Żeluś - superowy jest ten Zanzi jak widzę Pamiętasz może ceny wycieczek z Diamondsa? (interesuje mnie Mnemba i pływanie z definami). I jeszcze jedna sprawa - wiesz może jak jest z dostępem do siłowni w tym hotelu i jak jest tamtejszy gym wyposażony?
Rafalk...z wycieczek nie korzystaliśmy bo właściwie nic nas tam juz nie interesowało ale jak znajde jakies prospekty z hotelu bo pewnie coś przytargałąm z rachunkiem to ceny zapodam.
Z siłowni tez w tym hotelu mąż nie korzystał bo po prostu nie było na to czasu jakoś szybko na tym Zanzibarze czas uciekał no i trzeba nam tam wrócić.
Czas ruszyć tyłek za hotel....nasz cel to Michamvi Kae....Michamvi Beach -to jest drugi powód dla krórego wybralismy Karafuu
Rano po śniadaniu idziemy odebrać nasze rowery-koszt wypożyczenia za dobę w tym hotelu 10 $ od roweru.Cena nie mała ale rowery troche lepsze niz ostatnio.
Pan w recepcji daje nam kluczyk od blokady do rowerów i każe nam je wziąść z hotelowego parkingu-cokolwiek to słowo oznacza
Szybko takowy znalezlismy bo było tylko jedno miejsce gdzie stało jakieś auta,stare meleksy i spięte nasze rowery.
Z rozkimaniem zapięcia nie było większego problemu bo wcale ono nie działało i ten kluczyk to raczej tak dla dobrego smaku ale za to ze znalezieniem "fachowca" który upora sobie z siodełkiem przy moim rowrze to juz był wielki problem
Mozecie zapytać po co fachowec do mojego siodełka? ano po to ,że odbierająć rower siodełko miałam mniej więćj na wysokości brody ni jak wlezć na taką kozę i jechać na niej na siedząco....trza było coś z tym zrobić. Dzieki boku obok był jakiś "warsztat" i tam fachwowiec...ba...nawet kilku-zajęli się moim rowerem -postukali,poklepali,pokreeciki i za pół godziny miałam sprawny pojazd oj zwinne te chłopaki w afryce a do tego jeszcze z samego rana zarobili po $
Troszkę dziwnie się na nas patrzyli ochroniarze przy wyjezdzie z hotelu...może nie tyle na nas ale na toboły,które mąż miał poprzyczepiane do siebie i do roweru...Tak...wzieliśmy teraz ze zobą reszte zeszystów,przyborów szkolnych i innych pierdół bo po drodze chcieliśmy zawitać jeszcze do szkoły na wsi.
Powiem szczerze ,ze nawet nie wiedzieliśmy gdzie ta szkoła jest ale przeciez skoro jest wieś to i takowa instytucja powinna być.
Upał jak cholera,do wioski pod górę,pot po tyłku leci mi okropnie-nawet staram się nie myśleć co się dzieje u męża...aż tu mijam jakiegoś dzieciaka na rowerze a on z pytaniem zbawiennym czy mam dla niego pena...i czy mam więcej to on zawiezie nas do szkoły-pokochalam tego chłopca od pierwszego wejrzenia mimo tego ,ze nim zaprowadził na s do szkoły to jeszcze zawitaliśmy w jego wiosce i tam zostawilismy trochę podarków......
Człowiek się uczy całe życie...byliśmy na Zanzibarze w trakcie ranadanu...niedouczeni,niedoczytani....myśleliśmy ,że ramadan dotyczy tylko dorosłych-może i tak-ale od jakiego wieku ta dorosłość przypada w Afryce to tego juz nie wiemy.
Jesteśmy we wiosce i rozdajemy podarki...rozdajemy tez ciastka i inne słodycze nie omijamy tez chłopca ,który nas tu zaprowadził-a on nie chce od nas nic oprócz tych penów...przypomina nam ,ze jest ramadan i słodycze tylko dla dzieci.... on dla mnie tez przecież był dzieckiem
Utkwiła mi w pamięci tez jedna chwila....dzieci zostały obdzielone ciastkami-dla nas zwykłe cukrowane herbatniki o one usiadły pod murkiem i delektowały się nimi liżąc je jak lody w innych wioskach nas takie widoki ominęły-tutaj chyba jednak nie docierali turyści stąd też takie zdziwienie ochrony hotelowej ,że my na rowerach jedziemy gdzieś z tobołami.
Udało nam się wreszcie dotrzec do szkoły co nas bardzo cięszy bo definitywnie pozbędziemy się naszego bagażu.
I ile na wczesniejszych wioskach szkoły były mozna powiedzieć z prawdziwego zdażenia o tyle tutaj za szkołę robił mały budyneczek połozony w środku jakiś chaszczy i upraw.
Nim udało nam się wejsć do środka dopadło nas stado dzieci,które po otrzymani drobiazgów gdzieś zniknęło i została tylko garstka uczennic ze szkoły i nauczycielka nie wiele od nich starsza )))
Szybko uczyniliśmy co do nas należy i moglismy juz spokojnie ruszyć na Michamwi Kae
Michamwi Kae))) dla mnie numer jeden na Zanzibarze jęśli chodzi o plaze ale nie przewidziałam jednego -miejsce do jest po drugiej stonie cypla w przeciwieństwie do Karafuu i w momencie kiedy inne są pory pływów.Kiedy tutaj dotarliśmy był jeszcze spory przypływ właśnie on i zaczynająca się trochę psuć pogoda pomieszały nam plany.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło zawsze znajdzie się rozwiązanie.
Namorzyny na Michamwi zostawilismy sobie na popołudnie a teraz ruszyliśmy w przeciwnym kierunku.
Droga na Michamwi jest bardzo przyjemna-prowadzi przez piękne palmowe gaje,wioski i opuszczone stare hoteliki-aż serce boli,ze to takie wszystko zrujnowane hotele rzekomo jakiegos Włocha-typowa pralnia kasy
Skoro musieliśmy zmienic plan to ruszamy w kierunku Sunset Bay
Walące się hotele maja swoją ochronę...jest nadzieja,że coś jeszcze z nich powstanie bo położenie mają piękne
My tym czasem docieramy do innej częsi Michamwi i bardzo nam się tutaj podoba
Mimo przypływu plaża jest niesamowicie szeroka a piaseczek mio braku słońca śnieżno biały bardzo nam się tutaj podoba)))
Dziko,zero ludzi,jakieś butikowe hoteliki-az zaczełam żałować,ze nie wzieliśmy tutaj noclegów-no cóż-jest przynajmniej gdzie wrocić
Na końcu tego kawałka plazy jest śliczny hotel-Konocono Beach Resort-zerkneliśmy na niego tylko z plaży ale jak ktoś lubi lux warunki to tuataj takie bedzie miał
Asiu...płatne ale ceny były spoko w cenie tylko siłownia.
Żeluś - superowy jest ten Zanzi jak widzę Pamiętasz może ceny wycieczek z Diamondsa? (interesuje mnie Mnemba i pływanie z definami). I jeszcze jedna sprawa - wiesz może jak jest z dostępem do siłowni w tym hotelu i jak jest tamtejszy gym wyposażony?
Rafalk...z wycieczek nie korzystaliśmy bo właściwie nic nas tam juz nie interesowało ale jak znajde jakies prospekty z hotelu bo pewnie coś przytargałąm z rachunkiem to ceny zapodam.
Z siłowni tez w tym hotelu mąż nie korzystał bo po prostu nie było na to czasu jakoś szybko na tym Zanzibarze czas uciekał no i trzeba nam tam wrócić.
Czas ruszyć tyłek za hotel....nasz cel to Michamvi Kae....Michamvi Beach -to jest drugi powód dla krórego wybralismy Karafuu
Rano po śniadaniu idziemy odebrać nasze rowery-koszt wypożyczenia za dobę w tym hotelu 10 $ od roweru.Cena nie mała ale rowery troche lepsze niz ostatnio.
Pan w recepcji daje nam kluczyk od blokady do rowerów i każe nam je wziąść z hotelowego parkingu-cokolwiek to słowo oznacza
Szybko takowy znalezlismy bo było tylko jedno miejsce gdzie stało jakieś auta,stare meleksy i spięte nasze rowery.
Z rozkimaniem zapięcia nie było większego problemu bo wcale ono nie działało i ten kluczyk to raczej tak dla dobrego smaku ale za to ze znalezieniem "fachowca" który upora sobie z siodełkiem przy moim rowrze to juz był wielki problem
Mozecie zapytać po co fachowec do mojego siodełka? ano po to ,że odbierająć rower siodełko miałam mniej więćj na wysokości brody ni jak wlezć na taką kozę i jechać na niej na siedząco....trza było coś z tym zrobić. Dzieki boku obok był jakiś "warsztat" i tam fachwowiec...ba...nawet kilku-zajęli się moim rowerem -postukali,poklepali,pokreeciki i za pół godziny miałam sprawny pojazd oj zwinne te chłopaki w afryce a do tego jeszcze z samego rana zarobili po $
Rowery sprawne...możemy jechać
Troszkę dziwnie się na nas patrzyli ochroniarze przy wyjezdzie z hotelu...może nie tyle na nas ale na toboły,które mąż miał poprzyczepiane do siebie i do roweru...Tak...wzieliśmy teraz ze zobą reszte zeszystów,przyborów szkolnych i innych pierdół bo po drodze chcieliśmy zawitać jeszcze do szkoły na wsi.
Powiem szczerze ,ze nawet nie wiedzieliśmy gdzie ta szkoła jest ale przeciez skoro jest wieś to i takowa instytucja powinna być.
Upał jak cholera,do wioski pod górę,pot po tyłku leci mi okropnie-nawet staram się nie myśleć co się dzieje u męża...aż tu mijam jakiegoś dzieciaka na rowerze a on z pytaniem zbawiennym czy mam dla niego pena...i czy mam więcej to on zawiezie nas do szkoły-pokochalam tego chłopca od pierwszego wejrzenia mimo tego ,ze nim zaprowadził na s do szkoły to jeszcze zawitaliśmy w jego wiosce i tam zostawilismy trochę podarków......
Człowiek się uczy całe życie...byliśmy na Zanzibarze w trakcie ranadanu...niedouczeni,niedoczytani....myśleliśmy ,że ramadan dotyczy tylko dorosłych-może i tak-ale od jakiego wieku ta dorosłość przypada w Afryce to tego juz nie wiemy.
Jesteśmy we wiosce i rozdajemy podarki...rozdajemy tez ciastka i inne słodycze nie omijamy tez chłopca ,który nas tu zaprowadził-a on nie chce od nas nic oprócz tych penów...przypomina nam ,ze jest ramadan i słodycze tylko dla dzieci.... on dla mnie tez przecież był dzieckiem
Utkwiła mi w pamięci tez jedna chwila....dzieci zostały obdzielone ciastkami-dla nas zwykłe cukrowane herbatniki o one usiadły pod murkiem i delektowały się nimi liżąc je jak lody w innych wioskach nas takie widoki ominęły-tutaj chyba jednak nie docierali turyści stąd też takie zdziwienie ochrony hotelowej ,że my na rowerach jedziemy gdzieś z tobołami.
Udało nam się wreszcie dotrzec do szkoły co nas bardzo cięszy bo definitywnie pozbędziemy się naszego bagażu.
I ile na wczesniejszych wioskach szkoły były mozna powiedzieć z prawdziwego zdażenia o tyle tutaj za szkołę robił mały budyneczek połozony w środku jakiś chaszczy i upraw.
Nim udało nam się wejsć do środka dopadło nas stado dzieci,które po otrzymani drobiazgów gdzieś zniknęło i została tylko garstka uczennic ze szkoły i nauczycielka nie wiele od nich starsza )))
Szybko uczyniliśmy co do nas należy i moglismy juz spokojnie ruszyć na Michamwi Kae
Michamwi Kae))) dla mnie numer jeden na Zanzibarze jęśli chodzi o plaze ale nie przewidziałam jednego -miejsce do jest po drugiej stonie cypla w przeciwieństwie do Karafuu i w momencie kiedy inne są pory pływów.Kiedy tutaj dotarliśmy był jeszcze spory przypływ właśnie on i zaczynająca się trochę psuć pogoda pomieszały nam plany.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło zawsze znajdzie się rozwiązanie.
Namorzyny na Michamwi zostawilismy sobie na popołudnie a teraz ruszyliśmy w przeciwnym kierunku.
Droga na Michamwi jest bardzo przyjemna-prowadzi przez piękne palmowe gaje,wioski i opuszczone stare hoteliki-aż serce boli,ze to takie wszystko zrujnowane hotele rzekomo jakiegos Włocha-typowa pralnia kasy
Skoro musieliśmy zmienic plan to ruszamy w kierunku Sunset Bay
Walące się hotele maja swoją ochronę...jest nadzieja,że coś jeszcze z nich powstanie bo położenie mają piękne
My tym czasem docieramy do innej częsi Michamwi i bardzo nam się tutaj podoba
Mimo przypływu plaża jest niesamowicie szeroka a piaseczek mio braku słońca śnieżno biały bardzo nam się tutaj podoba)))
Dziko,zero ludzi,jakieś butikowe hoteliki-az zaczełam żałować,ze nie wzieliśmy tutaj noclegów-no cóż-jest przynajmniej gdzie wrocić
Na końcu tego kawałka plazy jest śliczny hotel-Konocono Beach Resort-zerkneliśmy na niego tylko z plaży ale jak ktoś lubi lux warunki to tuataj takie bedzie miał