia tego miasta zaczęła się mniej więcej w roku 1542 kiedy to dotarli tu Konkwistadorzy, a dokładniej niejaki Francisco de Montejo - kompan Corteza, któremu spodobała się lokalizacja i założył tu sobie bazę do dalszego podboju Jukatanu, w miejscu zniszczonego właśnie dawnego majańskiego miasta Tho; nazwa Meridy pochodzi od mieściny Merida w hiszpańskiej Estremadurze, która była rodzinną wioską owego Franka Górskiego - jak można przetłumaczyć jego nazwisko, więc z tęsknoty za domem i mamusią - Franio nazwał sobie nową osadę – tak jak jego rodzinne strony – i tak już zostało….;
My nie zabawiliśmy w tej Meridzie zbyt długo (popołudniowy spacer, trochę wolnego czasu i kawałek wieczoru podczas jazdy dorożkami), ale nawet tylko to trochę pozwoliło mi zupełnie przełamać tą krzywdzącą, niepochlebną i dość kontrowersyjną opinię o Meridzie, bo to miasto szalenie mi przypadło do gustu, więc moja opinia o wesołej, kolorowej Meridzie o niezwykłym kolonialnym charakterze jest wyłącznie subiektywna, ale co ja będę Wam tu kadzić ! – sami popatrzcie sobie na fotki.
ładny, zadaszony Pasaż tuż obok Katedry- idealne miejsce na jakies wystawy, które zdaje się do tego właśnie wykorzystują...
może komuś lampe nocną?
- kup Pan lampę!
u tego Pana można było nabyć przeróżne chipsy i chrupki masści wszelakiej...
Pałac Gubernatora (Palacio de Gobierno) z ciekawymi muralami w środku
detal z Palacio de Gobierno z dumnie powiewającą na wietzre flagą
przejażdżki dorożkami po mieście - to bardzo popularna forma atrakcji turystycznej w Meridzie
pakujemy się na jedną i wio!!!
dorożkami wjeżdżamy w najbardziej reprezentacyjną Aleję miasta - Paseo de Montejo
Meridę często nazywa się Białym Miastem, lub Paryżem Zachodu
ponieważ, przy Alei Paseo de Montejo - znajdują się najbardziej reprezentacyjne, wspaniałe wille z przełomu XIX i XX wieku - urzekające architekturą w hiszpańskiej odmianie "Belle époque"
a pomiędzy tymi perełkami architektury - kwitnące pięknościw promieniach zachodzącego słońca....
ciekawy Pomnik Monumento a’la Patria – na cześć i ku chwale Ojczyzny
elegancki Teatr w Meridzie
zataczamy krąg wokół Centro Storico
i kończymy przejażdżkę pod Pałacem Gubernatora
czas pożegnać naszego woźnicę
zagladamy jeszcze na dzidziniec uroczo wymalowanego sklepu/ małej galerii
i idziemy do świetnego sklepu, który wskazuje nam nasz Arturo ( swoją drogą, fenomenalny Przewodnik, jaki nam sie trafił ) - sklep okazuje się skarbnica wspaniałości-
pamiątki z naprawdę wyższej półki; rzeczy drogie, ale świetnej jakości, coś za coś....
hafty takie- że aż zatyka...
prawdziwe dzieła sztuki, arcydzieła dziergane igiełką i kordonkiem....
No cudeńka te cenoty może kiedyś uda mi się zobaczyć i wskoczyć do wody.
Są tam też liny zipp line ? Tak mi się wydaje,że widać na zdjęciach.
Roślinność piękna.
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Tak, cenoty piekne !! ja tez bym tak chciała wskoczyc do srodka i
No trip no life
tak, cenoty robią wrażenie! śliczne miejsce;
Ala, żadnej tyrolki tam nie było , ta cenota jest za mała na takie atrakcje ( średnica coś ca.50-60 m); a te liny widoczne z góry - leżały na wodzie - powiązali nimi te czerwone boje
Piea
Piea, ale piękne widoczki pokazałaś - chyba mi się dziś przyśnią bo bardzo tęsknię za jakimś "tropikalnym" wyjazdem
Jeszcze w temacie kalendarza Majów, to słyszałam,że do tej pory to jest najdokładniejszy kalendarz !! Niesamowite prawda ?
A to moja turystyczna wersja na ścianie. Wiem troche kicz ,ale ja bardzo lubie kolekcjonowac takie rózne pamiatki z podrózy i zawsze znajde jakies miejsce w domku
No trip no life
Nel, no śliczny ten kalendarz, i dlaczego zaraz kiczowaty? - wcale nie; ja tez kupuję mnóstwo tego typu pamiątek, a że mam gdzie wieszać (spora chałupa ) to po latach zrobiło nam się juz baaaardzo "etnicznie" ; nasza rodzina i znajomi nawet mówią, że jakbysmy pozdejmowali te wszystkie maski, rzeźby, grafiki i pochowali całą tą masę zwożonych ze świata pierdulansów - to nasz dom .... "zatraciłby charakter"
Ja kupiłam kalendarz Majów malowany na naturalnej skórze (też jest trochę "kiczowatych" kolorków ) , więc póki co jest zwinięty w rulonik i czeka aż zaraza minie, bo muszę go zanieść do znajomego Pana rzemieślnika do oprawy ; nie nadaje się jeszcze do "chwalenia", więc jak juz kiedyś zawiśnie gdzieś na ścianie - to go obfocę i Wam pokażę
Piea
Piea to czekam na koniec zarazy bo ja lubię oglądać takie pamiątki. Też chętnie takie kupuję (jak pewnie zdążyliście się przekonać).
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia, się rozumie.. jak kiedys juz go powieszę, to pokażę;
Dzis zabiorę Was do Meridy - stolicy stanu Jukatan; to całkiem spore miasto liczące sobie ponad 800 tys. mieszkańców.
Miałam nieco mieszane uczucia, co do odwiedzin tego miasta, bo naczytałam się wcześniej w internecie mnóstwa niepochlebnych opinii różnych blogerów i bywalców, że Merida to nudna i ponura dziura…, że nie warto.., że nic ciekawego tam nie ma… no cóż – ale na program wycieczki zorganizowanej nie mamy żadnego wpływu, więc skoro jest w programie to jedziemy…. no i…. ?
- jakież było moje zdziwienie jak ujrzałam śliczne, kolorowe, kolonialne miasto, pełne urokliwej zabudowy, z przepiękną starą willową dzielnicą, gdzie na początku XX wieku mieszkali najbogatsi obywatele tej części Meksyku, i całym mnóstwem zakamarków, do tego miasto bardzo czyste, przyjazne i z kontaktowymi i uśmiechniętymi mieszkańcami;
Plaza Grande/ Plaza Major:
leniwe popołudnie na Plaza Major
Casa de los Montejo - zbudowana w latach 1542-49 - chyba najstarszy i najbardziej "zacny" zabytek miasta brama miejska- fragment Casa de los Montejo dom Francisco de Montejo jest prawdopodobnie jedynym takim przykładem w Meksyku domu zbudowanego w XVI wieku w pięknym stylu Plateresco detal wypatrzony na wejsciowej bramie do miasta - Konkwistador depczący Majom po głowachwieża Ratusza miejskiego
i sam budynek Ratusza; ładny z arkadami tonący w miejskiej zieleninie
idziemy dalej
wyłania się bryła wielkiej, renesansowej Katedry ś. Ildefonsa
jest to ponoć najstarsza Katedra w obu kontynentalnych Amerykach,klimatyczne zakamarki Meridy
Historia tego miasta zaczęła się mniej więcej w roku 1542 kiedy to dotarli tu Konkwistadorzy, a dokładniej niejaki Francisco de Montejo - kompan Corteza, któremu spodobała się lokalizacja i założył tu sobie bazę do dalszego podboju Jukatanu, w miejscu zniszczonego właśnie dawnego majańskiego miasta Tho; nazwa Meridy pochodzi od mieściny Merida w hiszpańskiej Estremadurze, która była rodzinną wioską owego Franka Górskiego - jak można przetłumaczyć jego nazwisko, więc z tęsknoty za domem i mamusią - Franio nazwał sobie nową osadę – tak jak jego rodzinne strony – i tak już zostało….;
My nie zabawiliśmy w tej Meridzie zbyt długo (popołudniowy spacer, trochę wolnego czasu i kawałek wieczoru podczas jazdy dorożkami), ale nawet tylko to trochę pozwoliło mi zupełnie przełamać tą krzywdzącą, niepochlebną i dość kontrowersyjną opinię o Meridzie, bo to miasto szalenie mi przypadło do gustu, więc moja opinia o wesołej, kolorowej Meridzie o niezwykłym kolonialnym charakterze jest wyłącznie subiektywna, ale co ja będę Wam tu kadzić ! – sami popatrzcie sobie na fotki.
ładny, zadaszony Pasaż tuż obok Katedry- idealne miejsce na jakies wystawy, które zdaje się do tego właśnie wykorzystują...
może komuś lampe nocną?
- kup Pan lampę!
u tego Pana można było nabyć przeróżne chipsy i chrupki masści wszelakiej...
Pałac Gubernatora (Palacio de Gobierno) z ciekawymi muralami w środkudetal z Palacio de Gobierno z dumnie powiewającą na wietzre flagą
wchodzimy do środka
dookoła arkad dziedzińca wewnętrznego - wymalowane murale
przejażdżki dorożkami po mieście - to bardzo popularna forma atrakcji turystycznej w Meridziepakujemy się na jedną i wio!!!
dorożkami wjeżdżamy w najbardziej reprezentacyjną Aleję miasta - Paseo de Montejo
Meridę często nazywa się Białym Miastem, lub Paryżem Zachodu ponieważ, przy Alei Paseo de Montejo - znajdują się najbardziej reprezentacyjne, wspaniałe wille z przełomu XIX i XX wieku - urzekające architekturą w hiszpańskiej odmianie "Belle époque" a pomiędzy tymi perełkami architektury - kwitnące piękności w promieniach zachodzącego słońca....ciekawy Pomnik Monumento a’la Patria – na cześć i ku chwale Ojczyzny
elegancki Teatr w Meridzie
zataczamy krąg wokół Centro Storico
i kończymy przejażdżkę pod Pałacem Gubernatora
czas pożegnać naszego woźnicę
zagladamy jeszcze na dzidziniec uroczo wymalowanego sklepu/ małej galerii
i idziemy do świetnego sklepu, który wskazuje nam nasz Arturo ( swoją drogą, fenomenalny Przewodnik, jaki nam sie trafił ) - sklep okazuje się skarbnica wspaniałości-
pamiątki z naprawdę wyższej półki; rzeczy drogie, ale świetnej jakości, coś za coś....hafty takie- że aż zatyka...
prawdziwe dzieła sztuki, arcydzieła dziergane igiełką i kordonkiem....
meksykańskie huipil w wersji "wypasionej"
Piea
Prawdziwe rękodzielo. Coś nabylaś?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia, w tym sklepie z uwagi na ceny kupiłam tylko dwie malutkie miseczki ceramiczne , o! , takie:
Piea