Szczegółowa? W proównaniu z inymi tutaj to raczej nie za bardzo. No i wyprawa to raczej nie była - jeepem przez bezdroża Namibii z namiotem na dachu auta. To by była wyprawa.
Jeszcze plaża Macao.
Jaszczurka znaleziona w pustym kokosie
Pani w czasie sesji zdjęciowej
Praca wre...
Nadjeżdzają mad maxy a pani z plaży się przebiera...
Co ciekawe pani miała "samotną" sesję ślubną zaczy bez drugiej połówki - może to reklama sukien?
Buggy za chwilę z rykiem przejadą przez pobliskie wioski. Ich mieszkańcom współczuję, bo to masakra jak z 50 takich pojazdów przejeżdza pod oknami domu co jakies poł godziny dzień w dzień. Tam chyba nie ma norm halasu i takich wymysłów jak Euro 3 4 5. Palą w silnikach co się da - smród straszny.
Jazda " na gazie" nie jest czymś szczególnie nagannym. Podobno "ten kto pił" wsiada do auta - włącza awaryjne i jedzie. Nawet widzieliśmy takie auta. Podobno sie to sprawdza.
Jak widać po butelkach kierowcy nie wylewają za kołnierz.
Postanowione: na Macao jeszcze musimy wrócić bo pod hotelem ciagle...
Ciekawie wyglądają palmuy po odłamaniu uschniętych liśći.
znaleziony "w dziczy" kokos, otworzony w amatorski sposób - kamieniem, okazał się całkiem smaczny
W lobby Bovaro bardzo spodobał mi sie ten obraz
Kolejnego dnia - jeszcze jeden atak na palmę
Idziemy po darmowe kokoski "w dzicz"
Tym razem jeden z rezydentów tej niezagospodarowanej plazy zaoferował się nam otworzyć kokosa profesjonalnie - maczetą
Ładnej Chince nie mogłem nie zrobić zdjęcia - wziałem od rodziców maila i wysłałem im to zdjęcie. Tak przy okazji. Wszyscy robią zdjęcia komórkami. Jeśli zobaczycie turystę z jakimś lepszym aparatem - np. lustrzanką to macie jak w banku, że to Polak albo Rosjanin.
My tu zbieramy kokosy a wieczorem gratisowe na kolacje:
Wieczorny spacer po plazy "gdzie zachodzi słońce" czyli pod Majesticem
Jest to tez miejsce gdzie odbywają się "profesjonalne sesje fotograficzne". Kiczowatość póz w jakie ustawiają fotografowie klientów, powodowało u moich dzieci napady śmiechu.
Podczas spaceru "na zachód słońca" - zauważyłem ze pod hotelem Hard Rock Cafe plaża jakas taka ladniejsza i bez glonów a poza tym za nim jest plaza niezagospodarowana a takie sa najfajniejsze. Ponieważ nie ma tam jak dojechać, bo przez hotel nie przepuści ochrona -pozostał spacer wzdłóż plaży. Idzie sie jakies 40-50 min. Jakies 300m przed celem zauważyłem, że po tej dzikiej plaży jeżdzą konno. Córka która była bardzo zmęczona i właśnie zapragnęłą być niesiona "na barana", odzyskała wszystkie siły i pędem pognała w kierunku koni. Własnie trafiliśmy na - wymiane tur". Okazało się, że jazdy sa tutaj codziennie i zasadniczo obsługują jedynie gości z hotelu Hard Rock Cafe. Nie reklamują się nigdzie bo nie potrzebują. A jak chcemy ich znalexć to tu - pod tą palmą mają biuro. Konkretnie to na rzeżbionym i obitym skórą łóżku do masaży. Szef jak zobaczył, że mała aż się klei do koni, powiedział, że jak chcemy to możemy tez pojeżdzić. Bogatszy o doświadczenia ze "spędu", który opisałem szefowi, zapytałem czy można miec "prywatną" wycieczkę tylko dla naszej czwórki? Nie ma problemu - "jutro o 11.00 czekam na was tutaj". A czy można prosić żeby dla dziewczyn były te siwe konie? Będa czekały
Te konie to zupelne przeciwieństwo tamtych - zadbane, zdrowe i nakarmione.
Pojechali...
Ale parę koni zostało
Nastepnego dnia szliśmy tam tylko 30 minut - mała prowadziła peleton. Byliśmy za wcześnie więc jeszcze odbyło sie buszowanie między palamami.
Siwki gotowe do drogi -
Pamiątkowe zdjęcie w kapeluszach zamaist kasków...
Kolejny dzień mielismy przeznaczony na wycieczkę na wyspę Catalina.
Zwarci i gotowi meldujemy się o 7.30 w hotelowym lobby - a tu pan od wycieczek stwierdza, że niestety wszystkie wycieczki odwołane ba na trasie sa jakies protesty społeczne, trajk firm przewozowych itp. itd. Nic dzisiaj nie jeżdzi i nie pływa. No to klops
Co tu robić?
A no taksówka i jedziemy na plażę Macao - skoro już jesteśmy wyrychtowani na wyjazd to trzeba atakować.
Przyjezdzamy na plazę gdzieś przed 9.00 - plaża fantastycznie pusta, pogoda piękna.
Oj, ale fajna szczegółowa relacja!
Wspaniałe fotografie, miejsca też wyglądają cudownie!
Pozazdrosić wyprawy
Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku!
Szczegółowa? W proównaniu z inymi tutaj to raczej nie za bardzo. No i wyprawa to raczej nie była - jeepem przez bezdroża Namibii z namiotem na dachu auta. To by była wyprawa.
Jeszcze plaża Macao.
Jaszczurka znaleziona w pustym kokosie
Pani w czasie sesji zdjęciowej
Praca wre...
Nadjeżdzają mad maxy a pani z plaży się przebiera...
Co ciekawe pani miała "samotną" sesję ślubną zaczy bez drugiej połówki - może to reklama sukien?
Buggy za chwilę z rykiem przejadą przez pobliskie wioski. Ich mieszkańcom współczuję, bo to masakra jak z 50 takich pojazdów przejeżdza pod oknami domu co jakies poł godziny dzień w dzień. Tam chyba nie ma norm halasu i takich wymysłów jak Euro 3 4 5. Palą w silnikach co się da - smród straszny.
Jazda " na gazie" nie jest czymś szczególnie nagannym. Podobno "ten kto pił" wsiada do auta - włącza awaryjne i jedzie. Nawet widzieliśmy takie auta. Podobno sie to sprawdza.
Jak widać po butelkach kierowcy nie wylewają za kołnierz.
Postanowione: na Macao jeszcze musimy wrócić bo pod hotelem ciagle...
Ciekawie wyglądają palmuy po odłamaniu uschniętych liśći.
znaleziony "w dziczy" kokos, otworzony w amatorski sposób - kamieniem, okazał się całkiem smaczny
W lobby Bovaro bardzo spodobał mi sie ten obraz
Kolejnego dnia - jeszcze jeden atak na palmę
Idziemy po darmowe kokoski "w dzicz"
Tym razem jeden z rezydentów tej niezagospodarowanej plazy zaoferował się nam otworzyć kokosa profesjonalnie - maczetą
Ładnej Chince nie mogłem nie zrobić zdjęcia - wziałem od rodziców maila i wysłałem im to zdjęcie. Tak przy okazji. Wszyscy robią zdjęcia komórkami. Jeśli zobaczycie turystę z jakimś lepszym aparatem - np. lustrzanką to macie jak w banku, że to Polak albo Rosjanin.
My tu zbieramy kokosy a wieczorem gratisowe na kolacje:
Wieczorny spacer po plazy "gdzie zachodzi słońce" czyli pod Majesticem
Jest to tez miejsce gdzie odbywają się "profesjonalne sesje fotograficzne". Kiczowatość póz w jakie ustawiają fotografowie klientów, powodowało u moich dzieci napady śmiechu.
A mi ta fotka przypadla do gustu ma w sobie to coś !
No trip no life
Podczas spaceru "na zachód słońca" - zauważyłem ze pod hotelem Hard Rock Cafe plaża jakas taka ladniejsza i bez glonów a poza tym za nim jest plaza niezagospodarowana a takie sa najfajniejsze. Ponieważ nie ma tam jak dojechać, bo przez hotel nie przepuści ochrona -pozostał spacer wzdłóż plaży. Idzie sie jakies 40-50 min. Jakies 300m przed celem zauważyłem, że po tej dzikiej plaży jeżdzą konno. Córka która była bardzo zmęczona i właśnie zapragnęłą być niesiona "na barana", odzyskała wszystkie siły i pędem pognała w kierunku koni. Własnie trafiliśmy na - wymiane tur". Okazało się, że jazdy sa tutaj codziennie i zasadniczo obsługują jedynie gości z hotelu Hard Rock Cafe. Nie reklamują się nigdzie bo nie potrzebują. A jak chcemy ich znalexć to tu - pod tą palmą mają biuro. Konkretnie to na rzeżbionym i obitym skórą łóżku do masaży. Szef jak zobaczył, że mała aż się klei do koni, powiedział, że jak chcemy to możemy tez pojeżdzić. Bogatszy o doświadczenia ze "spędu", który opisałem szefowi, zapytałem czy można miec "prywatną" wycieczkę tylko dla naszej czwórki? Nie ma problemu - "jutro o 11.00 czekam na was tutaj". A czy można prosić żeby dla dziewczyn były te siwe konie? Będa czekały
Te konie to zupelne przeciwieństwo tamtych - zadbane, zdrowe i nakarmione.
Pojechali...
Ale parę koni zostało
Nastepnego dnia szliśmy tam tylko 30 minut - mała prowadziła peleton. Byliśmy za wcześnie więc jeszcze odbyło sie buszowanie między palamami.
Siwki gotowe do drogi -
Pamiątkowe zdjęcie w kapeluszach zamaist kasków...
A teraz czas na kąpiel w morzu na czystej plazy
Hinczyk... zdjęcia piękne! I bardzo naturalne, ale co tam zdjęcia...Dominikana nawet z glonami jest super!
Żona modelka, córcia - klon żony Można się zapatrzeć
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Dalej plaża przy hotelu HR Cafe
Tu nie ma glonów....
i tu
tu tez nie
syrenka kopenhaska
Ktoś cos wspominał o klonach? Miał rację.
Znowu przechodziliśmy koło palmy....
a w hotelu przy basenie
Kolejny dzień mielismy przeznaczony na wycieczkę na wyspę Catalina.
Zwarci i gotowi meldujemy się o 7.30 w hotelowym lobby - a tu pan od wycieczek stwierdza, że niestety wszystkie wycieczki odwołane ba na trasie sa jakies protesty społeczne, trajk firm przewozowych itp. itd. Nic dzisiaj nie jeżdzi i nie pływa. No to klops
Co tu robić?
A no taksówka i jedziemy na plażę Macao - skoro już jesteśmy wyrychtowani na wyjazd to trzeba atakować.
Przyjezdzamy na plazę gdzieś przed 9.00 - plaża fantastycznie pusta, pogoda piękna.
Pozostałości po biesiadzie
Bezpańskie motocykle drzemią jeszcze
Plaża pusta można zrobić sesyjkę zdjęciową
Jest cudownie
Ajjj - ale fajnie!!!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Podoba mi się Twoja relacja, jednak Dominisia to nie tylko resort.
Bea
Uwielbiam Dominikanę i Twoje zdjęcia obudziły tęsnkotę za tymi lazurami.... Boskie fotki
Na Twoja żonę można patrzec i patrzeć... Córunia tez Cudna
pozdrawiam ciepło:)