Idziemy jeszcze przejść się po miejscowości. Jetřichovice to stara miejscowość mijamy wiele drewnianych domów, które być morze ponad stuletnie, budowane przez lokalnych rzemieślników znających dobrze swój fach. Na pewno z charakterem i dobrze wpisujące się krajobraz. Wygląda, że nie dotarła tu duża komercja. Noclegi oferują klimatyczne pensjonaty , nie ma tu nowoczesnych hoteli molochów, choć nie wiadomo co powstanie przy pokazywanym wcześniej sanatorium dziecięcym. Miejscowość trochę przypomina mi tak lubianą przez nas Czerniawę, w której każdy dom ma swoją historię.
Jak dobrze paamiętam ptaszki można bylo zakupić w tym uroczym domu.
Na parking wracamy tą samą drogą wśród malowniczych skałek.
Godzina jeszcze młoda , postanawiamy jeszcze gdzieś pojechać. Przypominamy sobie , że widzieliśmy reklamę, że w niedalekiej miejscowości (w stronę Decina) jest zamek. Benešov nad Ploučnicí to niezbyt duża miejscowość z ładnym ryneczkiem (z figurą św. Nepomucena środku) .
Ale najważniejszym obiektem jest Zamek w Benešovie nad Ploučnicí to obecnie jeden z najznamienitszych przykładów renesansowej budowli na terenie Czech Cały kompleks zamkowy, jako narodowy pomnik kultury, udostępniony jest do zwiedzania w sezonie turystycznym trwającym od 31 marca do 31 października. Jednak mogliśmy go zobaczyć tylko od zewnątrz bo o tej godzinie już nie było można wejść do środka. Poza wymienionym okresem zamek jest dostępny dla wycieczek jedynie po wcześniejszym uzgodnieniu z administracją zabytku. Wewnątrz (podobno) dla zwiedzających przygotowano wystawy mebli, porcelany, zbroi, obrazów, grafiki i innych przykładów rzemiosła artystycznego, przywołujące wyobrażenie o życiu drobnej szlachty w XVI i XVII wieku.
Trzeba powiedzieć, że z zewnątrz robi wrażenie,. Swietnie zachowany choć ma swoje lata ( kilka razy rozbudowywany, jest z XVI wieku)
Kręcimy się jeszcze w okolicach rynku ale już niewiele ciekawych obiektów. Nie znajdujemy też żadnej knajpki, w której można by zjeść ciepły posiłek.
Wracamy więc do Czeskiej Kamienicy – bo tu możliwości jedzeniowe są zdecydowanie większe. Tym razem wybieramy klimatyczną restaurację Stary Klub. Dania też dość oryginalne.
Tego dnia odwiedziliśmy same mniej znane miejsca, a może ktoś z Was tam był?
Dzień kończymy oczywiście relaksem. Nogi muszą odpocząć bo następnego dnia czeka nas też ciekawa wycieczka – tym razem w miejsce dość znane.
Radek, widzę, że zainteresowało Cię moje danie. Wzięłam to, bo było z knedlikami. Sosik warzywny a mięsko jeśli dobrze pamiętam to była wołowinka. Natomiast męża fasolka była najoryginalniejszym daniem. Polana sosikiem – uznał za bardzo smaczne mimo że nie jest fanem fasolki.
Nel zamek z zewnątrz ciekawy, i tak jak zauważyłaś panował tam taki „niemiecki ordnung”
Następnego dnia (piątek) jedziemy zobaczyć jedną z bardziej znanych atrakcji, tym razem po niemieckiej stronie (w Szwajcarii Saksońskiej) - kamienny most BASTEI. Jedziemy poprzez Hrensko i Bad Schandau. To dwa miasta graniczne nad Łabą. Zatrzymujemy się na chwilę na drodze biegnącej wzdłuż Łaby. Jest ładna pogoda – można pstryknąć fotki z rzeką i ładną panoramą.
Dojeżdżamy na bezpłatny parking skąd wygodnym szlakiem podążamy do Kurortu Rathen, Tu zaczyna się szlak do Bastei. Lokalizacja naszego parkingu na mapce. Spacer bardzo przyjemny – jeśli dobrze pamiętam zajął więcej niż pół godziny. Ale całkowicie warto. Sami oceńcie.
Oczywiście bylo też błotko obowiązkowe na każdej wycieczce
Dochodzimy do Kurortu Rathen. Miejscowość reklamuje się jako wolna od codziennego zgiełku i dobrze skomunikowana, interesująca dla osób, które chcą uwolnić się od hałasu i znaleźć wyciszenie wśród skał, dzikich łąk i szlaków górskich. Moim zdaniem jednak duża ilość turystów pragnących zobaczyć Bastei nie stwarza takich warunków. Wprawdzie więcej turystów przybywa od drugiej strony gdzie zlokalizowane są duże parkingi , ale i tak część usiłuje zaparkować samochody w tej miejscowości.
Całkiem smacznie tutaj jesć dawali podczas naszego pobytu))
Cudnie az wspominam sobie nasze pobyty w tych miejscach))
Idziemy jeszcze przejść się po miejscowości. Jetřichovice to stara miejscowość mijamy wiele drewnianych domów, które być morze ponad stuletnie, budowane przez lokalnych rzemieślników znających dobrze swój fach. Na pewno z charakterem i dobrze wpisujące się krajobraz. Wygląda, że nie dotarła tu duża komercja. Noclegi oferują klimatyczne pensjonaty , nie ma tu nowoczesnych hoteli molochów, choć nie wiadomo co powstanie przy pokazywanym wcześniej sanatorium dziecięcym. Miejscowość trochę przypomina mi tak lubianą przez nas Czerniawę, w której każdy dom ma swoją historię.
Jak dobrze paamiętam ptaszki można bylo zakupić w tym uroczym domu.
Na parking wracamy tą samą drogą wśród malowniczych skałek.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Godzina jeszcze młoda , postanawiamy jeszcze gdzieś pojechać. Przypominamy sobie , że widzieliśmy reklamę, że w niedalekiej miejscowości (w stronę Decina) jest zamek. Benešov nad Ploučnicí to niezbyt duża miejscowość z ładnym ryneczkiem (z figurą św. Nepomucena środku) .
Ale najważniejszym obiektem jest Zamek w Benešovie nad Ploučnicí to obecnie jeden z najznamienitszych przykładów renesansowej budowli na terenie Czech Cały kompleks zamkowy, jako narodowy pomnik kultury, udostępniony jest do zwiedzania w sezonie turystycznym trwającym od 31 marca do 31 października. Jednak mogliśmy go zobaczyć tylko od zewnątrz bo o tej godzinie już nie było można wejść do środka. Poza wymienionym okresem zamek jest dostępny dla wycieczek jedynie po wcześniejszym uzgodnieniu z administracją zabytku. Wewnątrz (podobno) dla zwiedzających przygotowano wystawy mebli, porcelany, zbroi, obrazów, grafiki i innych przykładów rzemiosła artystycznego, przywołujące wyobrażenie o życiu drobnej szlachty w XVI i XVII wieku.
Trzeba powiedzieć, że z zewnątrz robi wrażenie,. Swietnie zachowany choć ma swoje lata ( kilka razy rozbudowywany, jest z XVI wieku)
Kręcimy się jeszcze w okolicach rynku ale już niewiele ciekawych obiektów. Nie znajdujemy też żadnej knajpki, w której można by zjeść ciepły posiłek.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Wracamy więc do Czeskiej Kamienicy – bo tu możliwości jedzeniowe są zdecydowanie większe. Tym razem wybieramy klimatyczną restaurację Stary Klub. Dania też dość oryginalne.
Tego dnia odwiedziliśmy same mniej znane miejsca, a może ktoś z Was tam był?
Dzień kończymy oczywiście relaksem. Nogi muszą odpocząć bo następnego dnia czeka nas też ciekawa wycieczka – tym razem w miejsce dość znane.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Bardzo ladne te drogowskazy.A zamek robi wrazenie-widac,ze dopieszczony
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
...widze "oryginalne" podejście do "Ceasar salad" ; )
ale bardziej zaintrygowało mnie "to brązowe",pływajace..."na brązowym" !????
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Miasteczko i zamek bardzo urokliwe, szkoda ,że nie udało się wam wejść do środka.
Wszystko takie zadbane, czyściutko,...
No trip no life
Radek, widzę, że zainteresowało Cię moje danie. Wzięłam to, bo było z knedlikami. Sosik warzywny a mięsko jeśli dobrze pamiętam to była wołowinka. Natomiast męża fasolka była najoryginalniejszym daniem. Polana sosikiem – uznał za bardzo smaczne mimo że nie jest fanem fasolki.
Nel zamek z zewnątrz ciekawy, i tak jak zauważyłaś panował tam taki „niemiecki ordnung”
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnego dnia (piątek) jedziemy zobaczyć jedną z bardziej znanych atrakcji, tym razem po niemieckiej stronie (w Szwajcarii Saksońskiej) - kamienny most BASTEI. Jedziemy poprzez Hrensko i Bad Schandau. To dwa miasta graniczne nad Łabą. Zatrzymujemy się na chwilę na drodze biegnącej wzdłuż Łaby. Jest ładna pogoda – można pstryknąć fotki z rzeką i ładną panoramą.
Dojeżdżamy na bezpłatny parking skąd wygodnym szlakiem podążamy do Kurortu Rathen, Tu zaczyna się szlak do Bastei. Lokalizacja naszego parkingu na mapce. Spacer bardzo przyjemny – jeśli dobrze pamiętam zajął więcej niż pół godziny. Ale całkowicie warto. Sami oceńcie.
Oczywiście bylo też błotko obowiązkowe na każdej wycieczce
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Dochodzimy do Kurortu Rathen. Miejscowość reklamuje się jako wolna od codziennego zgiełku i dobrze skomunikowana, interesująca dla osób, które chcą uwolnić się od hałasu i znaleźć wyciszenie wśród skał, dzikich łąk i szlaków górskich. Moim zdaniem jednak duża ilość turystów pragnących zobaczyć Bastei nie stwarza takich warunków. Wprawdzie więcej turystów przybywa od drugiej strony gdzie zlokalizowane są duże parkingi , ale i tak część usiłuje zaparkować samochody w tej miejscowości.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!