Następną atrakcją tego dnia był piknik na dzikiej, czarnej plaży w okolicach wioski rybackiej Cruzinha da Garca. Od początku w drodze na plażę towarzyszył nam samochód z miejscowymi młodzieńcami, którzy mieli za zadanie nie tylko przygotować posiłek ale również umilać nam czas muzyką
Droga z Ponta do Sol do Cruzinha da Garca biegnie przez Ribeira Grande. Tu wysiedliśmy i rozpoczęliśmy fajny spacer z muzykami w tle (w samochodzie).
Podziwialiśmy dolinę i akwedukt doprowadzający wodę.
Na mnie największe wrażenie robiły maleńkie, kolorowe domkie uczepione skał i rozsiane wszędzie tarasowe poletka.
No to jeszcze parę obrazków z Ribeira Grande.
Po spacerze wsiedliśmy do naszego busika i pojechaliśmy dalej, przedzierając się przez góry.
Na chwilę zatrzymaliśmy się gdzieś by podziwiać takie oto widoki.
I znowu jechaliśmy przez góry aż wreszcie naszym oczom ukazał się ocean i niesamowite wybrzeże klifowe.
Czarne, wulkaniczne skały opadające niemal pionowo do niebieskiego oceanu, rozbijające się o te skały fale i unosząca się w powietrzu mgiełka bardzo mi się podobały. Zrobiłam tam jeszcze parę fotek
Tuż obok, na małym płaskim cyplu rozłożyła się wioska rybacka Cruzinha da Garca.
Zatrzymaliśmy się tu na chwilę by zrobić ostatnie zakupy na piknik i ruszyliśmy dalej. Ostatni odcinek drogi pokonaliśmy pieszo niosąc ze sobą jedzenie i ... instrumenty muzyczne
A to już nasza plaża - z czarnym, wulkanicznym piaskiem i przygotowania do pikniku.
Nasi miejscowi opiekunowie przywieźli ze sobą ogromne gary jedzenia i mnóstwo grogu
Głównym daniem były oczywiście świeżo pieczone ryby, które smakowały wyśmienicie. Do tego ryż, surówka itp.
Kiedy jedni w pocie czoła przygotowywali dla nas poczęstunek inni sprawdzali temperaturę wody i wysokość fal. A wiało tego dnia niemiłosiernie
Niektórzy zawierali nowe znajomości i toczyli interesujące rozmowy.
Zarówno tym pracującym jak i odpoczywającym przygrywał lokalny zespół muzyczny.
Kiedy wszyscy już się najedli a posiłek obficie (oj, bardzo obficie) popili mocnym grogiem rozpoczęły się wspólne, międzynarodowe tańce
No to teraz pora na spacer po okolicy (dla tych co jeszcze mogli spacerować hi, hi,hi )
i widok na naszą, piknikową plażę z góry
A takie widoki były dalej
Ścieżka ciągnąca się wzdłuż brzegu, tuż nad spienionym oceanem, bardzo kusiła by iść dalej ale niestety nadeszła pora powrotu do hotelu
Jeszcze tylko ostatnia fotka z plaży i wracamy bo następnego dnia czekały kolejne atrakcje i ... znowu mnóstwo grogu, hi, hi, hi.
Żelku, jak Ty to zrobiłaś - zaledwie 2 minuty po napisaniu przeze mnie kolejnego odcinka z WZP jest już Twój wpis
Niesamowite te malutkie tarasy, jak ichtutaj duzo ..
No trip no life
Następną atrakcją tego dnia był piknik na dzikiej, czarnej plaży w okolicach wioski rybackiej Cruzinha da Garca. Od początku w drodze na plażę towarzyszył nam samochód z miejscowymi młodzieńcami, którzy mieli za zadanie nie tylko przygotować posiłek ale również umilać nam czas muzyką
Droga z Ponta do Sol do Cruzinha da Garca biegnie przez Ribeira Grande. Tu wysiedliśmy i rozpoczęliśmy fajny spacer z muzykami w tle (w samochodzie).
Podziwialiśmy dolinę i akwedukt doprowadzający wodę.
Na mnie największe wrażenie robiły maleńkie, kolorowe domkie uczepione skał i rozsiane wszędzie tarasowe poletka.
No to jeszcze parę obrazków z Ribeira Grande.
Po spacerze wsiedliśmy do naszego busika i pojechaliśmy dalej, przedzierając się przez góry.
Na chwilę zatrzymaliśmy się gdzieś by podziwiać takie oto widoki.
I znowu jechaliśmy przez góry aż wreszcie naszym oczom ukazał się ocean i niesamowite wybrzeże klifowe.
oj też byłabym zachwycona takimi widokami
Pięknie
Mabro,
co za piękne widoczki i fantastyczne ujęcia i foty rewelacja, bardzo,bardzo mi sie podoba ..
Tyle ci powiem, że masz oko
No trip no life
Mabro, czekamy i czekamy na kolejną porcję pieknych widoczków
No trip no life
Julka, Żelek, Nelcia
Czarne, wulkaniczne skały opadające niemal pionowo do niebieskiego oceanu, rozbijające się o te skały fale i unosząca się w powietrzu mgiełka bardzo mi się podobały. Zrobiłam tam jeszcze parę fotek
Tuż obok, na małym płaskim cyplu rozłożyła się wioska rybacka Cruzinha da Garca.
Zatrzymaliśmy się tu na chwilę by zrobić ostatnie zakupy na piknik i ruszyliśmy dalej. Ostatni odcinek drogi pokonaliśmy pieszo niosąc ze sobą jedzenie i ... instrumenty muzyczne
A to już nasza plaża - z czarnym, wulkanicznym piaskiem i przygotowania do pikniku.
Nasi miejscowi opiekunowie przywieźli ze sobą ogromne gary jedzenia i mnóstwo grogu
Głównym daniem były oczywiście świeżo pieczone ryby, które smakowały wyśmienicie. Do tego ryż, surówka itp.
Kiedy jedni w pocie czoła przygotowywali dla nas poczęstunek inni sprawdzali temperaturę wody i wysokość fal. A wiało tego dnia niemiłosiernie
Niektórzy zawierali nowe znajomości i toczyli interesujące rozmowy.
Zarówno tym pracującym jak i odpoczywającym przygrywał lokalny zespół muzyczny.
Kiedy wszyscy już się najedli a posiłek obficie (oj, bardzo obficie) popili mocnym grogiem rozpoczęły się wspólne, międzynarodowe tańce
No to teraz pora na spacer po okolicy (dla tych co jeszcze mogli spacerować hi, hi,hi )
i widok na naszą, piknikową plażę z góry
A takie widoki były dalej
Ścieżka ciągnąca się wzdłuż brzegu, tuż nad spienionym oceanem, bardzo kusiła by iść dalej ale niestety nadeszła pora powrotu do hotelu
Jeszcze tylko ostatnia fotka z plaży i wracamy bo następnego dnia czekały kolejne atrakcje i ... znowu mnóstwo grogu, hi, hi, hi.
Piknik w takim miejscu z takimi wspaniahłymi widoczkami , bajka
no i atmosfera fajna, tańce, hulanki, swawole he he ...
No trip no life
Super piknik...no i swiezo pieczone ryby-mniam-chyba własnie na WZP jadłam najsmaczniejsze tunczyki