miał byc wczoraj wieczorem, ale ....te ciepłe, letnie wieczory mnie wykończa, ciagle na mieście coś robie także jednak proszę o cieprliwość, mam nadzieje, ze dziś dodam kolejne fotki
po spacerze po pięknym Chinatown czas na atrkację, której nie omijamy w żadnym mieście w którym jesteśmy - czyli czas na ZOO... to akurat domena mojego mężczyny, bo ja nie musiałabym tak każdych zwiedzać ;).
Singapurskie zoo jest rzeczywiscie ciekawe, zwierzęta piękne, całość bardzo zielona, zadbana, ale i jest drogo.
ZOO zostało podzialone kilka "parków" co pewnie służy zwiększeniu obrotów, bo spokojnie zwierzaki mogłby być w jednym wielkim ZOO.
po fakcie gdybym miała raz jescze wybierać zdecydowanie poprzestałabym na tym jednym, właściwym ZOO całośc, czyli 3 bilety wstępu kosztowały nas około 300 zł na osobę. :/ dość sporo
Co do dojazdu, to jest on dośc długi. Z china Town razem zajął około 1,5 h. Najpierw bierzemy metro - linia czerwona i dojeżdżamy do stacji ...i tu nie pamiętam której, ale na każdej darmowej mapce metra, jaką można zabrać ze stacji, jest wyraźnie zanzczony przystanek przesiadkowy (a własciwie są dwa, jeden jest juz prawie na końcu lini, a drugi kilka przystanków za Orchad Road). Dalej trzeba wziąc autobus (bodajże numer 138), wszystko jest dobrze oznaczone, a także każda zapytana osoba udzieli informacji. Bilet kupujemy u kierowcy bo tylko tak można go nabyć, kosztuje cos około 2,8 dolara i trzeba miec odliczone pieniądze bo kierowca nie wydaje reszty.
Droga dość długa, wiec dobrze wsiadać na początku aby złapać miejsca ;).
Co do ZOO, na pewno dla dzieciaków super atrakcja i dla takich fanów zwierzaków jak mój mężczyzna, choć i ja fajnie spędziłam czas.
Wymęczeni po całym długim dniu chodzenia wracamy do hotelu, tym razem korzystamy z transferu busem, busy kursują do określonych Hoteli (naszego nie ma pewnie za tani i za mały), albo do stacji metra. Mamy szcęscie, że jest transfer do stacji Lavender na zielonej lini, a to raptem dwa przystanki od naszej stacji. około 24.00 docieramy do hotelu i padamy spac.
Kolejny dzień pod znakiem spacerów po Orchard Road, zahaczamy także o Raffles Hotel na zimne piwko :), ponownie Marine aby zobaczyc ją w ciagu dnia, Gardens by te Bay, odpoczynek w naszym ulubionym miejscu na leżakach i podziwianie wieżowców. Taki miły dzień.
Orchard Road to idealne miejsce dla fanów zakupów, choć raczej tych z grubszym portfelem, galeria przy galerii a w nich Prada, Chanel, Gucci, D&G... i tak dalej, takiej ilości butików najdroższych marek świata to jeszcze nie widziałam, w każdej galerii praktycznie taki zestaw. Oczywiście były też tansze marki typu Zara, H&M itp, ale było ich zdecydowanie mniej My na żadne zakupy nie byliśmy nastawieni wiec tylko spacerem przeszliśmy całą ulice i zajrzeliśmy od tak do 3 galerii aby zobaczyć co i jak tam jest.
Spacer bardzo miły, duzo zielni a to dla mnie najważniejsze.
Docieramy w okolice Hotelu Raffles, dla mnie to obiekt który wpisuje na listę marzeń do zrealizowania w przyszłości. Jest piękny, kolonialny styl w najlepszym wydaniu. Do samego Hotelu wejśc nie mozna jeśli nie jest się gościem, ale na szczęście jest piękny Bar na dziedzińcu, krużganki, zacienione ławki i oczywiście mała galeria handlowa. To wszystko dostępne jest dla każdego i można sobie zwiedzać do woli.
Tez zaczynam coraz bardziej o tym mysleć
Super wszystko opisujesz....uwielbiam takie gotowce
Singapur , jest atrakcją samą w sobie , nawet na tygodniowy pobyt .
Ewelina , jak planowałem swój pobyt , bardzo zachęcała do jego wydłużenia .
za jej radą z 4 nocy , wydłużyłem do 6 nocy .... i miałem poczucie niedosytu .
No nic , czekamy do wieczora
wojtek zgadzam się, mogłabym tu spędzić własnie tydzien i wcale bym nie miała poczucia, że za długo, to miasto nie męczy!
choć nie..męczy portfel
A keiedy dalszy ciag relacji i zdjęcia? Bo ja czekam z niecierpliwoscią
pozdrawiam ciepło:)
miał byc wczoraj wieczorem, ale ....te ciepłe, letnie wieczory mnie wykończa, ciagle na mieście coś robie także jednak proszę o cieprliwość, mam nadzieje, ze dziś dodam kolejne fotki
Świetna relacja! Nie mogę się doczekać na dalszy ciąg
https://podrozomaniacy.wordpress.com/
po spacerze po pięknym Chinatown czas na atrkację, której nie omijamy w żadnym mieście w którym jesteśmy - czyli czas na ZOO... to akurat domena mojego mężczyny, bo ja nie musiałabym tak każdych zwiedzać ;).
Singapurskie zoo jest rzeczywiscie ciekawe, zwierzęta piękne, całość bardzo zielona, zadbana, ale i jest drogo.
ZOO zostało podzialone kilka "parków" co pewnie służy zwiększeniu obrotów, bo spokojnie zwierzaki mogłby być w jednym wielkim ZOO.
http://www.zoo.com.sg/
Wybraliśmy 3 atrakcje:
- zoo właściwe
- river safarii
- night safarii
po fakcie gdybym miała raz jescze wybierać zdecydowanie poprzestałabym na tym jednym, właściwym ZOO całośc, czyli 3 bilety wstępu kosztowały nas około 300 zł na osobę. :/ dość sporo
Co do dojazdu, to jest on dośc długi. Z china Town razem zajął około 1,5 h. Najpierw bierzemy metro - linia czerwona i dojeżdżamy do stacji ...i tu nie pamiętam której, ale na każdej darmowej mapce metra, jaką można zabrać ze stacji, jest wyraźnie zanzczony przystanek przesiadkowy (a własciwie są dwa, jeden jest juz prawie na końcu lini, a drugi kilka przystanków za Orchad Road). Dalej trzeba wziąc autobus (bodajże numer 138), wszystko jest dobrze oznaczone, a także każda zapytana osoba udzieli informacji. Bilet kupujemy u kierowcy bo tylko tak można go nabyć, kosztuje cos około 2,8 dolara i trzeba miec odliczone pieniądze bo kierowca nie wydaje reszty.
Droga dość długa, wiec dobrze wsiadać na początku aby złapać miejsca ;).
Co do ZOO, na pewno dla dzieciaków super atrakcja i dla takich fanów zwierzaków jak mój mężczyzna, choć i ja fajnie spędziłam czas.
zwierzaków ciąg dalszy
Wymęczeni po całym długim dniu chodzenia wracamy do hotelu, tym razem korzystamy z transferu busem, busy kursują do określonych Hoteli (naszego nie ma pewnie za tani i za mały), albo do stacji metra. Mamy szcęscie, że jest transfer do stacji Lavender na zielonej lini, a to raptem dwa przystanki od naszej stacji. około 24.00 docieramy do hotelu i padamy spac.
Kolejny dzień pod znakiem spacerów po Orchard Road, zahaczamy także o Raffles Hotel na zimne piwko :), ponownie Marine aby zobaczyc ją w ciagu dnia, Gardens by te Bay, odpoczynek w naszym ulubionym miejscu na leżakach i podziwianie wieżowców. Taki miły dzień.
Orchard Road to idealne miejsce dla fanów zakupów, choć raczej tych z grubszym portfelem, galeria przy galerii a w nich Prada, Chanel, Gucci, D&G... i tak dalej, takiej ilości butików najdroższych marek świata to jeszcze nie widziałam, w każdej galerii praktycznie taki zestaw. Oczywiście były też tansze marki typu Zara, H&M itp, ale było ich zdecydowanie mniej My na żadne zakupy nie byliśmy nastawieni wiec tylko spacerem przeszliśmy całą ulice i zajrzeliśmy od tak do 3 galerii aby zobaczyć co i jak tam jest.
Spacer bardzo miły, duzo zielni a to dla mnie najważniejsze.
Docieramy w okolice Hotelu Raffles, dla mnie to obiekt który wpisuje na listę marzeń do zrealizowania w przyszłości. Jest piękny, kolonialny styl w najlepszym wydaniu. Do samego Hotelu wejśc nie mozna jeśli nie jest się gościem, ale na szczęście jest piękny Bar na dziedzińcu, krużganki, zacienione ławki i oczywiście mała galeria handlowa. To wszystko dostępne jest dla każdego i można sobie zwiedzać do woli.