Następnego dnia w programie szwajcarskie Lugano. Kilka fotek z drogi i podjeżdżamy pod kolejkę. Wjeżdżamy na szczyt San Salvatore i oglądamy panoramę 360 stopni. Szczyt zbyt dużo powiedziane - wierzchołek wzniesienia o wyskokości nieco powyżej 900m npm. Na czubku stoi kościół (pod wezwaniem św Salvatora oczywiście), a na dachu platforma widokowa.
Z drogi również widoki wody, bo jezioro Lugano leży pomiędzy innymi wielkimi jeziorami, a niektóre wręcz łączy. Jeszcze górka San Salvatore widziana z okna autokaru i już jesteśmy na stacyjce. Widoki z wierzchołka bardzo malownicze, ale nie powiem gdzie jakie jezioro się zaczyna. Trochę przeszkadza w robieniu zdjęć wisząca nad wodą poranna mgiełka, ale tragedii nie ma.
Ostatni rzut oka i zjeżdżamy nad jezioro. Rozpoczynamy spacer i zwiedzanie Lugano. Zaraz na początku zaskoczenie - mijamy zabytkowy niewątpliwie kościół, wchodzimy w zwykłą bramę i szok ... jesteśmy na średniowiecznym krużganku. Okazuje się, że obok kościoła Santa Maria degli Angeli był klasztor franciszkański, który po likwidacji zburzono, a na jego miejscu wybudowano hotel. Szczęśliwie krużganek z resztkami fresków ocalał. W kościele obok oglądamy wspaniałe freski Bernardino Luiniego renesansowego malarza współpracującego z Leonardem da Vinci.
No to kościół MB Anielskiej i jego freski. Fresk ostatniej wieczerzy został przeniesiony do kościoła z klasztornego refektarza. Luini swoje czołowe dzieło fresk ukrzyżowania ukończył w 1529r. Bernardino Luini mający kontakty z Rafaelem i Leonardo da Vinci należy do najwybitniejszych włoskich malarzy epoki.
Samo prezbiterium i fresk ukrzyżowania na ścianie przed prezbiterium.
Dalej spacerkiem przechodzimy przez Lugano zaglądając w sklepy i lokale starówki; mijamy jakieś kiełbachy, zaglądamy do czekoladowego sklepu. No, wybór czekolad ogromny i każdą kupisz na kilogramy - nie ma tu tabliczek, batoników itp. są kilogramy; ceny też kilogramowe. Następnie podjeżdżamy w górę jeden przystanek kolejką i schodzimy do zabytkowej katedry św Wawrzyńca. Są i uliczne wodopoje z bieżącą wodą o doskonałym smaku. I to też pewnego rodzaju ciekawostka. U nas woda kosztuje, a tutaj leci sobie bezpańsko i jak kto ma ochotę może łyknąć.
Przy katedrze jakaś tumba i taras z widokami na Lugano. Wchodzimy do wnętrza podziwiając zdobienia i wymalowania. Katedra zbudowana została w stylu renesansowym (1447 - 1522), a zdobił ją również freskami Bernardino Luini.
Przy wyjściu z katedry znajdują się duże podniszczone freski. Wychodzimy, jeszcze rzut oka do tyłu i schodzimy przez ukwieconą starówkę dochodząc nad jezioro. Kawałek promenadą i odwiedzamy park botaniczny Ciani. Oglądamy tylko drobną jego część ze względu na brak czasu, ku rozpaczy tych co to lubią posiedzieć pod palemką.
Czasami można spotkać bardziej odpowiednie dla regionu kwiatki. Bywa, że nawet wysokie budynki toną w kwiatach; no i klimatyczne knajpki.
chmury są, ale jak widać na zboczach jest i słoneczko
papuas
Następnego dnia w programie szwajcarskie Lugano. Kilka fotek z drogi i podjeżdżamy pod kolejkę. Wjeżdżamy na szczyt San Salvatore i oglądamy panoramę 360 stopni. Szczyt zbyt dużo powiedziane - wierzchołek wzniesienia o wyskokości nieco powyżej 900m npm. Na czubku stoi kościół (pod wezwaniem św Salvatora oczywiście), a na dachu platforma widokowa.
papuas
Z drogi również widoki wody, bo jezioro Lugano leży pomiędzy innymi wielkimi jeziorami, a niektóre wręcz łączy. Jeszcze górka San Salvatore widziana z okna autokaru i już jesteśmy na stacyjce. Widoki z wierzchołka bardzo malownicze, ale nie powiem gdzie jakie jezioro się zaczyna. Trochę przeszkadza w robieniu zdjęć wisząca nad wodą poranna mgiełka, ale tragedii nie ma.
papuas
Ostatni rzut oka i zjeżdżamy nad jezioro. Rozpoczynamy spacer i zwiedzanie Lugano. Zaraz na początku zaskoczenie - mijamy zabytkowy niewątpliwie kościół, wchodzimy w zwykłą bramę i szok ... jesteśmy na średniowiecznym krużganku. Okazuje się, że obok kościoła Santa Maria degli Angeli był klasztor franciszkański, który po likwidacji zburzono, a na jego miejscu wybudowano hotel. Szczęśliwie krużganek z resztkami fresków ocalał. W kościele obok oglądamy wspaniałe freski Bernardino Luiniego renesansowego malarza współpracującego z Leonardem da Vinci.
papuas
No to kościół MB Anielskiej i jego freski. Fresk ostatniej wieczerzy został przeniesiony do kościoła z klasztornego refektarza. Luini swoje czołowe dzieło fresk ukrzyżowania ukończył w 1529r. Bernardino Luini mający kontakty z Rafaelem i Leonardo da Vinci należy do najwybitniejszych włoskich malarzy epoki.
Samo prezbiterium i fresk ukrzyżowania na ścianie przed prezbiterium.
papuas
Szwajcaria to moje niespełnione marzenie Tym chętniej czytam i oglądam Twoją relację
Dalej spacerkiem przechodzimy przez Lugano zaglądając w sklepy i lokale starówki; mijamy jakieś kiełbachy, zaglądamy do czekoladowego sklepu. No, wybór czekolad ogromny i każdą kupisz na kilogramy - nie ma tu tabliczek, batoników itp. są kilogramy; ceny też kilogramowe. Następnie podjeżdżamy w górę jeden przystanek kolejką i schodzimy do zabytkowej katedry św Wawrzyńca. Są i uliczne wodopoje z bieżącą wodą o doskonałym smaku. I to też pewnego rodzaju ciekawostka. U nas woda kosztuje, a tutaj leci sobie bezpańsko i jak kto ma ochotę może łyknąć.
papuas
Przy katedrze jakaś tumba i taras z widokami na Lugano. Wchodzimy do wnętrza podziwiając zdobienia i wymalowania. Katedra zbudowana została w stylu renesansowym (1447 - 1522), a zdobił ją również freskami Bernardino Luini.
papuas
Przy wyjściu z katedry znajdują się duże podniszczone freski. Wychodzimy, jeszcze rzut oka do tyłu i schodzimy przez ukwieconą starówkę dochodząc nad jezioro. Kawałek promenadą i odwiedzamy park botaniczny Ciani. Oglądamy tylko drobną jego część ze względu na brak czasu, ku rozpaczy tych co to lubią posiedzieć pod palemką.
Czasami można spotkać bardziej odpowiednie dla regionu kwiatki. Bywa, że nawet wysokie budynki toną w kwiatach; no i klimatyczne knajpki.
papuas
Kilka foto z parku i ruszamy dalej, bo kolejne atrakcje czekają. Jedziemy do doliny Verzasca.
papuas