I nadszedł, tym razem dość krótko wyczekany dzień, 29 pażdziernika 2017
Jak przed Namibią tylko się cieszyłam jak ta gupia To przed Borneo miałam masę wątpliwości i jakiś bliżej nieprecyzowany niepokój. Ale moi niezawodni, przedwyjazdowi pomagacze, przetrwali zasypywanie masą głupich pytań i wątpliwości oraz uspokajali, że będzie super i będę zachwycona - DZIĘKUJĘ
Jestem jak zawsze sporo wcześniej na lotnisku, molot nie poczeka na spóżnialskich i lecę nadać walizkę. Loty mamy Emiratami Warszawa-Dubaj(4h stop)-Kualalumpur. Uśmiecham się do miłej Pani, o jakieś sensowne miejsce, najlepiej przy oknie( spanie) w ostateczności przy przejściu(rozprostowanie nóżek), to miła Pani, z niemniej przemiłym uśmiechem: - Ajm so sorry.... W oczach mam znaki zapytania a po kręgosłupie przeleciał blady starch... - Macie Państwo już przypisane miejsca, wykupione przez biuro i nie ma możliwości wyboru i zamiany. No,żesz...... na bank mam promocję na siedzenie w środku... w środkowym rzędzie.... Szybki rzut na nr siedzenia - noooo i oczywiście Jak, mogłoby być inaczej -Może jednak da coś się zrobić????- robię błagalną minę Kota ze Shreka....
Niestety, aktorka ze mnie marna, Oskara bym nie dostała, miła Pani pozostała nieugięta jak stal. Na odchodne jednak chyba litość ją ogarnęła i mówi: - spróbuje Pani w Dubaju, może tam da coś się zrobić z zamianą. Przyjemnego lotu! - uśmiecha się szeroko i promiennie jak z reklamy pasty do zębów...
Niestety, w Dubaju, jeszcze ładniejsza i milsza Pani, z jeszcze szerszym uśmiechem mówi: -Ajm so sorry... No to dupa.... -Samolot do KL jest full pełen, co do jednego miejsca i nic ale to nic się nie da zrobić.Przyjemnego lotu!- uśmiecha się promiennie... jak z reklamy linii lotniczych...
Lot Warszawa- Dubaj, szybko minął,jakoś przeżyłam te 5h bo miałam obok wolne miejsce, więc luz Lot Dubaj- Kualalumpur, 7h z hakiem, dłużył się niemiłosiernie, bo: - zamiast spać,miałam atrakcje w pakiecie:
-z lewej sąsiad co jakiś czas gmerał przy nawiewie, bo mu to raz zimno, raz gorąco. Co przymknę oko, to albo szura mi nad głową, albo wieje arktycznym podmuchem po zatokach... -z prawej sąsiad, słusznych rozmiarów, jadł i pił co chwilę wzywając co rusz donoszenie jadła i napojów, a jak w końcu skończył i zaczął chrapać, to co chwilę dostawałam z łokcia w żebro.... Szczęście w nieszczęściu, że żaden na mnie nie nakichał i nie nasmarkał jak to miało miejsce ostatnim razem
Znielubiłam Emirates Airlines od pierwszego wejrzenia Noooo trochę się zrehabilitowali, bo z powrotem, przeleciałam się A380
Grupa się integruje w Dubaju na przesiadce. Jest nas 9 osób+ pilotka. Fajnie Wszyscy fajni i przez prawie 2 tyg wspólnego zwiedzania, byliśmy bardzo zgraną ekipą A zajęcia w podgrupach, uskuteczniałam z Zochą i Krychą czyli koleżankami : z Zochą dzieliłam pokój, Krycha u nas przesiadywała, a we trzy uskuteczniałyśmy najczęściej szlajanie się po okolicach bliższych i dalszych naszych noclegowni, w celach eksploracji nieznanego terenu Niestety, tym razem nie spotkałam nikogo z forum Pozwoleństwa na publikację wizerunku nie dostałam, więc musicie uwierzyć na słowo, że fajne MY3
Lądujemy w Kualalumpur w godzinach wczesnopopłudniowych. Walizki są, sprawnie przemieściliśmy się do autokaru, gdzie wita nas miejscowa Pilotka. Pochmurno,popaduje, ale gorąc niemiłosierny jest Zaczyna mi się podobać Jedziemy do hotelu. Po drodze Pilotka opowiada jak to zwykle na wycieczkach bywa o Malezji, o Kualalumpur o Borneo. W KL będziemy 3 noce. Hotel mamy w Chinatown :
Z jednej strony wyjście na ulicę
z drugiej strony na China Market
TEN China Market, tyle razy podglądany na fotach innych
Szybkie kwaterowanko, jeszcze szybsza przebiórka w krótkie łachy oczywiście zaliczając po drodze prysznic Bo cośkolwiek człek z lekka nabrał intensywnego zapachu, po podróży Krótka narada z dziewczynami-nie będziemy gnić w hotelu pobieramy materiały informacyjne w recepcji i udajemy się na okołookoliczne zwiady/połączone z przeleceniem kilku kwartałów Najpierw szybki rekonesans chińskiego badziewka na markecie a potem idziemy gdzie nas oczy poniosą i nos zaprowadzi, bo troszkę zgłodniałyśmy Rzut oka po drodze:
i zostajemy tu, czyli tam gdzie najbardziej nam zapachniało
tablica informacyjna z dostępnością jadalnego dobra przemówiły do nas krzaczki
Pani donosi napoje
miejscówka bardzo nam się podoba
Było smacznie, dużo i tanio Jakoś zapłaciłyśmy po kilka ,,Orangutanów" na twarz i zarąbisty miejscowy klimat w gratisie ponieważ prowadzący jadłodajnię, nie mówili w żadnym języku oprócz krzaczków
Od samego początku przyjęło się,że miejscową walutę, czyli MYR(ringgity) nazywaliśmy orangutanami 1MYR-ok 0,8 zł
Po uzupełnieniu braków żywieniowych i płynnych w organizmach wychodzimy na ulicę i szlajamy się dalej Trafiamy tu, czyli hinduskiej świątyni, gdzie dochodzi do naszych uszu muzyka,śpiewy i odstrojeni goście wchodzący.
Zostajemy Idziemy na imprezę A jak idziemy, to trzeba się gustownie ubrać, odpowiednio do okoliczności( w krótkich majtkach nie wpuszczają)
pobyłyśmy jakiś czas
Wracamy zadupiami do naszego hotelu. Jednak zmęczenie daje o sobie w końcu znać. Organizm zgłupiał- dzień to czy noc te zmiany czasu Zasypiam w locie na poduszkę, co już póżniej nie będzie takie oczywiste, bo organizm mi głupiał zegarowo przez cały pobyt CDN.
I nadszedł, tym razem dość krótko wyczekany dzień, 29 pażdziernika 2017
Jak przed Namibią tylko się cieszyłam jak ta gupia To przed Borneo miałam masę wątpliwości i jakiś bliżej nieprecyzowany niepokój. Ale moi niezawodni, przedwyjazdowi pomagacze, przetrwali zasypywanie masą głupich pytań i wątpliwości oraz uspokajali, że będzie super i będę zachwycona - DZIĘKUJĘ
Jestem jak zawsze sporo wcześniej na lotnisku, molot nie poczeka na spóżnialskich i lecę nadać walizkę. Loty mamy Emiratami Warszawa-Dubaj(4h stop)-Kualalumpur. Uśmiecham się do miłej Pani, o jakieś sensowne miejsce, najlepiej przy oknie( spanie) w ostateczności przy przejściu(rozprostowanie nóżek), to miła Pani, z niemniej przemiłym uśmiechem:
- Ajm so sorry....
W oczach mam znaki zapytania a po kręgosłupie przeleciał blady starch...
- Macie Państwo już przypisane miejsca, wykupione przez biuro i nie ma możliwości wyboru i zamiany.
No,żesz...... na bank mam promocję na siedzenie w środku... w środkowym rzędzie....
Szybki rzut na nr siedzenia - noooo i oczywiście Jak, mogłoby być inaczej
-Może jednak da coś się zrobić????- robię błagalną minę Kota ze Shreka....
Niestety, aktorka ze mnie marna, Oskara bym nie dostała, miła Pani pozostała nieugięta jak stal.
Na odchodne jednak chyba litość ją ogarnęła i mówi:
- spróbuje Pani w Dubaju, może tam da coś się zrobić z zamianą. Przyjemnego lotu! - uśmiecha się szeroko i promiennie jak z reklamy pasty do zębów...
A pewnie, że spróbuję!!!
Niestety, w Dubaju, jeszcze ładniejsza i milsza Pani, z jeszcze szerszym uśmiechem mówi:
-Ajm so sorry...
No to dupa....
-Samolot do KL jest full pełen, co do jednego miejsca i nic ale to nic się nie da zrobić.Przyjemnego lotu!- uśmiecha się promiennie... jak z reklamy linii lotniczych...
Lot Warszawa- Dubaj, szybko minął,jakoś przeżyłam te 5h bo miałam obok wolne miejsce, więc luz
Lot Dubaj- Kualalumpur, 7h z hakiem, dłużył się niemiłosiernie, bo:
- zamiast spać,miałam atrakcje w pakiecie:
-z lewej sąsiad co jakiś czas gmerał przy nawiewie, bo mu to raz zimno, raz gorąco. Co przymknę oko, to albo szura mi nad głową, albo wieje arktycznym podmuchem po zatokach...
-z prawej sąsiad, słusznych rozmiarów, jadł i pił co chwilę wzywając co rusz donoszenie jadła i napojów, a jak w końcu skończył i zaczął chrapać, to co chwilę dostawałam z łokcia w żebro....
Szczęście w nieszczęściu, że żaden na mnie nie nakichał i nie nasmarkał jak to miało miejsce ostatnim razem
Znielubiłam Emirates Airlines od pierwszego wejrzenia
Noooo trochę się zrehabilitowali, bo z powrotem, przeleciałam się A380
Grupa się integruje w Dubaju na przesiadce. Jest nas 9 osób+ pilotka. Fajnie Wszyscy fajni i przez prawie 2 tyg wspólnego zwiedzania, byliśmy bardzo zgraną ekipą
A zajęcia w podgrupach, uskuteczniałam z Zochą i Krychą czyli koleżankami : z Zochą dzieliłam pokój, Krycha u nas przesiadywała, a we trzy uskuteczniałyśmy najczęściej szlajanie się po okolicach bliższych i dalszych naszych noclegowni, w celach eksploracji nieznanego terenu
Niestety, tym razem nie spotkałam nikogo z forum
Pozwoleństwa na publikację wizerunku nie dostałam, więc musicie uwierzyć na słowo, że fajne MY3
Lądujemy w Kualalumpur w godzinach wczesnopopłudniowych.
Walizki są, sprawnie przemieściliśmy się do autokaru, gdzie wita nas miejscowa Pilotka.
Pochmurno,popaduje, ale gorąc niemiłosierny jest Zaczyna mi się podobać
Jedziemy do hotelu. Po drodze Pilotka opowiada jak to zwykle na wycieczkach bywa o Malezji, o Kualalumpur o Borneo.
W KL będziemy 3 noce.
Hotel mamy w Chinatown :
Z jednej strony wyjście na ulicę
z drugiej strony na China Market
TEN China Market, tyle razy podglądany na fotach innych
Hej Antenka, siedzę, czytam, oglądam ... czekam na więcej
Hej, Ja też chętnie będe zaglądac, bo to zupełnie odmienne kliamty od moich.
Czekam na dalsza relację.
megi zakopane
Witaj Wojtek
Miło mi,że tu zajrzałeś Będziesz miał co czytać do kawki
Szybkie kwaterowanko, jeszcze szybsza przebiórka w krótkie łachy oczywiście zaliczając po drodze prysznic Bo cośkolwiek człek z lekka nabrał intensywnego zapachu, po podróży
Krótka narada z dziewczynami-nie będziemy gnić w hotelu pobieramy materiały informacyjne w recepcji i udajemy się na okołookoliczne zwiady/połączone z przeleceniem kilku kwartałów
Najpierw szybki rekonesans chińskiego badziewka na markecie a potem idziemy gdzie nas oczy poniosą i nos zaprowadzi, bo troszkę zgłodniałyśmy
Rzut oka po drodze:
i zostajemy tu, czyli tam gdzie najbardziej nam zapachniało
tablica informacyjna z dostępnością jadalnego dobra przemówiły do nas krzaczki
Pani donosi napoje
miejscówka bardzo nam się podoba
Było smacznie, dużo i tanio Jakoś zapłaciłyśmy po kilka ,,Orangutanów" na twarz i zarąbisty miejscowy klimat w gratisie ponieważ prowadzący jadłodajnię, nie mówili w żadnym języku oprócz krzaczków
Od samego początku przyjęło się,że miejscową walutę, czyli MYR(ringgity) nazywaliśmy orangutanami
1MYR-ok 0,8 zł
Witaj Megi
Bardzo mi miło, że będziesz tu zaglądać
Po uzupełnieniu braków żywieniowych i płynnych w organizmach wychodzimy na ulicę i szlajamy się dalej
Trafiamy tu, czyli hinduskiej świątyni, gdzie dochodzi do naszych uszu muzyka,śpiewy i odstrojeni goście wchodzący.
Zostajemy
Idziemy na imprezę
A jak idziemy, to trzeba się gustownie ubrać, odpowiednio do okoliczności( w krótkich majtkach nie wpuszczają)
pobyłyśmy jakiś czas
Wracamy zadupiami do naszego hotelu. Jednak zmęczenie daje o sobie w końcu znać. Organizm zgłupiał- dzień to czy noc te zmiany czasu
Zasypiam w locie na poduszkę, co już póżniej nie będzie takie oczywiste, bo organizm mi głupiał zegarowo przez cały pobyt
CDN.