Po krótkim pobycie w miejscowości Ribeira Grande pojechaliśmy w kierunku Ribeira do Paul na obiad.
Ten czerwony samochód to aluguer, podstawowy środek transportu na wyspie - przywiózł własnie dzieci ze szkoły.
No to jeszcze spojrzenie na dolinę (Ribeira do Paul) z góry i będziemy mogli zasiąść do stołu. Spacer po dolinie był przewidziany innego dnia.
Posiłek jedliśmy w prywatnym domu jednej z mieszkanek Santo Antao - Marii. Był to malutki budynek, bardzo skromny by nie powiedzieć biedny - tak zresztą mieszka większość osób na wyspie. Nie wiem dlaczego nie zrobiłam zdjęć zabudowań - chyba było mi głupio fotografować ubogie wnętrza w obecności gościnnych i serdecznych gospodarzy.
Na obiad dostaliśmy tradycyjne, narodowe danie, spożywane na Cabo Verde na śniadanie, obiad i kolację - catchupę. Jest to potrawa jednogarnkowa. Jej głównym składnikiem jest kukurydza i fasola z różnymi dodatkami (np. różne rodzaje mięsa, ryby, ziemniaki, kapusta) i przyprawami (w zależności od zamożności i inwencji gospodyni). Nasza była w wersji na bogato czyli z mięsem. Do tego duszone mięso z ziemniakami, ryż, no i oczywiście grog - tradycyjny, mocny alkohol na WZP (o nim napiszę przy okazji wizyty w wytwórni grogu).
Na deser sałatka z przepysznej papaji. Wszystko bardzo nam smakowało. A tak wyglądał nasz stół i potrawy
Zwróćcie uwagę na butelkę, w której jest grog - to butelka po "Wyborowej" zostawiona przez któregoś z turystów Talerze i sztućce są już "normalne" ale do niedawna zdobycie takich przedmiotów na Santo Antao nie było łatwe. Obecnie Chińczycy otworzyli na wyspie sieć sklepów Loja i kupno przedmiotów codziennego użytku stało sie wreszcie możliwe. Więcej zdjęć z obiadu nie pokażę bo nie wiem czy reszta uczestników wycieczki byłaby z tego zadowolona.
Po obiedzie mogliśmy zobaczyć jak przygotowuje się kukurydzę na catchupę - ubija się ją by zmiękła.
Uczestnicy wycieczki też mogli spróbować swych sił
Skoro już pojedliśmy i popiliśmy to pora na spacer po okolicy
Przydomowa papaja
"Pola" uprawne i zbiornik wody deszczowej
I na koniec prywatna wytwórnia grogu jakich wiele na wyspie (pędzenie alkoholu jest legalne, trzeba tylko dostac zezwolenie)
Po tym fajnym spacerze wyruszyliśmy do Ponta do Sol ale o tym już następnym razem.
Indy, Świerszczyku, Żelku dzięki za odwiedziny i fajną dyskusję na temat WZP.
Przyznam się Wam, że kiedy kilka lat temu zobaczyłam pierwszy raz ofertę wyjazdu na Cabo Verde (nie miałam wtedy pojęcia gdzie to jest) zaczęłam wertować opinie i ... zrezygnowałam bo wszyscy odradzali ten kierunek Myślę, że tak złe opinie wystawiają wyspom turyści-imprezowicze, którzy na urlopie chcą poszaleć a tam nie ma gdzie lub Ci, którzy byli tylko na Sal i widzieli (poza terenem hotelu) jedynie drogę z lotniska do tego hotelu Nawet przewodnik w jęz. pol. po WZP ma tak kiepskie zdjęcia, że od razu ma się ochotę zrezygnować z wyjazdu... A przecież te wyspy są tak różnorodne, że każdy znajdzie tam coś dla siebie chociaż chyba nigdy nie będzie to taki masowy kierunek jak np. Egipt czy Kanarki. Zresztą może to i lepiej
Indy - napisz i Ty swoją relację Każda z nas widziała coś innego, inaczej też pisze więc fajnie będzie zobaczyć znajome tereny Twoimi oczami.
Mabro, jesteś!
Pisz kochana, pisz!
Ja się wstrzymam ze swoja relacją. Nigdy nie przypuszczałam, że cos takiego miałabym pisać i przygotowana w żaden sposób nie jestem. Żadnych notatek nie robiłam, a pamięc ulotna...
Zdjęcia tez takie raczej z biodra!
Ja pojechałam na WZP wiedziona muzyką, intrygowało mnie, że tak niewielkie miejsce na świecie, zagubione gdzieś na oceanie wydaje tylu niezwykłych muzyków...
Po pobycie na Sal mam wciąż niedosyt. Baardzo chciałabym tam wrócić, odwiedzić pozostałe wyspy, wspiąć się na Fogo skąd pochodzi wyborne winho de fogo (wiem, teraz znów wybuchł..)zobaczyć inne, bardziej zielone oblicze wysp, no i znów posłuchać na żywo morny...
Wielkie dzięki wszystkim za odwiedziny. Cieszę się, że WZP zdobyły Waszą sympatię i grono osób zauroczonych nimi powiększyło się
Indy, jeśli pojechałaś na wyspy z powodu muzyki to następnym razem musisz zawitać na Sao Vicente a konkretnie do Mindelo - kulturalnej stolicy archipelagu. Ja niestety nie miałam okazji poszwędać się po knajpkach z tamtejszą muzyką (czego bardzo żałuję) ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze pojadę na Cabo Verde i nadrobię wszelkie zaległości
Co do relacji - to ja też nie wiedziałam, że będę gdzieś opisywać swoją wycieczkę i nie mam notatek ale staram się odtworzyć w pamięci jak najwięcej a kiedy pamięć zawodzi zaglądam do przewodnika, internetu itp. Moje zdjęcia nie powalają na kolana ale przecież nasze Forum to nie konkurs fotograficzny więc ... Indy do roboty
Ponta do Sol leży na północy wyspy. Droga do niego wiedzie wzdłuż skalistego wybrzeża i jest niezwykle malownicza. Właściwie na Santo Antao wszystkie drogi są niezwykle malownicze, hi, hi, hi ale ta szczególnie mi się podobała - pionowe skały opadające do błękitnego, spienionego oceanu zrobiły na mnie duże wrażenie. Niestety nie mam zdjęć z przejazdu bo nigdzie nie zatrzymywaliśmy się a busik jechał zbyt szybko by robić fotki
W miasteczku zostaliśmy zakwaterowani w małym hoteliku Residencial Ponta do Sol.
Standard pokoi taki sobie ale czysto, można zjeść na miejscu śniadanie. Blisko do różnych atrakcji miasteczka.
No to chodźmy na spacer by nie tracić cennego czasu (brak wolnego czasu i wieczny pośpiech to zmora wycieczek objazdowych).
Na początek malownicze uliczki w centrum miejscowości na tle gór Santo Antao.
Ten żółty budynek widoczny na końcu ulicy to ratusz regionu Ribeira Grande, do którego należy Ponta do Sol. Stolicą wyspy jest opisywane wcześniej Porto Novo.
Nieopodal znajduje się kościół parafialny Nossa Senhora do Livramento.
A na tym zdjęciu widać jak blisko było z ratusza do naszego hotelu
Jak widać na zdjeciach Ponta do Sol jest czyste i kolorowe chociaż jest jeszcze sporo odrapanych budynków. Spotkać tu można nawet kwiaty, co w przypadku WZP nie jest zbyt częste.
Dużo się też buduje. Niestety nie wszystkie pomysły budowlane związane z rozwojem turystyki są godne pochwały. Otóż nad samym oceanem zaczęto budować 7-piętrowy hotel, który kompletnie nie pasuje do niskiej zabudowy miasteczka. W 2013 r., kiedy byłam tam z wycieczką, budowę zawieszono (były protesty przeciwko tej budowie) i mam nadzieję, że jej nie dokończono w planowanej wysokości bo zniszczyłoby to przepiękny widok na ocean i majestatyczne góry
No to czas na spacer nad brzeg wspomnianego oceanu. Było tam kiedyś małe lotnisko dla niewielkich samolotów ale po jakimś wypadku (chyba samolot spadł z krótkiego pasa startowego do wody) zamknięto je. Zrujnowany pas startowy, położony wzdłuż brzegu, służy obecnie miejscowym do biegania. Są stamtąd rewelacyjne widoki na wzburzony, turkusowy ocean.
Nelciu, fajnie że zajrzałaś do mnie Ponta do Sol to śliczne miejsce i jest gdzie pospacerować. Marzy mi się, żeby pojechać tam na kilka dni i pozwiedzać okolicę - oszałamiające widoki gwarantowane. Tobie też nie zabraknie wrażeń. Czytałam już o Twoich planach i szczerze Ci gratuluję ale jednocześnie bardzo zazdroszczę. To dopiero będzie relacja
WIDAC,ZE TO MIASTECZKO BARZDO CZYSCIUTKIE I TAKIE KOLOWE A JAK CUDNIE POŁOZENE-WŁĄSCIWIE WCISKA SIE MIEDZY GÓRY A OCEAN -juz czuje nieskazitelne powietrze tego miejsca
Po krótkim pobycie w miejscowości Ribeira Grande pojechaliśmy w kierunku Ribeira do Paul na obiad.
Ten czerwony samochód to aluguer, podstawowy środek transportu na wyspie - przywiózł własnie dzieci ze szkoły.
No to jeszcze spojrzenie na dolinę (Ribeira do Paul) z góry i będziemy mogli zasiąść do stołu. Spacer po dolinie był przewidziany innego dnia.
Posiłek jedliśmy w prywatnym domu jednej z mieszkanek Santo Antao - Marii. Był to malutki budynek, bardzo skromny by nie powiedzieć biedny - tak zresztą mieszka większość osób na wyspie. Nie wiem dlaczego nie zrobiłam zdjęć zabudowań - chyba było mi głupio fotografować ubogie wnętrza w obecności gościnnych i serdecznych gospodarzy.
Na obiad dostaliśmy tradycyjne, narodowe danie, spożywane na Cabo Verde na śniadanie, obiad i kolację - catchupę. Jest to potrawa jednogarnkowa. Jej głównym składnikiem jest kukurydza i fasola z różnymi dodatkami (np. różne rodzaje mięsa, ryby, ziemniaki, kapusta) i przyprawami (w zależności od zamożności i inwencji gospodyni). Nasza była w wersji na bogato czyli z mięsem. Do tego duszone mięso z ziemniakami, ryż, no i oczywiście grog - tradycyjny, mocny alkohol na WZP (o nim napiszę przy okazji wizyty w wytwórni grogu).
Na deser sałatka z przepysznej papaji. Wszystko bardzo nam smakowało. A tak wyglądał nasz stół i potrawy
Zwróćcie uwagę na butelkę, w której jest grog - to butelka po "Wyborowej" zostawiona przez któregoś z turystów Talerze i sztućce są już "normalne" ale do niedawna zdobycie takich przedmiotów na Santo Antao nie było łatwe. Obecnie Chińczycy otworzyli na wyspie sieć sklepów Loja i kupno przedmiotów codziennego użytku stało sie wreszcie możliwe. Więcej zdjęć z obiadu nie pokażę bo nie wiem czy reszta uczestników wycieczki byłaby z tego zadowolona.
Po obiedzie mogliśmy zobaczyć jak przygotowuje się kukurydzę na catchupę - ubija się ją by zmiękła.
Uczestnicy wycieczki też mogli spróbować swych sił
Skoro już pojedliśmy i popiliśmy to pora na spacer po okolicy
Przydomowa papaja
"Pola" uprawne i zbiornik wody deszczowej
I na koniec prywatna wytwórnia grogu jakich wiele na wyspie (pędzenie alkoholu jest legalne, trzeba tylko dostac zezwolenie)
Po tym fajnym spacerze wyruszyliśmy do Ponta do Sol ale o tym już następnym razem.
Im wiecej czytam tym bardziej wysepki mi sie podobaja przepiekne krajobrazy !!
No trip no life
Nelciu, mi też
Juz wiem ,ze tam wrócimy
Mabro, jesteś!
Pisz kochana, pisz!
Ja się wstrzymam ze swoja relacją. Nigdy nie przypuszczałam, że cos takiego miałabym pisać i przygotowana w żaden sposób nie jestem. Żadnych notatek nie robiłam, a pamięc ulotna...
Zdjęcia tez takie raczej z biodra!
Ja pojechałam na WZP wiedziona muzyką, intrygowało mnie, że tak niewielkie miejsce na świecie, zagubione gdzieś na oceanie wydaje tylu niezwykłych muzyków...
Po pobycie na Sal mam wciąż niedosyt. Baardzo chciałabym tam wrócić, odwiedzić pozostałe wyspy, wspiąć się na Fogo skąd pochodzi wyborne winho de fogo (wiem, teraz znów wybuchł..)zobaczyć inne, bardziej zielone oblicze wysp, no i znów posłuchać na żywo morny...
Tęsknię do Zielonego Przylądka!
Wielkie dzięki wszystkim za odwiedziny. Cieszę się, że WZP zdobyły Waszą sympatię i grono osób zauroczonych nimi powiększyło się
Indy, jeśli pojechałaś na wyspy z powodu muzyki to następnym razem musisz zawitać na Sao Vicente a konkretnie do Mindelo - kulturalnej stolicy archipelagu. Ja niestety nie miałam okazji poszwędać się po knajpkach z tamtejszą muzyką (czego bardzo żałuję) ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze pojadę na Cabo Verde i nadrobię wszelkie zaległości
Co do relacji - to ja też nie wiedziałam, że będę gdzieś opisywać swoją wycieczkę i nie mam notatek ale staram się odtworzyć w pamięci jak najwięcej a kiedy pamięć zawodzi zaglądam do przewodnika, internetu itp. Moje zdjęcia nie powalają na kolana ale przecież nasze Forum to nie konkurs fotograficzny więc ... Indy do roboty
Ponta do Sol leży na północy wyspy. Droga do niego wiedzie wzdłuż skalistego wybrzeża i jest niezwykle malownicza. Właściwie na Santo Antao wszystkie drogi są niezwykle malownicze, hi, hi, hi ale ta szczególnie mi się podobała - pionowe skały opadające do błękitnego, spienionego oceanu zrobiły na mnie duże wrażenie. Niestety nie mam zdjęć z przejazdu bo nigdzie nie zatrzymywaliśmy się a busik jechał zbyt szybko by robić fotki
W miasteczku zostaliśmy zakwaterowani w małym hoteliku Residencial Ponta do Sol.
Standard pokoi taki sobie ale czysto, można zjeść na miejscu śniadanie. Blisko do różnych atrakcji miasteczka.
No to chodźmy na spacer by nie tracić cennego czasu (brak wolnego czasu i wieczny pośpiech to zmora wycieczek objazdowych).
Na początek malownicze uliczki w centrum miejscowości na tle gór Santo Antao.
Ten żółty budynek widoczny na końcu ulicy to ratusz regionu Ribeira Grande, do którego należy Ponta do Sol. Stolicą wyspy jest opisywane wcześniej Porto Novo.
Nieopodal znajduje się kościół parafialny Nossa Senhora do Livramento.
A na tym zdjęciu widać jak blisko było z ratusza do naszego hotelu
Jak widać na zdjeciach Ponta do Sol jest czyste i kolorowe chociaż jest jeszcze sporo odrapanych budynków. Spotkać tu można nawet kwiaty, co w przypadku WZP nie jest zbyt częste.
Dużo się też buduje. Niestety nie wszystkie pomysły budowlane związane z rozwojem turystyki są godne pochwały. Otóż nad samym oceanem zaczęto budować 7-piętrowy hotel, który kompletnie nie pasuje do niskiej zabudowy miasteczka. W 2013 r., kiedy byłam tam z wycieczką, budowę zawieszono (były protesty przeciwko tej budowie) i mam nadzieję, że jej nie dokończono w planowanej wysokości bo zniszczyłoby to przepiękny widok na ocean i majestatyczne góry
No to czas na spacer nad brzeg wspomnianego oceanu. Było tam kiedyś małe lotnisko dla niewielkich samolotów ale po jakimś wypadku (chyba samolot spadł z krótkiego pasa startowego do wody) zamknięto je. Zrujnowany pas startowy, położony wzdłuż brzegu, służy obecnie miejscowym do biegania. Są stamtąd rewelacyjne widoki na wzburzony, turkusowy ocean.
pięknie polozone miasteczko te masywy skalne w tle robią wrażenie !!
No trip no life
Nelciu, fajnie że zajrzałaś do mnie Ponta do Sol to śliczne miejsce i jest gdzie pospacerować. Marzy mi się, żeby pojechać tam na kilka dni i pozwiedzać okolicę - oszałamiające widoki gwarantowane. Tobie też nie zabraknie wrażeń. Czytałam już o Twoich planach i szczerze Ci gratuluję ale jednocześnie bardzo zazdroszczę. To dopiero będzie relacja
WIDAC,ZE TO MIASTECZKO BARZDO CZYSCIUTKIE I TAKIE KOLOWE A JAK CUDNIE POŁOZENE-WŁĄSCIWIE WCISKA SIE MIEDZY GÓRY A OCEAN -juz czuje nieskazitelne powietrze tego miejsca