--------------------

____________________

 

 

 



PANAMA - dlaczego warto tam jechać?

134 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Hotelik fajny, ale te widoki super, no i będzie teraz duuużo zieloności Yahoo

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, hotelik bardzo  fajny. Zauważyłam - bo w sumie byliśmy tam trzykrotnie -  że wiele osób spędza tam dwa, trzy tygodnie i robi wypady jednodniowe.

Cena niska, centralnie położony, cisza, spokój, górskie powietrze, można odpocząć nosa nie wystawiająć poza ogród...

Antenko, po tą zieleń właśnie jechałam...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dalsza trasa wiedzie wzdłuż Carara National Park. Od czasu do czasu kierunkowskazy w stronę oceanu informują o znajdujących się nad brzegiem hotelach.

Wkrótce dojeżdżamy do wjazdu do naszego Punta Leona Beach Hotel.

Szlaban, musimy pokazać rezerwację, gdzieś tam dzwonią, wypisują Ines przepustkę na wjazd samochodem, wreszcie szlaban idzie w górę.

Teren hotelu jest ogromny, jedziemy jeszcze jakieś 7-8 kilometrów przez pagórkowaty teren leśny zanim dotrzemy do recepcji.

Żegnamy się na cztery dni z Ines i omawiamy godzinę odbioru z hotelu.

Recepcjoniska z dumą nas informuje, że w tych samych domkach, w których my będziemy mieszkać, zatrzymała się ekipa filmu "Columbus 1492", w czasie jego kręcenia. Pamiętam z tego filmu tylko fantastyczną muzykę Vangelisa i Gerarda Depardieu w roki Kolumba. Muszę obejrzeć ponownie, może poznam jakieś widoczki...

W recepcji załatwiamy formalności meldunkowe, zakładają nam opaski na rączki, ale pokoju nie dostajemy, bo dopiero 12, a pokój można dostać od 15.

Teren hotelowy robi na nas bardzo korzystne wrażenie, tonie w bujnej zieleni, a to najważniejsze!

Zostawiamy bambetle w przechowalni, przebieramy się w stroje plażowe i idziemy na plażę zobaczyć Pacyfik.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dalsza trasa wiedzie wzdłuż Carara National Park. Od czasu do czasu kierunkowskazy w stronę oceanu informują o znajdujących się nad brzegiem hotelach.

Wkrótce dojeżdżamy do wjazdu do naszego Punta Leona Beach Hotel.

Szlaban, musimy pokazać rezerwację, gdzieś tam dzwonią, wypisują Ines przepustkę na wjazd samochodem, wreszcie szlaban idzie w górę.

Teren hotelu jest ogromny, jedziemy jeszcze jakieś 7-8 kilometrów przez pagórkowaty teren leśny zanim dotrzemy do recepcji.

Żegnamy się na cztery dni z Ines i omawiamy godzinę odbioru z hotelu.

 Wita nas taki rezydent....

Recepcjoniska z dumą nas informuje, że w tych samych domkach, w których my będziemy mieszkać, zatrzymała się ekipa filmu "Columbus 1492", w czasie jego kręcenia. Pamiętam z tego filmu tylko fantastyczną muzykę Vangelisa i Gerarda Depardieu w roki Kolumba. Muszę obejrzeć ponownie, może poznam jakieś widoczki...

W recepcji załatwiamy formalności meldunkowe, zakładają nam opaski na rączki, ale pokoju nie dostajemy, bo dopiero 12, a pokój można dostać od 15.

Teren hotelowy robi na nas bardzo korzystne wrażenie, tonie w bujnej zieleni, a to najważniejsze!

Zostawiamy bambetle w przechowalni, przebieramy się w stroje plażowe i idziemy na plażę zobaczyć Pacyfik.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Hotel ma dwie plaże, ta bliższa recepcji to Playa Manta, szeroka piaszczysta, ale piaseczek niezbyt złocisty. Fale duże, pływać za bardzo się nie da, tym bardziej że wszędzie ostrzeżenia o silnym prądzie wstecznym wciągającym w głąb oceanu. Ale i tak wszyscy się kąpią....

Woda cudowna 28 -29 stopni, to jest to, co lubimy..

Idziemy na dziką końcówkę plaży, gdzie kompletnie nie ma ludzi i tam zalegamy pod gęstymi drzewami.

Obok wpada do oceanu strumyczek.

Pomimo, że nie mamy jeszcze swego dachu nad głową, jesteśmy pełnoprawnymi gośćmi, możemy wziąć ręczniki, pić i jeść do woli.

 No to bierzemy po pinacoladzie w barku plażowym.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Gdy mija godzina trzecia wracamy do recepcji, dostajemy klucz i busikiem odwożą nas do naszego domku.

Domki położone są w gęstej dżungli, dość daleko od plaży i recepcji. Za to blisko do restauracji.

Jest ich bardzo dużo i są podzielone na sektory odpowiadające nazwom poszczególnych krajów Ameryki Środkowej np: Honduras, Haiti, Gwatemala. My dostajemy domek w sektorze o nazwie Panama, a więc drugi już raz w czasie tej podróży jesteśmy w Panamie.

Domek nie jest zbyt duży, ale całkiem wystarczający.

Wyposażenie też OK, klima, lodówka, suszarka, no i tarasik z drewnianymi mebelkami.

Na trzy noce nie warto tracić czasu na rozpakowywanie walizki.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Teraz gnamy obejrzeć drugą plażę hotelową - Playa Blanca.

Lubimy chodzić, ale żar się z nieba leje, a nie przypuszczaliśmy, że to jednak będzie tak daleko. I jeszcze w dodatku te strome podejścia, zakręty, mamy dość!

Gdy przejeżdża shuttle – busik machamy ręką...staje i podróż kontynuujemy w klimatyzowanym luksusie.

Takie busiki jeżdżą po całym terenie i wożą ludzi pomiędzy domkami, recepcją, restauracjami, i dwoma plażami, bo teren jest rzeczywiście bardzo rozległy.

Playa Blanca jest zdecydowanie ładniejsza niż Playa Manta, która nie zrobiła na nas specjalnego wrażenia.

 

Tu jest jaśniejszy piaseczek, palemki zwieszają się nad plażą i ocean jest spokojniejszy.

 Tuż nad plażą jest fajna restauracja, która stanie się naszą ulubioną.

Wieczorami nic się nie dzieje, nie ma żadnych atrakcjo-animacji, w każdym razie w tym czasie, gdy my jesteśmy.

No to idziemy spać z kurami...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Kolejny dzionek wita nas słońcem. Na wybrzeżu Pacyfiku w okresie od grudnia do końca kwietnia jest pora sucha, a co za tym idzie pogoda jest raczej murowana. Pewnie, że po niebie krążą chmury, ale raczej deszcz z nich nie spadnie.

Zupełnie inna sytuacja jest na wschodnim wybrzeżu karaibskim. Tam ulewa zdarzyć się może zawsze i nie ma tak ściśle wyodrębnionej pory deszczowej i suchej.

O świcie swe trele zaczynają ptaki. Przyznam się szczerze, że nie za bardzo znam się na egzotycznych ptaszkach, a te są tu naprawdę ładne i licznie reprezentowane. Niestety foty robione naszym aparatem bez możliwości przybliżenia są rewelacyjne inaczej...

Kolonia naszych domków jest z dala od plaży, ale blisko od jednej z restauracji, w której serwowane są posiłki.

A zatem do śniadalni mamy bliziutko i już się cieszę, że zobaczę małpki czające się, by ukraść jedzonko, gdy tylko ktoś się ruszy od stolika po dalsze dostawy...

Pisał o tym Filos, pisało wiele osób relacjonujących swój pobyt w Punta Leona. Niektórzy traktują to jako fajną przygodę w tropikalnej śniadalni, zdecydowana większość jako skandaliczne niedopatrzenie hotelu.

I co???? Wielkie rozczarowanie!!!!! Małpek niet, ani jednej....

Okazuje się, że te krytyczne uwagi dotyczące ataku małpek kapucynek w czasie posiłków kierownictwo tak sobie wzięło do serca, że na całą odkrytą ze wszystkich stron (jest tylko zadaszenie) restaurację narzucono gęstą, w dodatku czarną siatkę.

Fakt, małpie gangi już nie grasują, w ogóle na znak protestu wyniosły się z terenów hotelowych.

Ale ja czuję się jak w więzieniu....no i żal, że sobie w czasie śniadania małpich figli nie pooglądam, bo takie animacje akurat lubię.

Jak to trudno wszystkim dogodzić!

 Wchodzimy do restauracji...

Śniadanie bardzo urozmaicone. Jest wersja śniadaniowa dla Ticos ( przypominam, że to nazwa Kostarykańczyków) i wersja amerykańsko-europejska.

Próbujemy najpopularniejszą tutejszą potrawę śniadaniową – gallo pinto, czyli malowany kogut. Jest to ryż zasmażany z cebulką, papryką chili oraz jakimiś lokalnymi przyprawami i czarną fasolą.

Bardzo mi to smakuje, do tego smażone na słodko banany. Smaczne sa też tortille z przyrządzonym na ostro serem.

Różne wersje potraw na bazie jajek. Dużo soków owocowych, a co najważniejsze swieżych owoców.

Jest jeszcze sporo serów, wędlin, kiełbasek, duży wybór płatków, pieczywa i ciast. Ale tego nie ruszam.

Ale najfajniejszy jest sam spacer do i z restauracji przez te dżunglowate ogrody...

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Oooo wygonili małpki Smile

Ładny teren hotelu, dżunglowato, nawet nie pytam o te wszystkie pełzające i inne stworzonka....

Fajnie, że tu nie znikają fotki!!!

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, no niestety małpek nie było.

Żadnych pełzających  nie widziałam, komarów też nie,  były natomiast wielkie pająki, jakieś ćmy. W każdym razie nic groźnego....

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap