Bea, masz rację .... masz 100% racji... siedząc teraz w fotelu mam na to inne spojrzenie, ale gdybym był na miejscu w Mjanmie po raz pierwszy, brałbym balona w ciemno 500 bucksów za 15 minutowy lot nad kanionem... . To już mi się Afryka wydawała droga - Zimbabwe - lot nad wodospadami Victorii za 150 dolców za osobę, ale 500 .... SZOOOK
Wracamy do hotelu, szybkie śniadanko i wyruszamy na miejscowy rynek... Mani Sithu Market..
kilka zdjęć z mało turystycznych miejsc
Docieramy na targowisko, gdzie jest praktycznie wszystko
kobiety sprzedające ryż...
tutaj pocięte orzeszki palmy areki, głównego składnika betelu (wspominałem o tej używce na wstępie relacji), które powodują, że ślina staje się toksyczna i ma barwę brudnej krwi...
a tutaj liście pieprzu betelowego - w nie zawija się się orzeszki palmy areki, dodaje trochę sproszkowanego mleka wapiennego i mamy gotowe "zawiniątko" dla każdego mężczyzny - czyli tzw. betel uliczne gry... wszyscy podchodzą do tego z taką pasją, jakby od wygranej zależało ich życie...
tutaj kolejni panowie... na moje zaczepki nikt nie reagował... grali, jakby byli w transie, jakby ta gra była czymś w rodzaju rosyjskiej ruletki....
w tym wypadku panowie grali na pieniądze (stawki 100-200 Kyatów czyli 30-60 groszy ), ten sympatyczny mężczyzna ( na zdjęciu poniżej) , przegrał prawdopodobnie wszystko. Widząc jego smutną minę, podrzuciłem mu 500 Kytaów, żeby grał dalej... Jego mina mówi wszystko .
pani herbatka
a tutaj kurze jajka....rolę pojemników spełniają łupinki ryżu, które amortyzuję ewentualne obicie się jajek.... genialny pomysł .
jeszcze raz liście betelowe
bobas śpiący między ubraniami
"bocznymi drogami" wracamy do naszej norki...
Widoki z balonów super.Sam lot balonem jest przyjemny,ale ważniejsze nad czym się leci.Czas o wschodzie też jest najlepszy.Ja miałem okazję nad Kapadocją
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Witaj Janjus, miło Cię widzieć....już to chyba gdzieś pisałem... miałem okazję wzbić się ponad wydmami w Namibii i pożałowałem zielonych... w Kapadocji jak byłem - kilkanaście lat temu, to taki lot nawet nie wiem czy był wtedy oferowany...
wracając do relacji
Wracamy z targu... na dalsze oglądanie "cegiełek", a tym bardziej buddy, nikt z moich nie ma ochoty, ale ja z chęcią pojechałbym do Mount Popa. Dziewczyny kategorycznie odmawiają, chcą się zrelaksować - najchętniej nad wodą ... Okazuje się, że w Bagan hotel Zfreeti dysponuje basenem, co prawda dla gości hotelowych, ale "obcy "mogą zakupić bilet wstępu za 10 000 Kyatów . Na basenie pusto, tylko nasi... wszyscy wszak latają po świątyniach w ciągu dnia i zachwycają się "cegiełkami" . Dziewczyny na basen, a ja z kumplem Markiem wynajmujemy sobie kierowcę na pół dnia za 35 000 Kyatów i śmigamy na "Birmański Olimp" (Mount Popa). Taki sam samochód osobowy zamówiony na rano kosztuje o 5000 Kytaów mniej.
Odległość od naszej norki do klasztoru Góry Popa, to niecałe 60 km, ale dotarcie do celu zajmie nam ponad 1,5 h. Klasztor położony jest na szczycie wygasłego wulkanu i aby dojść do świątyni należy pokonać dokładnie 777 schodów pod blaszanym zadaszeniem, po którym skaczą małpy. Planując zwiedzanie świątyni należy pamiętać, że nie powinno się mieć na sobie ubrań w kolorze czerwonym, czarnym ani zielonym, gdyż, jak wierzą miejscowi, może nie spodobać się to Natom. Z tego samego powodu pod żadnym pozorem na górę nie wolno zabierać ze sobą mięsa.
Docieramy na miejsce - kilka luźnych zdjęć spod birmańskiego Olimpu...
Bardzo często podróżując po Myanmar widzę znak swastyki. W rzeczywistości swastyka jest najstarszym krzyżem i znakiem na świecie. W tradycji buddyjskiej i indyjskiej oznacza ona szczęście i często jest umieszczana na domach po to, aby je przyciągać.
"Wspinamy" się na szczyt świątyni, pokonując kolejne "przeszkody" - "stacje" z ołtarzykami buddy i jego "krewnymi" Tutaj modlą się Birmańczycy i składają ofiary.
Co do kosztownych atrakcji na wakacjach to myślę że pasuje zacytować Władysława Bartoszewskiego: „Są w życiu rzeczy, które warto i są rzeczy, które się opłaca - nie zawsze to co warto się opłaca i nie zawsze to co się opłaca warto” Lot balonem czy helikopterem się nie opłacał ale pewnie było warto
I mam jeszcze pytanie o te wschody i zachody słońca w Birmie. Tam naprawdę jest tak pomarańczowo?? Zauważyłam to nie tylko na Twoich zdjęciach. Jakieś specjalne światło czy co? Moje pierwsze skojarzenie z Birmą to nie Bagan a włąśnie takie mega pomarańczowe niebo przy zachodzie słońca.
—
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Wracamy do naszego hoteliku, pożegnalna kolacja i jutro z samego rana wyruszamy do Mandalay - OK Bus. Bus zabierze nas z hotelu i zawiezie bezpośrednio do norki w Mandalay - trasa 180 km zajmie nam około 5 godzin. Mandalay jest dużym (drugim po stolicy) i hałaśliwym miastem, ale nie pozbawionym uroku. Stanowi ważne centrum kulturalne i religijne kraju. Duża liczba ciekawych świątyń oraz obecność czterech dawnych stolic w zasięgu jednodniowej wycieczki sprawia, że warto się tu zatrzymać na parę dni. Mandalay ma symetryczny układ ulic i wydaje się, jakby było ułożone z setek równych prostokątów. W dziewiętnastym wieku było nawet stolicą tego kraju. Ma ponad milion mieszkańców i jest centrum myśli i edukacji buddyjskiej. Gdy budowano Mandalay, stosunkowo niedawno, bo w połowie XIX wieku, mnóstwo ludzi zamurowano i zakopano żywcem w miejscach takich jak: tamy, bramy wjazdowe, pałace, mury obronne, zacniejsze budynki, itp. Wierzono, że ofiary staną się duchami opiekuńczymi tych miejsc, zapewnią miastu powodzenie i będą go strzec. Potem, gdy wróżby były złe, liczbę ofiar powiększono o dalsze kilkaset osób! Jakimi kryteriami kierowano się przy wyborze nieszczęśników? Co musiał czuć taki człowiek, gdy go zasypywano? Czy się odruchowo bronił? Czy miał ochotę chronić te mury, które oddawano mu pod opiekę w tak drastyczny sposób? A co jest gorsze, tak ogólnie, czy gdy cię zamurują, czy zakopią żywcem? Makabra. Takie myśli mi chodzą po głowie, gdy tak jadę przez Birmę i patrzę na te nieziemsko piękne widoki. Dojeżdżamy do hotelu koło godz. 13.00, kwaterujmy się i wyruszamy na miasto. W planach mamy pojechać pociągiem do najbliższej stacji i poobserwować ludzi... Dochodzimy na dworzec, sprawdzamy rozkład jazdy pociągów, z którego nic nie wynika i kierujemy się do kasy, żeby kupić bilety na jakimś krótkim odcinku.- (ja) Heloł Mister, chcielibyśmy pojechać... w sumie to nie ma znaczenia, gdzie chcemy pojechać, ale chcielibyśmy się przejechać miejscowym pociągiem...
- (Sprzedawca) A dokąd chcecie jechać?
- (ja) nie jest to dla nas w ogóle istotne, chcemy wsiąść do pociągu byle jakiego... , odbyć krótką trasę, poprzyglądać się miejscowym... i generalnie chcemy poczuć klimat birmańskiego PKP...
- (Sprzedawca) OK, OK... ale dokąd chcecie jechać...? odwraca się do swojego przełożonego ( to te w okularach poniżej), z uśmiechem i w swoim slangu mówi.. widzisz tych wariatów, chcą jechać pociągiem, ale nie wiedzą gdzie... co ja mam z nimi zrobić? hahaha. Mina tego drugiego mówi wszystko... Sprzedaj im bilety na jutro... hahaha
- (ja) - za ile odjeżdża jakiś pociąg? jaka jest najbliższa stacja... staram się już mówić literami drukowanymi.... DYSTANS....JAKI DYSTANS DO NAJBLIŻEJ STACJI...GDZIEKOLWIEK.. PÓŁNOC, POŁUDNIE, WSCHÓD, ZACHÓD... N I E I S T O T N E .... chcemy kupić bilety - 6 sztuk....
- (sprzedawca).... hahahahaChyba się nie dogadamy.... nici z naszej przejażdżki... ale, że na peronie stoi pociąg, postanawiam bliżej mu się przyjrzeć...
Bea, masz rację .... masz 100% racji... siedząc teraz w fotelu mam na to inne spojrzenie, ale gdybym był na miejscu w Mjanmie po raz pierwszy, brałbym balona w ciemno 500 bucksów za 15 minutowy lot nad kanionem... . To już mi się Afryka wydawała droga - Zimbabwe - lot nad wodospadami Victorii za 150 dolców za osobę, ale 500 .... SZOOOK
Wracamy do hotelu, szybkie śniadanko i wyruszamy na miejscowy rynek... Mani Sithu Market.. kilka zdjęć z mało turystycznych miejscwww.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Docieramy na targowisko, gdzie jest praktycznie wszystko
kobiety sprzedające ryż... tutaj pocięte orzeszki palmy areki, głównego składnika betelu (wspominałem o tej używce na wstępie relacji), które powodują, że ślina staje się toksyczna i ma barwę brudnej krwi... a tutaj liście pieprzu betelowego - w nie zawija się się orzeszki palmy areki, dodaje trochę sproszkowanego mleka wapiennego i mamy gotowe "zawiniątko" dla każdego mężczyzny - czyli tzw. betel uliczne gry... wszyscy podchodzą do tego z taką pasją, jakby od wygranej zależało ich życie... tutaj kolejni panowie... na moje zaczepki nikt nie reagował... grali, jakby byli w transie, jakby ta gra była czymś w rodzaju rosyjskiej ruletki.... w tym wypadku panowie grali na pieniądze (stawki 100-200 Kyatów czyli 30-60 groszy ), ten sympatyczny mężczyzna ( na zdjęciu poniżej) , przegrał prawdopodobnie wszystko. Widząc jego smutną minę, podrzuciłem mu 500 Kytaów, żeby grał dalej... Jego mina mówi wszystko .www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
włóczymy się po targu, zaglądając to tu i tam....
pani herbatka a tutaj kurze jajka....rolę pojemników spełniają łupinki ryżu, które amortyzuję ewentualne obicie się jajek.... genialny pomysł . jeszcze raz liście betelowe bobas śpiący między ubraniami "bocznymi drogami" wracamy do naszej norki...www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wojtek'
Widoki z balonów super.Sam lot balonem jest przyjemny,ale ważniejsze nad czym się leci.Czas o wschodzie też jest najlepszy.Ja miałem okazję nad Kapadocją
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Witaj Janjus, miło Cię widzieć....już to chyba gdzieś pisałem... miałem okazję wzbić się ponad wydmami w Namibii i pożałowałem zielonych... w Kapadocji jak byłem - kilkanaście lat temu, to taki lot nawet nie wiem czy był wtedy oferowany...
wracając do relacji
Wracamy z targu... na dalsze oglądanie "cegiełek", a tym bardziej buddy, nikt z moich nie ma ochoty, ale ja z chęcią pojechałbym do Mount Popa. Dziewczyny kategorycznie odmawiają, chcą się zrelaksować - najchętniej nad wodą ... Okazuje się, że w Bagan hotel Zfreeti dysponuje basenem, co prawda dla gości hotelowych, ale "obcy "mogą zakupić bilet wstępu za 10 000 Kyatów . Na basenie pusto, tylko nasi... wszyscy wszak latają po świątyniach w ciągu dnia i zachwycają się "cegiełkami" . Dziewczyny na basen, a ja z kumplem Markiem wynajmujemy sobie kierowcę na pół dnia za 35 000 Kyatów i śmigamy na "Birmański Olimp" (Mount Popa). Taki sam samochód osobowy zamówiony na rano kosztuje o 5000 Kytaów mniej.
Odległość od naszej norki do klasztoru Góry Popa, to niecałe 60 km, ale dotarcie do celu zajmie nam ponad 1,5 h. Klasztor położony jest na szczycie wygasłego wulkanu i aby dojść do świątyni należy pokonać dokładnie 777 schodów pod blaszanym zadaszeniem, po którym skaczą małpy. Planując zwiedzanie świątyni należy pamiętać, że nie powinno się mieć na sobie ubrań w kolorze czerwonym, czarnym ani zielonym, gdyż, jak wierzą miejscowi, może nie spodobać się to Natom. Z tego samego powodu pod żadnym pozorem na górę nie wolno zabierać ze sobą mięsa. Docieramy na miejsce - kilka luźnych zdjęć spod birmańskiego Olimpu... Bardzo często podróżując po Myanmar widzę znak swastyki. W rzeczywistości swastyka jest najstarszym krzyżem i znakiem na świecie. W tradycji buddyjskiej i indyjskiej oznacza ona szczęście i często jest umieszczana na domach po to, aby je przyciągać. "Wspinamy" się na szczyt świątyni, pokonując kolejne "przeszkody" - "stacje" z ołtarzykami buddy i jego "krewnymi" Tutaj modlą się Birmańczycy i składają ofiary.www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Pokonując kolejne schody, jak zwykle mamy do czynienia z "bazarkiem",
docieramy na szczyt...www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
widok z góry na miasteczko
miejscowe dziewczyny i chłopakiwww.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Co do kosztownych atrakcji na wakacjach to myślę że pasuje zacytować Władysława Bartoszewskiego: „Są w życiu rzeczy, które warto i są rzeczy, które się
opłaca - nie zawsze to co warto się opłaca i nie zawsze to co się opłaca warto” Lot balonem czy helikopterem się nie opłacał ale pewnie było warto
I mam jeszcze pytanie o te wschody i zachody słońca w Birmie. Tam naprawdę jest tak pomarańczowo?? Zauważyłam to nie tylko na Twoich zdjęciach. Jakieś specjalne światło czy co? Moje pierwsze skojarzenie z Birmą to nie Bagan a włąśnie takie mega pomarańczowe niebo przy zachodzie słońca.
"Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje" Baptiste Beaulieu
Olletka, takie pomarańczowe niebo widzieliśmy wszędzie... ale najbardziej "płonące" było Borneo i w Namibii
Schodzimy z klasztoru na dół i zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę by uchwycić piękny zachód słońca, dla którego w głównej mierze tu przyjechaliśmy.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Wracamy do naszego hoteliku, pożegnalna kolacja i jutro z samego rana wyruszamy do Mandalay - OK Bus. Bus zabierze nas z hotelu i zawiezie bezpośrednio do norki w Mandalay - trasa 180 km zajmie nam około 5 godzin. Mandalay jest dużym (drugim po stolicy) i hałaśliwym miastem, ale nie pozbawionym uroku. Stanowi ważne centrum kulturalne i religijne kraju. Duża liczba ciekawych świątyń oraz obecność czterech dawnych stolic w zasięgu jednodniowej wycieczki sprawia, że warto się tu zatrzymać na parę dni. Mandalay ma symetryczny układ ulic i wydaje się, jakby było ułożone z setek równych prostokątów. W dziewiętnastym wieku było nawet stolicą tego kraju. Ma ponad milion mieszkańców i jest centrum myśli i edukacji buddyjskiej. Gdy budowano Mandalay, stosunkowo niedawno, bo w połowie XIX wieku, mnóstwo ludzi zamurowano i zakopano żywcem w miejscach takich jak: tamy, bramy wjazdowe, pałace, mury obronne, zacniejsze budynki, itp. Wierzono, że ofiary staną się duchami opiekuńczymi tych miejsc, zapewnią miastu powodzenie i będą go strzec. Potem, gdy wróżby były złe, liczbę ofiar powiększono o dalsze kilkaset osób! Jakimi kryteriami kierowano się przy wyborze nieszczęśników? Co musiał czuć taki człowiek, gdy go zasypywano? Czy się odruchowo bronił? Czy miał ochotę chronić te mury, które oddawano mu pod opiekę w tak drastyczny sposób? A co jest gorsze, tak ogólnie, czy gdy cię zamurują, czy zakopią żywcem? Makabra. Takie myśli mi chodzą po głowie, gdy tak jadę przez Birmę i patrzę na te nieziemsko piękne widoki. Dojeżdżamy do hotelu koło godz. 13.00, kwaterujmy się i wyruszamy na miasto. W planach mamy pojechać pociągiem do najbliższej stacji i poobserwować ludzi... Dochodzimy na dworzec, sprawdzamy rozkład jazdy pociągów, z którego nic nie wynika i kierujemy się do kasy, żeby kupić bilety na jakimś krótkim odcinku.- (ja) Heloł Mister, chcielibyśmy pojechać... w sumie to nie ma znaczenia, gdzie chcemy pojechać, ale chcielibyśmy się przejechać miejscowym pociągiem...
- (Sprzedawca) A dokąd chcecie jechać? - (ja) nie jest to dla nas w ogóle istotne, chcemy wsiąść do pociągu byle jakiego... , odbyć krótką trasę, poprzyglądać się miejscowym... i generalnie chcemy poczuć klimat birmańskiego PKP... - (Sprzedawca) OK, OK... ale dokąd chcecie jechać...? odwraca się do swojego przełożonego ( to te w okularach poniżej), z uśmiechem i w swoim slangu mówi.. widzisz tych wariatów, chcą jechać pociągiem, ale nie wiedzą gdzie... co ja mam z nimi zrobić? hahaha. Mina tego drugiego mówi wszystko... Sprzedaj im bilety na jutro... hahaha - (ja) - za ile odjeżdża jakiś pociąg? jaka jest najbliższa stacja... staram się już mówić literami drukowanymi.... DYSTANS....JAKI DYSTANS DO NAJBLIŻEJ STACJI...GDZIEKOLWIEK.. PÓŁNOC, POŁUDNIE, WSCHÓD, ZACHÓD... N I E I S T O T N E .... chcemy kupić bilety - 6 sztuk....- (sprzedawca).... hahahahaChyba się nie dogadamy.... nici z naszej przejażdżki... ale, że na peronie stoi pociąg, postanawiam bliżej mu się przyjrzeć...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...