--------------------

____________________

 

 

 



Dubaj, Abu Dhabi i powrót tirem do Polski. Wspomnienia 2010

61 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013

Ostatni dzień w Emiratach i powrót do Polski

To już mój ostatni dzień w Emiratach. Żal wyjeżdżać ale urlop się kończy i trzeba powracać do pracy. 

Ostatnie zakupy zrobione, torby, walizka spakowana. Zastanawiam się tylko jak oni mnie wpuszczą z takim bagażem na odprawie bo to ponad 54 kg, jakaś masakra. 

Kto tyle nakupował, serwety, koszulki, chustki, kilka par butów i inne bibeloty :), ale nie ukrywam, że ceny były rewelacyjne więc żal było nie kupić. Zdziwicie się ale to prawda, w niektórych sklepach można było kupić naprawdę za psie pieniądze super ciuchy.

Nadeszła godzina odjazdu, czekała mnie jeszcze podróż do Dubaju bo stamtąd miałam samolot do Istambułu i dalej do Warszawy.

Żegnam się ze znajomymi, których poznałam w Abu Dhabi i o godz. 22 jrdziemy do Dubaju na lotnisko. Rzucam ostatnie spojrzenie na szklane domy i uderzyamy na lotnisko. Wylot mam o 1.35 czasu emirackiego, na lotnisku jestem około dwóch godz. wcześniej.

Idę na odprawę serce mi wali jak młot bo okazuje się, że wylatując z Dubaju mogę mieć tylko 30 kg bagażu, przylatując tutaj mogłam mieć 40 kg. Kobieta wkłada na taśmę oba moje bagaże i mówi że mam za dużo. Edyta sprytnie zabiera mój plecak który mam na plecach jeszcze jako bagaż podręczny i odchodzi z nim. Kobieta mnie pyta czy mam jeszcze oprócz tego bagażu coś więcej pokazuje jej puste ręce. Dzwoni gdzieś i po chwili zaczyna naklejać naklejki na moje bagaże. Odetchnęłam z ulgą bo nie mało by mnie to kosztowało. 

Wracam do Edyty z uśmiechem na twarzy, uff ciężko było ale się udało. 

W końcu musiałam i siebie odprawić, więc ostatnie uściski z rodzinką i udaję się na odprawę. Tam już idzie gładko. 

Czekam na samolot, z małym opóźnieniem wchodzę na pokład samolotu. Lot przebiega bez problemów, o godz. 7.40 jestem na lotnisku w Istambule. Następny samolot mam za dwie godziny

megi zakopane

megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013
Przylot do Istambułu i wielkie oczekiwanie na kolejny lot. Wulkan pod tytułem ja wam dam k.... polatać. Sorry ale nie szło tego inaczej opisać

Zapewne pamiętacie co było po wypadku w Smoleńsku, jak delegacje z różnych krajów świata nie mogły dostać się do Polski na pogrzeb głowy państwa i innych przedstawicieli naszego rządu. 

Ja natomiast nie mogłam wydostać się z tego cholernego Istambułu. 

Najpierw doszły mnie słuchy, że jest jakaś burza, ale po jakimś czasie sprecyzowali te wiadomości, że chodzi o wulkan, który wybuchł na południowej Islandii i po erupcji, powstała chmura pyłów nad Europą, co spowodowało zamknięcie przestrzeni powietrznej w większości krajów kontynentu.*dash1*

16 kwietnia od 8:00 zamknięto przestrzeń powietrzną nad Polską centralną i południowo-zachodnią. Niestety nikt z nas nie oglądał wcześniej telewizji tym bardziej, że była 3 godzinna różnica czasowa. Być może wtedy nie ruszałabym się z Dubaju, bo i po co. Wizę miałam jeszcze ważną ponad miesiąc. Czekałabym do momentu jak się wszystko uspokoi. 
Jednak stało się jak się stało. Shok

Ludzi na lotnisko przybywało coraz więcej, bo nikt z tego lotniska nie wylatywał. Leciały jedynie samoloty do Stanów Zjednoczonych.

Widziałam to wszystko w czarnych kolorach. 
Z komunikatów niewiele mogłam się dowiedzieć, był ogólny chaos, kolejki do kas były olbrzymie. Musiałam odebrać swój bagaż bo już wiadomo było, że mój samolot nie poleci.*dash1*

Wyobraźcie sobie mnie i 54 kg bagażu. Dobrze, że wózków nie brakło, bo nie ruszyłabym się z miejsca. Przyczepiłam się do grupy Polaków, bo było mi raźniej i próbowałam podsłuchiwać jakie wieści ma pilotka dla swoich podopiecznych. Dowiedziałam się, że jest opcja prze bukowania biletów do Wiednia, bo tam jeszcze jest otwarte lotnisko.

Więc czym prędzej udałam się do kolejki. Z maślanymi oczami poprosiłam o bilet do Wiednia. Gość na mnie spojrzał i wydrukował nowy bilecik.*good*

Myślałam, że serce mi pęknie. Teraz została tylko sprawa mojego bagażu, gdyż z Istambułu mogę mieć tylko 23 kg bagażu. hahahaha no świetnie
Próbowałam dogadać się z gościem z wycieczki, który praktycznie nie miał bagażu, bo miał jedną wspólną walizkę z żoną. Poprosiłam go ze łzami w oczach czy nie wziąłby na siebie mojej jednej torby, o dziwo zgodził się natychmiast. Małżonka nie była tym zachwycona i wcale się nie dziwię, bo przecież mogłam przewozić choć co w swoim bagażu. 

Widocznie dobrze patrzyło mi z oczu. Yes 3

Kiedy byliśmy już po odprawie, wykonałam telefon do swojej mamy, z prośbą aby zadzwoniła do ciotki z Wiednia, aby za około 3 godz. odebrała mnie z lotniska. Siedziałam już w samolocie z nadzieją, że uda się nam dolecieć, marzyłam o jednym aby się zdrzemnąć choć na chwilkę po nieprzespanej nocy. 

Ryk silnika samolotu, oznaczał że za chwilę powinniśmy wystartować, jednak zamiast startu był komunikat, że już lotnisko we Wiedniu zostało zamknięte i samolot nie wystartuje. Załamałam się na maksa. Dash 1

Aby wejść z powrotem na lotnisko musiałam kupić wizę za 20 dolarów. W innym wypadku nie wpuściliby mnie, bo moja poprzednia wiza została anulowana i nie ważne, że tak naprawdę nigdzie nie wyleciałam. 

 

Na nowo musiałam przejść kontrolę i ponownie udałam się po odbiór bagażu. Na szczęście były oba, więc gość był naprawdę w porządku. Wracając już z bagażem zostałam zaczepiona przez jednego podróżującego z tamtej wycieczki, który mi oznajmił, że jest tu również młody mężczyzna który podróżuje samotnie i szuka jakiegoś zaczepienia, aby mu było raźniej. On już też wiedział o mnie. Nie minęło 10 min jak wpadliśmy na siebie. Był łatwy do rozpoznania, gdyż miał długie włosy i bardzo opalony. 

Ja z Dubaju, on (Maciej bo tak mi się przedstawił) wracał z Bombaju. Od tamtej pory był moją ostoją. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Nawet do WC było by mi ciężko wejść mając taką ilość bagażu. A nie ukrywam, że Istambuł po stronie azjatyckiej to dziki kraj. Stop

W tym samym dniu udało się nam prze bukować bilet na dzień następny do Budapesztu. Stanęliśmy również w drugiej bardzo długiej kolejce o nocleg. Niestety na staniu się skończyło bo noclegów brakło.

Otworzyli nam salę, w której odprawiane są modlitwy. Sala była wyłożona dywanem, dostaliśmy koce i małe podusie. W sumie dobre i to niż kimanie na krześle.

Kiedy już dojrzałam do tej myśli, że w taki sposób spędzę tu noc, wpadł na salę jakiś turek i w swoim języku zaczął krzyczeć. Nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi, ale w końcu się zorientowałam, że znaleźli dla nas nocleg w 5-cio gwiazdkowym hotelu.

Maciej był wtedy w toalecie, wiec gdy wrócił był bardzo zdziwiony, że wyzbierałam wszystkie nasze rzeczy i wsadziłam na wózek. Po wyjściu z lotniska czekał na nas bus, który zawiózł nas do eleganckiego hotelu Eser w Istambule. 

Hotel super, dostaliśmy dwuosobowy pokój, zajebiście z obcym facetem w obcym kraju, w jakimś hotelu i w dodatku w jednej sypialni.Dash 1Biggrin

megi zakopane

janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 4 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Megi.

  Mega przygody przy powrocie  do domuBlum 3 .Wtedy wulkan niejednemu nerwy zszargałWacko

Co do relacji,to poznałem wiele miejsc ,których nie byłem w stanie zobaczyć,bo mój pobyt był stacjonarny z wypadami na krótkie wycieczki.Sam pobyt wypoczynkowy był extra a hotel bardzo dobry.Burzę piaskową widziałem jadąc do Abu Dhabi .Na autostradzie robiły się małe zaspy z piasku.

  Megi ,miło się z Tobą podróżowało-Wielkie Dziękuję,i czekam na dokończenie relacji z powrotuSmile

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013
Kolejny dzień oczekiwania na wylot z Istambułu ........

Choć noc była krótka, bo pobudkę mieliśmy o 7 rano, wstaliśmy w miarę wyspani i gotowi na nowe wyzwania. Pleasantry

Ceny noclegu w hotelu nie należały do małych, no trochę w nas zainwestowali Wink

Na szczęście w pakiecie z noclegiem mieliśmy również zagwarantowane śniadanie. Udało się nam również przemycić jabłka i dwie bułeczki. Musieliśmy się nastawić, że być może i kolejny dzień spędzimy na lotnisku. 

I tak też się stało. Nasz samolot do Budapesztu nie leciał. Generalnie odwołane były wszystkie loty, Chmura pyłu na dobre zagościła nad Europą. Dash 1

A to moja ostoja, Maciej wiele mu zawdzięczam. Maciej dziękuję Wink

Po śniadaniu pod hotel podjechał autokar który zawiózł nas spowrotem na lotnisko. Ludzi trochę było, już sobie wyobraziłam co się dzieje na lotnisku.

Ponownie stanęliśmy w kolejce aby przebukować bilet i zarezerwować nocleg w hotelu.

Co do lotu heheheh najbliższy za tydzień do Warszawy, po prostu super ręce mi opadły.*nea*

Wykonałam z 10 tel do Polski, aby pomogli nam się wydostać z tego Istambułu. Niestety o tej porze roku nie są organizowane żadne wycieczki autokarowe, a innego transportu po prosu nie ma.

Tymczasem wulkan na Islandii wciąż wyrzuca w niebo pył, przenoszony przez wiatr nad kontynent europejski. Kolejne linie lotnicze odwołują loty, a biura podróży starają się na różne sposoby zapewniać transport swoim klientom. Nam jak do tej pory nie zaproponowano nic. 

Przyjechała telewizja, chyba byłam w każdym tureckim  programie telewizyjnym i pewnie nie tylko Biggrin

Udało się nam załatwić nocleg w czterogwiazdkowym hotelu i po całym dniu oczekiwania na lotnisku zostaliśmy do niego zawiezieni. 

Mój kompan Maciej bardzo mi służył pomocą, już po dwóch dniach miałam wrażenie że znamy się nie od dziś.

Hotel elegancki, a w nim sporo turystów w takiej samej sytuacji jak my. Poznaliśmy bardzo fajnego algierczyka i pomimo, że nastrój był nieciekawy bo ciągle nie mieliśmy, żadnych dobrych informacji miło spędziliśmy wieczór na pogawędce. New russian

 

Rano kiedy się obudziliśmy, zeszliśmy na śniadanie, znowu trzeba było się najeść.

Za godzinę miał przyjechać po nas bus. 

W między czasie dostałam tel. od znajomego z Polski. Wiedział wszystko o mojej sytuacji, miał się zoorientować czy cookolwiek kursuje z Istambułu bo na lot samolotem nie było o czym marzyć. 

Zapytał mnie czy reflektowałabym na powrót do Polski TIREM? 

Że co, tirem zapytałam i na głos się roześmiałam....... w głowie przeleciało mi tysiąc różnych myśli, ale jak to tirem?

hmmmm daj mi 15 min. na ogarnięcie myśli. Dash 1

Po obgadaniu sytuacji z Maciejem czekałam na ponowny telefon. Wtedy to zapytałam czy bierze pod uwagę, dwie osoby, bo nie wyobrażałam sobie teraz po tym wszystkim co Maciej dla mnie zrobił zostawić go tu samego. Usłyszałam, że jak najbardziej, wtedy padła krótka nasza odpowiedź, że decydujemy się wracać do Polski tirem Clapping

megi zakopane

megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013
Tirem do Polski, tego jeszcze nie było....

Docieramy na lotnisko, orientujemy się czy aby na pewno żaden samolot nie leci w kierunku Polski. 

Nistety nic nie lata po Europie Nea

Mój znajomy przesyła nam nr telefonu do kierowcy tira, który przyjechał z Polski do Istambułu po cytrusy. Dzwonimy do niego, aby wstępnie się umówić, skąd nas odbierze. 

Był to młody chłopak o imieniu Wojciech. Podaje nam nr autostrady i godzinę o której powinien pojawić się przy wjeździe na autostradę, gdzie pobiera się opłatę. 

Znajdujemy punkt informacyjny i prosimy o mapę, na której znajdujemy nr autostrady z której mamy zostać zabrani. Zamawiamy za nasze ostatnie dolary taksówkę i jedziemy w stronę autostrady. I-m so happy

Taksówkarz pomaga nam przenieść bagaże na płytę autostrady.  Nie długo musimy czekać jak podchodzi do nas gość, który pilnuje porządku.

Natychmiast każe nam zejść z płyty. Stop

Po krótkiej chwili i próbie dogadania się nadjeżdża ów wyczekiwany TIR z polskimi numerami rejestracyjnymi. Poczułam się wtedy jakbym była już w domu. Biggrin Yes Yes hurra

Wyszedł z niego młody chłopak i z uśmiechem na twarzy zapytał czy jesteśmy gotowi na długą podróż...... Prawie miałam łzy w oczach.

Zakomunikował nam jednak, że albo musimy z nim zaczekać do wtorku po towar czyli jeszcze dwa dni, albo pojedziemy do Grecji pod Saloniki po ryż. Czekamy na wiadomość z korporacji. Po telefonie pada słowo Saloniki. Ładujemy swoje bagaże na tył tira i ruszamy w drogę. 

I tak zaczyna się nasza długa droga do domu, najpierw przez Turcę do Grecji.  Po drodze zatrzymujemy się w jednej z restauracji aby coś zjeść.

Po godzinie 15.00 przekraczamy granicę turecko -grecką. Spora kolejka na granicy, przejeżdżamy tuż obok jednostki wojskowej. 

Jedzie się wygodnie, widoczność super z tej perspektywy. Mnie popuszczają nerwy i myślę tylko o tym aby

choć trochę się przespać. Wymieniamy się co jakiś czas miejscami z Maciejem, raz ja siedzię z przodu obok kierowcy a raz z tyłu na leżance.

Zatrzymujemy się na granicy greckiej, aby rozprostować nogi. Jestem z lekka nieprzytomna bo mi się kimnęło.

Jedziemy dalej zatrzymamy się tuż gdzieś przed Salonikami, kierowca i tak po 9 godzinach jazdy musiał mieć przerwę w jeździe.

Zatrzymujemy się na jednym z parkingów. Kierowca jest częstuje na swoim bigosem.

Oj zaopatrzony to on był nieźle, troszkę go tam objedliśmy.Drinks

Spanie wygląda dość ciekawie, Wojtek kierowca na górnym łóżku, a my na dolnym po przekątnej. 

megi zakopane

megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013
Załadunek ryżu i kierujemy się na przejście graniczne Grecja - Bułgaria w Kulata. To drugi dzień w tirze. 

Po w miarę przespanej nocy po przekątnej na jednym wyrku jedziemy po nasz towar, który jest do odebrania w Salonikach.

Wcześniej jeszcze moi wybawcy myją szyby w tirze dla lepszej widoczności.

Wypakowujemy nasze walizki i przygotowujemy tira do załadunku. Tak było poważnie, już wiem jak się to robi  Clapping

Załadunek odbywa się dość sprawnie, wielkie wory z ryżem są układane wózkiem widłowym na pokład tira. Worki muszą być tak poukładane, aby nie przekraczały osi środka ciężkości. Nie znam się na tym ale, był to priorytet. W załadunku pomagał Maciej a ja ten czas wykorzystałam na odsypianie. Trwało to około 2-3 godzin. 

Po załadunku kierujemy się w stronę granicy Bułgarskiej w Kulata. Moi panowie jeszcze pięknie umyli mi szybę abym mogła robić zdjęcia.  Biggrin 

Droga kręta prowadzi jakby w kanionie. Do granicy dojeżdżamy na godzinę 18. Robimy kolejny postój, ja w tym czasie korzystam z chwili i idę do toalety aby wziąć kąpiel w umywalce Biggrin

Wychodząc, jestem zaczepiana przez innych tirowców...... w dodatku polaków Nea
Szybko uciekam do tira, potem słyszę przez radio CB, co o mnie mówią, nie będę tego powtarzać, ale jakoś zrobiło mi się dziwnie. Wojtek za chwilę zaskoczył, że ja to wszystko słyszę i szybko wyłącza radio, tłumacząc, że nie wszyscy tacy są.....*stop*

No cóż samo życie.....

Kierowca odgrzewa kolejną porcję bigosiku.

Na granicy Bułgarskiej, ja strzelam sobie drzemkę i w zasadzie całą Bułgarię przesypiam.

po tylu godzinach jazdy, człowiek już dostawał głupawki......*lol*

Nad ranem dojeżdżamy do granicy rumuńskiej.

megi zakopane

bilbao (nieaktywny)
Obrazek użytkownika bilbao

meczet Szejka Zayeda - tego Ci zazdroszczę Ok 

pozdrowionka

megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013
Przekroczenie granicy Bułgaria-Rumunia promem w Vidin.

Trzeci dzień w tirze

Rano przeprawiamy się promem przez Dunaj w bułgarskim Vidin do Calafat. Rumunia trochę mnie przygnębiła, stare ale w sumie ładnie budownictwo, jednak widać, że to zubożały kraj. 

Droga już coraz bardziej mnie męczyła, a pogoda była coraz gorsza, co raz mocniej padał deszcz. Już chciałam być w domu, marzyłam o ciepłym łóżeczku i porządnej kąpieli, ale niestety ciągle jeszcze było daleko do domu. Jednak myśl, że dnia następnego mogę być już w domu dodawała mi sił.
Po drodze mijaliśmy cygańskie wioski, gdzie dzieci boso chodziły po ulicach i wchodziły wprost pod kółka samochodów. Żebrały o wszystko o kasę, jedzenie...

Pod wieczór musieliśmy zrobić kolejny kilkugodzinny postój więc tradycyjnie udaliśmy się na spoczynek w takiej samej konfiguracji jak noc wcześniej........... Biggrin Biggrin

Przeście graniczne Rumunia - Węgry w Artand

Czwarty dzień w tirze.

Rano dojeżdżamy do granicy węgierskiej. W kolejce czeka już sporo tirów, a każdy z nich musi być przeskanowany przed wjazdem na Węgry. Maciej opuszcza naszego Tira i granicę przechodzi na pieszo. To wszystko ze względów bezpieczeństwa, gdyż generalnie w tirze powinny przebywać tylko dwie osoby. Czekamy w długiej kolejce na scan całego tira.

Maciej po drugiej stronie granicy już się nie mógł na nas doczekać. 

W końcu po około 2 godzinach czekania przekraczamy granicę, po drodze zabieramy już całkiem zmartwionego Macieja, bo myślał, że coś się stało.

Drogą na Debrecen jedziemy w stronę Słowacji do Koszyc, gdzie mieli nas odebrać rodzice Macieja. Wszystko już pięknie się zieleniło, kwitły tulipany, było pięknie wiosennie.

Niestety im bliżej gór pogoda się zmienia i jest coraz zimniej.

megi zakopane

janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 4 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Megi,

  Dobrze,że chociaż do Turcji doleciałaś,bo tirem z Emiratów ,to chyba miesiąc byś wracałaSmile

Nieplanowana ,ale przygoda ,którą zapamietasz bardzo długoBlum 3.Poznałas prace kierowcy od kuchniBiggrin

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

megizak
Obrazek użytkownika megizak
Offline
Ostatnio: 1 rok 2 tygodnie temu
Rejestracja: 28 paź 2013

Przejście graniczne Węgry - Słowacja

Około godziny 15 przekraczamy granicę Słowacji. Wykonuje kilkanaście telefonów do Polski z informacją, że się zbliżam......

Usłyszałam radość w telefonie  Clapping

Tir na Słowacji miał jechać w innym kierunku, dlatego w Koszycach czekali na nas rodzice Macieja i tam nas odebrali.

Pożegnaliśmy się z Wojtkiem i podziękowaliśmy mu za szczęśliwe dowiezienie do obecnego punktu.

Kiedy przesiadłam się do ich samochodu osobowego poczułam jakbym znalazła się w puszce pandory. Ciasno, zero widoczności jakaś masakra......

Po tych kilku dniach jazdy w tirze zmieniło mi się pole widzenia Biggrin

Miło było poznać rodziców Maćka, oni łaknęli od nas wiadomości a my oboje jakby zeszło z nas powietrze......

Patrzyłam przez okno na ciągle zasypane śniegiem góry, mijaliśmy je i pomimo, brzydkiej pogody cieszył mnie ich widok. 

Przejście graniczne Słowacja - Polska na Łysej Polanie

O godz.18 wjeżdżamy na terytorium Polski. Do Zakopanego pozostało zaledwie kilkanaście kilometrów. Maciej jechał do Makowa Podhalańskiego, skąd pochodzi. 

Kiedy podjechaliśmy pod moje miejsce zamieszkania w samym centrum Zakopanego, moja cała rodzinka czekała na mnie już pod blokiem. Wysiadając z samochodu mój syn rzucił się na moje ramiona, obojgu zakręciła się nam łza w oku. Cray 2

Pożegnałam się z Maciejem i jego rodzicami. Po chwili uzmysłowiłam sobie, że to już koniec mojej podróży. W duszy dziękowałam Bogu, że spotkałam na swej drodze takiego towarzysza podróży.

Dzisiaj wiem jak wiele dla mnie wtedy znaczył, był moim oparciem mogłam mu się wypłakać na ramieniu. 

W pracy mój dyrektor dał mi urlop jeszcze do końca tygodnia, pomimo, że w poniedziałek powinnam być w pracy. Był wyrozumiały wiedział, że bardzo emocjonalnie przeżyłam mój powrót do domu, dał mi czas na odespanie i dojście do siebie.  Good

Przez najbliższe dwa tygodnie nie opowiedziałam słowem jak było w Dubaju, priorytetem był mój powrót. Opowiadając o nim niejednej osobie zakręciła się łza w oku.

Moje koleżanki z pracy jak mnie zobaczyły ryczały z uśmiechem na twarzy szczęśliwe, że już z nimi jestem.

Dzisiaj już się z tego śmieje, ale wtedy .....

Ta podróż wiele mnie nauczyła, pokazała jacy jesteśmy mali w stosunku do świata i sytuacji na które kompletnie nie mamy wpływu.
Zmieniłam swoje nastawienie, stałam się mocniejsza i zauważyłam, że właśnie takie sytuacje zaczęły mnie nakręcać. 

To tyle, dziękuję wszystkim których zainteresowała moja podróż i obiecuję następne...... Clapping

Jak by ktoś miał ochotę to mam z tej wyprawy filmik.

megi zakopane

Strony

Wyszukaj w trip4cheap