Witaj Janjus. To fakt ten swiebodzinski Jezus mimo ze wyzszy od tego w Rio to moze pozazdroscic widoczkow
Co do bezpiezenstwa to powiem tak, ze naczytalem sie sporo historii przed wyjazdem i mialem pewne obawy, ktore na szczescie okazaly sie niesluszne. Jest to moje subiektywne odczucie oczywiscie, my czulismy sie bezpiecznie. Bylo nas 3-ch chlopakow wiec to co innego niz podrozowanie solo, bo kazdy uwazal na kazdego. Czesto siedzielismy na plazy jeszcze po zachodzie slonca, kiedy juz robilo sie pusto. Spacerowalismy uliczkami Copacabany wczesnym rankiem i pozna noca. Raz wracalismy z dyskoteki ok 3 i tez nie czulismy zadnego zagrozenia. W metro i autobusach czulismy sie tak samo jak w innym wiekszym europejskim miescie.
Zegarki zostawilismy w domu. Komorki mielismy przy sobie a aparat wyciagalismy tylko kiedy chcielismy zrobic zdjecie. Poza oczywiscie miejscami typowo turystycznymi jak Corcovado czy Ogrody Botaniczne.
Na plaze bralismy tylko tyle ile wiedzielismy ze wydamy. Wszedzie indziej placilismy karta kredytowa.
Widzielismy turystow na plazy obwieszonych aparatami i kamerkami GoPro ale nie bylismy swiadkami zadnego przestepstwa. Mysle ze bezpieczenstwo poprawilo sie w Rio na przestrzeni ostatnich lat. Zdrowy rozsadek wystarczy by z Rio wrocic calo i z dobrymi wspomnieniami.
Ten kierunek kusi mnie i odpycha jednocześnie. Fajnie, że piszesz o kwestii bezpieczeństwa, bo to jest główny czynnik, który odpycha mnie od tego kierunku, a może niesłusznie.
Pewnie już przestało padać , zwiedzajmy dalej bo ciekawie jest
Witaj Zajac1. Fajnie ze jestes. Ja tez mialem ogromne obawy, to byl moj pierwszy wyjazd do Ameryki Pd. Jak juz napisalem wczesniej, naczytalem sie i nasluchalem o bezpieczenatwie w tamtym rejonie, ze przez wiele lat omijalem ten piekny kontynent i jezdzilem do Azji. Postanowilem dac jednak szanse w tym roku i wrocilem zachwycony. Teraz wiem, ze bede wracal do Ameryki Pd o wiele czesciej i juz mnie nic nie zniecheci.
Jak wroce z pracy pojawia sie zdjecia z wodospadow
W Iguazu wyladowalismy ok 1230. Mielismy zabukowany maly, skromny hotelik Canzi Cataratas, polozony 3km od lotniska oraz 500m od bramy wejsciowej. Lokalizacja fantastyczna jezeli chodzi o park. Zaloga malo mowi po angielsku, a na restauracji prawie wcale ale byli bardzo sypatyczni i na migi oraz podstawowym hiszpanskim jakos sie dogadalsmy.
Po zameldowaniu zamowilismy taksowke i pojechalismy do centrum Foz do Iguazu aby zrobic wieksze zapasy na kolejne 3 dni oraz zjedlismy posilek w churrascarii (knajpka gdzie serwuja miesa z grilla i inne pysznosci na wage). Taksowkarz ktory wiozl nas do centrum zaproponowal nam transfer na strone argentynska za 200R$. Umowilimy sie z nim na pojutrze, takze poszukiwanie dojazdu do mielsimy z glowy Kiedy przestalo padac udalismy sie na maly rekonesans terenu oraz na spacer 1,5km szlakiem posrod gaszczy, ktory prowadzil do jednej z doplywow Rio Iguazu.
Nastepnego dnia wstajemy dosc wczesnie, wcinamy sniadanie i udajemy sie do Parku Narodowego Iguazu. Brama do wejscia oddalona jest 500 m od naszego hotelu, takze udajemy sie tam pieszo. Na twarzy mamy banany, mimo ze pogoda nie jest najlepsza. Jest dosc pochmurno i zapowiadane sa opady na popludnie. Na szczescie deszcz nie przychodzi. Ulewy z poprzednich dni spowodowaly ze wodospady byly 'pelniejsze'. Do szczescia brakuje jeszcze slonka.
Park NAodowy Iguazu znajduje sie liscie UNESCO.
Wstep do parku kosztowal 56R$. Po brazylijskiej stronie mozna placic karta. Wszelkie inne atrakcje jak treking albo safari po dzunglii sa dodatkowo platne. No coz wiadomo gdzie sa turysci tam nabija sie kase. My jednak przyjechalismy tylko dla wodospadow. Po przejsciu bramek wsiadamy w autobus ktory dowozi nas do szlaku wiadacego zdluz wodospadow.
Pierwsze spojrzenie na wodospady zapiera dech w piersiach. Tutaj widoczki z platformy gdzie zaczyna sie szlak, naprzeciwko hotelu das Cataratas (na marginesie jedynego, ktory polozony jest na terenie parku)
Witaj Janjus. To fakt ten swiebodzinski Jezus mimo ze wyzszy od tego w Rio to moze pozazdroscic widoczkow
Co do bezpiezenstwa to powiem tak, ze naczytalem sie sporo historii przed wyjazdem i mialem pewne obawy, ktore na szczescie okazaly sie niesluszne. Jest to moje subiektywne odczucie oczywiscie, my czulismy sie bezpiecznie. Bylo nas 3-ch chlopakow wiec to co innego niz podrozowanie solo, bo kazdy uwazal na kazdego. Czesto siedzielismy na plazy jeszcze po zachodzie slonca, kiedy juz robilo sie pusto. Spacerowalismy uliczkami Copacabany wczesnym rankiem i pozna noca. Raz wracalismy z dyskoteki ok 3 i tez nie czulismy zadnego zagrozenia. W metro i autobusach czulismy sie tak samo jak w innym wiekszym europejskim miescie.
Zegarki zostawilismy w domu. Komorki mielismy przy sobie a aparat wyciagalismy tylko kiedy chcielismy zrobic zdjecie. Poza oczywiscie miejscami typowo turystycznymi jak Corcovado czy Ogrody Botaniczne.
Na plaze bralismy tylko tyle ile wiedzielismy ze wydamy. Wszedzie indziej placilismy karta kredytowa.
Widzielismy turystow na plazy obwieszonych aparatami i kamerkami GoPro ale nie bylismy swiadkami zadnego przestepstwa. Mysle ze bezpieczenstwo poprawilo sie w Rio na przestrzeni ostatnich lat. Zdrowy rozsadek wystarczy by z Rio wrocic calo i z dobrymi wspomnieniami.
Not all who wander are lost.
Z przyjemnością doczytałam relację .
Ten kierunek kusi mnie i odpycha jednocześnie. Fajnie, że piszesz o kwestii bezpieczeństwa, bo to jest główny czynnik, który odpycha mnie od tego kierunku, a może niesłusznie.
Pewnie już przestało padać , zwiedzajmy dalej bo ciekawie jest
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Witaj Zajac1. Fajnie ze jestes. Ja tez mialem ogromne obawy, to byl moj pierwszy wyjazd do Ameryki Pd. Jak juz napisalem wczesniej, naczytalem sie i nasluchalem o bezpieczenatwie w tamtym rejonie, ze przez wiele lat omijalem ten piekny kontynent i jezdzilem do Azji. Postanowilem dac jednak szanse w tym roku i wrocilem zachwycony. Teraz wiem, ze bede wracal do Ameryki Pd o wiele czesciej i juz mnie nic nie zniecheci.
Jak wroce z pracy pojawia sie zdjecia z wodospadow
Not all who wander are lost.
Czekam na wodospady
Ok jedziemy zatem dalej.
W Iguazu wyladowalismy ok 1230. Mielismy zabukowany maly, skromny hotelik Canzi Cataratas, polozony 3km od lotniska oraz 500m od bramy wejsciowej. Lokalizacja fantastyczna jezeli chodzi o park. Zaloga malo mowi po angielsku, a na restauracji prawie wcale ale byli bardzo sypatyczni i na migi oraz podstawowym hiszpanskim jakos sie dogadalsmy.
Po zameldowaniu zamowilismy taksowke i pojechalismy do centrum Foz do Iguazu aby zrobic wieksze zapasy na kolejne 3 dni oraz zjedlismy posilek w churrascarii (knajpka gdzie serwuja miesa z grilla i inne pysznosci na wage). Taksowkarz ktory wiozl nas do centrum zaproponowal nam transfer na strone argentynska za 200R$. Umowilimy sie z nim na pojutrze, takze poszukiwanie dojazdu do mielsimy z glowy Kiedy przestalo padac udalismy sie na maly rekonesans terenu oraz na spacer 1,5km szlakiem posrod gaszczy, ktory prowadzil do jednej z doplywow Rio Iguazu.
Not all who wander are lost.
Nastepnego dnia wstajemy dosc wczesnie, wcinamy sniadanie i udajemy sie do Parku Narodowego Iguazu. Brama do wejscia oddalona jest 500 m od naszego hotelu, takze udajemy sie tam pieszo. Na twarzy mamy banany, mimo ze pogoda nie jest najlepsza. Jest dosc pochmurno i zapowiadane sa opady na popludnie. Na szczescie deszcz nie przychodzi. Ulewy z poprzednich dni spowodowaly ze wodospady byly 'pelniejsze'. Do szczescia brakuje jeszcze slonka.
Park NAodowy Iguazu znajduje sie liscie UNESCO.
Wstep do parku kosztowal 56R$. Po brazylijskiej stronie mozna placic karta. Wszelkie inne atrakcje jak treking albo safari po dzunglii sa dodatkowo platne. No coz wiadomo gdzie sa turysci tam nabija sie kase. My jednak przyjechalismy tylko dla wodospadow. Po przejsciu bramek wsiadamy w autobus ktory dowozi nas do szlaku wiadacego zdluz wodospadow.
Not all who wander are lost.
Pierwsze spojrzenie na wodospady zapiera dech w piersiach. Tutaj widoczki z platformy gdzie zaczyna sie szlak, naprzeciwko hotelu das Cataratas (na marginesie jedynego, ktory polozony jest na terenie parku)
Not all who wander are lost.
To wlasnie Hotel las Cataratas
Not all who wander are lost.
Kaskady fantastyczne !!!!!! co za widok pewnie i głosno jak tyle wody spada..
A powiedz jak park jest czynny ? pytam sie pod kątem spedzenia tam wschodu czy zachodu słońca , bo to musi tam pewnie wyglądać zjawiskowo ..
No trip no life
Kurczę z pogodą mieliście trochę ph ,ale faktycznie dzięki temu wodospady miały dużo wody .
Hotel sprawdziłam na tripie i wygląda, że spokojnie można tam nocować .
Oj coraz bardziej jestem przekonana na wyprawę w miejsca, które do tej pory pozostawały tylko w marzeniach
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/