Papuas doskonale wie, że ja już zapoznałam się dość dokładnie z jego Etiopią wcześniej na innym portalu co szeroko kiedyś komentowałam i dziękowałam za Relację (tutaj tylko dooglądam sobie ponownie zdjęcia, bo są większe i wyraźniejsze) , ale co do wpisu Radka, to tylko napiszę od siebie , że mam tak samo ; dla mnie ubóstwo, nędza, bieda czy jakkolwiek to nazwać nigdy nie były "egzotyczne" ; też dostaje traumy w takich miejscach, tylko że ta długo jeszcze mnie potem "trzyma" , nawet jak juz wrócę do domu.... ; i może nie tyle czuję się winna tej sytuacji , co zawsze wstydzę się siebie przed takimi ludźmi...., że mam buty, czyste ubranie, że jestem umyta, najedzona, mam aparat fotograficzny,itd.... dla nich jest to widok kosmity! mimo, że turystów widują często i juz nawykli, ; takie widoki tej przerażającej biedy po prostu "bolą" od samego patrzenia, a potem śnią się tygodniami..... a te muchy..... takie dzieci oglądałam w Kenii, tak bezbronne... że już nie reagujace na liczne owoday łażące po nich wszędzie i kąsające.....
dziwny jest ten świat..... od przerażającej biedy i bólu do równie przerażającego, zepsutego do cna bogactwa aż na granicy szaleństwa!
Nie czuję się winny i odpowiedzialny za całe zło tego świata, dla mnie bieda też nie jest "egzotyczna"; to co nie robić w takich miejscach Foto?? Moja wrażliwość najpełniej budzi się dopiero, gdy na komputerze spojrzę w oczy tego dziecka i to nie to, że robiąc foto jestem obojętny na nieszczęście. Ale co mogę zrobić?? Praktycznie nic, bo żaden datek nie zmieni ich losu. Nie w Etiopii, ale były sytuacje kiedy czułem wstyd wobec miejscowych, biednych ludzi tyle tylko, że była to ewidentna wina biura podróży, nie moja. Cóż, jeżdżąc na objazdówki (a tylko tak jeżdżę) trudno wybierać li tylko kraje, gdzie wszyscy żyją szczęśliwie (takich pewnie nie ma wcale). Robiąc foto staram się po reportersku pokazać o odwiedzonym kraju jakąś prawdę, widzianą moimi oczami. Tak, jakiś osobisty wstyd zawsze istnieje, bo ci ludzie mogą się trochę czuć jak zwierzęta w zoo. Oczywiście jakieś datki są, tu w Etiopii najczęściej w postaci ubrań, zabawek i słodyczy, ale ... Jak zauważyła Piea wpadamy jak kosmici dosłownie na kilka chwil, wchodzimy z butami w ich życie; czy mogą czuć się komfotowo? Jednak wstyd. Na miejscu to oczywiście ciekawość bierze górę nad refleksjami ...
Rankiem, a właściwie skoro świt, zaczynamy ostatni dzień jazdy. Widoki, widoki, spotkania z dżeladami, spojrzenie na Wielki Rów, wizyta w wiosce plemienia Oromo (ja tam różnic w wioskach różnych plemion nie widziałem - wszędzie bieda i warunki nie do życia) i późnym popołudniem meldujemy się w hotelu w Addis Abebie. Najpierw rozdział pokoi, przerwa na odświeżenie się i wyjazd na pożegnalną kolację z występami. Wracając do przejazdu przez Etiopię - oczywiście realizując program razem z wycieczką odwiedzałem wioski i robiłem mnóstwo zdjęć ich mieszkańcom, ale ... Dopiero w domu, segregując i obrabiając foto spojrzałem w oczy Etiopczykom; można tam dostrzec różne emocje i to nie zawsze pozytywne. Cóż, dziwić się nie można.
Dla porównania hol hotelu i przydrożne sklepiki jeszcze o tej porze zamknięte, a znajdujące się tuż obok, dosłownie 3 min jazdy. Po wyjeździe z miasta biegające po pionowej skale dżelady. Oczywiście zatrzymujemy się i foto, ale przy tym oświetleniu i sporej odległości zdjęcia mizerne.
Nel, Ty od razu z grubej rury i w dodatku "ymtymnie"; ale Adminowi wolno
Nie wiem jak inni wycieczkowicze, ale wiem jak nasza czwórka, bo byliśmy rodzinnie w 4 osoby - 2 siostry i 2 szwagrów. Zawsze na egzotycznych objazdówkach dochodzi do wymiany flory bakteryjnej, która odbywa się w sposób spokojny lub gwałtowny. Zainteresowani wiedzą, że na wycieczkę trzeba zabrać środki antybiegaczkowe, żeby się nie odwodnić. Nie inaczej było i tym razem, chociaż wymiana bakterii wystąpiła u nas w sposób gwałtowny. Jedzenie, z tego co pamiętam, było raczej takie europejskie niż lokalne. Dodatkowo w stolicy były chyba jakieś mankamenty w procedurach przygotowania posiłków, bo koniec wycieczki, flora dawno wymieniona, a tu kłopoty żołądkowe i przed zwiedzaniem trza łyknąć tabletki.
Jeden wątek dotychczas pominięty. Na drogach zbliżając się do stolicy pojawiają się patrole wojskowe kontrolujące przejeżdżające samochody, głównie ciężarówki. Żołnierze pod bronią, jakieś podnoszone i opuszczane łańcuchy i kontrola. My, jako turyści przejeżdżaliśmy obok posterunku nie kontrolowani; bodaj raz żołnierz rzucił okiem na dokumenty kierowcy. Sorki, ale foto posterunku nie będzie - widząc warunki w jakich żyją tu ludzie, wyobraziłem se areszt. W wielu miejscach przekraczałem już zakazy fotografowania, ale posterunek wojskowy w Etiopii, ooo nie. Zrobiłem co prawda foto żołnierzom idącym drogą po służbie, ale to jedynie od tyłu Więc kilka foto z drogi i dojeżdżamy do miejsca, gdzie dżelady koczują na drodze. Kierowcy wyrzucając jedzenie z samochodów przyzwyczaili małpy do łatwego żebractwa i oswoili je z obecnością ludzi.
To już ostatnie foto "małp o krwawiącym sercu", nieomal oswojone wyrzucanym z samochodów jedzeniem. Zajęte swoimi sprawami zupełnie nie zwracały uwagi na kręcących się między nimi ludzi. To tutaj samiec dżelady rzucił sporym kamieniem w akcie dominacji lub dla przepędzenia potencjalnych rywali, a potem bez krępacji bara bara.
...tymi dzisiejszymi fotkami treoszkę rozmyłeś fatalne wrażenie jakie pozostawiły u mnie "zdjęcia z wioski"
myślałem wczesniej, eee tam bieda,pewnie typowa ustawka "pod turystów" aby dostać wiecej datków...
...ale gdy po ludziach łażą muchy, to musi być bieda !!! : (
żle znosze takie klimaty ponieważ...czuje się winny za tak wygladajacy świat...
...a do tego świadomośc że "kolo kopiący gałe" ma wiekszy roczny dochód niż budżet niejednej prowincji w tym podobnych krajach,smutne : ((
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Papuas doskonale wie, że ja już zapoznałam się dość dokładnie z jego Etiopią wcześniej na innym portalu co szeroko kiedyś komentowałam i dziękowałam za Relację (tutaj tylko dooglądam sobie ponownie zdjęcia, bo są większe i wyraźniejsze) , ale co do wpisu Radka, to tylko napiszę od siebie , że mam tak samo ; dla mnie ubóstwo, nędza, bieda czy jakkolwiek to nazwać nigdy nie były "egzotyczne" ; też dostaje traumy w takich miejscach, tylko że ta długo jeszcze mnie potem "trzyma" , nawet jak juz wrócę do domu.... ; i może nie tyle czuję się winna tej sytuacji , co zawsze wstydzę się siebie przed takimi ludźmi...., że mam buty, czyste ubranie, że jestem umyta, najedzona, mam aparat fotograficzny,itd.... dla nich jest to widok kosmity! mimo, że turystów widują często i juz nawykli, ; takie widoki tej przerażającej biedy po prostu "bolą" od samego patrzenia, a potem śnią się tygodniami..... a te muchy..... takie dzieci oglądałam w Kenii, tak bezbronne... że już nie reagujace na liczne owoday łażące po nich wszędzie i kąsające.....
dziwny jest ten świat..... od przerażającej biedy i bólu do równie przerażającego, zepsutego do cna bogactwa aż na granicy szaleństwa!
Piea
Nie czuję się winny i odpowiedzialny za całe zło tego świata, dla mnie bieda też nie jest "egzotyczna"; to co nie robić w takich miejscach Foto?? Moja wrażliwość najpełniej budzi się dopiero, gdy na komputerze spojrzę w oczy tego dziecka i to nie to, że robiąc foto jestem obojętny na nieszczęście. Ale co mogę zrobić?? Praktycznie nic, bo żaden datek nie zmieni ich losu. Nie w Etiopii, ale były sytuacje kiedy czułem wstyd wobec miejscowych, biednych ludzi tyle tylko, że była to ewidentna wina biura podróży, nie moja. Cóż, jeżdżąc na objazdówki (a tylko tak jeżdżę) trudno wybierać li tylko kraje, gdzie wszyscy żyją szczęśliwie (takich pewnie nie ma wcale). Robiąc foto staram się po reportersku pokazać o odwiedzonym kraju jakąś prawdę, widzianą moimi oczami. Tak, jakiś osobisty wstyd zawsze istnieje, bo ci ludzie mogą się trochę czuć jak zwierzęta w zoo. Oczywiście jakieś datki są, tu w Etiopii najczęściej w postaci ubrań, zabawek i słodyczy, ale ... Jak zauważyła Piea wpadamy jak kosmici dosłownie na kilka chwil, wchodzimy z butami w ich życie; czy mogą czuć się komfotowo? Jednak wstyd. Na miejscu to oczywiście ciekawość bierze górę nad refleksjami ...
papuas
Rankiem, a właściwie skoro świt, zaczynamy ostatni dzień jazdy. Widoki, widoki, spotkania z dżeladami, spojrzenie na Wielki Rów, wizyta w wiosce plemienia Oromo (ja tam różnic w wioskach różnych plemion nie widziałem - wszędzie bieda i warunki nie do życia) i późnym popołudniem meldujemy się w hotelu w Addis Abebie. Najpierw rozdział pokoi, przerwa na odświeżenie się i wyjazd na pożegnalną kolację z występami. Wracając do przejazdu przez Etiopię - oczywiście realizując program razem z wycieczką odwiedzałem wioski i robiłem mnóstwo zdjęć ich mieszkańcom, ale ... Dopiero w domu, segregując i obrabiając foto spojrzałem w oczy Etiopczykom; można tam dostrzec różne emocje i to nie zawsze pozytywne. Cóż, dziwić się nie można.
Dla porównania hol hotelu i przydrożne sklepiki jeszcze o tej porze zamknięte, a znajdujące się tuż obok, dosłownie 3 min jazdy. Po wyjeździe z miasta biegające po pionowej skale dżelady. Oczywiście zatrzymujemy się i foto, ale przy tym oświetleniu i sporej odległości zdjęcia mizerne.
papuas
Papuas, a powiedz jak sie czuli wycieczkowicze? czy były jakieś problemy po lokalnym jedzeniu czy spoko ?
No trip no life
Nel, Ty od razu z grubej rury i w dodatku "ymtymnie"; ale Adminowi wolno
Nie wiem jak inni wycieczkowicze, ale wiem jak nasza czwórka, bo byliśmy rodzinnie w 4 osoby - 2 siostry i 2 szwagrów. Zawsze na egzotycznych objazdówkach dochodzi do wymiany flory bakteryjnej, która odbywa się w sposób spokojny lub gwałtowny. Zainteresowani wiedzą, że na wycieczkę trzeba zabrać środki antybiegaczkowe, żeby się nie odwodnić. Nie inaczej było i tym razem, chociaż wymiana bakterii wystąpiła u nas w sposób gwałtowny. Jedzenie, z tego co pamiętam, było raczej takie europejskie niż lokalne. Dodatkowo w stolicy były chyba jakieś mankamenty w procedurach przygotowania posiłków, bo koniec wycieczki, flora dawno wymieniona, a tu kłopoty żołądkowe i przed zwiedzaniem trza łyknąć tabletki.
papuas
Lecimy dalej; napotkane o świcie dżelady i nasz bus pod pionowymi skałami po których biegały. Wśród małp przynajmniej jeden irokez.
papuas
Jeden wątek dotychczas pominięty. Na drogach zbliżając się do stolicy pojawiają się patrole wojskowe kontrolujące przejeżdżające samochody, głównie ciężarówki. Żołnierze pod bronią, jakieś podnoszone i opuszczane łańcuchy i kontrola. My, jako turyści przejeżdżaliśmy obok posterunku nie kontrolowani; bodaj raz żołnierz rzucił okiem na dokumenty kierowcy. Sorki, ale foto posterunku nie będzie - widząc warunki w jakich żyją tu ludzie, wyobraziłem se areszt. W wielu miejscach przekraczałem już zakazy fotografowania, ale posterunek wojskowy w Etiopii, ooo nie. Zrobiłem co prawda foto żołnierzom idącym drogą po służbie, ale to jedynie od tyłu Więc kilka foto z drogi i dojeżdżamy do miejsca, gdzie dżelady koczują na drodze. Kierowcy wyrzucając jedzenie z samochodów przyzwyczaili małpy do łatwego żebractwa i oswoili je z obecnością ludzi.
papuas
To już ostatnie foto "małp o krwawiącym sercu", nieomal oswojone wyrzucanym z samochodów jedzeniem. Zajęte swoimi sprawami zupełnie nie zwracały uwagi na kręcących się między nimi ludzi. To tutaj samiec dżelady rzucił sporym kamieniem w akcie dominacji lub dla przepędzenia potencjalnych rywali, a potem bez krępacji bara bara.
papuas
ale wam sie udało je z bliska zobaczyć, super !!!
Niesamowite są , choć takie trochę przerażające
No trip no life