Magda, w zimie temperarura rzadko spada poniżej +10, ale zazwyczaj jest pochmurno i deszczowo - stąd ten rainforest. Ale już w okolicznych górach jest sporo śniegu, więc można jeździć na nartach. A wyciągów wokół miasta jest mnóstwo!!!!
W lecie nie ma specjalnych upałów, rzadko jest powyżej 26-27 stopni - zimny ocean chłodzi - i z reguły mało opadów. W tym roku była susza na maxa, bo w zimie było w górach mało śniegu i już od maja praktycznie zdarzały się tylko sporadyczne mżawki, no i w efekcie - dużo pożarów lasów.Tak że klimat bardzo łagodny....
Apisku, no uśmiałam się sama z siebie.....oglądam zdjecia i cały czas mam wrażenie jakbym tam była, jakbym gdzieś to już widziała i nagle mnie olśniło..:)
Od czasu do czasu oglądam serial Cedar Cove , nawet nie ze wzgledu na treść, a własnie ze względu na malownicze widoki i jestem zakochana w tym miasteczku Cedar Cove. WYobraż sobie, że sceny kręcone sa włąśnie na pólnocy Vancuver i okoliczych wyspach..;) Sama zobacz, czy nie znajome miejsca.
O rany Apisku , tam jest cudnieeee.....wymarzone miejsce do mieszkania!
Momi, ja zobaczyłam tylko kawałek British Columbii, ale ponoć ona cała jest bardzo piękna.
Kilku męża europejskich znajomych biorących udział w konferencji po zakończonych obowiązkach, wybrało się właśnie na zwiedzanie Kanady Zachodniej. Ktoś był w Rocky Mountains, a ktoś inny zwiedzał wyspę Vancouver ( nawet nie miałam pojęcia, że ona ma aż 700 km długości!!!!) i wszyscy byłi zachwyceni widokami i przyrodą.
Ja jednak cieszę się, że wybrałam Alaskę, no bo to przecież było spełnienie moich marzeń!!!
Nie sposób tu nie wspomnieć o uniwersytecie, na którym spędziliśmy kilka dni.
University of British Columbia – bo tak brzmi jego nazwa- leży na końcu dużego półwyspu znajdującego się w delcie rzeki Frazer. A więc praktycznie ze wszystkich stron otacza go woda.
A dodatkowo jeszcze znajduje sie na terenie wielkiego zalesionego terenu – Pacific Spirit Regional Park.
Dla studentów – żyć nie umierać takie położenie...
Mają w jednym miejscu wszystkie zajęcia na poszczególnych fakultetach, obok są akademiki, tereny sportowe włącznie z polem gofowym, kompleksem basenów, boisk, kortów tenisowych, krytych hal sportowych.
Są też stołówki, knajpki, począwszy od tanich fastfoodów, a skończywszy na całkiem eleganckich, są również sklepy oraz różne punkty usługowe. Jest nawet szpital....
Jest także wewnętrzna linia autobusowa, bo odległości są całkiem spore.
W zasadzie takie miasteczko akademickie może być samowystarczalne.
Dostajemy tu małe mieszkanko z sypialnią, łazienką i aneksem kuchennym z pełnym wyposażeniem.
Ale standard znacznie odbiega od tego hotelowego – na minus oczywiście...
Pozytywne jest to, że będziemy sobie robić śniadanka, takie jak lubimy.
Natomiast tereny uniwersyteckie od razu mnie zauroczyły.
Wszystkie budynki znajdują się w takim jakby parko-lesie i rozrzucone są na wzgórzach wśród niesamowitej zieleni.
A to drzewo to mnie urzekło!
Główna aleja biegnąca przez campus:
Jest tu nawet ogród różany na tarasach opadających do oceanu...
A jeszcze w dodatku tereny te ciągną się tuż nad samym brzegiem, gdzie w zasięgu wzroku jest kilka dzikich plaż u podnóża klifu.
Studiuje tu około 50 tys studentów, a uniwersytet rozpoczął swą działalność w 1908 roku.
Jak przystało na taki "stary" uniwersytet niektóre budynki są zabytkowe, ale w miarę jego rozwoju dobudowywano coraz nowsze. Wiekszość z nich jest naprwdę ładna pod względem architektonicznym.
Nawet taki totalny mix zabytkowości z nowoczesnością nieźle im wyszedł....
No i to położenie na wysokim brzegu z widokiem na ocean oraz majaczącą w dali wyspę Vancouver, na której znajduje się stolica prowincji British Columbia – miasto Victoria.
Gdy wracałam wcześniej z moich samotnych wycieczek - zanim mąż skończył swe zajęcia - z przyjemnością spacerowałam po terenach campusu lub zaszywałam się w jakimś zacisznym zielonym kąciku...
Janusz, też na tą kamienicę zwróciłam uwagę....Zieleni tam wszędzie mnóstwo, ale żeby winobluszcz aż na siódme piętro zawędrował i w dodatku pokrył całe ściany?????
W każdym razie z trzech stron, bo z czwartej nie zachodziłam...
Marynik, ja uwielbiam wszelkie podróże - bliższe i dalsze - i jak najbardziej planuję i póki mnie jakieś boleści nie złapią, to planować będę!!!!
Ale ta Alaska to było marzenie życia, niezmienne od wielu, wielu lat...
A teraz ucieszy mnie każda podróż, ale takiego prawdziwego marzenia - brak.
Nelcia, zastanawialiśmy się czy mają różne ornamenty roślinne?????
Czy na wszelki wypadek wszędzie instalują tujopodobny rzucik....
Asia, jest to z pewnością jedno z najładniejszych miast, jakie widziałam...
I ile możliwości do poszwędania się - szczególnie dla miłośników przyrody i pięknych widoków.
A jeśli chodzi o zimę to tu jest łagodna. A poza tym na Hawaje niedaleko, no i na rajskie wysepki Palau też bliżej niż z Polski.
Same plusy zamieszkania tam!!!!
Mariola
Zima i lato w jednym, tak?
Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku!
Magda, w zimie temperarura rzadko spada poniżej +10, ale zazwyczaj jest pochmurno i deszczowo - stąd ten rainforest. Ale już w okolicznych górach jest sporo śniegu, więc można jeździć na nartach. A wyciągów wokół miasta jest mnóstwo!!!!
W lecie nie ma specjalnych upałów, rzadko jest powyżej 26-27 stopni - zimny ocean chłodzi - i z reguły mało opadów. W tym roku była susza na maxa, bo w zimie było w górach mało śniegu i już od maja praktycznie zdarzały się tylko sporadyczne mżawki, no i w efekcie - dużo pożarów lasów.Tak że klimat bardzo łagodny....
Mariola
Apisku, no uśmiałam się sama z siebie.....oglądam zdjecia i cały czas mam wrażenie jakbym tam była, jakbym gdzieś to już widziała i nagle mnie olśniło..:)
Od czasu do czasu oglądam serial Cedar Cove , nawet nie ze wzgledu na treść, a własnie ze względu na malownicze widoki i jestem zakochana w tym miasteczku Cedar Cove. WYobraż sobie, że sceny kręcone sa włąśnie na pólnocy Vancuver i okoliczych wyspach..;) Sama zobacz, czy nie znajome miejsca.
O rany Apisku , tam jest cudnieeee.....wymarzone miejsce do mieszkania!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Momi, ja zobaczyłam tylko kawałek British Columbii, ale ponoć ona cała jest bardzo piękna.
Kilku męża europejskich znajomych biorących udział w konferencji po zakończonych obowiązkach, wybrało się właśnie na zwiedzanie Kanady Zachodniej. Ktoś był w Rocky Mountains, a ktoś inny zwiedzał wyspę Vancouver ( nawet nie miałam pojęcia, że ona ma aż 700 km długości!!!!) i wszyscy byłi zachwyceni widokami i przyrodą.
Ja jednak cieszę się, że wybrałam Alaskę, no bo to przecież było spełnienie moich marzeń!!!
A teraz buuuuu, nie mam o czym marzyć....
Mariola
Nie sposób tu nie wspomnieć o uniwersytecie, na którym spędziliśmy kilka dni.
University of British Columbia – bo tak brzmi jego nazwa- leży na końcu dużego półwyspu znajdującego się w delcie rzeki Frazer. A więc praktycznie ze wszystkich stron otacza go woda.
A dodatkowo jeszcze znajduje sie na terenie wielkiego zalesionego terenu – Pacific Spirit Regional Park.
Dla studentów – żyć nie umierać takie położenie...
Mają w jednym miejscu wszystkie zajęcia na poszczególnych fakultetach, obok są akademiki, tereny sportowe włącznie z polem gofowym, kompleksem basenów, boisk, kortów tenisowych, krytych hal sportowych.
Są też stołówki, knajpki, począwszy od tanich fastfoodów, a skończywszy na całkiem eleganckich, są również sklepy oraz różne punkty usługowe. Jest nawet szpital....
Jest także wewnętrzna linia autobusowa, bo odległości są całkiem spore.
W zasadzie takie miasteczko akademickie może być samowystarczalne.
Dostajemy tu małe mieszkanko z sypialnią, łazienką i aneksem kuchennym z pełnym wyposażeniem.
Ale standard znacznie odbiega od tego hotelowego – na minus oczywiście...
Pozytywne jest to, że będziemy sobie robić śniadanka, takie jak lubimy.
Natomiast tereny uniwersyteckie od razu mnie zauroczyły.
Wszystkie budynki znajdują się w takim jakby parko-lesie i rozrzucone są na wzgórzach wśród niesamowitej zieleni.
A to drzewo to mnie urzekło!
Główna aleja biegnąca przez campus:
Jest tu nawet ogród różany na tarasach opadających do oceanu...
A jeszcze w dodatku tereny te ciągną się tuż nad samym brzegiem, gdzie w zasięgu wzroku jest kilka dzikich plaż u podnóża klifu.
Studiuje tu około 50 tys studentów, a uniwersytet rozpoczął swą działalność w 1908 roku.
Jak przystało na taki "stary" uniwersytet niektóre budynki są zabytkowe, ale w miarę jego rozwoju dobudowywano coraz nowsze. Wiekszość z nich jest naprwdę ładna pod względem architektonicznym.
Nawet taki totalny mix zabytkowości z nowoczesnością nieźle im wyszedł....
No i to położenie na wysokim brzegu z widokiem na ocean oraz majaczącą w dali wyspę Vancouver, na której znajduje się stolica prowincji British Columbia – miasto Victoria.
Gdy wracałam wcześniej z moich samotnych wycieczek - zanim mąż skończył swe zajęcia - z przyjemnością spacerowałam po terenach campusu lub zaszywałam się w jakimś zacisznym zielonym kąciku...
Mariola
Apisku ,
Doczytałem,aż zielono mi w oczach .Trochę cięcia trzeba,zeby okna nie zarosły
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Taaa. Nie uwierzę apisku, NIE UWIERZĘ !!!!
Moje Pstrykanie i nie tylko
Janusz, też na tą kamienicę zwróciłam uwagę....Zieleni tam wszędzie mnóstwo, ale żeby winobluszcz aż na siódme piętro zawędrował i w dodatku pokrył całe ściany?????
W każdym razie z trzech stron, bo z czwartej nie zachodziłam...
Marynik, ja uwielbiam wszelkie podróże - bliższe i dalsze - i jak najbardziej planuję i póki mnie jakieś boleści nie złapią, to planować będę!!!!
Ale ta Alaska to było marzenie życia, niezmienne od wielu, wielu lat...
A teraz ucieszy mnie każda podróż, ale takiego prawdziwego marzenia - brak.
Mariola
Przyjemnie byloby studiowac w tak pieknie polozonym uniwerku..ale całe miasto jak dla mnie wspaniałe.
Wydaje się ,że idealne do zycia
No trip no life