Po śniadaniu przyjechał po nas nasz wczorajszy driver i pojechaliśmy do Bandung. W Planach był kolejny wulkan Tangakuban Perahu. Ale najpierw coś dla ciała, czyli nasze ulubione zupki.
zaskoczenie tak fajne ...że pewnie moglibyśmy polecić innym zostanie choć na 2 dni:) A pamiętasz Gosia na śniadanie na dole...zupę dnia? Czy Lord zawsze musi inaczej? Jadł kalafiorową hahhaha
Ten wyjazd nie należał do łatwych – 11 miejsc noclegowych …różnych...Od Jawy do Flores…. Ty razem lądujemy w samym centrum Bandung, przy dworcu, w hotelu Sovia. Doba ok 100 zł za noc za pokój z najwspanialszym śniadaniem. Zaczynamy rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu transportu na wulkan. Ekipa pożywia się zupą, Lord szuka chmielowej a ja taxi…hmmm chcą jakieś chore ceny…wracam do Lorda – on w tzw. międzyczasie tez zbadał rynek …spostrzeżenia podobne. Podchodzimy do BEMO – to taki niby busik z siedzeniami równolegle do długości samochodu…Za 400000 tys nas zawiezie. Czyli 120 zł na 6 osób. Gdy docieramy do wejścia Lord szybko stwierdza, ze nie jedzie dalej bo pogoda nie taka. Fakt padało nieco, chmury były spore. Zanim się zorientowałam co on robi, już go w aucie nie było. Rzucił tylko – poczekam sobie tu na was, wracajcie szybko. Pojechaliśmy w piątkę.
Najpierw docieramy do Kawah Ratu. Gdy wychodzimy z bemo deszcz zanika, możemy nie tylko cieszyć się zdjęciami, lecz swobodnie, niespiesznie podziwiać krater. Naprawdę jast co.
oczywiście docinkom pod adresem nieobecnego nie było końca, hihalismy się jak wariaci...Po spacerze postanowilismy coś zjeść. Najlepsze wydawały się jajka na twardo gotowane w kraterze Kawah Domas. Musieliśmy tam dotrzeć. Nasz drajwer kompletnie niekumaty, nic po angielsku nie mówiący, dopiero po zobaczeniu papierka o równowartości 15 zł zreflektował się, co ma robić. Podwiózł nas do wejścia na kolejny krater.
Zapłaciliśmy za wstęp do Parku 200 tys., czyli po 60 zł i bylismy pewni, że to obejmuje wszelaką penetrację. Cóż za niemiła niespodzianka....zaczyna za nami biec grupka facetów wołając, że mamy zapłacić za przewodnika. No dobra takie numery to ja już przerabiałam w Indonezji. Nic z tego. Idę dalej i mówię zdecydowanie, że ja nie chcę przewodnika. Oni swoje, a ja swoje. Mój Wojtek przerabiał to wraz ze mną więc też był zdecydowany na samodzielną szwendaczkę. Panowie byli jednak nie ugięci. W koncu stanęliśmy i mówimy im - nie tyle, nie zapłacimy. Płaciliśmy za wstęp, a przewdnik nam nie potrzebny, skoro macie jak twierdzicie takie zasady to obniżcie cenę. Zjechali o połowę, rachunku oczywiscie nie dali. Od tej pory szedł z nami gość. I jak się potem okazało - bardzo dobrze że szedł.
Po śniadaniu przyjechał po nas nasz wczorajszy driver i pojechaliśmy do Bandung. W Planach był kolejny wulkan Tangakuban Perahu. Ale najpierw coś dla ciała, czyli nasze ulubione zupki.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Widok z okna był cudny tym bardziej, że był on dla nas zaskoczeniem bo nikt się czegoś takiego nie spodziewał
zaskoczenie tak fajne ...że pewnie moglibyśmy polecić innym zostanie choć na 2 dni:) A pamiętasz Gosia na śniadanie na dole...zupę dnia? Czy Lord zawsze musi inaczej? Jadł kalafiorową hahhaha
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Taki jedo urok A swoją drogą to nie wiem co mu w tej zupie smakowało mnie nie zachęcała nawet do spróbowania
Podsumowując hotelik fajny, otoczenie piękne ale śniadań to bym nikomu nie poleciła
a mnie smakowało...może dlatego że jedliśmy ...pychoty z widokiem....następnym razem załatwiaj z Lordziem śniadanko do ....
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
No tak Wy jedliście śniadanko w łóżku a nam na dole została tylko paskudna kalafiorowa
Czy mozesz wyprzedzic fakty i napisac co to za "kosmiczne" miejsce, ktore widac w 56 sek ?
http://tvn24bis.pl/wideo/11-miejsc-w-trzy-tygodnie-niezwykla-podroz-do-indonezji,1549432.html
difm....to przepiękne PADAR - płynęlismy na tę wyspę zw trakcie rejsu na Komodo i Rince
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Ten wyjazd nie należał do łatwych – 11 miejsc noclegowych …różnych...Od Jawy do Flores…. Ty razem lądujemy w samym centrum Bandung, przy dworcu, w hotelu Sovia. Doba ok 100 zł za noc za pokój z najwspanialszym śniadaniem. Zaczynamy rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu transportu na wulkan. Ekipa pożywia się zupą, Lord szuka chmielowej a ja taxi…hmmm chcą jakieś chore ceny…wracam do Lorda – on w tzw. międzyczasie tez zbadał rynek …spostrzeżenia podobne. Podchodzimy do BEMO – to taki niby busik z siedzeniami równolegle do długości samochodu…Za 400000 tys nas zawiezie. Czyli 120 zł na 6 osób. Gdy docieramy do wejścia Lord szybko stwierdza, ze nie jedzie dalej bo pogoda nie taka. Fakt padało nieco, chmury były spore. Zanim się zorientowałam co on robi, już go w aucie nie było. Rzucił tylko – poczekam sobie tu na was, wracajcie szybko. Pojechaliśmy w piątkę.
Najpierw docieramy do Kawah Ratu. Gdy wychodzimy z bemo deszcz zanika, możemy nie tylko cieszyć się zdjęciami, lecz swobodnie, niespiesznie podziwiać krater. Naprawdę jast co.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
oczywiście docinkom pod adresem nieobecnego nie było końca, hihalismy się jak wariaci...Po spacerze postanowilismy coś zjeść. Najlepsze wydawały się jajka na twardo gotowane w kraterze Kawah Domas. Musieliśmy tam dotrzeć. Nasz drajwer kompletnie niekumaty, nic po angielsku nie mówiący, dopiero po zobaczeniu papierka o równowartości 15 zł zreflektował się, co ma robić. Podwiózł nas do wejścia na kolejny krater.
Zapłaciliśmy za wstęp do Parku 200 tys., czyli po 60 zł i bylismy pewni, że to obejmuje wszelaką penetrację. Cóż za niemiła niespodzianka....zaczyna za nami biec grupka facetów wołając, że mamy zapłacić za przewodnika. No dobra takie numery to ja już przerabiałam w Indonezji. Nic z tego. Idę dalej i mówię zdecydowanie, że ja nie chcę przewodnika. Oni swoje, a ja swoje. Mój Wojtek przerabiał to wraz ze mną więc też był zdecydowany na samodzielną szwendaczkę. Panowie byli jednak nie ugięci. W koncu stanęliśmy i mówimy im - nie tyle, nie zapłacimy. Płaciliśmy za wstęp, a przewdnik nam nie potrzebny, skoro macie jak twierdzicie takie zasady to obniżcie cenę. Zjechali o połowę, rachunku oczywiscie nie dali. Od tej pory szedł z nami gość. I jak się potem okazało - bardzo dobrze że szedł.
....a droga była genialna...
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................