A teraz fotki zrobione przy okazji safari na słoniach (niestety podczas jazdy bardzo trzęsło, więc trudno było o ostre fotki, zwłaszcza poruszających się zwierząt)
Bolek,Wy na tych łupinkach śmigaliś ie pomiędzy tymi ogromnymi krokodylami .A słoni mi po prostu żal ...raz że na tych łańcuchach a dwa że okropnie przeładowane turystami .
Śniadaniu w hotelu mieliśmy tego dnia o 7:15. Potem się wykwaterowaliśmy i o 7:44 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katmandu. Wracaliśmy tą samą trasą, co poprzednio, ale tym razem zajęła ona nam prawie 2 razy tyle czasu, co poprzednio. Początek jazdy tego nie zapowiadał i wszystko szło dobrze, po drodze zatrzymaliśmy się w dwóch miejscach, aby zrobić zdjęcia ładnych górskich widoków (z płynącą w dolinie rzeką), w drugim z tych miejsc dodatkową atrakcją było przejście po wiszącym nad rzeką moście. Potem zatrzymaliśmy się w tej samej restauracji, co poprzednio na dłuższy postój restauracyjno-toaletowy (podczas niego chętni mogli zjeść lunch we własnym zakresie). Potem ruszyliśmy w dalszą drogę (mieliśmy jeszcze krótki postój na tankowanie), niestety popsuła się pogoda i zaczęło coraz mocniej padać, co spowodowało paraliż na wąskiej, miejscami gruntowej drodze. Miejscami potworzyły się błotniste bajora i niektóre samochody miałem problem, żeby je pokonać, a tym samym blokowały ruch, bo nie bardzo było jak je wyminąć. Ok. 14-stej utknęliśmy na dłuższy czas. Potem jechaliśmy krótkimi zrywami, dopiero po 17-stej udało się szybciej ruszyć, ale jakiś czas potem znowu mieliśmy przymusowy postój. Ostatecznie dotarliśmy do hotelu Tibet w Katmandu dopiero o 18:50 czyli po ponad 11(!) godzinach od wyruszenia z Sauraha. Po zakwaterowaniu i odświeżeniu się wyruszyliśmy (o 19:20) na uroczystą (ostatnią w Nepalu) kolację do restauracji poza naszym hotelem. Tam oprócz szeregu miejscowych dań zaserwowano nam także występy artystyczne (różne tańce przy akompaniamencie rozmaitych instrumentów i śpiewie). Do hotelu wróciliśmy ok. 21:15 i na tym zakończyliśmy wspólny program.
A teraz fotki zrobione przy okazji safari na słoniach (niestety podczas jazdy bardzo trzęsło, więc trudno było o ostre fotki, zwłaszcza poruszających się zwierząt)
Na zakończenie kilka fotek z wieczornego tańca z kijami
I jedna fotka z kolacji
Bolek,Wy na tych łupinkach śmigaliś ie pomiędzy tymi ogromnymi krokodylami .A słoni mi po prostu żal ...raz że na tych łańcuchach a dwa że okropnie przeładowane turystami .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Na znacznie bardziej chybotliwych łupinkach pływałem w Wenezueli po rzece z piraniami, więc tu był w sumie luzik
1 III 2013 r. (sobota)
Śniadaniu w hotelu mieliśmy tego dnia o 7:15. Potem się wykwaterowaliśmy i o 7:44 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katmandu. Wracaliśmy tą samą trasą, co poprzednio, ale tym razem zajęła ona nam prawie 2 razy tyle czasu, co poprzednio. Początek jazdy tego nie zapowiadał i wszystko szło dobrze, po drodze zatrzymaliśmy się w dwóch miejscach, aby zrobić zdjęcia ładnych górskich widoków (z płynącą w dolinie rzeką), w drugim z tych miejsc dodatkową atrakcją było przejście po wiszącym nad rzeką moście. Potem zatrzymaliśmy się w tej samej restauracji, co poprzednio na dłuższy postój restauracyjno-toaletowy (podczas niego chętni mogli zjeść lunch we własnym zakresie). Potem ruszyliśmy w dalszą drogę (mieliśmy jeszcze krótki postój na tankowanie), niestety popsuła się pogoda i zaczęło coraz mocniej padać, co spowodowało paraliż na wąskiej, miejscami gruntowej drodze. Miejscami potworzyły się błotniste bajora i niektóre samochody miałem problem, żeby je pokonać, a tym samym blokowały ruch, bo nie bardzo było jak je wyminąć. Ok. 14-stej utknęliśmy na dłuższy czas. Potem jechaliśmy krótkimi zrywami, dopiero po 17-stej udało się szybciej ruszyć, ale jakiś czas potem znowu mieliśmy przymusowy postój. Ostatecznie dotarliśmy do hotelu Tibet w Katmandu dopiero o 18:50 czyli po ponad 11(!) godzinach od wyruszenia z Sauraha. Po zakwaterowaniu i odświeżeniu się wyruszyliśmy (o 19:20) na uroczystą (ostatnią w Nepalu) kolację do restauracji poza naszym hotelem. Tam oprócz szeregu miejscowych dań zaserwowano nam także występy artystyczne (różne tańce przy akompaniamencie rozmaitych instrumentów i śpiewie). Do hotelu wróciliśmy ok. 21:15 i na tym zakończyliśmy wspólny program.