--------------------

____________________

 

 

 



Przebudzenie Staruszki : ględzi o Fiordach Costą Fortuną 2014 i M. Śr.MSC Splendida 2014

148 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Mamadacha
Obrazek użytkownika Mamadacha
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 07 paź 2014

No i nadzszedł czas pobieżnego podsumowania rejsu MSC Splendidą, Hyde opisała odwiedzane miejsca tak sugestywnie, że mi niewiele pozostaje. Dlatego w tej samej relacji o obu rejsach piszę, bo ta druga relacja to okrojona będzie, coby Was, mili moi, nie zanudzić.

Niemniej nie byłabym sobą, gdybym przydługiego wstepu nie wysmażyła ! Zapraszam serdecznie, zaczynamy od niego ...

mamadacha

Mamadacha
Obrazek użytkownika Mamadacha
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 07 paź 2014

- Mam dość tej szarugi, trzeba gdzieś wyskoczyć, akumulator mi się wyczerpuje! – jęczy Mój Mąż, a ja strzygę uchem. Oho!

Mój Mąż taki skory do jęczenia nie jest – czyżby przygotowywał grunt?

- Przysłali ofertę promocyjną MSC, nie tak atrakcyjną jak Costy, ale jednak. Trzeba się zdecydować do piątku, rzuć na to okiem - rzuca od niechcenia i skupia na śniadanku.

No pewnie, że sekundę później siedzę już przy komputerze! Wyławiam interesującą nas ofertę : w porównaniu z rejsem norweskim postoje w portach są przeraźliwie krótkie, ale wychodzę z założenia, że lepiej wpaść gdzieś na chwilkę, niż wcale. Jedziemy!

Chcecie jechać z nami na rejs? – pytamy od niechcenia nasze latorośle, z góry znając odpowiedź.

Tak tak, pewnie że tak! – spełnia nasze oczekiwania Młodszy.

-Zastanowię się – mruczy Straszy i znika w swoim pokoju. Pewnie po to, żeby nie patrzeć na nasze zbaraniałe gęby. Bo zbaranieliśmy doszczętnie. Rozumiem, że nastolatki mają swoje prawa i mogą być durne, ale aż tak ??? To naprawdę nasze dziecko? Nie podmienili go w szpitalu ???

Chyba jednak podmienili, bo zdecydował, że nie jedzie. …

 

Znowu szukanie połączeń, trzeba jakoś dojechać do Genui. I zapada decyzja, że jedziemy autem, z noclegiem w Bergamo, a wracamy bez noclegu. O Bergamo czytałam, że bardzo ładne, zawsze było nie po drodze – więc wykorzystałam okazję, żeby właśnie tam poszukać hotelu.

Prognozy pogody wpędzały mnie w czarną rozpacz,wieszczyłam, że całą rodziną w deszczach i ulewach się potopimy. No i już w czasie podróży zaczęło się sprawdzać, początkowy kapuśniaczek powoli przeradzał się w deszcz. A na wysokości Werony nagle wyświetlono na tablicach informacje, że autostrada zamknięta i proszę się wynosić najbliższym zjazdem. O matuś. Tysiące samochodów zakorkowanych na jednej, wąskiej SS-ce. Pan z budki  przy zjeździe z autostrady sugeruje, żeby jechać tą SSką lub po prostu w tamtym kierunku, bo na autostradzie był wypadek, więc za ileś kilometrów będzie można na nią wrócić. Tak, wrócimy chyba pchając auto, bo benzyna schodzi jakby się dziura w baku zrobiła, a my przez 40 minut przejechaliśmy 10 kilometrów!

Mój Mąż włącza swój prywatny GPS w głowie i wjeżdża w miasto. Elektronika maniacko zawraca nas na zakorkowaną drogę, wyciszam dziada i sięgam po stare, dobre, papierowe mapy. Znajdujemy cieńką, białą niteczkę , lokalną dróżkę, która za 30 km powinna zaprowadzić nas do wjazdu na A4. Mżawka, czarne chmurzyska, boczne drogi. SMSuję do właściciela hoteliku, że się mocno spóźnimy. Zaczynają się serpentyny, droga pnie się ostro w górę, ledwie się na niej mieścimy.

- Co jest, gdzie my jesteśmy, skąd takie góry na nizinie ?! – denerwuje się Mój Mąż. Jednak to była dobra droga : w końcu, po chwilach zwątpienia w szczerym polu,  wjeżdżamy na autostradę. Jest Bergamo!

Oczywiście, kiedy w końcu dojeżdżamy w okolice hotelu, GPS każe nam skręcić w ulicę jednokierunkową. Jako że nie lubimy płacić mandatów, a zwłaszcza w euro, próbujemy znaleźć wjazd . Tym sposobem , po paru minutach , znaleźliśmy się w tym samym miejscu – i piekielna maszyna znowu kazała nam złamać przepisy!!!              Mój fuczący z irytacji  jak nosorożec Mąż zatrzymał się na pierwszym wolnym.

- Idź, poszukaj tego cholernego hotelu i drogi do niego, ja już nie mam nerwów!

OK, mus to mus, idę! Ale że orientacji w terenie Bozia mi poskąpiła, uzbroiłam się w komórkę z adresem w jednej ręce i GPS z włączonym śladem (żeby znaleźć drogę powrotną do auta) w drugiej. Wysiadam. Znikam. Chłopaki siedzą i gapią się w ciemność, bo mamusia malutka nie jest i z okien auta jednak powinna być widoczna…. a nie jest!

-Ty, gdzie mamusia? – szepnął (chcę wierzyć, że zaniepokojony) Mój Mąż.

- Nie ma. Zniknęła. – odszepnęło dziecko.

Mój Rycerz wyrusza w końcu na poszukiwania, okrąża auto i co widzi? Ano rzeczoną mamusię widzi, leżącą wzdłuż auta, z rozwaloną kichawą i kolanami w charakterze krwawej miazgi.

Trzeba mu zapisać na plus, że mnie nie dobił, jeno troskliwie na powrót w aucie usadził i wtedy dopiero wyartykułował różne takie, niekoniecznie przyjemne.

A cóż ja jestem winna, że ulica w tym miejscu składa się głównie z krawężników granitowych i jakiś takich ozdobniczków? Za dnia trudno byłoby przejść, a co dopiero nocką ciemną! Oczywiście, że momentalnie zahaczyłam o coś nogą i skończyłoby się na strachu, gdyby nie urządzenia w rękach, których ratowanie przed zniszczeniem było dla mnie absolutnym priorytetem. Pozbawiona rąk – a przez to jakiejkolwiek amortyzacji, tłukłam sobie po kolei kolana, łokcie, nos. Na szczęście na tyle odwróciłam głowę, że go nie złamałam. Obolała byłam na tyle, że na poszukiwania hotelu wyruszył Mój Mąż, ja zaś „zostałam siedzieć” z nogami na zewnątrz auta, bo kolan z bólu zgiąć nie mogłam. No i siedzę i zaczyna do mnie docierać komizm sytuacji. Wyobrażam sobie miny chłopaków, kiedy nagle znikam jak Harry Potter pod swoją peleryną, przed oczyma przesuwa mi się wizja mnie samej, ulegającej samozniszczeniu, ale za to ratującej smartfon. Zaczynam chichotać.

- Mamuś?

Nie mogę przerwać, po twarzy lecą mi łzy, ledwo łapię dech.

- Mami? Zwariowałaś? – autentyczny strach w głosie Synusia rozśmiesza mnie jeszcze bardziej. Chichram się na potęgę, zaczyna mi brakować tchu, brzmię trochę jak Goofie.

- Gdzie tata? Mami, przestań, kiedy wróci tata???

Ku ogromnej uldze Młodego tata wreszcie wraca, a ja zaczynam powoli się opanowywać. No proszę, kojący wpływ Ślubnego. Wesołość ogarnia mnie na nowo kiedy widzę, że jednak skręcamy i jedziemy pod prąd. Nie można tak było od razu?

 Jakimś cudem absolutnym znajdujemy miejsce parkingowe przy hotelu, właściciel już czeka w drzwiach bardzo zniecierpliwiony, bo randka przez nas mu się opóźnia. Cóż, jesteśmy w Bergamo, trzeba zwiedzać. Wszystko mnie boli, ale to akurat najmniej ważne. Nie biorę aparatu w obawie, że mi zamoknie - i dobrze robie, bo deszcz zamienia się w ulewę. Przemoczeni do bielizny suniemy w górę, bo stara część miasta  okazuje się być bardzo ładnym, nastrojowym miejscem. Nie sposób zawrócić !

Na szczycie wzniesienia piękna katedra, fontanna otoczona sympatycznymi lwami, wieża miejska – wszystko średniowieczne, pięknie oświetlone i tajemnicze za kurtyną deszczu. Bez wiary w efekt pstrykam komórką, parasolkę trzymając w zębach. Muszę kupić wodoodporny aparat, przyda się w wodzie i na lądzie ! Chcę jeszcze połazić, ale Mój Mąż stwierdza, że o północy to niech sobie duchy tutaj urzędują, my zaś mamy wracać i się suszyć. Jako żona może bym i dyskutowała, ale matka musiałam mu przyznać rację. Zawróciliśmy.

Autostrada do Genui zdumiewa. Czteropasmówka – owszem. Ale kryteriów autostrady to ta droga chyba jednak nie spełnia. Z lekka zieloni po dziesiątkach zakrętów dojeżdżamy do miasta. Właściciele parkingu chyba nie ufają GPS-om, bo zamiast namiarów satelitarnych przysłali  nam szereg rysuneczków ze strzałkami. A że zjazdy i rozjazdy wszystkich dróg świata wyglądają podobnie, natychmiast zabłądziliśmy. I znowu trzeba było szukać na piechotę : zrehabilitowałam się i bez przygód znalazłam wjazd do Park Torre Sud . wielopoziomowego parkingu za 70 euro/tydzień. Zostawiliśmy nasz samochód (wyglądający dziwacznie z mokrymi ciuchami porozwieszanymi i porozkładanymi do suszenia) i ruszyliśmy na spotkanie morskich przygód.

 

mamadacha

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Mamadacha- czytając ten wstęp, w niektórych momentach oczy robiły mi się wielkie...po chwili chichrałam się jak głupia Mosking Mówił Ci ktoś, ze powinnaś książki pisać? O co ja pytam - na pewno nie jedna osoba Biggrin SUPER!

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

Mamadacha
Obrazek użytkownika Mamadacha
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 07 paź 2014

Wstałam dzisiaj lewą nogą, nawarczałam na Starszego, nawrzeszczałam na Młodszego (jest jeszcze ode mnie słabszy, więc mogę se pozwolić), włączam komputer, czytam miłe słowa ... i wściekłość opadła, zrobiło mi się głupio, jakoś dzieci trzeba przeprosić ...

No i widzisz, Kolka, dzieki Tobie moje chłopaki dzisiaj na obiad dostaną ruskie pierogi!

To niesamowite, jak człowiek lubi być chwalony Blush

mamadacha

.
Obrazek użytkownika .
Offline
Ostatnio: 9 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Mamadacha... jak nie piszesz zawodowo książek, to marnujesz się w swojej robocie... Smile

dopiero po swoim wpisie doczytałem, że Kolka zapytała o to samo.. zrobiłem edycję wpisu... Wacko

.

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Świetnie piszesz Biggrin Super! No i początek z przygodami-mam nadzieję,że upadek nie rzutował na dalszą podróż Biggrin

Mamadacha
Obrazek użytkownika Mamadacha
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 07 paź 2014

   Rodzina namawia mnie na założenie bloga. Iiii tam, trzeba być systematycznym i mieć stale coś do powiedzenia.  Najlepiej mądrego...

I czasu to pisanie jednak sporo zajmuje! Ja teraz czasem dysponuję, bo Mój Mąż na narty sobie pojechał. He he, dzisiaj wraca, mają czas wolny w  .... Barcelonie! Skubaniec!

Ale dzięki temu pewnie zgodzi się, żebysmy kwietniową tam wizytę przeznaczyli na odwiedzenie Oceanarium. Chłopcy się ucieszą!

Antenka, ten upadek rzutuje na całe moje życie! Trzepnęłam w ten granit głową całkiem mocno  i teraz - kiedy zrobię coś głupiego - mam wymówkę, że mi się wtedy coś w niej poprzestawiało Biggrin

A blizny na kolanach mam do dzisiaj. Starcza skóra nie regeneruje się już tak szybko jak kiedyś Cray 2  

mamadacha

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Grunt to dobra wymówka Good Biggrin Ja tam wcześniej czy póżniej zaliczam wszystkie schody Biggrin Że się jeszcze nie połamałam to cud Biggrin Schody mnie nie lubią i dlatego nowy dom,co się buduje, jest w parterze-bez schodów i progów Biggrin

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 7 miesięcy 3 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Mamadacha, świetny styl!!!!

Ja też jestem pod wrażeniem....

Mariola

Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Ja też wzniose okrzyk "brać się do pisania książek,  bo talent się marnuje"  Clapping

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

Strony

Wyszukaj w trip4cheap