Janjus no z jednej strony zadrość i bardzo by sie chciało, ale z drugiej to jednak cięzka praca plus do tego to bujanie.... no i brak snu dla mnie nie do przejście, chyba, że wam tam jakiś prozak dawali ? Super fajna przygoda ja też byłam na rejsie 2 razy pierwszy i ostatni ! to bujanie i ta mała przestrzeń życiowa, i te wahty i ja już dziękuję!
Jestem dla Ciebie i współtowarzyszy pełna podziwu!
Bea.
Ja w tej chwili nie pamietam o tych mniej przyjemnych rzeczach.Na bujanie nie jestem wrażliwy.Najbardziej nie po myśli było mi ,że w kazdym porcie mieliśmy wachte.Nigdy nawet nie pomyślałem ,że tak pozytywnie zniose trudy,tej eskapady i będe miał tak wielką satysfakcje,że mimo ciężkiej wachty nie dałem plamy.Ja szczur lądowy odbyłem rejs na żaglowcu
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Wachty i zapierniczaństwo chyba nawet nie byłyby dla mnie takie starzne, ale na samą myśl o BUJANIU mnie mdli - oj wystarczy, że sobie popatrzę.
Mariusz,
Piszesz .o bujaniu,że Cię mdli.To nie była żadna ujma dla tych ,co bujania w pierwszych dniach nie tolerowali.Torebke trzeba mieć przy sobie Po posiłkach też jest mniej zmywania To są oczywiście zarty i tylko współczuć tym co są wrażliwi.
Nie mam zdjęć ani filmu,bo podczas największego bujania wszyscy walczyli z żaglami,a ja stałem za kołem sterowym i starałem się Pogorię utrzymać na kursie.To podczas naszej wachty pobiliśmy rekord prędkości podczas całego rejsu
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Tak jak już pisałem nie mieliśmy pewności co do terminu wypłyniecia z Setubal.
Po kolacji na luziku siedzimy w grupkach i jeszcze sie integrujemy .Jes już po zachodzie słońca,który jest podobnie jak u nas ,bo mamy godzine przesuniecia.Co niektórzy już leżą na kojach.Nic się nie dzieje ,ale ja nie ruszam sie z pokładu.Ciągle myślę jak to będzie z odcumowanie i wypłynieciem z poru.Jedyne co jest pewne to ,że będziemy płynąć na silniku,bo wiatru wcale nie ma.Wolałbym aby wypłynąć dziś ,bo nastepnego dnia mam wachte od 4 rano i wtedy najprawdopodobnie ,to my byśmy wypływali
Nagle rozlega sie dzwięk dzwonka i kapitan wydaje rozkaz wypłynięcia.My obsługujemy motorówke więc opuszczamy ponton na wodę.Nie jest źle bo już wcześniej trenowaliśmy tą czynnośc.Na nabrzeżu zostają ludzie z wachty która zajmuje się cumami.Silnik odpalony i manewrami dowodzi kapitan,a za sterem stoi mechanik.Steruje manetką a nie kołem sterowym.Cumy zrzucone i wykonujemy zwrot wolno oddalając sie od portu.Cumowniczy wskakują do motorówki i podpływają pod bok Pogorii,skąd my ich podejmujemy i wciągamy motorówkę na pokład.Wypływamy z zatoki i kierujemy sie w kierunku oceanu.Po prawej stronie widać światła całej aglomeracji Lizbony.Wachta nawigacyjna jest już rozstawiona na stanowiskach.Jedna osoba stoi za kołem sterowym.Druga osoba pełni dyżur w kabinie nawigacyjnej.2 osoby stoją na wysokości grota tj w jednej trzecej od rufy,to tz,oczy i oni jedna z prawe jedna z lewej mają za zadanie obserwowania co widac po oby stronach dziobu blisko i na horyzoncie.Gdy cos zauważą np.statek to muszą meldować oficerowi wachtowemu.Jedna osoba stoi na rufie i obserwuje co się dzieje z tyłu.Pozostałe osoby mają chwilę wolne,bo zmiany na stanowiskach są co pół godziny.
Rejs rozpoczęty i pirwsze mile za nami.Noc i rozgwieżdżone niebo ,ciepła noc powoduje ,że nie chce sie spać.Nam już nie za bardzo się opłaca spac bo jest 2 w nocy a o 4 zaczynamy wachtę.
Dziś już idę spać,a dalej popłyniemy jutro
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Pierwsza wachta zaczęta.Na początku każdy staje na stanowisku po pół godziny.Jest ciepło i wieje lekki wiatr ale od dziobu.Wachta mija i zaczyna się pierwszy apel na oceanie.Dowiadujemy sie ,że w dalszym ciągu będą trwały szkolenia wszelkiego rodzaju i będą próbne alarmy.
Bosman oświadcza,że wachta 3 dzisiaj ma wolne.......do godziny 11.Po wachcie śniadanie,prysznic i jest godzina 9,30 więc nie warto się kłaść.Pierwszą pracą jaką dostaje jest szycie dziurawego żagla latacza.
Ten skórzany element to taki naparstek.Łata jest przyklejona po obu stronach dziury i przez 3 warstwy trzeba przebić dziurę szydłem i wtedy dopiero igłą przeciąga się grubą nić.
Zrobiono mi zdjęcie przy tym zajęciu.
Już płyniemy.
Oczy na wachcie obserwują co się dzieje przed dziobem.
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Podczas wachty bosmańskiej cała nasza grupa miała zajęcie przy pracach typu naprawczego.Nie były to ciężkie prace,ale we znaki dawało się zmęczenie.Była też nauka wiązania węzłów.Odbył sie pierwszy z alarmów,tj.alarm pożarowy.Po kolacji bosman dał nam już wolne ,bo o 20 zaczynaliśmy wachtę nawigacyjną.
Opiszę posiłki na Pogorii.
Sniadanie-
Chleb dzień wcześniej rozmrożony,odpiekaliśmy w takim piekakarniku z regulacją temperatury i co najważniejsze regulacją wilgotności przez co chleb był ciepły ,z lekko chrupiącą skórką.Był chleb normalny i ciemny lub z ziarnami.Prawie zawsze mimo,ze ładowaliśmy pwłny piekarnik chleba brakowało i trzeba było dokładac.
Wędliny w plasterkach ,kilka rodzajów,Ser żólty i żółty wędzony,serki topione ,serek almette.
Mięsa pieczone przez kucharza,wyśmienite,też krojone w plasterki.Twarożek z białego sera,pomidor,dżem,pasztet.
Wiele razy na śniadanie były jakies kiełbaski na ciepło.
Obiad-
Na pierwsze danie zupa,przez cały rejs nigdy się nie powtórzyła ta sama.Zupy były pyszne.
Na drugie zawsze jakieś mięso,ziemniaki ,kasza ,surówka,kompot.Też przez cały rejs nie było tego samego dania na obiad.
Kolacja-
Podobnie jak śniadanie tylko nieraz też coś na ciepło.
Jedzenie zawsze zostawało i częśc jedzenia było w lodówce,a część w mesie .Można było zawsze skorzystać z czajnika i herbaty różnych gatunków.Kawę trzeba było miec swoją.
Po obiedzie zawsze też zostawała zupa i mięsa które zawsze można było sobie odgrzać.
Zawsze o każdej porze dnia i nocy można było sobie coś wziąść do jedzenia i picia.Mimo ciężkiej pracy nikt raczej nie stracił na wadze
Skąd się brały produkty na statku?
Autokar który przywiózł naszych zmienników przywiózł też zaopatrzenie w żywność i środki czystości.
Chleb był pofoliowany ,mięsa ,wędliny pakowane próżniowo.Wszystkie produkty najlepszych Polskich firm,bardzo dobre jakościowo.
Wędliny nawet po rozmrożeniu smaczne.
Warzywa przeważnie kupowane w krajach w których Pogoria zawijała do portów.
Za sterem.
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Bea.
Ja w tej chwili nie pamietam o tych mniej przyjemnych rzeczach.Na bujanie nie jestem wrażliwy.Najbardziej nie po myśli było mi ,że w kazdym porcie mieliśmy wachte.Nigdy nawet nie pomyślałem ,że tak pozytywnie zniose trudy,tej eskapady i będe miał tak wielką satysfakcje,że mimo ciężkiej wachty nie dałem plamy.Ja szczur lądowy odbyłem rejs na żaglowcu
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Mariusz,
Piszesz .o bujaniu,że Cię mdli.To nie była żadna ujma dla tych ,co bujania w pierwszych dniach nie tolerowali.Torebke trzeba mieć przy sobie Po posiłkach też jest mniej zmywania To są oczywiście zarty i tylko współczuć tym co są wrażliwi.
Nie mam zdjęć ani filmu,bo podczas największego bujania wszyscy walczyli z żaglami,a ja stałem za kołem sterowym i starałem się Pogorię utrzymać na kursie.To podczas naszej wachty pobiliśmy rekord prędkości podczas całego rejsu
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Tak jak już pisałem nie mieliśmy pewności co do terminu wypłyniecia z Setubal.
Po kolacji na luziku siedzimy w grupkach i jeszcze sie integrujemy .Jes już po zachodzie słońca,który jest podobnie jak u nas ,bo mamy godzine przesuniecia.Co niektórzy już leżą na kojach.Nic się nie dzieje ,ale ja nie ruszam sie z pokładu.Ciągle myślę jak to będzie z odcumowanie i wypłynieciem z poru.Jedyne co jest pewne to ,że będziemy płynąć na silniku,bo wiatru wcale nie ma.Wolałbym aby wypłynąć dziś ,bo nastepnego dnia mam wachte od 4 rano i wtedy najprawdopodobnie ,to my byśmy wypływali
Nagle rozlega sie dzwięk dzwonka i kapitan wydaje rozkaz wypłynięcia.My obsługujemy motorówke więc opuszczamy ponton na wodę.Nie jest źle bo już wcześniej trenowaliśmy tą czynnośc.Na nabrzeżu zostają ludzie z wachty która zajmuje się cumami.Silnik odpalony i manewrami dowodzi kapitan,a za sterem stoi mechanik.Steruje manetką a nie kołem sterowym.Cumy zrzucone i wykonujemy zwrot wolno oddalając sie od portu.Cumowniczy wskakują do motorówki i podpływają pod bok Pogorii,skąd my ich podejmujemy i wciągamy motorówkę na pokład.Wypływamy z zatoki i kierujemy sie w kierunku oceanu.Po prawej stronie widać światła całej aglomeracji Lizbony.Wachta nawigacyjna jest już rozstawiona na stanowiskach.Jedna osoba stoi za kołem sterowym.Druga osoba pełni dyżur w kabinie nawigacyjnej.2 osoby stoją na wysokości grota tj w jednej trzecej od rufy,to tz,oczy i oni jedna z prawe jedna z lewej mają za zadanie obserwowania co widac po oby stronach dziobu blisko i na horyzoncie.Gdy cos zauważą np.statek to muszą meldować oficerowi wachtowemu.Jedna osoba stoi na rufie i obserwuje co się dzieje z tyłu.Pozostałe osoby mają chwilę wolne,bo zmiany na stanowiskach są co pół godziny.
Rejs rozpoczęty i pirwsze mile za nami.Noc i rozgwieżdżone niebo ,ciepła noc powoduje ,że nie chce sie spać.Nam już nie za bardzo się opłaca spac bo jest 2 w nocy a o 4 zaczynamy wachtę.
Dziś już idę spać,a dalej popłyniemy jutro
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
janjus no to się zaczyna , taniec na falach ! Achoj przygodo ! Stopy wody pod kilem !
Bea
Bea,już się zaczełona dobre.
Żeby była jakaś oriętacja ,to pokażę ożaglowanie Pogorii.
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Pierwsza wachta zaczęta.Na początku każdy staje na stanowisku po pół godziny.Jest ciepło i wieje lekki wiatr ale od dziobu.Wachta mija i zaczyna się pierwszy apel na oceanie.Dowiadujemy sie ,że w dalszym ciągu będą trwały szkolenia wszelkiego rodzaju i będą próbne alarmy.
Bosman oświadcza,że wachta 3 dzisiaj ma wolne.......do godziny 11.Po wachcie śniadanie,prysznic i jest godzina 9,30 więc nie warto się kłaść.Pierwszą pracą jaką dostaje jest szycie dziurawego żagla latacza.
Ten skórzany element to taki naparstek.Łata jest przyklejona po obu stronach dziury i przez 3 warstwy trzeba przebić dziurę szydłem i wtedy dopiero igłą przeciąga się grubą nić.
Zrobiono mi zdjęcie przy tym zajęciu.
Już płyniemy.
Oczy na wachcie obserwują co się dzieje przed dziobem.
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Dalsze plansze obrazujące rozmieszczenie lin do poszczególnych żagli.Tu można zobaczyć jak wiele jest lin.
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Podczas wachty bosmańskiej cała nasza grupa miała zajęcie przy pracach typu naprawczego.Nie były to ciężkie prace,ale we znaki dawało się zmęczenie.Była też nauka wiązania węzłów.Odbył sie pierwszy z alarmów,tj.alarm pożarowy.Po kolacji bosman dał nam już wolne ,bo o 20 zaczynaliśmy wachtę nawigacyjną.
Opiszę posiłki na Pogorii.
Sniadanie-
Chleb dzień wcześniej rozmrożony,odpiekaliśmy w takim piekakarniku z regulacją temperatury i co najważniejsze regulacją wilgotności przez co chleb był ciepły ,z lekko chrupiącą skórką.Był chleb normalny i ciemny lub z ziarnami.Prawie zawsze mimo,ze ładowaliśmy pwłny piekarnik chleba brakowało i trzeba było dokładac.
Wędliny w plasterkach ,kilka rodzajów,Ser żólty i żółty wędzony,serki topione ,serek almette.
Mięsa pieczone przez kucharza,wyśmienite,też krojone w plasterki.Twarożek z białego sera,pomidor,dżem,pasztet.
Wiele razy na śniadanie były jakies kiełbaski na ciepło.
Obiad-
Na pierwsze danie zupa,przez cały rejs nigdy się nie powtórzyła ta sama.Zupy były pyszne.
Na drugie zawsze jakieś mięso,ziemniaki ,kasza ,surówka,kompot.Też przez cały rejs nie było tego samego dania na obiad.
Kolacja-
Podobnie jak śniadanie tylko nieraz też coś na ciepło.
Jedzenie zawsze zostawało i częśc jedzenia było w lodówce,a część w mesie .Można było zawsze skorzystać z czajnika i herbaty różnych gatunków.Kawę trzeba było miec swoją.
Po obiedzie zawsze też zostawała zupa i mięsa które zawsze można było sobie odgrzać.
Zawsze o każdej porze dnia i nocy można było sobie coś wziąść do jedzenia i picia.Mimo ciężkiej pracy nikt raczej nie stracił na wadze
Skąd się brały produkty na statku?
Autokar który przywiózł naszych zmienników przywiózł też zaopatrzenie w żywność i środki czystości.
Chleb był pofoliowany ,mięsa ,wędliny pakowane próżniowo.Wszystkie produkty najlepszych Polskich firm,bardzo dobre jakościowo.
Wędliny nawet po rozmrożeniu smaczne.
Warzywa przeważnie kupowane w krajach w których Pogoria zawijała do portów.
Za sterem.
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Janjus za sterem Pogorii *good*to jest COS !!! alez musisz byc dumny i blady
No trip no life
Nelcia,to nie ja jestem za sterem,ale na tym zdjęciu to już ja.Mam tylko kilka zdjęć od innych ,bo na swoim aparacie wcale
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.