Szóstego dnia objazdówki, zaraz po śniadaniu i wykwaterowaniu z hotelu, wyruszyliśmy w kierunku miejscowości Vila das Pombas leżącej u wylotu Ribeira do Paul. Pomiędzy Ribeira Grande a Vila das Pombas można zobaczyć ruiny żydowskiej osady Sinagoga. Mieszkali tu portugalscy Żydzi wygnani z kraju na początku XIX wieku.
Żydowskie ślady zachowały się też w Ponta do Sol gdzie jest maleńki, zaniedbany cmentarzyk z macewami. Znajduje się on na obrzeżach miejscowości, przy drodze do Fontainhas.
A to już inny obrazek z drogi - przeprowadzka i obowiązujące na WZP "no stres"
W Vila das Pombas znajduje się posąg patrona wyspy - Świętego Antoniego, umiejscowiony wysoko na wzgórzu
ale nie on był naszym celem. My przyjechaliśmy tu by zobaczyć jak produkuje się słynny grog i popróbować go prosto od miejscowego wytwórcy
Grog (grogue) to lokalna odmiana mocnego rumu produkowana z trzciny cukrowej rosnącej na WZP. Można go wytwarzać tylko w okresie od 1 stycznia do 31 lipca.
Do produkcji grogu służyły kiedyś urządzenia napędzane przez zwierzęta - trapiche.
Zebraną w styczniu trzcinę cukrową pozbawia się liści (wykorzystuje się je m. in. do krycia dachów domostw, na paszę dla zwierząt) a łodygi przepuszcza właśnie przez trapiche (obecnie najczęściej mechaniczne) by wycisnąć z nich sok. Sok poddawany jest fermentacji a następnie podgrzewany i destylowany.
Grog z dodatkiem cytryny i cukru to caipirinha. Na bazie grogu wytwarzane są także ponche w różnych smakach. No to zapraszam na degustację
Po degustacji rozmaitych napojów alkoholowych, w doskonałych humorach , wyruszamy na spacer po dolinie Paul. Ribeira do Paul jest rozległa więc daje schronienie tysiącom ludzi, którzy uprawiają ziemię. Na tarasowych polach sadzi się m. in. trzcinę cukrową, drzewa chlebowe, papaję, maniok, kawę, bananowce. Dzięki systemowi nawadniania dolina jest bardzo zielona - nie widać było wcale, że trwała właśnie pora sucha. Wyobrażam sobie jak musi być pięknie w tym miejscu na wiosnę gdy wszystko dopiero rośnie i kwitnie a zwłaszcza trzcina.
A to już pierwsze zabudowania w tradycyjnym stylu czyli z kamienia, kryte liśćmi z trzciny cukrowej.
Przy domach rosną zwykle bananowce i dorodne papaje. Taka dojrzała papaja prosto z krzaka jest przepyszna
Nie brakuje tu też drzew chlebowych.
Często tuż obok domu znajdują się małe wytwórnie grogu na własne potrzeby Pędzenie alkoholu w warunkach domowych na WZP jest legalne - wystarczy tylko dostać pozwolenie a o nie nie jest trudno.
Surowiec potrzebny do produkcji grogu rośnie tuż obok ... a na polu wre praca.
No to popatrzmy co jeszcze rośnie w dolinie Paul.
Takie drobne, ciemnozielone listki na dole pierwszego zdjęcia to maniok.
Te wielkie liście przeznaczone są na paszą dla zwierząt.
A to już system nawadniający dzięki, któremu wszystko pięknie rośnie.
Idziemy dalej wgłąb doliny.
Widoki stają się coraz ciekawsze - ze wszystkich stron otaczają nas potężne góry.
Na zboczach gór rosną draceny czyli smocze drzewa.
a pośród domów takie pięknie kwitnące drzewa.
Wspinamy się coraz wyżej.
Ufff, trochę jesteśmy zmęczeni więc pora na przerwę i kawę.
Mabro, dopiero przeczytałam twoją relację i jestem ogromnie zaskoczona!!!!
Zawsze wydawało mi się, że te wyspy - choć z nazwy fajnie brzmią - to taka płaska, pustynna kraina. A tu takie fantastyczne widoki. I góry, i wspaniała roślinność.
Czyżby te wysepki tak się między sobą różniły?
Dotychczas w ogóle nie brałam ich pod uwagę, a teraz bardzo mi się spodobały.
Czekam na ciąg dalszy, bo chyba jeszcze nie skończyłaś????
Nelciu, Julka2, Żelku, Apisku wielkie dzięki za wizytę
Apisku, cieszę się, że zajrzałaś do mojej relacji i zmieniłaś zdanie o WZP. Wiele osób uważa, że WZP to pustkowie, do którego nie warto jechać Sama widzisz, że wyspy są bardzo różne i mają sporo do zaoferowania a płaska i dość pusta jest chyba tylko Sal. Ale i na Sal jest co robić (polecam fajną relację Żelka z tej wyspy). Ja też jeszcze mam trochę do napisania i pokazania. Poza tym planuję drugą relację z WZP, z mojego drugiego pobytu - szczególnie chcę Wam pokazać niesamowitą wyspę Fogo ale to dopiero za jakiś czas
W knajpce, w której zatrzymaliśmy się na przerwę, spotkaliśmy pana, który "ubijał" kijem kawę.
Tu nadal większość prac na roli czy w gospodarstwie wykonuje się ręcznie, przy użyciu najprostszych, tradycyjnych narzędzi. Ma to swój urok bo wydaje się nam, że czas zatrzymał się w miejscu wiele lat temu. Nie widziałam nigdzie na WZP traktorów ani maszyn rolniczych - są pewnie za drogie i nieprzydatne na małych poletkach schodkowych, położonych wysoko w górach. Poza tym na wyspach nikomu się nie spieszy więc mechanizacja nie jest niezbędna ...
Nam się jednak spieszyło bo program wycieczki był bogaty. Po krótkiej przerwie, wzmocnieni aromatyczną kawą (na Santo Antao uprawia się kawę i można przywieźć ją w prezencie do kraju) wyruszyliśmy na dalsze podziwianie doliny Paul. Chodziliśmy wąskimi ścieżkami, raz w górę a raz w dół, wśród domostw i malowniczych poletek. Większość zdjęć z tego miejsca jest podobna ale mnie się tam tak bardzo podobało, że pokażę Wam wszystkie fotki .
Spacerując w dolinie Paul spotykaliśmy jej mieszkańców np. kobiety wracające z zakupami ze sklepu
albo dzieciaczki wędrujące do/ze szkoły.
Niektóre dzieci chętnie pozowały do wspólnych zdjęć.
Byłam pełna podziwu dla wszystkich spotkanych osób, że stromą drogę pokonywały niemal bez wysiłku podczas gdy ja człapałam tam zasapana, z przysłowiowym jęzorem na brodzie. Nie wiem jak bym sobie poradziła gdybym miała chodzić do najbliższego sklepu parę kilometrów pod górę ...
Po spacerze przyszła pora na obiad na farmie produkującej ekoprodukty. Jej właścicielem jest Europejczyk a dokładniej chyba Holender, który przyjechał na WZP i został na dłużej ...
Tak wyglądała knajpka w środku.
A to nasz stół i potrawy, którymi zostaliśmy ugoszczeni.
Pięknie! Krajobraz trochę przypomina mi moją ukochaną Maderę - wuklaniczna struktura skał, poletka tarasowe, zieleń Dzieki Twojej relacji mam kolejną opcje wyjazdową, haha, tych opcji coś ostatnio sporo mi przybyło
Szóstego dnia objazdówki, zaraz po śniadaniu i wykwaterowaniu z hotelu, wyruszyliśmy w kierunku miejscowości Vila das Pombas leżącej u wylotu Ribeira do Paul. Pomiędzy Ribeira Grande a Vila das Pombas można zobaczyć ruiny żydowskiej osady Sinagoga. Mieszkali tu portugalscy Żydzi wygnani z kraju na początku XIX wieku.
Żydowskie ślady zachowały się też w Ponta do Sol gdzie jest maleńki, zaniedbany cmentarzyk z macewami. Znajduje się on na obrzeżach miejscowości, przy drodze do Fontainhas.
A to już inny obrazek z drogi - przeprowadzka i obowiązujące na WZP "no stres"
W Vila das Pombas znajduje się posąg patrona wyspy - Świętego Antoniego, umiejscowiony wysoko na wzgórzu
ale nie on był naszym celem. My przyjechaliśmy tu by zobaczyć jak produkuje się słynny grog i popróbować go prosto od miejscowego wytwórcy
Grog (grogue) to lokalna odmiana mocnego rumu produkowana z trzciny cukrowej rosnącej na WZP. Można go wytwarzać tylko w okresie od 1 stycznia do 31 lipca.
Do produkcji grogu służyły kiedyś urządzenia napędzane przez zwierzęta - trapiche.
Zebraną w styczniu trzcinę cukrową pozbawia się liści (wykorzystuje się je m. in. do krycia dachów domostw, na paszę dla zwierząt) a łodygi przepuszcza właśnie przez trapiche (obecnie najczęściej mechaniczne) by wycisnąć z nich sok. Sok poddawany jest fermentacji a następnie podgrzewany i destylowany.
Grog z dodatkiem cytryny i cukru to caipirinha. Na bazie grogu wytwarzane są także ponche w różnych smakach. No to zapraszam na degustację
Po degustacji rozmaitych napojów alkoholowych, w doskonałych humorach , wyruszamy na spacer po dolinie Paul. Ribeira do Paul jest rozległa więc daje schronienie tysiącom ludzi, którzy uprawiają ziemię. Na tarasowych polach sadzi się m. in. trzcinę cukrową, drzewa chlebowe, papaję, maniok, kawę, bananowce. Dzięki systemowi nawadniania dolina jest bardzo zielona - nie widać było wcale, że trwała właśnie pora sucha. Wyobrażam sobie jak musi być pięknie w tym miejscu na wiosnę gdy wszystko dopiero rośnie i kwitnie a zwłaszcza trzcina.
A to już pierwsze zabudowania w tradycyjnym stylu czyli z kamienia, kryte liśćmi z trzciny cukrowej.
Przy domach rosną zwykle bananowce i dorodne papaje. Taka dojrzała papaja prosto z krzaka jest przepyszna
Nie brakuje tu też drzew chlebowych.
Często tuż obok domu znajdują się małe wytwórnie grogu na własne potrzeby Pędzenie alkoholu w warunkach domowych na WZP jest legalne - wystarczy tylko dostać pozwolenie a o nie nie jest trudno.
Surowiec potrzebny do produkcji grogu rośnie tuż obok ... a na polu wre praca.
No to popatrzmy co jeszcze rośnie w dolinie Paul.
Takie drobne, ciemnozielone listki na dole pierwszego zdjęcia to maniok.
Te wielkie liście przeznaczone są na paszą dla zwierząt.
A to już system nawadniający dzięki, któremu wszystko pięknie rośnie.
Idziemy dalej wgłąb doliny.
Widoki stają się coraz ciekawsze - ze wszystkich stron otaczają nas potężne góry.
Na zboczach gór rosną draceny czyli smocze drzewa.
a pośród domów takie pięknie kwitnące drzewa.
Wspinamy się coraz wyżej.
Ufff, trochę jesteśmy zmęczeni więc pora na przerwę i kawę.
Przepiekne widoczki Mabro a im wyżej tym ciekawiej
No trip no life
Cudowne widoki
Surowo ale pieknie bardzo mi sie podoba ))
Mabro, dopiero przeczytałam twoją relację i jestem ogromnie zaskoczona!!!!
Zawsze wydawało mi się, że te wyspy - choć z nazwy fajnie brzmią - to taka płaska, pustynna kraina. A tu takie fantastyczne widoki. I góry, i wspaniała roślinność.
Czyżby te wysepki tak się między sobą różniły?
Dotychczas w ogóle nie brałam ich pod uwagę, a teraz bardzo mi się spodobały.
Czekam na ciąg dalszy, bo chyba jeszcze nie skończyłaś????
Mariola
Nelciu, Julka2, Żelku, Apisku wielkie dzięki za wizytę
Apisku, cieszę się, że zajrzałaś do mojej relacji i zmieniłaś zdanie o WZP. Wiele osób uważa, że WZP to pustkowie, do którego nie warto jechać Sama widzisz, że wyspy są bardzo różne i mają sporo do zaoferowania a płaska i dość pusta jest chyba tylko Sal. Ale i na Sal jest co robić (polecam fajną relację Żelka z tej wyspy). Ja też jeszcze mam trochę do napisania i pokazania. Poza tym planuję drugą relację z WZP, z mojego drugiego pobytu - szczególnie chcę Wam pokazać niesamowitą wyspę Fogo ale to dopiero za jakiś czas
W knajpce, w której zatrzymaliśmy się na przerwę, spotkaliśmy pana, który "ubijał" kijem kawę.
Tu nadal większość prac na roli czy w gospodarstwie wykonuje się ręcznie, przy użyciu najprostszych, tradycyjnych narzędzi. Ma to swój urok bo wydaje się nam, że czas zatrzymał się w miejscu wiele lat temu. Nie widziałam nigdzie na WZP traktorów ani maszyn rolniczych - są pewnie za drogie i nieprzydatne na małych poletkach schodkowych, położonych wysoko w górach. Poza tym na wyspach nikomu się nie spieszy więc mechanizacja nie jest niezbędna ...
Nam się jednak spieszyło bo program wycieczki był bogaty. Po krótkiej przerwie, wzmocnieni aromatyczną kawą (na Santo Antao uprawia się kawę i można przywieźć ją w prezencie do kraju) wyruszyliśmy na dalsze podziwianie doliny Paul. Chodziliśmy wąskimi ścieżkami, raz w górę a raz w dół, wśród domostw i malowniczych poletek. Większość zdjęć z tego miejsca jest podobna ale mnie się tam tak bardzo podobało, że pokażę Wam wszystkie fotki .
Spacerując w dolinie Paul spotykaliśmy jej mieszkańców np. kobiety wracające z zakupami ze sklepu
albo dzieciaczki wędrujące do/ze szkoły.
Niektóre dzieci chętnie pozowały do wspólnych zdjęć.
Byłam pełna podziwu dla wszystkich spotkanych osób, że stromą drogę pokonywały niemal bez wysiłku podczas gdy ja człapałam tam zasapana, z przysłowiowym jęzorem na brodzie. Nie wiem jak bym sobie poradziła gdybym miała chodzić do najbliższego sklepu parę kilometrów pod górę ...
Po spacerze przyszła pora na obiad na farmie produkującej ekoprodukty. Jej właścicielem jest Europejczyk a dokładniej chyba Holender, który przyjechał na WZP i został na dłużej ...
Tak wyglądała knajpka w środku.
A to nasz stół i potrawy, którymi zostaliśmy ugoszczeni.
Pięknie! Krajobraz trochę przypomina mi moją ukochaną Maderę - wuklaniczna struktura skał, poletka tarasowe, zieleń Dzieki Twojej relacji mam kolejną opcje wyjazdową, haha, tych opcji coś ostatnio sporo mi przybyło