Kolejnego dnia dla odmiany "olinkluzywowaliśmy się" w hotelu, a po południu wyskoczyliśmy do Playa Del Carmen na spotkanie ze znajomymi, którzy przylecieli z Polski do hotelu RIU.
A najważniejsze, że przywieźli nam z Polski upragniony czajnik do gotowania wody zasilany napięciem 110V, który w meksykańskich sklepach jest nieosiągalny.
No i tak siedząc razem w knajpie na 5 Av. zaplanowaliśmy wspólny wyjazd na małą wycieczkę
A mianowicie:
1. Rio Lagartos - zobaczyć ławice flamingów i słynną pobliską różową lagunę,
2. Ek Balam - jedna z niedawno odkrytych osad Majów,
3. Valladolid - perła Jukatanu
Umówiliśmy się na wyjazd wcześnie rano, aby zwiedzać na luzie i nie śpieszyć się ... no i żeby nie wracać w nocy.
No więc zgodnie z planem wyruszyliśmy następnego dnia skoro świt ... a właściwie przez świtem
Bardzo wcześnie, bo jeszcze po tych znajomych musieliśmy podjechać do Playa Del Carmen. Ale to nie problem, bo chcieliśmy być jak najwcześniej w Rio Lagartos. Tak też stało się. Wjeżdżaliśmy do budzącego się miasta przed godz. 8:00 i już od samych rogatek atakowali nas samozwańczy meksykańscy "przewodnicy". Oczywiście HIT-em są tu rejsy na flamingi łódkami rybackimi po parku Ria Lagartos za jedyne 5000 - 6000 pesos. Spławialiśmy tych przewodników, bo chcieliśmy najpierw wejść gdzieś na kawę ... choć kawę też przewodnicy polecali
Przejechaliśmy miasteczko wzdłuż i wszerz ... i żadnej cywilizowanej kawiarni nie uświadczy się tam? Jakieś syfiaste stoliki na jezdni koło sklepu nie zachęcały nas. Zobaczyliśmy w porcie te łódki wycieczkowe i też nam ręce opadły, bo to zwyczajne łódki rybackie, gdzie nia ma nawet jak usiąść ... i jak tym 3 godz. pływać??? Zaskoczył też nas kompletny brak turystów???
Postanowiliśmy więc najpierw podjechać do Las Coloradas zobaczyć te różowe laguny, bo po co tam płynąć 3 godz. łódką, skoro jest droga.
Po jakichś 15 min. już tam byliśmy
Najpierw zobaczyliśmy znajdujący się tak jedyny katolicki kościółek i pobliską plażę. Plaża cała zastawiona kutrami, zaniedbana ... jakby dawno tam już turystów nie było?
Potem podjechaliśmy na lagunę i ... zobaczyliśmy flamingi, a konkretnie dwa i kilka w oddali
Czyli główną atrakcję parku "chmary flamingów" zobaczyliśmy
A taraz różowa laguna - jest naprawdę super. Kolor wody nadaje ponoć zamieszkujący w wodzie jakiś specyficzny plankton + mocno zasolona woda.
Jak miejscowi mówią najładniejszy kolor wody jest później, od czerwca ... a le i w marcu było ładnie
Dalej było jeszcze dużo więcej takich rozlewisk, ale woda jeszcze nie różowa ... brunatna bardziej.
Natomiast od strony morza plaże przepiękne ... puste, dzikie, a woda bajeczna
Cudownie
Co więcej, mając do dyspozycji Jeep'a jak nie wjechać na taką plażę i nie zapewnić znajomym trochę wrażeń off roadowych?
No i to był mój największy błąd
Któż pomyślałby, że meksykański Jeep jest wykastrowany i ma napęd tylko na przód ???
Ja pierniczę, ale obciach ... i to na odludziu ... zakopałem się na środku plaży i doopa - ani rusz dalej
Na szczęście na plaży byli jacyś lokalci z pieskiem, ale my po hiszpańsku tylko "hola"
Najszybciej załapaliśmy kontakt z tym psem, potem z kolejnymi na migi ... wyciągnąłem lewarek (był) i podnosiłem samochód a ekipa znosiła chaszcze pod koła, trochę podkopaliśmy, jakąś starą oponę udało się znaleźć na podkładkę, dywaniki z samochodu pod koła, gorąco jak w piekle, wszyscy ujebani ... 8 osób do pchania i nawet nieźle szło, ale na wydmie zaś polegliśmy No nic, tylko się pociąć
Na szczęście zdarzył się cud i całkowicie przypadkiem przy tej plaży przystanęli samochodem jacyś inni zabłąkani turyści (trzech dobrze napakowanych młodych chłopaków) i w składzie drużyny piłkarskiej do pchania ... udało się tę wydmę pokonać .... ufff.
Tym sposobem cały misterny plan wycieczki runął w 3,14zdu, bo zrobiła się pora obiadowa, my wszyscy upaprani jak po robatach budowlanych, oczywiście adrenalina na najwyższym poziomie ... nic, wracamy już tylko asfaltem do Rio Lagartos poszykać gdzieś miejsca na obiad i umycie się. A po porannym rekonesansie spodziewaliśmy się, że łatwo nie będzie
Udało się znaleźć jedną jedyną knajpę, gdzie można zjeść obiad kawał za miastem przy Cenocie Chikila. A to z tego powodu, że tam jest właśnie punkt odpoczynkowy wszystkich objazdówek i punkt mycia uczestników rejsów wycieczkowych. Spotkaliśmy tam jednych Amerykanów, którzy popłynęli takim rejsem zobaczyć flamingi ... i nie zobaczyli ani jednego Jedyną atrakcją tego rejsu była kąpiel w solankach i tutaj właśnie mycie się w cenocie ... oczywiście obiad na życzenie Jakie szczęście, że nie daliśmy namówić się na taki rejs wycieczkowy
Ale nic, umyliśmy się, zamówiliśmy sobie kawę, drinki ... i obiad, na który czekało się wieki.
Generalnie wszystko smaczne tam było, ale słowo higiena jest meksykanom kompletnie nieznane. Nie będę opisywał, ale po prostu horror, lepiej nie patrzeć jak oni to wszystko robią.
Najważniejsze jednak, że nic nikomu nie zaszkodziło i odpoczęci, nasyceni, napojeni ... pojechaliśmy dalej do Ek Balam
Cieszę się, że mam choć jedną tak wierną czytelniczkę
A z tymi flamingami jest tak, że jak wcześniej kiedyś wyjeżdżaliśmy z Meridy, to przy drodze już były reklamy "Rio Lagartos flamingos". (a to przecież grubo ponad 300 km jeszcze) To samo przy drodze z Chichen Itzy. Więc normalny turysta jedzie tam spodziewjąc się wręcz szarańczy flamingów
A naprawdę można spotkać jedynie pojedyńcze przypadki flaminga
Powiem Ci Wiktor, że po jukatańskich drogach jeździ zaskakująco mało Garbusów. A przecież w Meksyku najdłużej produkowano te samochody, bo do sierpnia 2003 roku.
Być może w głębi Meksyku sytuacja ta wygląda inaczej?
A z dziedziny motoryzacji wiecie jaki samochód jest marzeniem zamożniejszych meksykanów pracujących w hotelu? ... KIA
Tadzik a dlaczego właśnie Kia , podpytywałeś się może ?
z wesołej wycieczki po wydmach pewnie się już teraż śmiejesz ?
opisujesz z prawdziwym jajem nie sposób się nie śmiać
Kolejnego dnia dla odmiany "olinkluzywowaliśmy się" w hotelu, a po południu wyskoczyliśmy do Playa Del Carmen na spotkanie ze znajomymi, którzy przylecieli z Polski do hotelu RIU.
A najważniejsze, że przywieźli nam z Polski upragniony czajnik do gotowania wody zasilany napięciem 110V, który w meksykańskich sklepach jest nieosiągalny.
No i tak siedząc razem w knajpie na 5 Av. zaplanowaliśmy wspólny wyjazd na małą wycieczkę
A mianowicie:
1. Rio Lagartos - zobaczyć ławice flamingów i słynną pobliską różową lagunę,
2. Ek Balam - jedna z niedawno odkrytych osad Majów,
3. Valladolid - perła Jukatanu
Umówiliśmy się na wyjazd wcześnie rano, aby zwiedzać na luzie i nie śpieszyć się ... no i żeby nie wracać w nocy.
Plan był dobry, lecz wykonanie nie do końca
Ale o tym będzie dalej
Tadzik juz mnie zaciekawiles co wypalilo a co nie
No trip no life
No więc zgodnie z planem wyruszyliśmy następnego dnia skoro świt ... a właściwie przez świtem
Bardzo wcześnie, bo jeszcze po tych znajomych musieliśmy podjechać do Playa Del Carmen. Ale to nie problem, bo chcieliśmy być jak najwcześniej w Rio Lagartos. Tak też stało się. Wjeżdżaliśmy do budzącego się miasta przed godz. 8:00 i już od samych rogatek atakowali nas samozwańczy meksykańscy "przewodnicy". Oczywiście HIT-em są tu rejsy na flamingi łódkami rybackimi po parku Ria Lagartos za jedyne 5000 - 6000 pesos. Spławialiśmy tych przewodników, bo chcieliśmy najpierw wejść gdzieś na kawę ... choć kawę też przewodnicy polecali
Przejechaliśmy miasteczko wzdłuż i wszerz ... i żadnej cywilizowanej kawiarni nie uświadczy się tam? Jakieś syfiaste stoliki na jezdni koło sklepu nie zachęcały nas. Zobaczyliśmy w porcie te łódki wycieczkowe i też nam ręce opadły, bo to zwyczajne łódki rybackie, gdzie nia ma nawet jak usiąść ... i jak tym 3 godz. pływać??? Zaskoczył też nas kompletny brak turystów???
Postanowiliśmy więc najpierw podjechać do Las Coloradas zobaczyć te różowe laguny, bo po co tam płynąć 3 godz. łódką, skoro jest droga.
Po jakichś 15 min. już tam byliśmy
Najpierw zobaczyliśmy znajdujący się tak jedyny katolicki kościółek i pobliską plażę. Plaża cała zastawiona kutrami, zaniedbana ... jakby dawno tam już turystów nie było?
Potem podjechaliśmy na lagunę i ... zobaczyliśmy flamingi, a konkretnie dwa i kilka w oddali
Czyli główną atrakcję parku "chmary flamingów" zobaczyliśmy
A taraz różowa laguna - jest naprawdę super. Kolor wody nadaje ponoć zamieszkujący w wodzie jakiś specyficzny plankton + mocno zasolona woda.
Jak miejscowi mówią najładniejszy kolor wody jest później, od czerwca ... a le i w marcu było ładnie
Dalej było jeszcze dużo więcej takich rozlewisk, ale woda jeszcze nie różowa ... brunatna bardziej.
Natomiast od strony morza plaże przepiękne ... puste, dzikie, a woda bajeczna
Cudownie
Co więcej, mając do dyspozycji Jeep'a jak nie wjechać na taką plażę i nie zapewnić znajomym trochę wrażeń off roadowych?
No i to był mój największy błąd
Któż pomyślałby, że meksykański Jeep jest wykastrowany i ma napęd tylko na przód ???
Ja pierniczę, ale obciach ... i to na odludziu ... zakopałem się na środku plaży i doopa - ani rusz dalej
Na szczęście na plaży byli jacyś lokalci z pieskiem, ale my po hiszpańsku tylko "hola"
Najszybciej załapaliśmy kontakt z tym psem, potem z kolejnymi na migi ... wyciągnąłem lewarek (był) i podnosiłem samochód a ekipa znosiła chaszcze pod koła, trochę podkopaliśmy, jakąś starą oponę udało się znaleźć na podkładkę, dywaniki z samochodu pod koła, gorąco jak w piekle, wszyscy ujebani ... 8 osób do pchania i nawet nieźle szło, ale na wydmie zaś polegliśmy No nic, tylko się pociąć
Na szczęście zdarzył się cud i całkowicie przypadkiem przy tej plaży przystanęli samochodem jacyś inni zabłąkani turyści (trzech dobrze napakowanych młodych chłopaków) i w składzie drużyny piłkarskiej do pchania ... udało się tę wydmę pokonać .... ufff.
Tym sposobem cały misterny plan wycieczki runął w 3,14zdu, bo zrobiła się pora obiadowa, my wszyscy upaprani jak po robatach budowlanych, oczywiście adrenalina na najwyższym poziomie ... nic, wracamy już tylko asfaltem do Rio Lagartos poszykać gdzieś miejsca na obiad i umycie się. A po porannym rekonesansie spodziewaliśmy się, że łatwo nie będzie
Udało się znaleźć jedną jedyną knajpę, gdzie można zjeść obiad kawał za miastem przy Cenocie Chikila. A to z tego powodu, że tam jest właśnie punkt odpoczynkowy wszystkich objazdówek i punkt mycia uczestników rejsów wycieczkowych. Spotkaliśmy tam jednych Amerykanów, którzy popłynęli takim rejsem zobaczyć flamingi ... i nie zobaczyli ani jednego Jedyną atrakcją tego rejsu była kąpiel w solankach i tutaj właśnie mycie się w cenocie ... oczywiście obiad na życzenie Jakie szczęście, że nie daliśmy namówić się na taki rejs wycieczkowy
Ale nic, umyliśmy się, zamówiliśmy sobie kawę, drinki ... i obiad, na który czekało się wieki.
Generalnie wszystko smaczne tam było, ale słowo higiena jest meksykanom kompletnie nieznane. Nie będę opisywał, ale po prostu horror, lepiej nie patrzeć jak oni to wszystko robią.
Najważniejsze jednak, że nic nikomu nie zaszkodziło i odpoczęci, nasyceni, napojeni ... pojechaliśmy dalej do Ek Balam
No i zawsze jakąś przyjazną duszę można spotkać
Tadzik, ale sie obśmialam z twoich opisów. Masz mega poczucie humoru uwielbiam cie czytac i oglądać
"Chmary flamingów " mnie rozwaliły..
"Najszybciej załapaliśmy kontakt z tym psem" dobre he he
Przygód tego dnia wam rzeczywiście nie zabrakło
No trip no life
Cieszę się, że mam choć jedną tak wierną czytelniczkę
A z tymi flamingami jest tak, że jak wcześniej kiedyś wyjeżdżaliśmy z Meridy, to przy drodze już były reklamy "Rio Lagartos flamingos". (a to przecież grubo ponad 300 km jeszcze) To samo przy drodze z Chichen Itzy. Więc normalny turysta jedzie tam spodziewjąc się wręcz szarańczy flamingów
A naprawdę można spotkać jedynie pojedyńcze przypadki flaminga
Tadzik a dlaczego właśnie Kia , podpytywałeś się może ?
z wesołej wycieczki po wydmach pewnie się już teraż śmiejesz ?
opisujesz z prawdziwym jajem nie sposób się nie śmiać
KIA słynie u nich z niskich kosztów eksploatacji - mało pali i jest bezawaryjna.
Poza tym zakup innej "bardziej markowej" marki jest dla nich nieosiągalna finansowo.
Na mojego wynajętego Jeepa patrzyli z politowaniem, bo pali 3 x tyle co KIA - no fakt
Choć benzyna w Meksyku jest bardzo tania - ok. 3 zł. na nasze.
Mimo wszystko siła nabywcza pensji nawet hotelowego managementu jest bardzo słaba ... no a poza kurortami totalna nędza
Tadzik- towarzyszę Wam wiernie po cichu Hotelowy wypas - super a wycieczki i ,,przygody" fajnie opisane Filmiki jak zwykle
Dziękuję za pozytywną motywację
... bo już myślałem, by kolejne relacje pisać na priv ?