Z tym drugim biletem to trochę nam ciśnienie podnieśli tak naciągać biednych turystów Ale trzeba przyznać, że warto było zapłacić gdyż droga do wulkanu była przepiekna i dla mnie była większą atrakcją niż on sam Najbardziej podobały nam się te wielkie paprocie coś pięknego W połączeniu z mgłą jak wtedy była wszystko wyglądało bardzo magicznie, klimacik był eksta Jak to stwierdził Wojtek brakowało tylko king konga
A nasz piknik pod przeciekającym daszkiem w trakcie ulewy w tak pięknym otoczeniu i w super towarzystwie zostanie w mojej pamięci na długo Tu należą się podziękowania dla Lordzia za to, że z nami nie poszedł i przez swoje sms - y dostarczył nam tylu podowdów do radości Muszę przyznać, że takiej głupawki jak wtedy to chyba już potem nie mieliśmy dlatego Lordziu wilekie dzięki wzoszę toast Twoim ulubinony napojem
A co się działo wtedy z Lordziem - otóż chłopak siedział sobie 4 godz na ławeczce koło budki z biletami i nawiązywał kontakty oraz rozbawiał nas swoimi sms- ami
P.s. Edi krakowska wtedy smakowała znakomicie a widok Ciebie zajadającej się almette niezapomniany ale to zachowam już dla siebie
..słuchajcie - idziemy wśród pięknej dżungli...co chwilę przystajemy, żeby zrobić fantastyczne zdjęcia...nie spieszymy się...nagle grzmot...drugi...i ściana deszczu. Tak lało, że nie sposob było przejści kilk kroków. Na ścieżce robiły się wodospady i kaskady wody. A my? A my sie śmialiśmy i gdy przewodnik za pół stawki nakazał przystanek pod wiatą Edytka wyjęła- chleb Krakowską Almette i C2H5OH...no i była zabawa. Patrzyli na nas jak na ufoli. Lordpisze sma- zapomnieliście o mnie? Co robicie. A my odpisuejmy - jak to co PIKNIK!. Przybył do nas sprzedawca płaszczyków przeciwdeszczowych i mówi 40 tys. A my na to hahaha - nam się nie spieszy - pijemy jemy...Facet stoi i zdziwinoy coraz bardziej - przecież każdy normalny kupiłby płaszcz i szedł dalej. No tak . Zrobimy tak ale nie za 40 tys i nie od razu. Nam było dobrze. nEGOCJACJE NA PRZETRWANIE I ZNUDZENIE GOŚCIA zakonczyły się połowa ceny. Za 20 ty czyli 6 zł kupilismy płaszczyki - przewodnik odetchnąl z ulgą. Można iść. Piknik zakonczony ale humory dalej dopisują.
nasze nogi odpoczęły w gorących żródłach...i ...? przestało padać. O Lordziu...żałuj !!!
nadszedł czas na obiadek - dieta białkowa na wulkanie:) jajeczka z siarą:)
Wojtek zaciągnął przewodnika tam gdzie był zakaz- nikt nie chodził. Były tam piękne formacje skalno-siarkowe
i czas na konsumpcję
gdy wróciliśmy...Lord już bardzo stęskniony postanowił zabrać nas na jedzenie królików. Ja wybrałam coś innego. Jakoś lubię króliczki ...na żywo:). Wieczór spędziliśmy oczywiście razem. Nie pamiętam, by było inaczej.
Edzia, obejrzałem na TVN-nie . Bardzo ładnie opowiadaliście. Czasu w tej stacji dają zawsze jak na lekarstwo ale ten typ tak ma.
A podróż ? Cóż pisać. Fajna, całkiem długa... może kiedyś też tam polecimy. Zamiary niby kiedyś były i są nadal tylko trochę się rozmyły i poszły w zapomnienie...
Pozdrawiam Lordzia i całą ekipę. Widać, że dobrze się Wam podróżowało razem.
Witam... powrócony z grzybobrania... nie mam nic do dodania wszystko było tak jak Edzia pisze... poza tym, że przy kasach do wjazdu na ostatni wulkan lało tak, że bałem się o swój sprzęt. Nastąpiło oberwanie chmury i ulica zamieniłą się w potok :)Jak się później okazało Ekipa wyjechała częsciowo ponad chmury i stąd takie fajne fatki
Z tym drugim biletem to trochę nam ciśnienie podnieśli tak naciągać biednych turystów Ale trzeba przyznać, że warto było zapłacić gdyż droga do wulkanu była przepiekna i dla mnie była większą atrakcją niż on sam Najbardziej podobały nam się te wielkie paprocie coś pięknego W połączeniu z mgłą jak wtedy była wszystko wyglądało bardzo magicznie, klimacik był eksta Jak to stwierdził Wojtek brakowało tylko king konga
A nasz piknik pod przeciekającym daszkiem w trakcie ulewy w tak pięknym otoczeniu i w super towarzystwie zostanie w mojej pamięci na długo Tu należą się podziękowania dla Lordzia za to, że z nami nie poszedł i przez swoje sms - y dostarczył nam tylu podowdów do radości Muszę przyznać, że takiej głupawki jak wtedy to chyba już potem nie mieliśmy dlatego Lordziu wilekie dzięki wzoszę toast Twoim ulubinony napojem
A co się działo wtedy z Lordziem - otóż chłopak siedział sobie 4 godz na ławeczce koło budki z biletami i nawiązywał kontakty oraz rozbawiał nas swoimi sms- ami
P.s. Edi krakowska wtedy smakowała znakomicie a widok Ciebie zajadającej się almette niezapomniany ale to zachowam już dla siebie
hahaha
..słuchajcie - idziemy wśród pięknej dżungli...co chwilę przystajemy, żeby zrobić fantastyczne zdjęcia...nie spieszymy się...nagle grzmot...drugi...i ściana deszczu. Tak lało, że nie sposob było przejści kilk kroków. Na ścieżce robiły się wodospady i kaskady wody. A my? A my sie śmialiśmy i gdy przewodnik za pół stawki nakazał przystanek pod wiatą Edytka wyjęła- chleb Krakowską Almette i C2H5OH...no i była zabawa. Patrzyli na nas jak na ufoli. Lordpisze sma- zapomnieliście o mnie? Co robicie. A my odpisuejmy - jak to co PIKNIK!. Przybył do nas sprzedawca płaszczyków przeciwdeszczowych i mówi 40 tys. A my na to hahaha - nam się nie spieszy - pijemy jemy...Facet stoi i zdziwinoy coraz bardziej - przecież każdy normalny kupiłby płaszcz i szedł dalej. No tak . Zrobimy tak ale nie za 40 tys i nie od razu. Nam było dobrze. nEGOCJACJE NA PRZETRWANIE I ZNUDZENIE GOŚCIA zakonczyły się połowa ceny. Za 20 ty czyli 6 zł kupilismy płaszczyki - przewodnik odetchnąl z ulgą. Można iść. Piknik zakonczony ale humory dalej dopisują.
nasze nogi odpoczęły w gorących żródłach...i ...? przestało padać. O Lordziu...żałuj !!!
nadszedł czas na obiadek - dieta białkowa na wulkanie:) jajeczka z siarą:)
Wojtek zaciągnął przewodnika tam gdzie był zakaz- nikt nie chodził. Były tam piękne formacje skalno-siarkowe
i czas na konsumpcję
gdy wróciliśmy...Lord już bardzo stęskniony postanowił zabrać nas na jedzenie królików. Ja wybrałam coś innego. Jakoś lubię króliczki ...na żywo:). Wieczór spędziliśmy oczywiście razem. Nie pamiętam, by było inaczej.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Czytam i podziwiam zdjęcia.
Super widoki - i ekipa wesoła - to lubię!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Witajcie podróżnicy Pięknie tu u was, narazie jestem pod wielkim wrażeniem wulkanów i otaczającej przyrody.
Lordziu mnie rozwalił ...zaginiony w akcji
Edi najpiękniejsza jak zawsze- w każdych okolicznościach Tu moja ulubiona fotka
życie to nieustająca podróż
Lord jqak zawsze...zajefajny ale nie robie mu reklamy
a reszta....no coż ...
nech Peg napisze
ona najbardziej obiektywna
mnie ja aga wiesz............:)\
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edzia, obejrzałem na TVN-nie . Bardzo ładnie opowiadaliście. Czasu w tej stacji dają zawsze jak na lekarstwo ale ten typ tak ma.
A podróż ? Cóż pisać. Fajna, całkiem długa... może kiedyś też tam polecimy. Zamiary niby kiedyś były i są nadal tylko trochę się rozmyły i poszły w zapomnienie...
Pozdrawiam Lordzia i całą ekipę. Widać, że dobrze się Wam podróżowało razem.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Edi, usuniete. Jesli cos ominęłam to daj znac.
No trip no life
Edith + Ekipa!
Pięknie wszystko opisujecie, a i zdjęcia są zachwycające!
Gratulacje dla córki za wyniki na studiach! Już słyszę ten Edyty krzyk w recepcji hotelowej
Śniadaniem z dostawą do łóżka, w takich okolicznościach przyrody też bym nie pogardził:) Piękne zielone plantacje herbaciane.
No i Lordziu zamawiający "piankę" poprzez umyślnego posłańca. Pięknie.
Super, że wspólnie piszecie i Wasze wzajemne uzupełnianie się tekstami jest nie do podrobienia.
Może młodzież też coś skrobnie ?
Witam... powrócony z grzybobrania... nie mam nic do dodania wszystko było tak jak Edzia pisze... poza tym, że przy kasach do wjazdu na ostatni wulkan lało tak, że bałem się o swój sprzęt. Nastąpiło oberwanie chmury i ulica zamieniłą się w potok :)Jak się później okazało Ekipa wyjechała częsciowo ponad chmury i stąd takie fajne fatki
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...