Dziś podróż zaczynamy od udania się troszkę na wschód w kierunku Plaja del Medini i Plaja De Chinguarime. Są to malutkie, dzikie plażyczki na które turyści przypływają jachtami. Na pierwszej z nich trwają prace budowlane - pewnie powstanie tu jakiś hotel.
Udajemy się dalej na północ do miejscowości Hermigua. Niestety zaczęło dosłownie lać. Jedziemy w chmurac, mgle i deszczu, nie ma szans na wyskoczenie na jakiś punkt widokowy.
Im bliżej miasteczka tym pogoda zaczyna być lepsza.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Hermigua to niewielka gmina położona w górskiej dolinie o tej samej nazwie. Miasteczko i pobliskie szczyty wciąż spowija mgła.
Wokół pełno poletek uprawnych
Parkujemy na obrzeżach miasta i udajemy się na spacer. Zwróćcie uwagę ile ścieżek trackingowych jest pokazanych na mapie. A to tylko jeden region - można łazić i łazić.
Z daleka widać królujące nad miejscowością Rogue de Hermigua - bliżniacze skały Pedro i Petra. Z każdego miejsca te szczyty wyglądają inaczej - raz Pedro jest grubasem podczas kiedy z drugiej strony to Petra wydaje się być bardziej przysadzista.
W sercu miasteczka mieści się restauracja Los Telares - w chwili obecnej opustoszała i nieczynna.
Widać, że mieszkańcy uwielbiają zieleń bo przy wielu domkach uprawiają rośliny w donicach.
Jedziemy wąską drogą pnącą się pod górę do Pedra i Petry.
Cały czas towarzyszy nam szczyt Teide na Teneryfie.
U podnóża natomiast rozpościerają się plaże La Caleta i Santa Catalina.
Na plaży wznoszą się kamienne kolumny a za nimi naturalne baseny Pescante de Hermigua do których zamierzamy się udać.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Asiu było dokładnie tak jak piszesz - rośliny były wszędzie gdzie się tylko dało upchnąć doniczkę lub większy pojemnik na badyle. Mnie tylko złość brała, że te same rośliny które męczą się u mnie w domu w doniczkach u nich rosną jak szalone. Ale cóż, nie da się zabrać z Kanarów ich klimatu do Polski, a szkoda Jeszcze parę fotek roślinnych:
Nelu, na Plaja del Medini dało się dojść piechotą od hotelu - szło się deptakiem w lewą, obok pola golfowego, dochodziło się do drogi prowadzącej do tej plażyczki. Taki trip zrobiliśmy sobie ostatniego dnia. Cieszę się, że moje fotki przywołują Twoje wspomnienia Na zdjęciu z kolumnami oczywiście świetnie rozpoznałaś - to Tejde.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Z Hermigua udajemy się do wioski Agulo zwanej „cukiereczkiem wyspy La Gomera”.
Drogi są tu bardzo wąskie i strome
Gwiazda Betlejemska - ta sama którą kupujemy w doniczkach na Boże narodzenie:
Ta mieścina oczarowała mnie najbardziej - czyściutko, zadbane wypielęgnowane rośliny - widać miłość mieszkańców do swego DOMU. Zastanawia mnie też ile pracy i wysiłku przeba, że by na takich stromiznach budować domy - transpory, poziomowanie podłoża i samo wznoszenie budynków - jak dla mnie to nielada wyczyn.
Nawet w tak małej miejscowości jest pełnowymiarowe boisko do piłki możnej - widać, jak Hiszpanie uwielbiają ten sport.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Dziś podróż zaczynamy od udania się troszkę na wschód w kierunku Plaja del Medini i Plaja De Chinguarime. Są to malutkie, dzikie plażyczki na które turyści przypływają jachtami. Na pierwszej z nich trwają prace budowlane - pewnie powstanie tu jakiś hotel.
Udajemy się dalej na północ do miejscowości Hermigua. Niestety zaczęło dosłownie lać. Jedziemy w chmurac, mgle i deszczu, nie ma szans na wyskoczenie na jakiś punkt widokowy.
Im bliżej miasteczka tym pogoda zaczyna być lepsza.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Hermigua to niewielka gmina położona w górskiej dolinie o tej samej nazwie. Miasteczko i pobliskie szczyty wciąż spowija mgła.
Wokół pełno poletek uprawnych
Parkujemy na obrzeżach miasta i udajemy się na spacer. Zwróćcie uwagę ile ścieżek trackingowych jest pokazanych na mapie. A to tylko jeden region - można łazić i łazić.
Z daleka widać królujące nad miejscowością Rogue de Hermigua - bliżniacze skały Pedro i Petra. Z każdego miejsca te szczyty wyglądają inaczej - raz Pedro jest grubasem podczas kiedy z drugiej strony to Petra wydaje się być bardziej przysadzista.
W sercu miasteczka mieści się restauracja Los Telares - w chwili obecnej opustoszała i nieczynna.
Widać, że mieszkańcy uwielbiają zieleń bo przy wielu domkach uprawiają rośliny w donicach.
Jedziemy wąską drogą pnącą się pod górę do Pedra i Petry.
Cały czas towarzyszy nam szczyt Teide na Teneryfie.
U podnóża natomiast rozpościerają się plaże La Caleta i Santa Catalina.
Na plaży wznoszą się kamienne kolumny a za nimi naturalne baseny Pescante de Hermigua do których zamierzamy się udać.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Jadąc w dół miłamy plantacje bananowców.
Mirador de La Punta:
Niestety, dojazd do naturalnych basenów jest niemożliwy - droga uległa zawaleniu. Co więcej, nie ma też szans na przejście prez zagrodę piechotą.
Wsunęłam tylko fona na siatkę.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Zwróciłam uwagę na to, że każda przestrzeń w miasteczku wypełniają roślinki. Nawet taki skrawek przed drzwiami może być przystrojony kwiatami.
Szkoda, że nie mieliście możliwości dotarcia do naturalnych basenów z powodu obsunięcia sieę drogi.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Ach jak patrzę na twoje fotki i te wspaniałe krajobrazy , to wydaje mi się, jakbym tam byłam wczoraj....
Na te plaże Plaja del Medini i Plaja De Chinguarime nie dotarłam..
To chyba Teide z Teneryfy się wyłoniło ?
No trip no life
Asiu było dokładnie tak jak piszesz - rośliny były wszędzie gdzie się tylko dało upchnąć doniczkę lub większy pojemnik na badyle. Mnie tylko złość brała, że te same rośliny które męczą się u mnie w domu w doniczkach u nich rosną jak szalone. Ale cóż, nie da się zabrać z Kanarów ich klimatu do Polski, a szkoda Jeszcze parę fotek roślinnych:
Nelu, na Plaja del Medini dało się dojść piechotą od hotelu - szło się deptakiem w lewą, obok pola golfowego, dochodziło się do drogi prowadzącej do tej plażyczki. Taki trip zrobiliśmy sobie ostatniego dnia. Cieszę się, że moje fotki przywołują Twoje wspomnienia Na zdjęciu z kolumnami oczywiście świetnie rozpoznałaś - to Tejde.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Z Hermigua udajemy się do wioski Agulo zwanej „cukiereczkiem wyspy La Gomera”.
Drogi są tu bardzo wąskie i strome
Gwiazda Betlejemska - ta sama którą kupujemy w doniczkach na Boże narodzenie:
Ta mieścina oczarowała mnie najbardziej - czyściutko, zadbane wypielęgnowane rośliny - widać miłość mieszkańców do swego DOMU. Zastanawia mnie też ile pracy i wysiłku przeba, że by na takich stromiznach budować domy - transpory, poziomowanie podłoża i samo wznoszenie budynków - jak dla mnie to nielada wyczyn.
Nawet w tak małej miejscowości jest pełnowymiarowe boisko do piłki możnej - widać, jak Hiszpanie uwielbiają ten sport.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Bardzo ładne zdjęcia tej pięknej wyspy... Pozdrawiam.
Lamia to jednak oczywiście byłam na tej plaży przy hotelu jakoś nie rozponałam w pierwszej chwili
No trip no life
Pięknie
aż chce sie powiedzieć, CHCĘ TAM BYĆ
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia