darku, pisać relację nie obijać się, ochotę mi robisz ogromną na adriatyk.
a wakacje wybieram w przedziwny sposób rokrocznie, jak planuję i namawiam kumpli na maderę to ląduję na fuercie, jak pragnę upału egiptu to pada na portugalię. październikowo uroiło mi się alberobello i cinque terre, pewne chyba, że wypocznę gdzieś między splitem a sarandą
—
człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy
Daro....rewelacja to Twoje pisanie-usmiałam sie ile wlezie
Czekam teraz na jakies foteczki i nie mów,ze trezba do powrotu doczekac....i czekam na jakies wycieczki-bedą??? czy tylko bedziecie młodziez na plazy obserwowac
Disiaj plażing i wieczorem czy może nawet popołudniu powrót.
Dokończę pisanie już po powrocie. Wtedy wrzucę też kilka fotek.
Wycieczek nie planowaliśmy bo plan był tylko plażingowy i trzymamy się raczej planu. Wycieczki robiliśmy sobie poprzednimi razami w Croatii.
Natomiast na plaży przesunęliśmy się daleko, daleko... Tak nie 30 a ze 230 metrów.
Żona robiła za parowóz a ja za wagonik. Patrzę że ciśnie w w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na plażowanie a ja ciągnę się za nią objuczony jak wielbłąd. Gdzie ona tak pędzi? Już myślałem że na Krk nas ciągnie. W końcu znalazła hihihi...
Postaram się jutro dokończyć bo śniadanko zaraz muszę przygotować.
Żona pomyka na plażę jakby trenowała do Wielkiej Pardubickiej. Ona jak champion Orphee des Blins,
ja za nią niczym maruder bo i dżokej ciężki (3 maty, 2 parasole, 2 pary płetw, ręczniki, napoje, książki, krzyżówki, olejki itp...) Plecak dżokeja specjalnie szyty na miarę u krawcowej... Worek ziemniaków czy nawet dwa wchodzą śmialutko...
Zbliżając się do mety prawie krzyczy:
- Zobacz jak luźno, łagodne zejście... Nosz super!!!
Zerkam mrugając oczami żeby krople potu spadły z powiek bo temperatura powietrza z tych letnich a dżokej mnie nie oszczędzał. Chyba tylko siłą chęci życia i przetrwania dotoczyłem się do tej cudownej plaży.
"Championka" już mości sobie legowisko by odpocząć przed następną "gonitwą". Ja padam na maty bez sił... Widać chyba przetrenowany zostałem przed tą gonitwą... Tak, pamiętam że wieczorny trening mógł mnie nieco osłabić...
Dobrze że lustro wody nie odbijało jak zwierciadło bo wyglądałem raczej jak Angela Merkel po przebudzeniu niż jak Di Caprio przygotowany do oscarowej roli.
Na razie leżymy jak kłody bo taka Pardubicka to nie jest "mały pikuś"...
P.S. Dokończę później bo praca mnie czeka a na urlopie się nieco rozleniwiłem...
Już idąc na plażę zastanawiałem się widząc prysznic że CI Chorwaci to tak jak w Polsce są zaradni. Brakło rur to tudno... Prysznic trzeba zrobić to zrobiony. Trudno że metr nad ziemią ale jest... I nawet działa... I nawet za darmo... Nie trzeba wrzucać po 2 kuny za 30 sekund lodowatej wody... Ameryka pełną gębą...
Chorwackie plaże zorganizowane bardzo dla wszystkich...
OOOOOOOOO TAAAAAAK!!!!! Teraz WIDZE!!!!!!!
darku, pisać relację nie obijać się, ochotę mi robisz ogromną na adriatyk.
a wakacje wybieram w przedziwny sposób rokrocznie, jak planuję i namawiam kumpli na maderę to ląduję na fuercie, jak pragnę upału egiptu to pada na portugalię. październikowo uroiło mi się alberobello i cinque terre, pewne chyba, że wypocznę gdzieś między splitem a sarandą
człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy
Daro....rewelacja to Twoje pisanie-usmiałam sie ile wlezie
Czekam teraz na jakies foteczki i nie mów,ze trezba do powrotu doczekac....i czekam na jakies wycieczki-bedą??? czy tylko bedziecie młodziez na plazy obserwowac
Disiaj plażing i wieczorem czy może nawet popołudniu powrót.
Dokończę pisanie już po powrocie. Wtedy wrzucę też kilka fotek.
Wycieczek nie planowaliśmy bo plan był tylko plażingowy i trzymamy się raczej planu. Wycieczki robiliśmy sobie poprzednimi razami w Croatii.
Natomiast na plaży przesunęliśmy się daleko, daleko... Tak nie 30 a ze 230 metrów.
Żona robiła za parowóz a ja za wagonik. Patrzę że ciśnie w w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na plażowanie a ja ciągnę się za nią objuczony jak wielbłąd. Gdzie ona tak pędzi? Już myślałem że na Krk nas ciągnie. W końcu znalazła hihihi...
Postaram się jutro dokończyć bo śniadanko zaraz muszę przygotować.
Darek, no co ty żadne powrocie he he dawaj dalej po śniadanku bo my tu wszyscy ciekawi co dalej , jak dziś plażing , młodziez
czyta sie ciebie super
No trip no life
Na czym to ja skończyłem?..
A! Już wiem!
Żona pomyka na plażę jakby trenowała do Wielkiej Pardubickiej. Ona jak champion Orphee des Blins,
ja za nią niczym maruder bo i dżokej ciężki (3 maty, 2 parasole, 2 pary płetw, ręczniki, napoje, książki, krzyżówki, olejki itp...) Plecak dżokeja specjalnie szyty na miarę u krawcowej... Worek ziemniaków czy nawet dwa wchodzą śmialutko...
Zbliżając się do mety prawie krzyczy:
- Zobacz jak luźno, łagodne zejście... Nosz super!!!
Zerkam mrugając oczami żeby krople potu spadły z powiek bo temperatura powietrza z tych letnich a dżokej mnie nie oszczędzał. Chyba tylko siłą chęci życia i przetrwania dotoczyłem się do tej cudownej plaży.
"Championka" już mości sobie legowisko by odpocząć przed następną "gonitwą". Ja padam na maty bez sił... Widać chyba przetrenowany zostałem przed tą gonitwą... Tak, pamiętam że wieczorny trening mógł mnie nieco osłabić...
Dobrze że lustro wody nie odbijało jak zwierciadło bo wyglądałem raczej jak Angela Merkel po przebudzeniu niż jak Di Caprio przygotowany do oscarowej roli.
Na razie leżymy jak kłody bo taka Pardubicka to nie jest "mały pikuś"...
P.S. Dokończę później bo praca mnie czeka a na urlopie się nieco rozleniwiłem...
Już idąc na plażę zastanawiałem się widząc prysznic że CI Chorwaci to tak jak w Polsce są zaradni. Brakło rur to tudno... Prysznic trzeba zrobić to zrobiony. Trudno że metr nad ziemią ale jest... I nawet działa... I nawet za darmo... Nie trzeba wrzucać po 2 kuny za 30 sekund lodowatej wody... Ameryka pełną gębą...
Chorwackie plaże zorganizowane bardzo dla wszystkich...
pierdyknij chłopaku swą robote dotychczasową i bier się za pisanie książek ,strasznie nam udzielasz wakacyjnych wrażeń, chcemy jeszcze i jeszcze
człowiek, który pracuje cały dzień nie ma czasu na zarabianie pieniędzy
Darek, nawet całkowita laba w Twoich opisach brzmi interesująco
Hahahahhaha....no małżonką dba o fakultety na wakacjach.... inaczej byłoby nudno..;)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/