Kolka lot balonem nad Masai Mara toś co pamięta się całe życie. Warte każdych pieniędzy Ja spłacałem debet na karcie jeszcze długo po powrocie. Jednak warte to jest każdych pięniędzy. No i to śniadanie na sawannie gdy my jeszcze dookoła mieliśmy pasące się spokojnie zebry i żyrafy! Coś niesamowitego. No i gdzie o 10 roano mażna "upić się" dżinem z tonikiem w takich okolicznościach przyrody:) A to, że dali nam jogurt przeterminowany? Kogo to obchodzi
Ja nie wiem jak Ty ale ja (choć to droga impreza) polecam taki lot każdemu. Dla mnie to była magia Ta cisza, ta przestrzeń, to wschodzące słońce .... nie będe mógł przez Ciebie zasnąc
Oczywiście Filos, że polecam! Czuję niedosyt bo wtedy było mało zwierząt, ale cała otoczka tego lotu była super! Nawet gdyby podali nam na śniadanie sucharki to było coś! Poza tym wejść w g... na sawannie - to nie jest zwykłe g...!
Jeśli chodzi o cenę to uważam, że drogo. Z drugiej strony: być tam i nie skorzystać... żałowałabym do końca życia!
Śniadanie w takiej scenerii ... szczerze zazdroszczę widoków , przeżyć , jedzonka . W pełni zgadzam się z Filosem co do niezwykłości miejsca i okoliczności spożycia procentowych napojów o tak wczesnej porze, coż - pozostaje powiedzieć " Nie rozpaczaj , że minęło ,lecz ciesz się, że było ..."
Śniadanko dobiegło do końca, odpoczęliśmy, czas na safari. Pożegnaiśmy sie z naszym Kapitanem i przez dwie godziny jeździliśmy tym fajnym autkiem, aż kierowca odwiózł nas na umówione miejsce gdzie odebrał nas Osama.
Zauważyliśmy jak w trawie pomykały dwa guźce – zwierzęta, z którymi mieliśmy już bliski kontakt wcześniej. Biegły w żółte trawy ze sterczącymi w górze ogonkami – dokładnie jak Pumba z "Króla lwa"
Następnie nadszedł czas na spotkanie z małym stadkiem słoni. Staliśmy na drodze, kiedy stado powolnym, rozbujanym krokiem zmierzało w naszym kierunku. Podeszło na odległość na tyle bliską, aby sprawdzić cośmy za jedni, ale jednocześnie na tyle daleką, żeby nie stwarzać małemu zagrożenia. Przez kilka minut lustrowaliśmy się wzajemnie, po czym słonie zawróciły i odeszły w stronę krzaków.
Maluch był bardzo pobudzony - biegał, trąba mu fruwała i machał uszami. Śmiałam się, że taki rozbrykany, ale kierowca powiedział, że on tak biega bo jest wystraszony
Przejeżdżaliśmy przez bardzo ładne tereny
Dojechaliśmy do miejsca przekazania nas To taki jakby parking na środku sawanny - są tam toalety i oczywiście można kupić pamiątki. Staly tam też inne samochody
a może ktoś miałby ochotę na safari czymś takim?
Przesiedliśmy się do naszego busika i pognaliśmy żeby dołączyć do naszej grupy.
Kolka super fotka A lot balonem rewelacja
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Kolka-piszesz tak fajnie,jakbym tam z tobą była Piękne dzięki!
Kolka lot balonem nad Masai Mara toś co pamięta się całe życie. Warte każdych pieniędzy Ja spłacałem debet na karcie jeszcze długo po powrocie. Jednak warte to jest każdych pięniędzy. No i to śniadanie na sawannie gdy my jeszcze dookoła mieliśmy pasące się spokojnie zebry i żyrafy! Coś niesamowitego. No i gdzie o 10 roano mażna "upić się" dżinem z tonikiem w takich okolicznościach przyrody:) A to, że dali nam jogurt przeterminowany? Kogo to obchodzi
Ja nie wiem jak Ty ale ja (choć to droga impreza) polecam taki lot każdemu. Dla mnie to była magia Ta cisza, ta przestrzeń, to wschodzące słońce .... nie będe mógł przez Ciebie zasnąc
bez-granic.pl
Oczywiście Filos, że polecam! Czuję niedosyt bo wtedy było mało zwierząt, ale cała otoczka tego lotu była super! Nawet gdyby podali nam na śniadanie sucharki to było coś! Poza tym wejść w g... na sawannie - to nie jest zwykłe g...!
Jeśli chodzi o cenę to uważam, że drogo. Z drugiej strony: być tam i nie skorzystać... żałowałabym do końca życia!
Asiu, Antenko
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Śniadanie w takiej scenerii ... szczerze zazdroszczę widoków , przeżyć , jedzonka . W pełni zgadzam się z Filosem co do niezwykłości miejsca i okoliczności spożycia procentowych napojów o tak wczesnej porze, coż - pozostaje powiedzieć " Nie rozpaczaj , że minęło ,lecz ciesz się, że było ..."
Śniadanko dobiegło do końca, odpoczęliśmy, czas na safari. Pożegnaiśmy sie z naszym Kapitanem i przez dwie godziny jeździliśmy tym fajnym autkiem, aż kierowca odwiózł nas na umówione miejsce gdzie odebrał nas Osama.
Zauważyliśmy jak w trawie pomykały dwa guźce – zwierzęta, z którymi mieliśmy już bliski kontakt wcześniej. Biegły w żółte trawy ze sterczącymi w górze ogonkami – dokładnie jak Pumba z "Króla lwa"
Następnie nadszedł czas na spotkanie z małym stadkiem słoni. Staliśmy na drodze, kiedy stado powolnym, rozbujanym krokiem zmierzało w naszym kierunku. Podeszło na odległość na tyle bliską, aby sprawdzić cośmy za jedni, ale jednocześnie na tyle daleką, żeby nie stwarzać małemu zagrożenia. Przez kilka minut lustrowaliśmy się wzajemnie, po czym słonie zawróciły i odeszły w stronę krzaków.
Maluch był bardzo pobudzony - biegał, trąba mu fruwała i machał uszami. Śmiałam się, że taki rozbrykany, ale kierowca powiedział, że on tak biega bo jest wystraszony
Przejeżdżaliśmy przez bardzo ładne tereny
Dojechaliśmy do miejsca przekazania nas To taki jakby parking na środku sawanny - są tam toalety i oczywiście można kupić pamiątki. Staly tam też inne samochody
a może ktoś miałby ochotę na safari czymś takim?
Przesiedliśmy się do naszego busika i pognaliśmy żeby dołączyć do naszej grupy.
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
czuję te emocje ( lot )
A ja sobie tak cicho w kaciku podczytuje i szczeke z podlogi zbieram super relacja
Karissku, Tondziu - dzięki
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Ja to wszystko odczuwam od nowa. Cieszę się, ze piszę, ze wklejam zdjęcia - wspomnienia wracają
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...