Lordziu nareszcie opuścił Kok Mook to można spokojnie rozłożyć się na leżaczku
Spędziliśmy tam ostatnie trzy dni naszego pobytu w Tajlandii. Dlaczego akurat ta wyspa? Chcieliśmy zasmakować, pięknej, rajskiej, spokojnej plaży. Marzyła nam się Koh Lipe, ale troszkę szkoda nam było całego dnia na podróż. Na Koh Mook z Krabi dostaniemy się w około 4 godziny.
Bagaże zostawiliśmy w naszym guest housie, ponieważ do Bangkoku wylatujemy z Krabi, ze sobą zabraliśmy jedynie małe plecaki z najważniejszymi rzeczami na 3 dni. Zarezerwowaliśmy od razu ostatni nocleg w naszym hosteliku i wyruszyliśmy na naszą wysepkę O 8:00 podjechał po nas klimatyzowany busik. Wpakowaliśmy do niego nasze tyłeczki i w drogę Towarzystwo umilała nam całkiem sympatyczna Amerykanka, opowiadając przeróżne historie z życia wzięte, albo i nie...już sama czasami nie wiem, czy ludzie aż tak pokręcone życie mogą mieć, czy plotą trzy po cztery... no ale mniejsza o to...Po około 2,5 godzinie dotarliśmy do portu w Hat Yao, skąd o 12:00 mieliśmy łódź na Koh Mook. Stąd odpływają również łodzie na Koh Lipe. Ok 20 minut spędziliśmy na pokładzie dość sporej łodzi, którą dopłynęliśmy prawie do wyspy. Tak prawie, bo kilkaset metrów przed wybrzeżem musieliśmy się przesiąść na tajską łódź i może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że za podrzucenie na brzeg zażyczyli sobie 100THB od osoby. Myślalam, że kupując bilety na Koh Mook, płacę za przybycie na ląd, a nie w okolice...ehhh...no nic, z czegoś ci Tajowie muszą żyć.
Na szczęście widoki były tak imponujące, że już mi te 100THB zwisało i o niczym innym nie myślałam, tylko żeby jak najszybciej położyć się na tym pięknym białym piasku
Najpierw podrzuciliśmy współpodróżujących powiedzmy do głównej przystani, a później już tylko my we dwoje do naszego domku na plaży
I nasz domek, z cudownym widokiem na morze Okazało się, że mieli jakiś bałagan w rezerwacjach i dostał nam się rodzinny domek z dwoma sypialniami i klimą:) Pawapi resort, okazał się strzałem w 10! Przepięknie położony, bardzo spokojnie...czysto. Dokładnie to czego szukaliśmy.
spogląda na Ciebie.. ??
Krabik najwyraźniej zaskoczony
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Dokładnie Patrzy i mysli, a ty czego chcesz mała?
http://www.addicted-to-passion.com
no z takim krabem to przerąbane... sam bym si wycofał...
fajnie, że udało Ci sie fotę cyknąć... czy to może sprawka Marcela.??
A nie, nie...Marcel nie miał z krabikiem nic wspolnego to moja tworczosc
http://www.addicted-to-passion.com
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Lordziu nareszcie opuścił Kok Mook to można spokojnie rozłożyć się na leżaczku
Spędziliśmy tam ostatnie trzy dni naszego pobytu w Tajlandii. Dlaczego akurat ta wyspa? Chcieliśmy zasmakować, pięknej, rajskiej, spokojnej plaży. Marzyła nam się Koh Lipe, ale troszkę szkoda nam było całego dnia na podróż. Na Koh Mook z Krabi dostaniemy się w około 4 godziny.
Bagaże zostawiliśmy w naszym guest housie, ponieważ do Bangkoku wylatujemy z Krabi, ze sobą zabraliśmy jedynie małe plecaki z najważniejszymi rzeczami na 3 dni. Zarezerwowaliśmy od razu ostatni nocleg w naszym hosteliku i wyruszyliśmy na naszą wysepkę O 8:00 podjechał po nas klimatyzowany busik. Wpakowaliśmy do niego nasze tyłeczki i w drogę Towarzystwo umilała nam całkiem sympatyczna Amerykanka, opowiadając przeróżne historie z życia wzięte, albo i nie...już sama czasami nie wiem, czy ludzie aż tak pokręcone życie mogą mieć, czy plotą trzy po cztery... no ale mniejsza o to...Po około 2,5 godzinie dotarliśmy do portu w Hat Yao, skąd o 12:00 mieliśmy łódź na Koh Mook. Stąd odpływają również łodzie na Koh Lipe. Ok 20 minut spędziliśmy na pokładzie dość sporej łodzi, którą dopłynęliśmy prawie do wyspy. Tak prawie, bo kilkaset metrów przed wybrzeżem musieliśmy się przesiąść na tajską łódź i może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że za podrzucenie na brzeg zażyczyli sobie 100THB od osoby. Myślalam, że kupując bilety na Koh Mook, płacę za przybycie na ląd, a nie w okolice...ehhh...no nic, z czegoś ci Tajowie muszą żyć.
http://www.addicted-to-passion.com
Na szczęście widoki były tak imponujące, że już mi te 100THB zwisało i o niczym innym nie myślałam, tylko żeby jak najszybciej położyć się na tym pięknym białym piasku
Najpierw podrzuciliśmy współpodróżujących powiedzmy do głównej przystani, a później już tylko my we dwoje do naszego domku na plaży
http://www.addicted-to-passion.com
Tak, tak...już prawie jesteśmy...to nasza plaża!!!
http://www.addicted-to-passion.com
I nasz domek, z cudownym widokiem na morze Okazało się, że mieli jakiś bałagan w rezerwacjach i dostał nam się rodzinny domek z dwoma sypialniami i klimą:) Pawapi resort, okazał się strzałem w 10! Przepięknie położony, bardzo spokojnie...czysto. Dokładnie to czego szukaliśmy.
http://www.addicted-to-passion.com