Dojeżdżamy do Gubyauk Gyi.... tutaj nie wolno robić zdjęć... Nie wiem czemu, bo świątynia nie wyróżnia się niczym specjalnym, a freski na ścianach są o wiele lepsze w Sulamani, nie wspominając chociażby o Upalithein . Ale w sumie, nie zawsze pagody są najważniejsze .
jedno zdjęcie cegiełek...
i kilka z bliskiej okolicy
Nelcia każde pole jest inne jak u nas nie ma pola, to znaczy, że zasięgu telefonii komórkowej brak... tak.. jest to jeszcze możliwe w Polsce a w Mjanmie szczere pole wygląda dokładnie tak, jak przedstawiłem na zdjęciu
Krążąc między świątyniami dostajemy info z hotelu, że są dwa miejsca na zielony Balon.... cena raptem 395 $ osoba.... jak reflektujemy, to musimy być w hotelu w ciągu kwadransa, bo są też inni chętni... Każda rodzina (jesteśmy 2x 2+1 ) wybiera swojego przedstawiciela i śmigamy do hotelu po gorące bileciki... Huuuuuurrrrraaaaaaa - wariaci... nie mylić z Marichi z Meksyku
Mając wykupiony lot, jestem w takiej euforii, że nawet zapominam o zabraniu statywu na zachód słońca, który tym razem mamy zaplanowany na Shwesandaw Paya - świątyni z najlepszym widokiem na cały Bagan...
Focie z ręki... ale "wstydu", moim zdaniem, nie ma
schodząc na dół... zapełniam kartę jeszcze jednym ujęciem... malowidłem na płótnie.
Pobudka skoro noc... , bo świta około 7.00, a wyjazd z hotelu na baloniki mamy o 5;30... więc po ciemku zwlekamy się do recepcji i jeszcze nie w pełni świadomi czekającej nas przygody.... idziemy jak po sznurku - najpierw do busika, a potem już na polu golfowym, do stolików, gdzie przy herbacie/kawie otrzymujemy info o zbliżającej się przygodzie...
szampan, truskawki, arbuzy i inne owoce....
tutaj nasz balonowy driver - Anglik, mówiący fajnym językiem, zero seplenienia i ucinania wyrazów w połowie... pierwszy raz zrozumiałem Angola
Czy poleciałbym jeszcze raz takim balonem za taką kasę...? Nie wiem, ale wychodzę z założenia, że wolę żałować, że coś zrobiłem, niż żałować, że czegoś nie zrobiłem... Było bardzo fajnie, co widać na zdjęciach, ale moim zdaniem za tyle kasy...
Balon wart każdej kasy godzina w niebie z takimi widokami, bezapelacyjne warto.
Wybieram się drugi raz nad Grand Canion, za pierwszym , skorzystałam z lotu helikopterem 15 min za 500 dołków (no i coś tam jeszcze jakieś atrakcje) , ale wiem, że było warto ! Drugi raz nie polecę, ale każdego namawiam , żeby zrobić to chociaz raz!
Dojeżdżamy do Gubyauk Gyi.... tutaj nie wolno robić zdjęć... Nie wiem czemu, bo świątynia nie wyróżnia się niczym specjalnym, a freski na ścianach są o wiele lepsze w Sulamani, nie wspominając chociażby o Upalithein . Ale w sumie, nie zawsze pagody są najważniejsze .
jedno zdjęcie cegiełek... i kilka z bliskiej okolicywww.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Fajne to ...szczere pole he he
No trip no life
Nelcia każde pole jest inne jak u nas nie ma pola, to znaczy, że zasięgu telefonii komórkowej brak... tak.. jest to jeszcze możliwe w Polsce a w Mjanmie szczere pole wygląda dokładnie tak, jak przedstawiłem na zdjęciu
Krążąc między świątyniami dostajemy info z hotelu, że są dwa miejsca na zielony Balon.... cena raptem 395 $ osoba.... jak reflektujemy, to musimy być w hotelu w ciągu kwadransa, bo są też inni chętni... Każda rodzina (jesteśmy 2x 2+1 ) wybiera swojego przedstawiciela i śmigamy do hotelu po gorące bileciki... Huuuuuurrrrraaaaaaa - wariaci... nie mylić z Marichi z Meksyku
Mając wykupiony lot, jestem w takiej euforii, że nawet zapominam o zabraniu statywu na zachód słońca, który tym razem mamy zaplanowany na Shwesandaw Paya - świątyni z najlepszym widokiem na cały Bagan... Focie z ręki... ale "wstydu", moim zdaniem, nie ma schodząc na dół... zapełniam kartę jeszcze jednym ujęciem... malowidłem na płótnie.www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Pobudka skoro noc... , bo świta około 7.00, a wyjazd z hotelu na baloniki mamy o 5;30... więc po ciemku zwlekamy się do recepcji i jeszcze nie w pełni świadomi czekającej nas przygody.... idziemy jak po sznurku - najpierw do busika, a potem już na polu golfowym, do stolików, gdzie przy herbacie/kawie otrzymujemy info o zbliżającej się przygodzie...
Załoga próbuje postawić balonik do pionu...www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
a jednak .. udało się !!!
juz widzę, ża warto było. Ach to musiało byc wspaniale przezycie.. jak bajka
No trip no life
Widoki na świątynie..... tu nie trzeba wielu słów...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Po niecałej godzinie bycia w górze, zaczynamy schodzić na ziemię....
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
i wylądowaliśmy....
szampan, truskawki, arbuzy i inne owoce.... tutaj nasz balonowy driver - Anglik, mówiący fajnym językiem, zero seplenienia i ucinania wyrazów w połowie... pierwszy raz zrozumiałem Angola Czy poleciałbym jeszcze raz takim balonem za taką kasę...? Nie wiem, ale wychodzę z założenia, że wolę żałować, że coś zrobiłem, niż żałować, że czegoś nie zrobiłem... Było bardzo fajnie, co widać na zdjęciach, ale moim zdaniem za tyle kasy...www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Lord "wtydu nie ma" ! zdjęcia nesamowite.
Balon wart każdej kasy godzina w niebie z takimi widokami, bezapelacyjne warto.
Wybieram się drugi raz nad Grand Canion, za pierwszym , skorzystałam z lotu helikopterem 15 min za 500 dołków (no i coś tam jeszcze jakieś atrakcje) , ale wiem, że było warto ! Drugi raz nie polecę, ale każdego namawiam , żeby zrobić to chociaz raz!
Bea